Wczorajszy występ Erlinga Haalanda przeciwko RB Lipsk będzie z pewnością wspominany latami. Pięć bramek w starciu fazy pucharowej Ligi Mistrzów? I to w ciągu zaledwie 57 minut? Coś nieprawdopodobnego. Parę chwil po zanotowaniu trafienia numer pięć Haaland został zresztą zmieniony, możemy sobie zatem tylko wyobrazić, z jakim wynikiem Norweg zszedłby do szatni, gdyby dane mu było wystąpić wczoraj od deski do deski. Trudno wskazać bardziej pazernego na gole łowcę rekordów, niż snajper Manchesteru City.
Przyjrzeliśmy się jego dokonaniom w ramach cyklu “Niezły numer”.
22 – tyle lat ma obecnie Erling Haaland
To niesamowite, jak błyskawicznie rozwinęła się kariera Norwega. Jego 23. urodziny dopiero za kilka miesięcy, a już możemy się poważnie zastanawiać, czy Haaland nie jest przypadkiem obecnie najlepszą dziewiątką świata. Jasne, bywali tacy, którzy w jego wieku mieli na koncie jeszcze więcej osiągnięć. Jak dotąd Haaland wygrał dwa mistrzostwa Austrii, a także po jednym Pucharze Austrii oraz Niemiec. Nie jest to dorobek, który zwala z nóg.
Co innego, jeśli mówimy o jego wyczynach strzeleckich.
- 2o bramek dla Molde (w 50 występach)
- 21 bramek dla reprezentacji kraju (w 23 występach)
- 29 bramek dla Red Bulla Salzburg (w 27 występach)
- 39 bramek dla Manchesteru City (w 36 występach)
- 86 bramek dla Borussii Dortmund (w 89 występach)
Nie licząc początków na norweskich boiskach, Haaland od paru lat trafia do siatki w tempie jednego gola na mecz. Łącznie w seniorskim futbolu zapisał już na swoim koncie blisko 200 goli. DWIEŚCIE. W całej historii futbolu zaledwie 23 zawodników zdobyło co najmniej 500 bramek w meczach oficjalnych. Bardzo możliwe, że snajper Manchesteru City do tego elitarnego grona dołączy jeszcze grubo przed trzydziestymi urodzinami. A co będzie dalej? Aż strach pomyśleć. Z pewnością Cristiano Ronaldo (827 goli) i Leo Messi (799) nie mogą być pewni utrzymania się na dwóch najwyższych lokatach w zestawieniu.
Haaland nie ma litości dla legend. On pożera ich rekordy.
33 – tyle goli Erling Haaland zdobył w Lidze Mistrzów
W szczególnie brutalny sposób Haaland obchodzi się z dorobkiem idoli naszej młodości w Lidze Mistrzów. No bo jak to tak – taki szczyl, a już 33 bramki w Champions League? Cholera, przecież wielu wybitnym graczom przez kilkanaście lat kariery nie udało się wykręcić takiego rezultatu.
- Wayne Rooney – 3o goli w LM
- Samuel Eto’o – 30 goli w LM
- Luis Suarez – 27 goli w LM
- Hernan Crespo – 25 goli w LM
- Patrick Kluivert – 29 goli w LM
- Fernando Torres – 20 goli w LM
To tylko niektóre słynne nazwiska, jakie na liście najskuteczniejszych zawodników w historii Ligi Mistrzów znajdują się już za plecami Haalanda. Norweg w tej chwili legitymuje się w Champions League średnią 1,32 gola na mecz. 33 trafienia w 25 występach. Trudno sobie wyobrazić, by w końcu nie wyhamował, no ale załóżmy na potrzeby dyskusji, że podtrzyma tempo i po 50 meczach w LM będzie miał w dorobku 66 goli, a po 75 spotkaniach – 99 bramek. Przecież to, przy dobrych wiatrach, byłoby do zrobienia w ciągu pięciu-sześciu sezonów. CR7 mógłby się pomału żegnać ze swoim rekordem.
Zdajemy sobie sprawę, że przed Haalandem wiele przeszkód i pułapek. Kontuzje, wahania formy, pozaboiskowe pokusy, kolejne transferowe sagi. Norweg, wbrew pozorom, nie jest przecież cyborgiem. Ale w tej chwili mimo wszystko trudno sobie wyobrazić, by miał co najmniej nie osiągnąć bariery stu bramek w Champions League. Czego jak dotąd dokonali przecież wyłącznie Cristiano Ronaldo (140 goli w 183 meczach) i Leo Messi (129/163).
5 – tyle goli Erling Haaland strzelił wczoraj RB Lipsk
Wczorajsza konfrontacja Manchesteru City z RB Lipsk to najlepszy dowód na skalę możliwości Haalanda. Zdążył on zapisać na swoim koncie pięć bramek, mimo że Pep Guardiola… ściągnął go z boiska po upływie 63 minut. I z jednej strony decyzję szkoleniowca “Obywateli” rozumiemy – mecz wygrany, awans pewny, nie ma sensu ryzykować zdrowiem napastnika, tym bardziej że Haaland mógłby paść ofiarą faulu wynikającego po prostu z bezradności i frustracji obrońców Lipska. Mimo wszystko trudno się jednak pogodzić z faktem, że Guardiola nie dał Norwegowi chociaż kilkunastu minut więcej.
Była szansa na historyczny wynik strzelecki. Sześć, siedem goli? Serio, to niewykluczone. Haaland na tle rywali wyglądał jak napastnik wygenerowany w grze komputerowej ze wszystkimi atrybutami ustawionymi na maksimum. To było wręcz nienaturalne. No ale rekordu nie pobił, jedynie go wyrównał.
Pięć goli w meczu Ligi Mistrzów zdobyli:
- Leo Messi (FC Barcelona) z Bayerem Leverkusen (1/8 finału) w sezonie 2011/12
- Luiz Adriano (Szachtar Donieck) z BATE Borysów (faza grupowa) w sezonie 2014/15
- Erling Haaland (Manchester City) z RB Lipsk (1/8 finału) w sezonie 2022/23
Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem, bo coś nam się wydaje, że Haaland jeszcze parę razy zapoluje w Champions League na podwójnego hat-tricka. Podobnie jak na każdy inny rekord strzelecki we wszystkich rozgrywkach, w jakich dane mu będzie kiedykolwiek wystąpić.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO: