– Przed startem sezonu mówiłem, że musimy dać z siebie wszystko, żeby wejść na najwyższy poziom. Wygląda na to, że to nasze maksimum – rzucił Kylian Mbappe po odpadnięciu PSG z Ligi Mistrzów. Diagnoza była celna, bo przecież paryżanie już po raz piąty w ostatnich latach wylecieli z gry z hukiem właśnie na tym etapie. Francja znów jednak zadrżała, salony znów huczą od plotek. Bo jeśli jest to poziom PSG, to oznacza, że dla Mbappe klub zaczyna się robić za ciasny.
Z Bondy do centrum Paryża dojedziesz w pół godziny. Przynajmniej jeśli nie wpakujesz się w korki, co w tak wielkiej metropolii nie jest oczywistością. Tak samo długa będzie podróż z rodzinnej miejscowości Mbappe na stadion PSG. Misja, której podjął się Kylian Mbappe, wracając do Paryża, rzadko kiedy przedstawiana jest jako romantyczna pogoń za sukcesem klubu z twojego miasta. Powody są zupełnie jasne. PSG to nie AS Roma z czasów Francesco Tottiego. To napędzana katarskimi pieniędzmi maszyna, która wyrosła znikąd, próbując zagarnąć piłkarski świat.
Nie czujesz żalu, gdy PSG odpada z Ligi Mistrzów.
Nie jesteś rozczarowany, że paryżanin, kapitan klubu, spuszcza nos na kwintę, gdy misja po raz kolejny upada.
Nigdy nie będziemy mieli pewności, czy Kylian Mbappe naprawdę chciał przejść do historii jako ten, który na własnych plecach wnosi Paryż na szczyt świata, czy motywem przewodnim jego pobytu w PSG był ociekający złotem kontrakt i szansa gry w — było nie było — jednej z najlepszych ekip współczesnego futbolu. Wiemy jednak, że jeśli w pierwszej tezie jest choćby szczypta prawdy, to chłopak z Bondy mógł już zwątpić w sens kruszenia niezdobytych murów, podczas gdy wejście do złotej komnaty stoi przed nim otworem.
Real Madryt. To jedyna droga Kyliana Mbappe do zbudowania sobie pomnika, który może przyćmić posągi Cristiano Ronaldo i Leo Messiego.
Znów wszystko poszło nie tak. Czy PSG zabrnęło w ślepą uliczkę?
Kylian Mbappe i PSG. Za dużo nieudanych prób
Filip II, człowiek, który położył podwaliny pod macedońskie imperium, mawiał, że nie ma muru, który byłby dość wysoki, żeby zatrzymać konia z workiem pełnym złota. Władca uznawał dwa pomysły na podboje kolejnych miast. Pierwszy: bezpośredni szturm. Innowacja taktyczna tamtych lat, na miarę gegenpressingu. Nawet żołnierze Filipa początkowo uważali go za szaleńca, bo nikt normalny nie ruszałby na mury z przekonaniem, że upadną. Druga: przekupstwo. Obsypanie bogactwem kogo tylko trzeba, żeby dana osoba albo otworzyła wrota, przyjmując Macedończyków jak braci, albo uchyliła tylne drzwi i wpuściła armię za mury, co równało się wygranej.
Nie posądzamy katarskich szejków o to, że ich pomysł na uczynienie z PSG giganta był inspirowany biografią Filipa II, ale w ich podejściu do Ligi Mistrzów znajdziemy punkty wspólne. Problem w tym, że ani skupowanie gwiazd na potęgę przy szemranych układach, które sprawiają, że Financial Fair Play paryżan nie dotyczy, ani też branie Champions League szturmem, drużynie ze stolicy Francji nie wyszło. Ich kampania na europejskim podwórku najbardziej przypomina scenariusz, którego macedoński władca chciał za wszelką cenę uniknąć.
Długotrwałe oblężenie.
Stwierdzenie, że Kylian Mbappe czasu na obleganie twierdz i oczekiwanie na sukces nie ma, byłoby tezą mocno na wyrost. To w końcu chłopak, który dopiero w tym roku skończy 25 lat. Fakty są jednak takie, że od momentu jego debiutu w seniorskiej piłce PSG tylko dwukrotnie dotarło do najlepszej czwórki rozgrywek, podczas gdy klub, który wodzi go na pokuszenie — Real Madryt — triumfował w czterech z siedmiu edycji i ma spore szanse na zwycięstwo numer pięć.
25-letni Cristiano Ronaldo znał już smak wygranej w Champions League.
25-letni Lionel Messi trzykrotnie doprowadził FC Barcelonę do takiego sukcesu.
Wszystkie te historie patrzą na Mbappe z pobłażaniem i pytają: Kylian, po co się męczyć? Po co czekać?
Beyonce, Neymar i Jordan. Jak PSG korzysta z ulicznego soft power?
Dlaczego Kylian Mbappe potrzebuje transferu do Realu Madryt?
We Francji Kylian Mbappe jest niepodważalną ikoną. Raz po raz ląduje na okładkach czasopism; prezydent kraju osobiście interweniuje, gdy trzeba go zatrzymać w Paryżu. Tyle że ikoniczny status chłopaka z Bondy to już nie tylko poziom krajowego idola i w końcu trzeba będzie postawić kolejny krok. Na oficjalnej stronie francuskiego piłkarza znajdziemy wirtualną gablotę. Puchar Świata robi w niej tak samo wielkie wrażenie, jak nędza na polu klubowym. Sukcesy nad Sekwaną nikogo nie interesują — to brutalna prawda. Liczy się to, co wygrasz w najlepszych ligach świata oraz Europie.
A Europa to dla Mbappe pustynia. Jest na niej kilka oaz w postaci rekordów indywidualnych, jednak to nie to samo. Zresztą — w swojej generacji Kylian też ma partnera do wyścigu, podobnie jak CR7 i Messi. Erling Haaland właśnie łyknął jego wynik, gdy mówimy o najmłodszych piłkarzach z 30 bramkami w Lidze Mistrzów w plecaku.
Z której strony nie spojrzeć, Francuz w PSG po prostu traci czas. Być może w jakimś stopniu broni się opinia, że Paryż pozwolił mu zbudować wizerunek największej gwiazdy młodego pokolenia. PSG mocno przecież inwestowało w marketing i reklamę, próbując także na tym polu zbudować wielki klub. Podeprzeć w ten sposób oczekiwany sukces sportowy. Kylian był — jest — twarzą tego projektu. Na Instagramie śledzi go 100 milionów osób. Ale i tutaj transfer do Realu Madryt byłby wskoczeniem na zupełnie inną półkę.
Karim Benzema powoli usunie się w cień, a Kylian Mbappe zostanie twarzą Realu Madryt? To scenariusz całkiem prawdopodobny
Mateusz Brzeźniak z agencji Arskom, autor książki „Budowanie świadomości marki w klubie sportowym”, wyjaśnia, dlaczego nawet wielki sukces z PSG nie pozwoli Mbappe zbudować sobie takiego pomnika, jak sukcesy w stolicy Hiszpanii.
– Są marki globalne i marki kultowe. Markę globalną owszem, znają kibice na całym świecie, nie tylko dzięki sukcesom sportowym, ale marka kultowa to jest krok dalej. Wierzyć w to, to coś więcej niż wiedzieć. Takie marki mają wręcz swoich wyznawców, jak Harley Davidson, a ich symbole, identyfikacja wizualna, to jest coś, co znajdziemy w każdym miejscu świata. PSG do takiego miana pretenduje, bo to wielki projekt biznesowy, nowoczesny, ale do budowy marki kultowej nie wystarczą pieniądze i największe nazwiska w składzie. Musisz mieć historię, tradycje, rytuały. Musimy przez kilkanaście lat obserwować taki klub na szczycie, kojarzyć kultowych zawodników, trenerów, mecze, które sprawiają, że przechodzi się do historii. Real Madryt to marka numer jeden. Od ery Galacticos po obecny, najbardziej efektywny futbol ostatnich lat, pozwala budować największe piłkarskie legendy i największą markę osobistą. Pewnie dlatego słyszymy, że ten Real się Kylianowi marzy, pewnie dlatego słyszymy, że Haaland miał zostawić sobie w kontrakcie furtkę na transfer do takiego klubu.
Czy polski klub może zostać globalną marką? Tłumaczy Mateusz Brzeźniak
Według naszego rozmówcy status, do jakiego aspiruje PSG, jest celem niemożliwym do realizacji w krótkiej perspektywie. Nie wystarczy raz wygrać Ligi Mistrzów, żeby zostać marką kultową. W Paryżu nie ma magii, legendy i otoczki towarzyszącej marce Realu. Nawet dla paryżanina, czyli Kyliana Mbappe, historyczny triumf w Champions League z PSG nie musi być wydarzeniem z punktu widzenia wizerunkowego większym niż sam transfer do Królewskich.
– Żeby zostać sportowcem numer jeden, który będzie zwiększał swoją wartość także poza boiskiem, potrzeba marki klubu kultowego, którym jest Real Madryt. Odpowiedzią na pytanie „po co Mbappe Real” jest także Robert Lewandowski, który mając absolutnie legendarny status w Bayernie i w Bundeslidze, postanowił coś zmienić, wejść na najwyższy poziom wizerunkowy. Z punktu widzenia wizualnego różnica między Bundesligą a Premier League i La Ligą jest ogromna, co wynika z wielu składowych – mówi Brzeźniak.
Mbappe w PSG i Ligue 1 traci na znaczeniu. Real potrzebuje „flagowca”
Dalsze egzystowanie we Francji robi się dla Kyliana Mbappe coraz bardziej kłopotliwe. Erling Haaland zamienił już swoją farmers league na Premier League. Nawet jeśli jego Manchester City pozostanie obciążony klątwą Pepa Guardioli i nie wygra Ligi Mistrzów, Norweg ma komfort w postaci krzesełka w pierwszym rzędzie, błyszczenia w najlepiej eksponowanych i najsilniejszych rozgrywkach świata. Rozgrywki w Anglii na co dzień śledzi nawet 4,7 miliarda osób na całym świecie (w skali sezonu, łącznie). Analogiczne badania odnośnie ligi hiszpańskiej wykazują, że La Liga interesuje mniej więcej 2,8 miliarda ludzi (również łącznie).
Gdzie w tym wszystkim Ligue 1? Ciężko nawet znaleźć podobne statystyki dotyczące Francji, co wiele mówi o zainteresowaniu tą ligą. „Red Bull” szacuje, że wydarzenia nad Sekwaną śledzi 54 miliony kibiców. Przepaść. Kiedy Mbappe i PSG odpadają z Champions League, francuska gwiazda usuwa się w cień globalnego rynku na pół roku — o ile w międzyczasie nie ma jakiejś międzynarodowej imprezy.
– Ze względu na sytuację sportową nie może sięgać po te same trofea w PSG. Pewnie mógłby budować swoją markę w tym klubie, jednak dysproporcja między ligami też jest duża – słusznie zauważa Mateusz Brzeźniak.
Zarówno dla Mbappe-piłkarza, jak i dla Mbappe-wizerunkowej ikony, taki stan rzeczy jest już nie do przyjęcia, niezależnie od kaprysów Katarczyków, którzy uparcie gonią za triumfem w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Z drugiej strony nie ma co się oszukiwać: bliskowschodni oligarchowie spełnili już priorytetowe zadanie związane z zatrzymaniem Mbappe w Paryżu na kolejny sezon. Nikt chyba nie łudzi się, że nie chodziło o to, żeby PSG w 2023 roku założyło w końcu koronę najlepszego klubu w Europie. Nie twierdzimy, że szejkom na tym nie zależy. Dużo ważniejsze było jednak to, żeby w finale mundialu na ich ziemi zobaczyć wewnętrzną bitwę PSG. Lionel Messi vs Kylian Mbappe w Dosze, mecz marzeń Kataru, stał się faktem.
Messi kontra Mbappe. Katarski finał marzeń
Wszystko, co działo się później, traci na znaczeniu. To właśnie w tym można upatrywać nadziei na wyrwanie się chłopaka z Bondy ze złotej klatki. Możemy sobie przecież wyobrazić ustne porozumienie, według którego Mbappe zgodził się pojechać na mundial jako gwiazda PSG, żeby kilka miesięcy później móc gonić za marzeniami w Madrycie. Zwłaszcza że niemiłosiernie zbliża się moment, w którym Real będzie potrzebował nowego „flagowca” w porcie. Karim Benzema na krótką metę zastąpił Cristiano Ronaldo znacznie lepiej niż się spodziewano. Vinicius Junior, Endrick – konieczny element w postaci najbardziej utalentowanych Brazyliczyków już jest.
Brakuje jednak wisienki na torcie. Wisienki, która mimo tarć, wciąż sama się do Madrytu wprasza. W PSG osiągnął wystarczająco wiele. Jest najlepszym strzelcem w historii klubu, odejdzie z podniesioną głową.
– Może Kylian Mbappe chce być twarzą nowej ery największego klubu świata? – pyta nasz rozmówca. I chyba nie ma wątpliwości, że to pytanie retoryczne.
Kibice Realu Madryt dogryzają Kylianowi Mbappe, ale kiedy ten transfer stanie się faktem, szybko go pokochają
Kylian Mbappe i Real Madryt. Wymarzone otwarcie nowego Santiago Bernabeu?
W całej tej sprawie jest też rzecz jasna Real Madryt. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że Królewscy nie chcieliby ściągnąć do siebie Kyliana Mbappe. Florentino Perez dopiero co uruchomił przecież całą machinę, która miała doprowadzić do finalizacji tego transferu. Ale właśnie — nie doprowadziła. Katarczycy chcieli mieć Mbappe na mistrzostwach świata jako „swojego” i to oni wygrali tę przepychankę. Real przyjął to z godnością i zbytnio się nie przejmował, bo przecież nadal jest Galacticos, nadal jest maszyną do gromadzenia Pucharów Europy. Jednak dla takiego klubu musiał to być policzek.
– W Madrycie są znudzeni gierkami Kyliana Mbappe, rozpisywaniem przez niego scenariuszy. Nie zwrócą uwagi na jego słowa, dopóki nie zakomunikuje jasno, że chce odejść z PSG – zareagowała hiszpańska „MARCA” na cytowane na wstępie słowa Francuza.
Real wysyła sygnał: to my ustalamy warunki gry. Drugi raz nie pozwolimy na sagę, która nie zakończy się happy endem. Jest w tym jednak pewien element blefu. Nawet Królewscy nie mogą sobie pozwolić na utratę piłkarza o statusie i umiejętnościach Mbappe. Także dlatego, że Premier League zgarnęła już drugiego z idoli młodego pokolenia, Erlinga Haalanda. Niezależnie od zapisów w kontrakcie Norwega, ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której ten błyskawicznie pakuje walizki i lada moment zamienia Anglię na Hiszpanię. A przecież jeśli nie Madryt, to Wyspy Brytyjskie. Innej drogi dla Kyliana nie ma, a posiadanie obydwu wielkich gwiazd sprawi, że nie tylko konkretny zespół, ale i cała La Liga zostanie w tyle. Straci magnes dla nowej generecji.
Jedynym piłkarzem w zasięgu Realu, na którym można budować świetlaną przyszłość sportową i wizerunkową jest więc obecnie właśnie Kylian Mbappe. Hiszpańskie media sugerują, że Florentino Perez chciałby zaczekać do 2024 roku, żeby nie płacić PSG ani grosza. Jest jednak pewien temat, który może sprawić, że sprawa mocno przyśpieszy. Wrzesień 2023 roku – otwarcie wyremontowanego Santiago Bernabeu.
– W roku, w którym nie będzie żadnego wielkiego turnieju reprezentacyjnego wyobrażam sobie prezentację na nowym Santiago Bernabeu i oczy całego świata zwrócone na największą gwiazdę młodego pokolenia – twierdzi Brzeźniak i ciężko wyobrazić sobie coś, co równa się z takim eventem.
Wszystkie klocki układają się więc w całość. Dalsze odkładanie w czasie transferu, który z tak wielu powodów powinien się wydarzyć, mija się z celem. Trzeba się zgodzić z Jamiem Carragherem i jego oczywistym, ale trafnym spostrzeżeniem. Im szybciej Kylian Mbappe wyląduje w Realu Madryt, tym lepiej. Dla niego, dla Realu, dla nas wszystkich.
WIĘCEJ O EUROPEJSKIEJ PIŁCE:
- Gdzie tłumy, a gdzie pustki? Frekwencja na europejskich stadionach
- Dlaczego projekt lig regionalnych nigdy nie wypalił?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix