Reklama

Masouras: Mój rekord prędkości to 38 km/h, ale nikt mi nie uwierzy!

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

11 lutego 2023, 11:43 • 9 min czytania 47 komentarzy

Giannis Masouras stwierdził, że jak ponownie witać się z Ekstraklasą, to z przytupem. Nowy piłkarz Miedzi Legnica w pierwszych meczach rundy wiosennej imponuje w skali całej ligi, co może zaskakiwać. Grek przez ostatnie pół roku nie powąchał murawy w Olympiakosie, ale jak już się do niej dorwał, trudno znaleźć mu konkurenta choćby na pojedynek biegowy. Właśnie o genezie jego szybkości, specjalnym treningu dla sprinterów i zdobywaniu złotych medali w lekkoatletyce, ale też o przeszłości na greckich i holenderskich boiskach porozmawialiśmy z 26-latkiem. Zapraszamy.

Masouras: Mój rekord prędkości to 38 km/h, ale nikt mi nie uwierzy!

Skąd bierze się twoja szybkość?

Musiałbym cofnąć się o kilka lat, kiedy zacząłem pracę z trenerem indywidualnym w Grecji. Wprowadziliśmy w życie specjalny program konkretnie dla mojej pozycji na boisku i możliwości motorycznych. Celem była poprawa szybkości biegu, szybkości z piłką przy nodze i mocy w pojedynkach. Bardzo mi to pomogło. Stałem się silniejszy i szybszy, do tego doszła także atletyczna sylwetka, o którą trzeba dbać codziennie.

Szybkość biegu można wytrenować?

Moim zdaniem trzeba urodzić się z pewnymi predyspozycjami, ale tak, da się poprawiać swoje osiągi poprzez specjalne treningi indywidualne. Uważam zresztą, że jako sportowiec możesz poprawić się dosłownie w każdym aspekcie. Kwestia chęci i ambicji. Ja swoją dodatkową pracę wykonuję od siedmiu lat i jestem z niej bardzo zadowolony.

Reklama

Widziałem na twoim Instagramie, że biegasz na bieżni w butach dla sprinterów. To część specjalnego treningu?

Tak. Większość czasu z trenerem spędzam na siłowni, ale raz na tydzień wykonuję biegi na twardej nawierzchni. To inny typ treningu dedykowany sprinterom. Pomaga mi utrzymywać osiągi.

Mógłbyś zostać sprinterem?

Kiedy byłem młodszy, można powiedzieć, że rzeczywiście nim byłem. Przez dwa lata brałem udział w zawodach, a międzyczasie grałem w też piłkę. Stwierdziłem jednak w pewnym momencie, że chcę iść w stronę futbolu, który jest ciekawszym sportem.

Ciekawi mnie historia pewnego zdjęcia, którym się podzieliłeś w czasach gry dla Górnika Zabrze. Wtedy urządzenia pomiarowe odnotowały, że w trakcie treningu wykonałeś sprint na poziomie 36,6 km/h. Porównałeś się do Kyliana Mbappe, który wtedy miał rekord 36 km/h.

Żeby było jasne: żartowałem sobie z tego! Wtedy rzeczywiście miałem takie osiągi, w przeszłości może mogłem rywalizować z Mbappe, ale teraz jest trochę inaczej.

Reklama

Twój rekord?

W oficjalnym meczu nie mam wyższego niż 35 km/h. Na jednym treningu w Olympiakosie, zanim przyszedłem do Miedzi, miałem jednak wynik, w który nikt nie uwierzy, bo był na poziomie Usaina Bolta. Przyznaję, że sam byłem w szoku, kiedy zobaczyłem wynik 38 km/h.

Jeśli urządzenia pomiarowe były dokładne, wow, niesamowita prędkość.

I tak nikt nie uwierzy, więc traktuję to z przymrużeniem oka!

W klubach, w których grałeś, zawsze byłeś najszybszy?

Gdybym to powiedział, wyszedłbym na samolubnego. Ale na pewno jednym z najszybszych. Nie chcę jednak mówić tak o sobie. Od tego są liczby, które przemawiają same.

Z kim mógłbyś się ścigać w Miedzi, kto byłby dla ciebie wyzwaniem?

Myślę, że Luciano Narsingh.

Widać też, że na dużej szybkości potrafisz całkiem nieźle kontrolować piłkę.

To efekt moich treningów. Jeśli chcesz być lepszy od przeciwnika, musisz wykonywać ćwiczenia na bardzo dużej, wymagającej szybkości. Kiedy nie grałem w meczach przez 8 miesięcy w 2022 roku, miałem dużo czasu, żeby rozwijać się indywidualnie. Nie siedziałem bezczynnie. Brakowało mi rytmu meczowego, ale widzę po sobie, że jestem po prostu lepszym piłkarzem dzięki dodatkowej pracy.

Co stało się w Olympiakosie, że nie grałeś przez tyle czasu?

Nie byłem częścią planów klubu. W futbolu tak jest, że nagle coś może się zmienić, nawet jeśli nie wchodzisz z nikim w konflikty i wykonujesz swoją robotę. Trener się nie zmienił, nie miałem żadnych problemów, nie było rewolucji. Może to moja wina, może trenera, naprawdę nie wiem.

W Sparcie Rotterdam po jakimś czasie też spadłeś na margines.

To była inna sytuacja. W pierwszej połowie sezonu grałem regularnie, ale zimą zmienił się dyrektor sportowy, który ściągnął swoich zawodników. Ja byłem tam na wypożyczeniu, więc dla klubu nie byłem żadną inwestycją. To naturalne, że z czasem woleli stawiać na nowego zawodnika, którego potem można sprzedać.

To generalnie aby nie był twój problem, że ciągle godziłeś się na wypożyczenia? Zawodnikiem Olympiakosu byłeś przez 4,5 roku, ale w tym czasie tak naprawdę grałeś w czterech innych klubach.

Zawsze prosiłem Olympiakos o opcję wykupu. Kluby mówiły, że z niej skorzystają, ale gdy wypożyczenie dobiegało końca, wycofywały się z takiego założenia. Za każdym razem było tak samo. Byłem tym zmęczony. Życie na walizkach, w którym co jakiś czas musisz wchodzić w inne środowiska i na nowo poznawać ludzi, jest męczące. Latem 2022 roku powiedzieli mi, żebym poszedł na piąte wypożyczenie, na co się oczywiście nie zgodziłem. Chciałem się uwolnić, znaleźć dobre rozwiązanie dla obu stron, ale nie dogadaliśmy się, dlatego nie grałem przez pół roku. Mój kontrakt z Olympiakosem kończył się w czerwcu 2023 rok, lecz szczęśliwie udało się dojść do porozumienia już w styczniu.

Jak zaczynałeś?

Zawsze chciałem być piłkarzem, ale zacząłem trenować w klubie dopiero w wieku 14 lat. Późno, ale wcześniej grałem na podwórku. Najpierw kopało się na ulicach, między budynkami, a potem w drugiej lidze greckiej, gdzie murawy były tragiczne. Dzisiaj to się poprawia i można spotkać więcej boisk zbliżających się do poziomu, jakie prezentują boiska w Olympiakosie.

Czego nauczyło cię podwórkowe granie?

Że jeśli chcesz coś zrobić, musisz zrobić to za wszelką cenę. Jeśli chcesz grać w piłkę i być profesjonalistą, nie możesz narzekać na warunki i musisz grać na każdej możliwej nawierzchni. Masz być szczęśliwy i wolny, a do tego potrzebujesz piłki i przestrzeni. Jeśli jej nie mieliśmy, graliśmy butelką. O to w tym wszystkim chodzi. Jeśli jesteś dzieciakiem, fajnie, gdy wyzwalasz swoją kreatywność, adaptujesz się do warunków i sam ustalasz zasady. Szkoda, że dzisiaj jest tego coraz mniej. Kiedy przechodzę obok boisk, często widzę, że są puste.

Kiedykolwiek miałeś plan B, choćby ten z byciem sprinterem?

Szczerze mówiąc, planu B nie miałem. Nie przepadałem za nauką, ale stwierdziłem, że gdybym zrezygnował ze szkoły, na pewno bym za nią zatęsknił. Od pewnego momentu zacząłem jeździć na zawody szkolne w lekkoatletyce. Okazało się, że jestem najlepszy. Wszyscy wokół się cieszyli, motywowali mnie. Potem jeździłem na większe turnieje i zostałem powołany do reprezentacji. Wygrałem złoty medal w kraju, poszedłem na kolejny rok i wtedy pomyślałem, że ten sport jest nudny. Przestałem biegać. Na bieżni twoim jedynym przeciwnikiem jest czas. W piłce nożnej masz pojedynki, walkę, gole, celebracje…

Więcej emocji.

Dokładnie tak.

Jak patrzyli na to twoi rodzice?

Chcieli, żebym był szczęśliwy, ale jednocześnie nie pozwalali mi zaniedbywać szkołę. Kiedy mówiłem, że jednak chcę zostać piłkarzem, mama mówiła, że udaje się jednemu na milion i muszę mieć dobrą pracę. W wieku 17 lat zobaczyła jednak, że gram dobrze, więc zmieniła nastawienie, ale zaczęła wywierać presję na coś innego. Miałem uczyć się drugiego i trzeciego języka. Zgodziłem się z nią, że to dobry pomysł, bo jako piłkarz masz okazję do wyjazdu za granicę. Dzięki temu dzisiaj nie mam problemu z językiem angielskim czy francuskim. Powtarzam teraz moim małym kuzynom, żeby uczyli się języków, bo tak ułatwią sobie życie.

Dlaczego Grecy, którzy grają w niezłej lidze w skali Europy i żyją w ciepłym kraju z dostępem do morza, decydują się opuszczać Grecję?

Jeśli jesteś Grekiem, musisz być topowym zawodnikiem, żeby być docenionym w lidze greckiej. Uwierz mi, że znam jednak wielu piłkarzy, którzy odchodzą do innych lig, tam dostają zaufanie i dopiero wtedy udowadniają, jak dobrzy są. Mamy piłkarzy w Liverpoolu, Stuttgarcie, Utrechcie, Alkmaar, Bolonii czy Trabzonsporze. Wielu Greków ma naprawdę ogromny talent, ale największy problem polega na tym, że greckie kluby im nie ufają. To w pewnym sensie zamknięte koło. Większe kluby uważają, że skoro są duże, potrzebują znanych graczy z dużymi kontraktami.

Dlaczego w takim razie Grecy lubią Polskę? Jest was coraz więcej, a większość znasz z klubów czy reprezentacji. W sezonie 2022/2023 tworzycie jedną z największych grup obcokrajowców w Ekstraklasie (10 piłkarzy).

Kiedy trafiłem do Górnika, w lidze było dwóch Greków. Po mnie w tym samym okienku przyszedł Stefanos Evangelou. Myślę, że w tym okresie, kiedy przez kilka lat w Polsce grało kilku Greków, ludzie w naszym kraju zaczęli baczniej przyglądać się polskim rozgrywkom. Mieliśmy i wciąż mamy dobre opinie o nich, które idą w świat. Liga jest dobra jakościowo i wymagająca fizycznie, a to akurat większość Greków lubi. Uważam, że coraz chętniej będą przyjeżdżać do Polski, widząc, że tutaj można znaleźć wiele dobrego.

Z czego wynika moda na Greków w Ekstraklasie?

Jaka jest różnica między grecką a polską ligą?

Liga grecka jest bardziej techniczna, ale w Polsce z kolei trzeba lepszych warunków fizycznych. Dla Greków to nie jest problem, tym bardziej że w swojej ojczyźnie nie mogą liczyć na to, co prędzej dostaną w Polsce. Do Polski przyjeżdża też więcej obserwatorów. Kiedy grasz w drużynie ze środka tabeli ligi greckiej, musisz być kozakiem, żeby ktoś o tobie usłyszał. Często jest tak, że najpierw trzeba trafić do jednego z największych klubów, a potem dopiero gdzieś indziej w Europie. W PKO BP Ekstraklasie jest inaczej.

A liga holenderska?

To też liga z mocniejszym akcentem na fizyczność, ale z dużą jakością. Jest tam sporo kreatywności, a mniej gry w destrukcji. Inny rytm grania, duża intensywność, ale nie tak duża jak w Polsce. Gdybym miał dodać w tym porównaniu grecką ligę, tam też jest duża jakość, ale z kolei najmniejsza intensywność. W Holandii czułem się dobrze, ale styl gry Sparty Rotterdam nie był dla mnie idealny, nie potrafiłem się w pełni zaadaptować.

A co z różnicą kulturową między Grecją z Polską?

Owszem, jest mocno odczuwalna, ale nie przyjeżdżamy tutaj po to, żeby żyć jak w Grecji. Naszym celem jest jak najlepsza gra w piłkę, choć przyznam szczerze, że mam problem z pogodą. W Grecji przez 9 miesięcy mamy słońce i wysoką temperaturę. W Polsce są minusowe temperatury i śnieg…

Nie wyglądasz, jakby to miało dla ciebie jakieś znaczenie. Na boisku grasz w krótkim rękawku!

To prawda, bo na boisku liczy się dla mnie tylko futbol.

Żałujesz czegoś z przeszłości? Choćby tej “relacji” z Olympiakosem?

Wybór to wybór. Decyzja to decyzja. Nie mam wpływu na to, jak potoczy się moja przyszłość, nawet jeśli mam dobre intencje. Nigdy nie wiesz, gdzie wylądujesz, co ci się trafi, czy to będzie coś złego lub dobrego. Zostaję ze swoimi wyborami i żyję dalej z przekonaniem, że tak musiało być.

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

47 komentarzy

Loading...