Dziesięć lat temu miał miejsce jeden z czarniejszych w opinii kibiców Manchesteru United dni dla ich ukochanego klubu. Właśnie wtedy pakiet większościowy Czerwonych Diabłów wpadł w ręce rodziny Glazerów, co od początku spotkało się z powszechnym niezadowoleniem i gigantycznymi protestami. Odpowiedzią fanów na niezrozumiałe ich zdaniem rządy Amerykanów było założenie alternatywnego klubu – FC United of Manchester – który figuruje w siódmej lidze.
Częściowe pakiety nabywali już wcześniej. Powoli skubali, skubali, aż zdecydowali przejąć się prawie 60 procent, płacąc za tę przyjemność ponad miliard dolarów. Fani od początku bali się agresywnej polityki, wzrostu cen biletów czy klubowych koszulek. Przedstawiciel stowarzyszenia kibiców Manchesteru United powiedział wtedy, że Glazerowie nie mają nic wspólnego z Romanem Abramowiczem i nie przychodzą z walizką pieniędzy, a wręcz przeciwnie. Będą chcieli żerować na fanach, którzy od początku snuli plany odkupienia pakietu większościowego. Jak na razie – bezskutecznie. Pamiętny był też protest z odrzuceniem przez niektórych kibiców czerwonych barw i powrót do korzeni klubu, czyli kolorów żółtego i zielonego. Fani palili karnety, a przewodniczący akcjonariuszy powiedział, że nie zapłaci Amerykanom złamanego pensa.
I chociaż era Glazerów przyniosła sukcesy, takie jak pięć tytułów mistrzowskich i zdobycie Ligi Mistrzów, poniesione koszty są niebotyczne, a zadłużenie klubu wciąż rośnie. Obecnie przekracza pół miliarda euro. Ostatnie lata to znów szorowanie po dnie. Kompletnie nieudany eksperyment z Davidem Moyesem, brak kwalifikacji do Champions League i opasłe okno transferowe Louisa van Gaala również odbiły się na klubowym koncie. W Manchesterze trzymają kciuki, żeby uzyskać kwalifikację do Ligi Mistrzów. W przeciwnym razie klub mogą czekać kolejne problemy, a Glazerów znów będą boleć głowy.
Ich rządy mają jednak swoje plusy. Na przykład przychody handlowe klubu – zostały praktycznie zdublowane. Dziś wynoszą 44 procent wszystkich zysków, w przeciwieństwie do zaledwie 29 procent, zanim Glazerowie zasiedli na czerwonym tronie. Manchester United dziś może konkurować z najbogatszymi, co pokazuje rekordowy na Wyspach Brytyjskich transfer Angela Di Marii.
Kibice wiedzą swoje i protestują, praktycznie bez przerwy, ale to walka z wiatrakami. Glazerowie nawet nie myślą wycofywać się z futbolowego biznesu. I nie zmieniła tego nawet śmierć głowy rodu – Malcolma Glazera.