Łączy ich wzrost, lewa noga i ukraiński paszport. W zimowym okienku transferowym pierwszoligowcy bardzo chętnie wzmacniali defensywę. Na zaplecze Ekstraklasy trafiło szesnastu obrońców, część z nich to stoperzy. Trzech z nich to Ukraińcy, z których każdy ma interesujące — z różnych powodów — CV. Dlaczego polskie kluby szukały lewonożnego stopera za wschodnią granicą i czego spodziewać się po zimowych nabytkach?
Świeżo upieczony mistrz kraju, który występował w jednym zespole z Mychajło Mudrykiem i gra w ukraińskiej młodzieżówce. Kolekcjoner gruzińskich trofeów, który dopiero co dostał piątkę od Lecha Poznań w pucharach. Człowiek z przedostatniego zespołu bułgarskiej ekstraklasy, który nie tak dawno występował w trzeciej lidze czeskiej. Życiorysy stoperów ze wschodu Europy, których wiosną zobaczymy na drugim poziomie rozgrywkowym nad Wisłą, układały się różnie, jednak w Polsce każdy z nich ma być pewniakiem na środku obrony.
Przekonany o tym jest wicelider ligi z Niepołomic, będąca w strefie barażowej ekipa z Gdyni i broniąca się przed spadkiem drużyna z Chojnic.
Lewonożny środkowy obrońca. Polskie kluby sięgają po obcokrajowców
Minimum 190 centymetrów wzrostu i lewa noga — dwa atuty, którymi nasi pierwszoligowcy gardzić nie mogą. Roman Jakuba (Puszcza Niepołomice), Ołeksandr Azacki (Arka Gdynia) i Hlib Buchał (Chojniczanka Chojnice) idealnie pasują do tego opisu. Wszyscy trzej to stoperzy grający bliżej lewej strony boiska, a trend poszukiwania takich zawodników na Ukrainie stał się faktem. W każdym z klubów słyszymy, że deficyt lewonożnych środkowych obrońców w naszym kraju zmusza do poszukiwania piłkarzy na tę pozycję poza granicami ojczyzny. To nic nowego ani odkrywczego, wystarczy spojrzeć na Ekstraklasę.
W pierwszej kolejce po przerwie zimowej drużyny z najwyższego szczebla w dziesięciu z szesnastu przypadków wystawili na pozycji lewego stopera zagranicznego piłkarza. Ten wynik może być lepszy, bo w Widzewie Łódź zagrał Mateusz Żyro, ale często w składzie pojawia się Martin Kreuzriegler. W dodatku w Warcie Poznań Wiktor Pleśnierowicz i Robert Ivanov zamieniali się pozycjami w trakcie spotkania, więc można doliczyć pół punktu obcokrajowcom. Kolejne „oczka” zdobędą w meczu Cracovii z Górnikiem Zabrze: w barwach “Pasów” na lewym półstoperze zagra Virgil Ghita, zabrzanie mają na tej pozycji Richarda Jensena i Jonathana Koetzke.
Pierwszoligowców ograniczają finanse, ale gdy tylko istnieje taka możliwość, także ruszają na łowy za Odrą czy Bugiem. Ostatnia odsłona jesiennych zmagań to pięciu zagranicznych zawodników na lewym stoperze w dwójce lub trójce defensorów:
- Martin Dobrotka (Arka Gdynia)
- Iwan Markow (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
- Souleymane Cisse (Górnik Łęczna)
- Ruben Hoogenhout (Resovia Rzeszów)
- Boris Moltenis (Wisła Kraków)
Zimą na zaplecze Ekstraklasy trafiło pięciu lewych środkowych obrońców. Poza trójką Ukraińców są to Maksymilian Pingot (wypożyczony z Lecha Poznań do Odry Opole) oraz Mateusz Machała (zamienił Zagłębie Sosnowiec na Skrę Częstochowa). Możemy się spodziewać, że wiosnę zainaugurujemy z siedmioma obcokrajowcami na tej pozycji. W przypadku każdego nabytku słyszymy te same hasła. Dobre wprowadzenie, dobre warunki fizyczne, w Polsce lepszych nie było — a na pewno nie w naszym zasięgu.
Roman Jakuba. Młodzieżowy reprezentant Ukrainy w Puszczy Niepołomice
Puszcza Niepołomice sprawiła małą sensację. Roman Jakuba to 21-letni młodzieżowy reprezentant Ukrainy, który przed chwilą świętował mistrzostwo Łotwy z Valmierą. O łotewskim projekcie zrobiło się głośno z powodu transferu Spezii. Włosi wyłowili z tego klubu Raimondsa Krollisa, króla strzelców ligi, za półtora miliona euro. Lokalna fabryka produktów z włókna szklanego niedawno uratowała klub przed bankructwem, a teraz zbiera plony inwestycji w młodych zawodników. Mistrzostwo Łotwy Valmiera wywalczyła z kadrą, której średnia wieku nie przekraczała 20 lat. Jednym z liderów drużyny był rosły stoper z Ukrainy, którego Łotysze wyciągnęli z młodzieżówki Szachtara Donieck.
Jakuba miał za sobą trzy lata regularnej gry w drużynie do lat 19. Szachtar z nim w składzie dwukrotnie rywalizował w fazie grupowej UEFA Youth League, w której rodowity lwowianin rozegrał 11 spotkań. Jak przystało na wychowanka jednej z najmocniejszych drużyn na Ukrainie, przywykł do gry piłką — w swoim ostatnim sezonie w młodzieżowych rozgrywkach notował ponad 80 podań w przeliczeniu na 90 minut. Miał jednak swoje ograniczenia, które sprawiały, że w Szachtarze na pewno by się nie przebił.
– Motorykę trzeba u niego trochę poprawić. Słyszałem, widziałem, że ma pewne niedostatki, ale poradzimy sobie z tym. To też mądrość zawodnika, ustawienie go, umiejętność asekuracji. W treningu formacyjnym wie, na co kłaść nacisk, jak temu zapobiegać. Ustawienie, timing dojścia do zawodnika: to jest szalenie ważne. Jako młody zawodnik ma jednak pole do rozwoju, to się zdobywa z wiekiem. Mamy doświadczenie z wprowadzaniu młodzieży na wyższy poziom — mówi nam Tomasz Tułacz, trener Puszczy.
Do Valmiery pasował jednak jak ulał. Tylko dwa zespoły w lidze łotewskiej wymieniały w poprzednim poziomie więcej podań niż mistrzostwie kraju. Valmiera wyróżniała się tym, że linię obrony rywali często próbowała łamać prostopadłymi piłkami lub inteligentnymi podaniami, czyli takimi, które „WyScout” definiuje jako kreatywne, penetrujące zagrania mające na celu złamanie linii obronnej rywala. Stoper umiejący wprowadzić piłkę do gry był dla nich bezcennym atutem. Jakuba korzystał ze swoich atutów, co przełożyło się na wszelkiego rodzaju rankingi.
- najwięcej podań w lidze (1825; 50,96/90 minut)
- 2. największa liczba progresywnych podań (397; 11,09/90 minut)
- 2. pod względem podań w tercję ataku (276; 7,71/90 minut)
- 2. jeśli chodzi o długie podania (269; 7,51/90 minut)
Ukrainiec rozpoczynał akcje Valmiery, choć nie było tak, że notował dzięki temu zawrotne liczby w najważniejszych rubrykach. Jedyną bramkę zdobył po dośrodkowaniu na krótki słupek z rzutu rożnego, wszystkie trzy asysty to także centry z narożnika boiska, które przedłużył do kolegi z zespołu. W meczu z Riga FC Jakuba zanotował również asystę drugiego stopnia, ale w tym przypadku po prostu wycofał piłkę do bramkarza, który posłał napastnikowi celne, długie podanie. Niemniej na wprowadzaniu i rozegraniu się zna, co przykuło uwagę Puszczy.
Obydwaj stoperzy drużyny z Niepołomic — Łukasz Sołowiej i Tomasz Wojcinowicz — znacznie rzadziej zabierają się za wprowadzanie piłki do gry. Oczywiście to także następstwo stylu gry, ale różnica jest znacząca: podczas gdy Jakuba notował blisko 51 podań/90 minut w Valmierze, dwaj pierwszoligowcy mają średnią odpowiednio: 21,37 i 23,52. Także w przypadku liczby długich piłek Ukrainiec wypada lepiej. Puszcza, rzecz jasna, nie zacznie nagle rozgrywać akcji w stylu, jaki stoper zna z Szachtara czy gry na Łotwie, ale jego umiejętności pozwalają Tomaszowi Tułaczowi na urozmaicenie tego, co oferuje jego drużyna.
– Obserwowaliśmy go dłuższą chwilę, pół roku. Przede wszystkim widać, że cały czas robi postęp, bo sześć miesięcy temu to był inny zawodnik, to się dla mnie bardzo liczy. Mentalnie bardzo pasuje do tego, jaki styl gry preferujemy, pasuje też do profilu zawodnika, jakiego szukaliśmy. Bardzo dobrze gra w powietrzu, ma dobre wprowadzenie. Zupełnie inaczej się gra ze stoperem, który na lewej stronie nie operuje lewą nogą, a inaczej otwiera się grę mając takiego zawodnika. Przy czym dla mnie kluczowa jest gra w obronie. Poza tym to ciekawy chłopak mentalnie. Wie, czego mu brakuje, świetnie współpracuje z zespołem — dodaje opiekun wicelidera rozgrywek.
Warto zaznaczyć, że Roman Jakuba jest do Niepołomic jedynie wypożyczony, jednak w Małopolsce uważają, że jeśli młodzieżowy reprezentant Ukrainy się sprawdzi, jego wykup nie będzie problemem. Zwłaszcza że Puszcza liczy po pierwsze na awans, po drugie na to, że ktoś inny szybko wrzuci rosłego stopera na radar.
– Ten ruch wywołał duże zaskoczenie w środowisku. Chłopak był zdeterminowany, żeby przejść do nas. Przedstawiliśmy mu plan, ścieżkę rozwoju, to, co może poprawić, jak może zafunkcjonować i był zdecydowany. Rozmowy były bardzo krótkie — kończy trener Tułacz.
Ołeksandr Azacki. Grał z Dinamo Batumi w pucharach, wzmocnił Arkę Gdynia
Roman Jakuba to młody zawodnik, który wskoczy w miejsce 34-letniego Łukasza Sołowieja, jednak odmłodzenie drużyny jest możliwe nawet wtedy, gdy sięga się po blisko 30-letniego stopera. Ołeksandr Azacki, który trafił do Arki Gdynia, na początku roku obchodził 29. urodziny, ale w roli lewego środkowego obrońcy zastąpi 38-letniego Martina Dobrotkę. Drużyna z Trójmiasta największy problem miała właśnie w tyłach. Spośród czołowych drużyn zaplecza Ekstraklasy tylko Chrobry Głogów dopuszczał rywali do większej liczby strzałów na bramkę. Azacki dwa ostatnie lata spędził w czołowej drużynie gruzińskiej ekstraklasy — Dinamo Batumi (mistrzostwo, wicemistrzostwo, superpuchar). W tamtejszej lidze notował dobre liczby.
- 3. i 4. stoper ligi wg algorytmu “WyScout” (pierwszy i drugi lewonożny)
- 9. piłkarz ligi pod względem wygranych pojedynków w defensywie (2022 – 72,32%)
- 4. piłkarz ligi pod względem wygranych główek (2022 – 73,74%)
- 3. piłkarz ligi pod względem wygranych główek (2021 – 76,32%)
- 20. piłkarz ligi pod względem przejęć (2021 – 140)
Azacki często angażował się we wprowadzenie piłki do gry, notując 44,53 podań/90 minut w poprzednim sezonie i 48,23 podań/90 minut dwa sezony temu. W tym przypadku mówimy o podobnych liczbach, co u Dobrotki (44,47 podań/90 minut), jednak statystycznie Ukrainiec wygląda lepiej – jest procentowo skuteczniejszy. Porównanie 1:1 w przypadku dwóch różnych lig jest trudne do wykonania, gdy patrzymy na suche cyferki, ale i tak warto je pokazać.
Ołeksandr Azacki | Martin Dobrotka | |
Wygrane pojedynki w powietrzu | 73,74% | 56% |
Wygrane pojedynki w defensywie | 72,32% | 64% |
Procent piłek odzyskanych na połowie rywala | 21,8% | 12% |
Celne długie podania | 51% | 48,8% |
Lewonożny stoper zza wschodniej granicy wygrywał zdecydowanie więcej pojedynków w powietrzu w najlepszej lidze w Gruzji, to jego znak firmowy. – Mentalnie bardzo dobry, odważny. Dobre główki, dobra gra lewą nogą. Nie jest szybki ale rekompensuje to sprytnymi decyzjami na boisku. Gdy grał na Ukrainie, jego drużyny nie prezentowały się jakoś świetnie, więc ciężko ocenić jak wypadłby w Polsce. W Baniku, gdy widziałem go w kilku meczach, był raczej przeciętniakiem – opisuje obrońcę Piotr Słonka, ekspert od ukraińskiej piłki.
Z drugiej strony jego jedyny dotąd występ na polskich boiskach w oficjalnym spotkaniu, czyli mecz z Lechem Poznań w eliminacjach Ligi Konferencji, nie potwierdził tego atutu. Wystarczy przypomnieć sobie bramkę na 3:0 dla „Kolejorza”, gdy Azacki nie zorientował się, gdzie spada piłka i pozwolił zanotować asystę Kristofferowi Velde. Ukrainiec musi mieć zresztą fatalne wspomnienia z rywalizacji z mistrzem Polski. Gol na 2:0 padł po tym, jak Mikael Ishak oszukał go podaniem, podobnie było przy trafieniu na 4:0. Jeszcze wcześniej Azacki obciął się przy sytuacji, w której Michał Skóraś wyszedł na sam na sam oraz gdy gola ze spalonego zdobył Ishak.
Na szczęście na zapleczu Ekstraklasy Azacki Lecha nie spotka. Po pierwszych tygodniach w Gdyni są z niego zadowoleni. Ukrainiec w Dinamie Batumi przywykł do wysokiego ustawienia linii obrony i prób odzyskiwania piłki w okolicach linii środkowej boiska. Arka jako czołowy zespół pierwszej ligi będzie korzystała z tego nawyku.
Hlib Buchał. Chojniczanka wraca do gry z czwórką z tyłu
Na przeciwnym biegunie także cenią ukraińskie doświadczenie. Hlib Buchał ma najbardziej egzotyczne CV i najmniej imponujące CV ze wszystkich stoperów, którym się przyglądamy. Nic jednak dziwnego, bo mówimy o nowym zawodniku Chojniczanki Chojnice, czyli beniaminka, który walczy o utrzymanie w lidze. 27-latek z Kijowa wiele lat spędził w niższych ligach w swojej ojczyźnie, szukał swoich szans w drużynie rezerw Metalista Charków. Najlepszy moment jego kariery przyszedł w PFK Oleksandrija, gdzie zdołał nawet zadebiutować w europejskich pucharach. Jego zespół nie wygrał żadnego spotkania, ale cztery występy Buchała nie przyniosły mu wstydu. Wygrał 70% pojedynków w defensywie i 66% w powietrzu, odzyskał sporo piłek. Miał udział przy dwóch z siedmiu straconych bramek:
- nie przypilnował Josipa Brekalo przy płaskim podaniu z boku boiska
- dał się porobić Bouandze w okolicach środka boiska, co przerodziło się w akcję bramkową
Zimą 2022 roku Buchał miał nadzieję na regularną grę w Krywbasie, ale chwilę później wybuchła wojna i zamiast debiutu w nowych barwach trzeba było szukać klubu poza Ukrainą. Padło na niecodzienny kierunek: rezerwy Sigmy Ołomuniec, grające w trzeciej, regionalnej lidze. Do „jedynki” stoper się nie przebił i latem wyruszył do Bułgarii, gdzie współtworzył duet stoperów z Kornelem Osyrą. Chebyr Pazardżik to drugi najgorszy zespół w lidze, ale niekoniecznie z winy dwójki środkowych obrońców. Była drużyna Buchała straciła aż 11 goli więcej niż powinna według współczynnika xGA. Nie jest to przypadek, bo xG/strzał rywali Chebyra to trzeci najniższy wynik w lidze; czytaj: przeciwnicy tego zespołu wcale nie oddają uderzeń ze świetnych pozycji, co sugeruje, że obrońcy nie grają totalnej kaszanki.
Ukraiński obrońca odszedł z zespołu po pół roku gry od deski do deski. Bułgarski klub przechodził z rąk prywatnych do miejskich, były pewne zawirowania i Buchał został wolnym piłkarzem. Osyra w wywiadzie z nami mówił, że maczał palce w tym transferze. – Rozmawiałem z trenerem Brede, który prowadził mnie w Podbeskidziu. Pytał o niego. Samemu Hlibowi polecałem ten ruch. To stoper lewonożny, a takich zawodników nigdy za wiele. Wiem, że będzie pasował do stylu preferowanego przez trenera, więc mam nadzieję, że powiedzie mu się w Polsce. Wiem, że Chojniczanka potrzebowała obrońcy o takim profilu, więc obie strony powinny być zadowolone.
Kornel Osyra: W Bułgarii nie mam żadnej łatki [WYWIAD]
W Chojnicach cieszą się z transferu, bo Hlib początkowo szukał jeszcze innych opcji. Wyjechał do Anglii, gdzie mieszka jego rodzina, testował się w zespole z niższych dywizji. Ostatecznie jednak nie wypaliło i spojrzał na opcję z Polski.
– Hlib już dawno był na naszym celowniku. Wiążemy z nim dość duże nadzieje, a on je podtrzymuje. To zawodnik, który pod każdym względem spisuje się u nas dobrze. Nie popadamy w hurraoptymizm, ale myślimy, że będzie wartością dodaną. Powinien zapełnić lukę w naszym zespole. Dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, dobrze wprowadza piłkę. Potwierdza się to, jak definiowaliśmy go poszukując kandydatów na tę pozycję. Zanosi się na to, że będzie mocnym punktem naszego zespołu – mówi nam Dawid Frąckowiak, dyrektor sportowy Chojniczanki.
Mecze Chebyra, w którym występuje Kornel Osyra, śledził jesienią Michał Poncyliusz. – Dobrze ustawiał się w obronie i wygrywał praktycznie wszystkie górne piłki. Jeśli ktoś szedł szedł z nim sam na sam albo musiał przeciąć podanie, to zrobił to, ale piłkę wybijał na aut, do najbliższego, albo do przodu. Wprowadzał piłki, nie bał się zagrać do środka pola, albo dać prostopadłą piłkę.
Po zmianie trenera beniaminek ma wrócić do gry czwórką z tyłu, co pasuje Buchałowi, który ma doświadczenie w grze w takim ustawieniu. Być może pobyt w Bułgarii nie przyniósł mu wielkiej chluby, ale był piątym najlepszym piłkarzem tamtejszej ligi pod względem przejęć/90 minut (6,82). Kilka ciekawych zagrań w jego wykonaniu znajdziemy. Na przykład takie wymanewrowanie rywala, które obudziło nawet pustawe trybuny.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Burman: Mogę być przykładem, że warto robić dokładniejsze badania serca
- Kiko Ramirez: Za kilka lat Wisła Kraków będzie przykładem
- Mrozić szampany czy obgryzać paznokcie? Ile znaczy jesień w 1. lidze
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix