Klinsmann bardzo go ceni. Kilka miesięcy temu miał na głowie przygotowania do mundialu, ale gdy New York Red Bulls nie chcieli wcześniej puścić Miazgi na zgrupowanie młodzieżówki, osobiście do nich zadzwonił i upomniał się o Matta. Juergen jest zachwycony postępami, jakie robi ten chłopak. Bardzo skrupulatnie śledzi jego karierę – tak na łamach Faktu i PS wypowiada się Tab Ramos, selekcjoner amerykańskiej młodzieżówki, który przekonuje, że USA nie wypuści Matta Miazgi na rzecz Polski. Zapraszamy na sobotni przegląd najciekawszych materiałów piłkarskich w prasie.
FAKT
Zaczynamy od Faktu i Legii Warszawa, która też ma swojego zorro.
W meczu z Lechem Poznań skrzydłowy mistrzów Polski Michał Żyro (23 l.) będzie grał w specjalnej masce chroniącej złamany nos. Legionistę załatwił, tuż przed końcem finału Pucharu Polski (2:1 z Lechem), Barry Douglas (26 l.). Szkocki obrońca poznaniaków w walce o piłkę uderzył Żyrę łokciem w twarz. Maskę wykonano w Monachium, w małej klinice, która specjalizuje się w tym już od 12 lat. Koszt jej wykonania, to niespełna 500 euro. Żyro był tam z polecenia Roberta Lewandowskiego (27 l.). Napastnik Bayernu Monachium także musi chronić złamany nos. Maska na razie szczęścia mu nie przyniosła, bo Bawarczycy przegrali pierwszy mecz półfinału Ligi Mistrzów z Barceloną (0:3).
Na dole dwie niezbyt interesujące ramki:
– Grzelczak walczy z Lechią o puchary
– Siłą Cracovii jest druga linia
Fakt odgrzewa dziś też to o czym wczoraj pisał Przegląd Sportowy – o wojnie Skorży z sędziami. Relacjonuje całą historię z wywiadem Zbigniewa Przesmyckiego dla Wirtualnej Polski i nazwaniem trenera Lecha „chamem”. Skorża zapewnia, że został obrażony, chociaż jego wymiana zdań z sędziami finału Pucharu Polski nie była nieelegancka. Nic nowego.
Później o meczu Jagiellonii ze Śląskiem – 10 minut emocji. I o Ruchu, który wygrał z Koroną. „Zieńczuk im starszy, tym lepszy”. Polemizowalibyśmy, wczoraj akurat strzelił, ale generalnie coraz częściej na ławce. To zdecydowanie nie jest jego sezon.
W grupie mistrzowskiej doszło do pierwszego spotkania. Jagiellonia Białystok zremisowała ze Śląskiem Wrocław w 31. kolejce piłkarskiej ekstraklasy 1:1. Gospodarze utrzymali trzecie miejsce w tabeli i mają 26 punktów. Śląsk zajmuje czwartą pozycję, a na koncie zgromadził 24 oczka. Pierwsze 15 minut spotkania w Białymstoku to okres dominacji Śląska. Zawodnicy “Jagi” potrafili się jednak umiejętnie bronić i oddalać zagrożenie od bramki Bartłomieja Drągowskiego (18 l.). Piłkarze Michała Probierza (43 l.) mieli duże problemy z rozgrywanie piłki i bardzo ciężko było im z nią wyjść z własnej połowy. Cały czas stroną przeważająca byli goście, jednak nie mogli znaleźć sposobu na skuteczne wykończenie swoich akcji. Pierwsza część gry zakończyła się bezbramkowym remisem.
Ostatnia rzecz, którą warto zacytować to rozmowa z Tabem Ramosem, asystentem selekcjonera kadry USA i opiekunem U-20, który wypowiada się nt. Matta Miazgi.
Jak dobry jest naprawdę Miazga?
– Bardzo dobry. Może stać się naprawdę wyjątkowym piłkarzem i stoperem USA na długie lata. Na to wszyscy liczymy. On jest bardzo ważną częścią naszego programu. Uważam Matta za kluczowego piłkarza reprezentacji U-20, jednego z liderów.
Nie obawia się pan, że go utracicie?
– Nie obawiam się. Gdy zawodnik ma dwa obywatelstwa, zdarza się, że w pewnym momencie druga federacja odzywa się i próbuje go przekonać do zmiany. Wiem, że Polska ma wielkie piłkarskie tradycje. Nie zapominajmy jednak, że reprezentacja USA zakwalifikowała się na osiem ostatnich mundiali, kadra do lat 20 również regularnie bierze udział w największych turniejach. Uważam, że w tym momencie mamy lepszy program i więcej do zaoferowania. Nie będę jednak robił nacisków na Matta. On musi sam podjąć ostateczną decyzję, naradzić się z rodziną. Chcę jednak, aby wiedział, że może na nas liczyć. Wierzę, że zostanie z nami.
GAZETA WYBORCZA
Legia i Lech liczą do trzech – dziś tylko tyle w GW.
Legia gra z Lechem o trzecie z rzędu mistrzostwo Polski, czego nie udało jej się osiągnąć nigdy w historii. Ale Lech nie chce znów być wicemistrzem. Legia zmierzy się z Lechem po raz trzeci w ostatnich siedmiu tygodniach. Gdyby w tej rywalizacji, jak w NBA, liczyły się wygrane, mielibyśmy remis 1:1. Pod koniec marca Lech w meczu sezonu zasadniczego ekstraklasy triumfował 2:1 w Poznaniu. Tydzień temu Legia w finale Pucharu Polski ograła poznaniaków 2:1. Po trzecim meczu – akurat w pierwszej z siedmiu kolejek fazy mistrzowskiej – powinniśmy wiedzieć, kto jest lepszy. Tym bardziej że we wrześniu w pierwszej części sezonu zasadniczego w Warszawie padł remis 2:2. Sobotnie spotkanie najpewniej zadecyduje o tytule. Gdyby wygrała Legia, w kolejnych meczach będzie bronić czterech punktów przewagi. Klub ze stolicy gra o trzecie mistrzostwo z rzędu, co nie udało mu się nigdy w blisko stuletniej historii. Lech chciałby uniknąć trzeciego wicemistrzostwa. Ale czy jest w stanie?
SUPER EXPRESS
Czy Sroki wykradną Legii perełkę? Tekścik o niepewnej przyszłości Ondreja Dudy.
Z punktu widzenia finansowego Legia może zacierać ręce, bo wydaje się, że 5 milionów euro to minimum, jakie uzyska. Lista chętnych jest długa. W ostatnich dniach mocno ożywił się angielski Newcastle, aczkolwiek jest jedno “ale”. “Sroki” muszą się utrzymać w Premier League. Jeśli to się uda, to mogą “podprowadzić” Legii słowacki brylancik. Z Anglii Dudę obserwują również kluby, których nazwy przewijają się od kilku dni, czyli Southampton, Aston Villa i West Ham United. Nie odpuszczają też Niemcy. Działacze HSV Hamburg są do niego przekonani od dawna, nowością jest natomiast Werder Brema.
Superak dotarł również do Argentyńczyka Roberto Lopeza, który jest tatuażystą Leo Messiego. Opowiada jak się poznali, że Messi jest bardzo odporny na ból itd.
W jakich okolicznościach poznał pan Messiego?
– Poznaliśmy się na początku tego roku, przez wspólnego znajomego, Juana Cruza Leguizamona. To były bramkarz, kolega Messiego z dzieciństwa. A co do określenia „oficjalny tatuażysta”… Tatuowałem wiele znanych osób w Argentynie i przyzwyczaiłem się, że nazywają mnie tatuażystą tej czy innej gwiazdy. Ostatnio świat zobaczył moje tatuaże Messiego i stąd takie określenie. Ciężko mi to będzie przebić. Może dałoby się, gdybym mógł tatuować innego wielkiego rodaka, czyli papieża Franciszka, ale nie sądzę, aby był zainteresowany, więc zostanę przy Messim (śmiech).
Jak się tatutuje Leo? To spokojny klient, czy nerwus?
– Tatuuję od wielu lat, ale nigdy nie spotkałem osoby tak nieczułej na ból jak Leo. Ma niespotykanie wysoki próg odporności. Dzięki temu tatuaże zrobiliśmy szybko. Tak myślę, że nie ma w tym przypadku. Na boisku Messi też jest odporny na kopniaki, ostre wejścia. Nie pada, a biegnie dalej.
Fajna ciekawostka.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Cel Legii oczywisty: powtórzyć puchar.
Najpierw dwie strony relacji z wczoraj. O takich:
– Nie mam zamiaru narzekać, ale terminarz nie premiuje zespołu, który zajął trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. To, że na początku grają między sobą drużyny z góry tabeli na pewno jest forowaniem zespołów z niższych miejsc. Zespoły z góry wykopią się między sobą, wykartkują, a wtedy wystarczy kilka niespodzianek, jakichś remisów i ktoś z niższej lokaty może objąć prowadzenie – tłumaczył trener gospodarzy Michał Probierz. Rzeczywiście, kalendarz „Jagi” w fazie walki o tytuł nie jest łatwy. 17 maja białostoczanie zagrają na wyjeździe z Lechem, a trzy dni później zameldują się na boisku Legii. – Trudno, będziemy walczyć na całego, chcemy mocno namieszać. Celu nie zmieniamy, czyli gramy o tytuł, jak zapewne siódemka pozostałych ekip. Podtrzymuję, że my już jesteśmy wygranymi tego sezonu i przypominam, że budujemy zespół, w przeciwieństwie do Legii, Lecha, Lechii czy Śląska. Oni mają zmontowane zespoły. A my mamy wielu młodych zawodników. We Wrocławiu ciągle mówią, że stawiają na młodych, jednak jakoś ich nie widzę – lekko uszczypnął rywala Michał Probierz.
Marek Saganowski mówi: nie było żadnej ciszy medialnej.
Przemarsz ze śpiewem na ustach strefą wywiadów to był happening?
– Chcieliśmy pokazać mediom, że cała drużyna jest zjednoczona i nie ma w niej żadnych rozłamów. To był marsz zwycięskiego zespołu.
Czym ten sobotni mecz będzie się różnił od finału PP?
– Tym, że obojętnie jaki padnie wynik, o niczym nie zadecyduje. Zostanie sześć spotkań, tak samo ważnych i trudnych. To nie jest liga tylko dwóch zespołów. Znamy sytuację w tabeli i terminarz, zwycięstwa w Warszawie dadzą nam mistrzostwo. Kandydatów do tytułu jest więcej. Nie wyobrażam sobie, by Michał Probierz i jego Jagiellonia zrezygnowali z walki. Realne szanse ma osiem zespołów, ale największe Legia
Nie ma w tej rozmowie niczego ciekawego.
Sztab szkoleniowy Lecha rozważa zmianę bramkarza. Skorża mówi, że Gostomski miał parę złych interwencji, ale nie twierdzi, że miało to wpływ na postawę całego zespołu. Generalnie, dużo gdybania, a na koniec nie wiadomo, kto zagra. Idziemy dalej.
Krzysztof Stanowski dziś o Bayernie Monachium.
Tak wiele osób powtarza, że Pep Guardiola ma łatwą pracę. Ot, bierze wielkich piłkarzy i patrzy z boku, jak strzelają gole. Mnie się coraz częściej wydaje, że ma pracę najtrudniejszą na świecie, ponieważ tak wiele osób czeka na jego porażkę, która pozwoli potem w gronie kumpli albo w internecie oświadczyć: „Miałem rację, on się nie nadaje”. Każdemu innemu trenerowi wybacza się wszelkie porażki – Ancelottiemu zakończenie ligi na trzecim miejscu albo Mourinho odpadnięcie po dwumeczu z PSG – ale jemu nie. Bo przejął wielki Bayern i go „popsuł” na własną mogłę. A przecież – tak piszą ludzie – zamiast Bayernu powinien wziąć zespół słabszy i „coś udowodnić”. To równie mądre jak apele, by Al Pacino grał w słabych produkcjach, na przykład w Klanie, i je w pojedynkę ciągnął. Nie zrobi tego, bo nie musi. Bo jest za dobry.
Więcej w wydaniu papierowym.
Jak zwykle w sobotę, w PS można też poczytać sporo o piłce zagranicznej. Szukamy tu też bliskich nam akcentów – na przykład tekstu o barażowej walce Bartosza Białkowskiego.
Białkowski zdaje sobie sprawę z wyzwania, jakie go czeka. W związku z tym podjął decyzję, że nie będzie udzielał wywiadów aż do zakończenia walki o angielską ekstraklasę. Kiedy latem ubiegłego roku podpisywał kontrakt z The Blues, zapowiadał, że jego celem na nowy sezon jest właśnie awans. Ale gdy rozgrywki się rozpoczęły, jego priorytety trochę smię zmieniły – najpierw musiał przede wszystkim wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Polak był rozczarowany, że menedżer wybrał jako numer 1 Deana Gerkena (…) Większego poziomu ekscytacji tegoroczny zestaw par półfinałowych nie mógł osiągnąć, bo Ipswich i Norwich to najwięksi wrogowie. Stadiony obu klubów dzieli 60 kilometrów, a rywalizacja nazywana jest „East Anglian Derby”.
Oprócz tego w dzisiejszym wydaniu:
– o fatalnym roku Olympique Marsylia
– o piłkarzach, którzy latem mogą zmienić kluby za darmo
– krótka rozmówka z bramkarzem Realu Sociedad.
My na koniec zacytujemy tekst nt. pracy groundsmana, człowieka od muraw.
Najlepsze kluby chcą mieć u siebie najlepszych specjalistów od murawy. W 2009 roku głośno było o transferze groundsmana Arsenalu do Realu. Anglika, który dziesięć lat pracował dla Kanonierów, za wszelką cenę chciał sprowadzić do klubu Juande Ramos. Ówczesny trener Królewskich uważał, że murawa Santiago Bernabeu do niczego się nie nadaje i przeszkadza piłkarzom w grze. – Rzeczywiście, boisko nie było w najlepszym stanie. Wielu piłkarzy z jej powodu było częściej kontuzjowanych. Trzeba było więc działać szybko i radykalnie. Wymieniliśmy murawę i wszystko zaczęło wyglądać odrobinę lepiej – tak Anglik wspomina początki pracy w Madrycie.