Reklama

Jechali po złoto, wrócą po trzech meczach? Ostatnia szansa urugwajskiej „złotej generacji”

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

02 grudnia 2022, 09:13 • 6 min czytania 5 komentarzy

Przed decydującym meczem z Ghaną w Urugwaju wrze. Zamiast walczyć o złoto, reprezentacja gra poniżej oczekiwań. Selekcjoner i prezes federacji próbują uspokajać atmosferę, ale legendy krytykują kadrę, a Edinson Cavani włączył wewnętrznego Grzegorza Skwarę i dał do zrozumienia, że winę za złe wyniki La Celeste ponosi trener. 

Jechali po złoto, wrócą po trzech meczach? Ostatnia szansa urugwajskiej „złotej generacji”

Papier wszystko przyjmie, szczególnie przed wielkim turniejem, dlatego gdy Diego Alonso w połowie maja stwierdził: „Chcemy być mistrzami świata, jedziemy do Kataru zwyciężać”, to każdy mu przyklasnął. Czy Urugwaj mógł spełnić oczekiwania? Pewnie. Byłoby to bardzo trudne, ale Charrúas przyzwyczaili nas do dobrych występów na mundialach. Do piłkarzy słowa selekcjonera jednak nie dotarły. – W starciu z Portugalią stało się to samo, co z Koreą. Nie wyszliśmy na boisko, by wygrać – stwierdził José Maria Giménez. Można próbować tłumaczyć, że stoper wypowiadał się na gorąco, że nie zdołał ochłonąć po porażce, jednak Edinson Cavani szpilę w trenera wbił na chłodno. Już w strefie mieszanej, w garniturze, snajper Valencii zapytany o problemy reprezentacji stwierdził: – Chcesz wiedzieć, co się z nami dzieje? Zapytaj Diego Alonso. On ci wszystko wyjaśni.

Czy Cavani pozwoliłby sobie na tak otwartą krytykę w kierunku legendarnego Óscara Tabáreza? Wątpliwe. Ale Alonso prowadzi kadrę od niespełna roku. I on, i szef lokalnej federacji Ignacio Alonso starali się bagatelizować problem. Selekcjoner przyznał, że rozmawiał z napastnikiem i z Giménezem, twierdząc, że w sumie to nic się nie stało i że zawodnicy nie muszą się tłumaczyć, bo wie, co chcieli przekazać. Ważniejsze pytanie brzmi: czy zrozumiał, jak chcą grać?

Dali Portugalczykom godzinę w prezencie

Urugwaj jest jednym z największych rozczarowań mundialu. Może grać zdecydowanie lepiej, niż pokazał to do tej pory. Charrúas sprawiali wrażenie, jakby grali z zaciągniętym hamulcem ręcznym, jakby bali się zaryzykować. Z Koreą, postawili na zneutralizowanie rywala. Skończyło się 0:0 po meczu, w którym dominował chaos i fizyczna gra. Z Portugalią, plan był podobny. Ekipa z Ameryki Południowej ruszyła do ataku dopiero po stracie gola na 0:1 i nagle odnalazła swoje cechy charakterystyczne – waleczność, pozytywną agresywność, grę skrzydłami czy szybkie przejście z obrony do ataku. – Wiemy, jak możemy grać, ale mam wrażenie, że wątpimy w naszą filozofię – twierdzi Giménez, a Diego Forlán uważał, że Alonso „grając z piątką z tyłu podarował Portugalii godzinę gry”.

Reklama

Laga na Cavaniego i Darwina

Urugwajskie media narzekają, że ich reprezentacja zrobiła krok w tył. W listopadzie, po piętnastoletnim związku z kadrą i serii czterech porażek w kwalifikacjach, zwolniony został legendarny Óscar Tabárez. Jego następca, Diego Alonso, wygrał pozostałe cztery spotkania eliminacyjne i na ostatniej prostej wywalczył awans na mundial, jednocześnie zmieniając styl gry drużyny na bardziej ofensywny. W Katarze tego nie widać. Trudno nie odnieść wrażenia, że szkoleniowiec Charrúas się miota i w decydujących momentach eksperymentuje.

Z Koreą postawił na system z czwórką obrońców. Na Portugalię wystawił piątkę defensorów. Efekt zmian był mizerny. Jak u nas była „laga na Roberta”, tak w Urugwaju była „laga na Cavaniego i Darwina Núñeza” oraz nadzieja, że Rodrigo Bentancur zbierze drugą piłkę. Dość powiedzieć, że najlepszą okazję do strzelenia gola na mundialu drużyna z Ameryki Południowej miała po akcji pomocnika Tottenhamu w stylu Diego Maradony z 1986 roku. Trudno spodziewać się, by akurat Bentancur był w stanie regularnie robić takie akcje, ale to dowodzi, jak duże są kłopoty z kreacją w ekipie Alonso.

Dopiero po zmianach w drugim grupowym meczu, po wejściu na boisko przebojowych Facundo Pellistriego i Giorgiana de Arrascaety, ekipa z Ameryki Południowej zaczęła stwarzać zagrożenie po akcjach skrzydłami. Ale wtedy na murawie już nie było ani Darwina, ani Cavaniego, który był mocno zdziwiony zmianą.

Reprezentacja pomocników

Reklama

– Nuñez wyglądał, jakby zastanawiał się: „Co ja tu kur… robię?” – uważa były piłkarz Julio César Antúnez. – Trener próbuje zadbać o Diego Godína i Luisa Suáreza, jakby byli nietykalnymi. Ale ich trzeba odstrzelić. Wystawiając Godína, musimy wycofać zespół, by stoper nie musiał rywalizować w szybkościowych pojedynkach. Stawiając na Suáreza, nie wykorzystujemy siły i szybkości Darwina. Jak możemy marnować taki potencjał? Dostosowujemy się do dwóch piłkarzy, którzy są przeszłością, choć mamy zespół czujący się lepiej w kompletnie innym stylu gry i dysponujemy rewelacyjnymi pomocnikami – grzmiał 66-latek.

W reprezentacji Urugwaju dochodzi do zmiany paradygmatu. Kadra, która przez lata była oparta o napastników, teraz najwięcej jakości ma w środku pola. Fede Valverde, Bentancur czy Matías Vecino to piłkarze świetni, jednak Alonso nie umie ich wykorzystać. Szczególnie widać to na przykładzie gwiazdora Realu, który w tym sezonie strzelił osiem goli i miał cztery asysty, natomiast w kadrze rzadko uczestniczy w akcjach ofensywnych, bo musi zabezpieczać tyły. Jak w Madrycie błyszczy grając na prawej stronie, to w starciu z Portugalią grał przez pewien czas na lewej stronie, ale głównie biegał jako pomocnik z wieloma zadaniami defensywnymi, by chronić Godína. Charrúas nie wyglądają jak zgrana drużyna, a jak grupa zawodników, którzy skrzyknęli się, by ze sobą pokopać piłkę, dlatego też celownik został skierowany na selekcjonera.

Jedyni bez gola

– Krytyka do mnie dotarła, zrozumiałem ją – przekonuje Alonso, który przed wyjazdem do Kataru szukał porad u doświadczonych urugwajskich szkoleniowców. Efektów na murawie nie widać. Media narzekają, że nowy trener „powtarza błędy, które doprowadziły do dymisji Tabáreza” i nie radzi sobie z przemianą pokoleniową. Dziś, kadra Celestes to miks weteranów (dla Muslery, Godína, Suáreza, Cavaniego czy Caceresa to czwarte mistrzostwa świata) z debiutantami na mundialu, których jest aż trzynastu. Przed startem turnieju, ta mieszanka budziła podekscytowanie, zgodnie z deklaracjami selekcjonera. Dziś, budzi co najwyżej wątpliwości. Urugwajczycy jechali do Kataru z nadzieją na sprawienie niespodzianki i może im się to udać, jednak w negatywnym sensie.

Do decydującego starcia z Ghaną, Charrúas przystępują jako jedyna reprezentacja na mundialu, której nie udało się zdobyć ani jednej bramki. Alonso ma wystawić ofensywniejszy skład i wreszcie będzie musiał zaryzykować. Awans do 1/8 finału da tylko zwycięstwo, i to najprawdopodobniej wysokie, bo Korea Południowa ma tyle samo punktów, lepszy bilans bramkowy i będzie grać z rezerwami Portugalii. – My już tak mamy, że im jest trudniej, tym lepiej sobie radzimy – przekonuje Suárez, który mocno się zestarzał i, jak sam przyznaje, fizycznie nie nadaje się już do grania na daleko od bramki rywala.

Dzieci odpoczną od szkoły

Przygotowania Urugwajczyków do rywalizacji z Ghaną nie były normalne. Nie dość, że rywal budzi naturalne skojarzenia z mundialem w RPA, że ich kadra może dopiero po raz czwarty odpaść na etapie fazy grupowej i że na selekcjonera oraz drużynę spadła bardzo ostra krytyka, to jeszcze istnieje świadomość, iż może być to koniec pewnej epoki w światowym futbolu. Dla wielu zawodników Celestes, turniej w Katarze jest pożegnaniem z narodową reprezentacją. Cavani, Suárez czy Godín na mistrzostwach świata po raz ostatni zakładają niebieską koszulkę. Wręcz nie wypada, aby pożegnali się bez choćby jednego naprawdę dobrego występu, szczególnie, że kciuki za piłkarzy Charrúas ściskać kciuki będzie i Antoine Griezmann, i ponad trzymilionowy kraj, w którym ekscytacja jest tak duża, że lokalny odpowiednik ministerstwa edukacji wczesnoszkolnej wydał dekret pozwalający na oglądanie meczu zamiast lekcji.

JAKUB KRĘCIDŁO

Piątkowy “Stan Mundialu”:

Czytaj więcej o mundialu w Katarze:

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

5 komentarzy

Loading...