Dla jednych obrotny człowiek i działacz, dla innych jeden z najjaśniejszych symbolów PZPN-owskiego betonu. Dla wszystkich jednak gwiazda internetu i absolutny ulubieniec polskich internautów. Bohater dziesiątek, jeśli nie setek memów, postać kojarzona przez osoby, które z piłką nie mają nic wspólnego. Dziś obchodzi urodziny, więc postaramy się być mili, bo – co by nie mówić – jest to postać wyjątkowo sympatyczna. 61 lat skończył Zdzisław Kręcina.
Wieloletni piłkarz Koszarawy Żywiec z golkiperskim doświadczeniem, a także absolwent AWF-u i – to już godne szczególnego wyróżnienia – doktor. W CV może wpisać także bycie współwłaścicielem jednej z kanadyjskich drukarni czy dyrektorowanie browarem Chociwel. A to dopiero początek, bo Zdzichu to modelowy przykład człowieka orkiestry.
Na tym ostatnim stanowisku nie trudno go sobie wyobrazić, chociaż… sam nie czuł się tam wyjątkowo komfortowo. – Moich znajomych spytano, czy nie znają jakiegoś kandydata na to stanowisko. Oni powiedzieli, że znają Zdzicha z Żywca, co oczywiście wzbudziło skojarzenie ze słynnym browarem. A ja, tak naprawdę, w browarze żywieckim ostatni raz byłem w szóstej klasie na wycieczce. Na warzeniu piwa się w ogóle się nie znam – wspominał w wywiadzie ze Sport.pl.
W PZPN-ie przez lata był absolutnie niezatapialny. Torpedowano, zrzucano bomby z powietrza, a wszystko odbijało się od niego jak od poduszkowca. Jako sekretarz generalny związku pracował przez dwanaście lat. Przedstawiano mu zarzuty w sprawie Widzewa Łódź, nasyłano kuratorów, a on nic. Spływało jak po kaczce. Nie zatopił go nawet legendarny “drobny element chrapania”, przez który został wyproszony przed startem samolotu relacji Wrocław – Warszawa. Nokautującym ciosem były dopiero “taśmy prawdy”, po których nie tylko wyleciał ze związku, ale także w pewnym sensie został twarzą całej afery i jej kozłem ofiarnym.
OK, podsumujmy – piłkarz, doktor, kierownik drukarni, browaru, działacz. Zapomnieliśmy jeszcze o krótkiej, ale wyjątkowo błyskotliwej karierze aktorskiej. Chyba każdy oglądał film “Poranek Kojota”. Właśnie tam Kręcina spaceruje razem z Henrykiem Apostelem, Michałem Listkiewiczem i Andrzejem Strejlauem. Listkiewicz rzuca hasło, że fajnie byłoby poprawić warunki pracy trenerów i nauczycieli wychowania fizycznego. Najlepsze rozwiązanie błyskawicznie znajduje niezawodny Strejlau i pada sakramentalne: – Zdzichu niech środki przygotuje, opracujemy program i zaczynamy działać.
Nic dodać, nic ująć. Dokładnie to samo pomyśleli przywracając go do łask i zatrudniając w Piaście Gliwice. Wyniki może nie są oszałamiające. Będzie walka o utrzymanie, ale skoro Zdzisław jest niezatapialny, to i Piastunki nie mają się czego obawiać. Zdrowia!