Na przestrzeni ostatnich tygodni kilka drużyn dokonało zmiany na stanowisku trenera, a część z nich wydatnie przy tym zyskała. O efekcie nowej miotły mówi się w kontekście przyjścia Czesława Michniewicza do Pogoni, Kazimierza Moskala do Wisły i Jacka Zielińskiego do Cracovii, chociaż temu ostatniemu z pewnością trzeba dać jeszcze trochę czasu. Czy można zatem przyjąć, że na naszych ligowców zmiana trenera powinna wpłynąć pozytywnie?
Odpowiedź jest jednoznaczna – absolutnie nie. W ostatnim czasie mieliśmy kilka pozytywnych wyjątków, ale w trwających rozgrywkach wymiana szkoleniowca w krótkiej perspektywie nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. W bieżącym sezonie kluby Ekstraklasy dokonały dwunastu zmian na stołku trenerskim i tylko czterem nowym szkoleniowcom udało się w pierwszych meczach punktować lepiej, niż miało to miejsce na przestrzeni całego sezonu. W tym kontekście tym bardziej trzeba docenić debiuty Michniewicza, Moskala i Zielińskiego.
Pierwsze mecze pod skrzydłami nowych szkoleniowców:
Czesław Michniewicz (Pogoń) – 3 mecze/9 punktów; 3,00 punktu na mecz
Jacek Zieliński* (Cracovia) – 1/3; 3,00
Jan Kocian (Pogoń) – 3/7; 2,33
Kazimierz Moskal (Wisła) – 3/5; 1,67
————————————————
Maciej Skorża (Lech) – 3/4; 1,33
Jerzy Brzęczek (Lechia) – 3/4; 1,33
Tomasz Unton i Maciej Kalkowski (Lechia) – 3/4; 1,33
Krzysztof Chrobak (Lech) – 3/3; 1,00
Radoslav Latal (Piast) – 3/3; 1,00
Mariusz Rumak (Zawisza) – 3/1; 0,33
Waldemar Fornalik (Ruch) – 3/0; 0,00
Marek Zub (Bełchatów) – 3/0; 0,00
* Jacek Zieliński jak dotąd rozegrał tylko jeden mecz.
Statystyka jest jednoznaczna i powinna dać do myślenia prezesom naszych klubów. Jeżeli ktoś szuka trenera-ratownika, powinien wbić sobie do głowy, że szansa na szybkie efekty wynosi 33 procent. Co prawda w dłuższym terminie klubom opłaciło się też zatrudnienie Fornalika, Rumaka czy Brzęczka, ale – przypominamy – do końca rundy pozostało osiem kolejek, więc żaden nowy trener tyle czasu już nie dostanie. Wydaje się, że na tę chwilę wymianą szkoleniowca więcej można zepsuć niż poprawić.
Rzecz jasna najwięcej zależy od piłkarzy i od tego, w jakim stopniu zaufają nowemu trenerowi. Pod tym względem dosyć wdzięczną grupą są zawodnicy Pogoni, którzy wiele potrafią zdziałać po odpowiednim nakręceniu mentalnym. W trzech pierwszych meczach tego sezonu za Dariusza Wdowczyka zdobyli siedem punktów, potem powtórzyli ten wynik w debiutanckich spotkaniach Jana Kociana, a pod wodzą Czesława Michniewicza zdobyli nawet komplet oczek. Dość napisać, że we wspomnianych dziewięciu inauguracyjnych meczach „Portowcy” zdobyli 23 punkty, czyli przeszło 56 procent całego swojego dorobku z tego sezonu.
Kocian jest też przy okazji najlepszą przestrogą dla tych, którzy dziś cieszą się efektem nowej miotły. Jak widać, dobry start nie zapewnia pozytywnej reakcji w dłuższej perspektywie i odwrotnie, zły początek nie musi gwarantować niepowodzenia. Pracę danego szkoleniowca obiektywnie można ocenić po kilku, kilkunastu miesiącach w danym klubie. I to też warto zapamiętać.
Fot. FotoPyK