Parę przemyśleń po ostatnim meczu Polaków z Chile, bo było to spotkanie tak wstrząsające, że trudno o nim od razu zapomnieć. Prawdopodobnie zostanie ze mną na długie lata. Rzadko przecież można spotkać tyle jakości na jednym stadionie!
Krzysztof Piątek zwrócił uwagę na to, że boisko było ciężkie i między innymi dlatego mieliśmy problem z rozegraniem piłki. Oczywiście – na taką murawę bałbym się wyprowadzić swojego psa, ale jednak byłaby to ostatnia rzecz na jaką zwracałbym uwagę, skoro Chilijczycy grać piłką potrafili. Nas przerastały trzy celne podanie, oni – mimo suto zakrapianych imprez przed paroma dniami – pykali sobie bez większego problemu. A kogo powinna faworyzować taka nawierzchnia? No nas, bo to Polacy są ułomni technicznie, więc jak trawa przypomina stół do bilarda wypalony przez setki petów, niby mogliśmy ściągnąć rywala do naszego poziomu.
Niby.
Tymczasem piłka znów była dla nas za szybka i tylko opatrzność chciała, że w pierwszej minucie nie straciliśmy gola. W Katarze, cokolwiek powiedzieć o organizacji tego turnieju, boiska będą kapitalne. I mam wielkie obawy, co zobaczę, jak ruszą na nas Meksykanie. Zanim Glik z Krychowiakiem zorientują się, co jest grane, to już może być 0:2.
*
A właśnie, Krychowiak. Ten z kolei powiedział, że my musimy grać brzydko i tyle, a jeszcze w przerwie meczu mówił do kolegów, że pierwsza połowa była bardzo dobra. To jest problem skali. Dla Krychowiaka może rzeczywiście nie ma innej opcji niż brzydkie granie i pewnie faktycznie pierwsza część gry mu się podobała. Jestem jednak przekonany, że piłkarze tacy jak Zieliński, Lewandowski, Zalewski, nawet Bielik mieliby na ten temat odmienne zdanie.
Ścierają się u nas dwie frakcje – drewniaków i nie-drewniaków. Z jednej strony wiadomo, że tych pierwszych jest więcej i perspektywa Krychowiaka będzie wygrywać, z drugiej szkoda, że przez ostatnie 10 lat tak rzadko byliśmy układani pod tych drugich. A jak już, to ledwie chwilkę. Bo ta generacja zaraz przeminie i będzie z nami bardzo, bardzo słabo.
Bez takiego Lewandowskiego będziemy się męczyć z San Marino. Zobaczycie. Przypomnijcie sobie ostatnie mecze kadry bez niego i właściwie za każdym razem obrzydliwe ciężary. Brr.
*
Marcelo Bielsa obejrzał na przykład ostatnie 50 spotkań polskiej reprezentacji.
O ja pierdolę.
Musieli mu zapłacić kupę kasy, że mu się chciało, bo to przecież tak, jakby średniemu polskiemu kibicowi kazać obejrzeć 50 razy z rzędu spotkanie Sandecji z Bruk-Betem. Sami dobrze wiecie, że na ostatnich 50 spotkań, dobre może były ze trzy? A tak to ciągle starcia w stylu Warty z Górnikiem, Warty z Widzewem.
I on to obejrzał. I jeszcze podobno wyciągnął jakieś pozytywne wnioski. Prawdziwy piłkarski świr. Albo kłamał, że obejrzał, odpalał i zasypiał, ewentualnie robił kanapki w kuchni.
*
Dzisiaj Górnik z Lechią, a potem jeszcze trzy partie z polską piłką i fajrant do końca roku. Kto chce wierzyć w awans, niech wierzy, ja mu nie zabronię. Tak samo jak nie bronię wiary w płaską ziemię i Świętego Mikołaja. Widzieliście akcję, którą Arabia zawiązała z Chorwacją? Myśmy też taką mieli.
Z Portugalią sześć lat temu.
WOJCIECH KOWALCZYK
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI: