Mecz FC Barcelony z Almerią jeszcze kilka dni temu byłby uznany za typowe spotkanie do odbębnienia, ale decyzja Gerarda Pique o tym, że będzie to jego ostatni mecz na Camp Nou, sprawiła, że narracja zaczynała się budować sama. Po pierwsze, wypadało, żeby Hiszpan dobrym występem pożegnał się z kibicami. Po drugie, by koledzy mu w tym pomogli i ułatwili zdobycie trzech punktów. To się udało, choć nie bez przygód, o czym świadczy fakt, że Robert Lewandowski nie wykorzystał “jedenastki”.
To musiało być jednostronne starcie, bo Barcelonie bardzo zależało na zwycięstwie, bo Barcelonie wypadało godnie pożegnać legendę, bo Barcelona walczy o mistrzostwo Hiszpanii, bo naprzeciw jej wyszła Almeria, która jest cienka jak woda po kisielu. I od samego początku logiczny scenariusz się sprawdzał. Barcelona rzuciła się Almerii do gardła i dzięki temu szybko otrzymała rzut karny. Ręką w szesnastce zagrał Kayky. 18-latek nie kontrolował swojego ciała i został na własne życzenie nabity.
Pique nie chciał strzelać
Wówczas pojawiła się zagwozdka, kto podejdzie do jedenastki, bo może i dobrze byłoby ją oddać gościowi, który się żegna. Gerard Pique szybko rozwiał wątpliwości i palcem machnął w stronę Polaka. Wydawało się, że będzie to tylko formalność. Polak i strzały z jedenastego metra to z pozoru idealne połączenie. Życie powiedziało jednak “sprawdzam”. Lewandowski wziął typowy dla siebie rozbieg i… spudłował, co jest rzadkością w jego przypadku.
To nie zdarza się często, ale musimy Wam to przekazać. Robert Lewandowski… nie strzela rzutu karnego! 😳
📺 Mecz Barcelony z Almerią trwa w CANAL+ PREMIUM i @canalplusonline: https://t.co/7LF4QOEori pic.twitter.com/eEO1Mm2oci
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 5, 2022
I nie rozgrywał spotkania, które będzie mógł zaliczyć do tych z gatunku “kozackich”. Nie grał źle, ale swoje sytuacje zmarnował, a partnerzy nie potrafili zrobić użytku z jego podań. Tak więc dziś, jak na przyjęte przez niego standardy zaliczył słaby wieczór.
Czy wspomniane pudło z rzutu karnego zmieniło oblicze spotkania? No, nie, bo w dalszym ciągu gospodarze robili, co chcieli poza trafianiem do sieci, ale do czasu.
Sytuacje hurtowo marnował duet Ferran Torres i Ousmane Dembele. Wielokrotnie, gdy pachniało golem, to ta para wietrzyła Camp Nou z tego zapachu. Ale Barca musiała dopiąć swego i podsumować swoją przewagę. Paradoksalnie woreczek z bramkami otworzył Francuz.
Na początku drugiej połowy Dembele zszedł do środka, wyprowadził w pole dwóch obrońców Almerii i posłał precyzyjny strzał przy dalszym słupku. Bramkarz nie miał szans na udaną interwencję, a olbrzymie głazy spadły z serc Roberta Lewandowskiego i Gerarda Pique. Dembele sprawił, że bramka Almerii przestała robić się coraz mniejsza, a golkiper Almerii nie stawał się coraz większy.
Holender wszystko rozstrzygnął
Z czasem Xavi stracił cierpliwość do Ferrana Torresa i wpuścił w jego Ansu Fatiego, którego stara się odbudować. Znów nie zagrał wybitnego spotkania, ale miał udział przy drugiej bramce dla Barcelony. Fati uderzył prosto w bramkarza w sytuacji stuprocentowej, ale dobitka Frenkiego de Jonga okazała się już skuteczna. Także mniej więcej pół godziny przed końcem wiedzieliśmy, kto wygra dzisiejszy mecz.
Na dobrą sprawę tylko dwa razy gospodarze najedli się strachu. Pierwszy raz, kiedy Largie Ramazani miał sytuację sam na sam z Ter Stegenem po błędzie Frenkiego de Jonga, ale Niemiec skuteczną interwencją powstrzymał Belga. Potem jeszcze krzywdę Dumie Katalonii mógł zrobić Leo Baptistao, ale nie trafił w piłkę. Przypomniał, dlaczego w lepszych klubach uznano go za ogóra. I w sumie to tyle zrobili goście, by oszukać przeznaczenie, czyli niewiele. Przegrali 2:0, więc nie skończyło się dla nich najgorzej. Zawsze lepsze dwa mocne klapsy niż brutalny nokaut.
Oklaski na pożegnanie
Wróćmy jednak do wątku głównego. Kilka minut przed końcem Camp Nou wstało i zaczęło bić brawo mistrzowi dzisiejszej ceremonii. Schodził ten, który żegnał się z tym stadionem i kończył piękny, rozbudowany rozdział swojego życia. I choć nie rozegrał wybitnego spotkania – wypadł solidnie – to nie to było najważniejsze. Kończy się pewna epoka. Gerard Pique zostawia futbol, zanim futbol porzucił go i uznał za zbędny element. Pozostaje życzyć mu wszystkiego dobrego na nowej – może i lepszej – drodze życia.
FC Barcelona – Almeria 2:0 (0:0)
O. Dembele 48′, F. de Jong 62′
WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- Kręcidło: Z futbolem żegna się jeden z największych obrońców w historii
- Gdy futbol przestaje być najważniejszy. O końcu kariery Pique słów kilka
- Ibrahimović: Moim najgorszym wspomnieniem jest gra w Barcelonie
- Nagelsmann: Myślę, że Robert jest szczęśliwy w Barcelonie
Fot. Newspix