Reklama

Lech Poznań u siebie to kompletne kasztany

Paweł Paczul

02 listopada 2025, 16:58 • 2 min czytania 47 komentarzy

Lech Poznań oduczył się bronić, w zeszłym sezonie po trzynastu kolejkach miał osiem straconych bramek, a dziś już 20. Na jego szczęście wciąż potrafi strzelać, liczby są tu podobne (22 gole teraz, 25 wtedy), ale czasem możliwości ofensywne nie wyciągną marności w defensywie, więc tu i tam punkty uciekają. Na przykład z Motorem Lublin.

Lech Poznań u siebie to kompletne kasztany

I jeszcze gdyby to było pierwszy, drugi raz u siebie, to można by wzruszyć ramionami, ale Lech na własnym boisku bywa po prostu strasznym kasztanem. A może i więcej niż „bywa”, skoro ostatni raz na własnym obiekcie wygrał w sierpniu. Od tego czasu nie udało się pokonać Zagłębia Lubin, Pogoni Szczecin mimo gola na 2:1 w 89. minucie, czy teraz wspomnianego Motoru. W efekcie Lech na własnym boisku jest… 13. drużyną Ekstraklasy (a może być gorzej, bo Lechia, Motor, Raków czy Piast miały u siebie mniej spotkań i to o dwa-trzy).

Reklama

Mieć tylu tak oddanych kibiców i punktować w ten sposób? Przecież to absolutny wstyd.

Dzisiaj ci ludzie jeszcze nie zdążyli się rozsiąść i już po dziewięciu minutach było 0:1, samobój Pereiry. Chwilka na przetrawienie tego błędu i 0:2, obrona Lecha zaskoczona kontrą. Tych obrońców chyba mniej zaskoczyłby transfer Mbappe do klubu niż kontra przeciwnika, bo są zawsze tak zdziwieni, źle ustawieni, spóźnieni, zagubieni, że chyba sądzą, iż rywal o ataku będzie informował przez megafon. Każdy może Lecha zrobić kontrą, nawet w Słupsku dawali radę.

Lech Poznań – Motor Lublin 2:2. Kolejorz jest beznadziejny u siebie

No i potem trzeba gonić – skutecznie na remis po golach jak zwykle błyskotliwego Palmy i nadrabiającego błędy Pereiry, ale kiedy wszystkim wydawało się, że Kolejorz po przerwie pójdzie za ciosem, to ten… stanął.

Ktoś powie, że Lech coś tam stworzył, Motor blokował, robiło się gorąco, ale ludzie: LECH W DRUGIEJ POŁOWIE NIE ODDAŁ CELNEGO STRZAŁU NA BRAMKĘ MOTORU.

Przyjechała ekipa, która przed chwilą zastanawiała się nad zwolnieniem trenera, a Lech w obliczu remisu nie potrafił kopnąć w prostokąt przeciwnika ani razu. Pytanie do trenera – po co zmieniać Palmę i wpuszczać Agnero? Tak, Honduranin był przeziębiony w tygodniu, ale na boisku czuł się dobrze, poza tym lepszy on nawet z gorączką niż ten Agnero w pełni zdrowia. No jeszcze te dziesięć minut Palma chyba mógł zagrać, bez niego Lech wygląda dużo gorzej. A jeśli jeszcze wpuszczasz Agnero, który jest kompletnie bezużyteczny, poprawiasz to Fiabemą, to chyba nie chcesz wygrać.

A dlaczego masz nie chcieć wygrać meczu ligowego?!

Powtórzmy: wstyd nie uczynić twierdzy z takiego stadionu i z takimi kibicami. Arka może, a Lech nie?

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. Newspix

47 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama