Reklama

Debiut Jana Ziółkowskiego w Romie. Był zamieszany w nieuznanego gola

Przemysław Michalak

28 września 2025, 17:49 • 1 min czytania 2 komentarze

Jan Ziółkowski po dwóch meczach spędzonych na ławce rezerwowych doczekał się debiutu w Serie A jako zawodnik AS Roma.

Debiut Jana Ziółkowskiego w Romie. Był zamieszany w nieuznanego gola

Polski obrońca pojawił się na boisku w 71. minucie domowego meczu z Hellasem Verona.

Reklama

Debiut Jana Ziółkowskiego w Romie. Zagrał 19 minut z Hellasem

Jak wypadł? Solidnie. Wygrał trzy z pięciu pojedynków i był aktywny pod bramką rywali przy stałych fragmentach. Raz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego omal nie doszedł do strzału, ale w ostatniej chwili ubiegł go obrońca. Zaraz potem po rzucie rożnym podbił piłkę, lecz jednocześnie zderzył się z przeciwnikiem i sędzia odgwizdał faul w ofensywie.

Ziółkowski mógł odetchnąć w doliczonym czasie. Wtedy rzut wolny wykonywali goście, a kryty przez Polaka Gift Orban wygrał walkę o pozycję i trafił do siatki. Zrobił to jednak bezczelnie po zagraniu ręką, choć usilnie próbował przekonywać, że oddał strzał głową. Sędziowie po obejrzeniu powtórek oczywiście gola anulowali, a Orban wyszedł na głupka.

Roma po pięciu ligowych kolejkach ma na koncie 12 punktów. Jedyną wpadką było 0:1 u siebie z Torino.

AS Roma – Hellas Verona 2:0 (1:0)

  • 1:0 – Dowbyk 7′
  • 2:0 – Soule 79′

Fot. Newspix

2 komentarze

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama