Andrea Pusateri był małym chłopcem, gdy stracił nogę w wypadku na stacji kolejowej w Monzy. Jego mama poświęciła wówczas życie, by uratować go przed śmiercią. Włoch nie ma jednak problemu z opowiadaniem o tym koszmarnym przeżyciu. Wręcz przeciwnie – chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami, nawet tymi najtrudniejszymi, by inspirować inne osoby z niepełnosprawnościami do nieustannego przekraczania własnych ograniczeń. On sam regularnie przełamuje bariery na płaszczyźnie sportowej, choćby w kolarstwie i triatlonie. Wkrótce ma zamiar przejechać na rowerze przeszło 4,5 tysiąca kilometrów w USA i liczy, że – niczym Forrest Gump – poderwie ludzi do wspólnej wyprawy.
![„Chcę być jak Forrest Gump”. Andrea Pusateri o sztuce przekraczania granic [WYWIAD]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/09/Andrea-Pusateri1.png)
Porozmawialiśmy z Andreą przy okazji wyścigu PZU Gran Fondo Gdynia 2025, którego sponsorem głównym była firma zondacrypto. Pusateri jest jej ambasadorem od maja tego roku, co bierze się z tego, że giełda chce wzmocnić swoją obecność w świecie kolarstwa i jednocześnie wspierać ambicje osób z niepełnosprawnościami.
***
Jak ci się spodobały trójmiejskie trasy rowerowe?
To moja pierwsza wizyta w Polsce! Bardzo mi się tu podoba. Już w sobotę wybrałem się na pierwszą przejażdżkę rowerową – wzdłuż morza, trasą do Sopotu. Świetna okolica, mnóstwo uśmiechniętych ludzi wokół. Bardzo przyjemnie spędzam tu czas.
Przyjechałeś do Gdyni nie tylko jako ambasador zondacrypto, ale też uczestnik wyścigu.
Swoim uczestnictwem w tego rodzaju wydarzeniach chciałbym zawsze podkreślać, że każdy może pokonywać własne ograniczenia, przekraczać granice. Myślę, że to moja misja – występować w tego rodzaju imprezach, demonstrować to swoim przykładem. Być inspiracją.
PZU Gran Fondo to wyścig o dużych tradycjach we Włoszech, zgadza się?
Wiesz, sportem numer jeden we Włoszech jest oczywiście calcio. Ale zainteresowanie różnymi zawodami kolarskimi również jest ogromne. Cieszę się, że inicjatywa Gran Fondo – rzeczywiście istniejąca od bardzo dawna – tak bardzo się w ostatnich latach rozwinęła. Jest to taki szczególny moment w historii tego wyścigu, bardzo pozytywny z mojej perspektywy, pełen nowych impulsów. Tym bardziej się cieszę, że sam mogę uczestniczyć w propagowaniu tego wydarzenia, no i że mamy coraz więcej miejsc – takich jak Gdynia – gdzie Gran Fondo się odbywa.
Widziałem, że ostatnio brałeś udział w Giro d’Italia na rowerach elektrycznych.
Niesamowite przeżycie, jedno z najbardziej emocjonujących w moim życiu. Przyznam, że po przekroczeniu mety poleciały mi łzy. Podjazd w Colle delle Finestre był naprawdę spektakularny – mnóstwo publiczności, głośny, intensywny doping. Cudowne, fantastyczne chwile.
Wyświetl ten post na Instagramie
A skąd u ciebie zajawka akurat na kolarstwo?
Wiesz co, próbowałem różnych sportów. Wspinaczki, wyścigów motocyklowych, rzutu oszczepem. Naprawdę w wielu próbowałem swoich sił! Ale prawda jest taka, że rower był moją miłością od pierwszego wejrzenia. Od kiedy pierwszy raz przejechałem się na rowerze bez dodatkowych kółek w Parku Monza jako dziecko. Uwielbiam klimat kolarskich zawodów, ależ ten ten element współzawodnictwa mnie mocno kręci. Jazda na rowerze pozostaje moją największą fascynacją.
Jak trudna jest dla ciebie dzisiaj rozmowa o wypadku, który naznaczył twoje dzieciństwo?
Nie jest to łatwe, ale jest to ważne. Właśnie dlatego nadal o tym mówię i nie unikam pytań na ten temat, ponieważ uważam, że moja opowieść może być punktem odniesienia dla osób, które przechodzą przez różne niełatwe momenty w swoim życiu. Niepełnosprawnych i nie tylko. Ja chciałbym być dla nich tym drogowskazem, że nie należy się poddawać. W pewnym sensie mam tę przewagę, że mój wypadek wydarzył się, kiedy byłem małym chłopcem. Nie pamiętam przebiegu tej sytuacji. Nie pamiętam, jak wyglądało moje życie wcześniej, przed utratą nogi. Może również dlatego mówienie o tym przychodzi mi z taką swobodą. Widzę to jako swoją misję. Skoro już przydarzyło mi się to, co się przydarzyło, to staram się dzielić swoją historią i przekuć ją w coś pozytywnego dla innych.
Mówisz, że próbowałeś sił w wielu dyscyplinach sportu. Bliscy nie próbowali trzymać cię pod kloszem?
Moja babcia strasznie się o mnie bała! Starała się jak mogła, żeby hamować moje kolejne sportowe pomysły. Na szczęście mój dziadek i mój wujek równoważyli to w pewien sposób i oni z kolei nieustannie zachęcali mnie do wszelkiego rodzaju aktywności. Dbali o to, żebym niczego się nie bał. Jestem im za to wdzięczny, bo dzięki nim doświadczyłem wielu naprawdę wspaniałych sportowych przeżyć.
Wyświetl ten post na Instagramie
Podoba mi się twoje stwierdzenie, że niepełnosprawność jest elementem twojej historii, ale to nie oznacza, że musi ją definiować.
Według mnie przy odpowiednim podejściu niepełnosprawność można potraktować nie jako problem czy jakiegoś rodzaju obciążenie, tylko jako – po prostu – inny punkt odniesienia. Ja tak do tego podchodzę i to mnie w zasadzie dodatkowo napędza do działania, do próbowania ciągle czegoś nowego.
Swoimi przygodami dzielisz się w social mediach. Jak często ludzie piszą do ciebie w wiadomościach prywatnych w poszukiwaniu wsparcia?
Dostaję mnóstwo wiadomości. Dopiero co skontaktowała się ze mną mama, której syn uległ wypadkowi. Najprawdopodobniej straci nogę. Podzieliła się ze mną taką refleksją, że oglądanie mnie, tego co robię, daje jej teraz nadzieję i siłę. Chce przedstawiać mnie swojemu synowi jako wzór. To wielki honor.
Przeżywałeś jakieś okresy załamania, utraty entuzjazmu? Zadawałeś sobie pytania w stylu: „dlaczego mnie to spotkało?”?
Nie stawiałem sobie nigdy takich pytań. Moja mama poświęciła swoje życie, by uratować moje. Chirurdzy zadziałali błyskawicznie i uratowali jedną z moich nóg. Dzięki temu mogę dzisiaj żyć życiem, które zapewnia mi ogrom satysfakcji. I szczęścia. Spełniam się sportowo, życiowo. Nie mógłbym życzyć sobie niczego więcej.
Faktycznie jesteś chyba niezniszczalny. W 2015 roku uległeś wypadkowi na trasie rowerowej, znalazłeś się w śpiączce farmakologicznej, a trzy miesiące później świętowałeś już mistrzostwo świata w para-kolarstwie.
„Die hard”! Rzeczywiście, nigdy nie odpuszczam. Choć tamten wypadek to nie była drobnostka.
Ironman to kolejny pomysł na testowanie możliwości własnego organizmu?
Na pewno było to kolejne, wielkie wyzwanie. Miałem taki moment w swoim życiu, gdy poczułem potrzebę nowych wyzwań, głód nowych doświadczeń. Nie żałuję tego, choć okazało się, że pływanie w otwartych akwenach bardzo źle na mnie wpływa, więc dość szybko skupiłem się z powrotem na kolarstwie.

I właśnie z kolarstwem związany jest twój autorski projekt Beyond Limits.
Zrodził się w mojej głowie stosunkowo niedawno. Pierwszą odsłoną była wyprawa do Irlandii, gdzie przejechałem na rowerze 2600 kilometrów przy 30 tysiącach metrów przewyższeń. Wszystko to w szesnastu etapach, które sobie wyznaczyłem. W 2023 roku próbowałem wejść do świata kolarskich ultramaratonów, ale – ze względu na swoją niepełnosprawność – nie łapałem się do widełek czasowych poszczególnych zawodów. Więc – jak zawsze – przekroczyłem ograniczenia. Kolejną odsłonę Beyond Limits planuję w Stanach Zjednoczonych, gdzie chciałbym przejechać kultową Route 66.
Wyświetl ten post na Instagramie
Rozpisałem trasę o długości 4550 kilometrów, którą chcę rozłożyć na 28 dni jazdy. Wszystko to jest oczywiście możliwe dzięki moim partnerom z Zondacrypto, którzy w całości zaangażowali się w ten projekt i mocno mnie wspierają. Jestem im za to bardzo wdzięczny.
4,5 tysiąca kilometrów… Brzmi morderczo!
(śmiech) Nic z tych rzeczy! Moim marzeniem jest być jak Forrest Gump – chciałbym zainspirować ludzi, żeby się do mnie dołączali i żebyśmy pokonywali poszczególne odcinki tej trasy wspólnie. Mam nadzieję, że uda mi się poderwać ich do wspólnego przełamywania barier.
Jak to zatem jest z tymi ograniczeniami? Nie istnieją, a może są po to, żeby je przekraczać?
Ograniczenia istnieją. Nie ma sensu twierdzić, że jest inaczej. A skoro istnieją, to naszym zadaniem, naszą codzienną pracą powinno być to, żeby ciągle podejmować próby przekraczania tych granic.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Najlepsi polscy kolarze wszech czasów. Który jest Rafał Majka? [RANKING]
- Kubica, Zmarzlik oraz rower. Dwóch mistrzów i ich kolarska pasja
- Kolarze z YouTube’a. Czy Rakiety wygrają kiedyś etap Tour de France?
- Zawsze czegoś im brakowało. Najlepsi kolarze bez wygranej w Tour de France
fot. Andrea Pusateri (Instagram)