Reklama

Powiew świeżości przy Łazienkowskiej. Jak wypadły debiuty z Radomiakiem?

Wojciech Piela

15 września 2025, 16:50 • 5 min czytania 20 komentarzy

Przerwa reprezentacyjna upłynęła w Legii pod znakiem wyczekiwania i nadziei na pokaz umiejętności nowych zawodników. Niezbyt często do polskiej ligi trafiają bowiem piłkarze, którzy jeszcze niedawno byli podstawowym wyborem selekcjonera reprezentacji Polski.  

Powiew świeżości przy Łazienkowskiej. Jak wypadły debiuty z Radomiakiem?

W znacznie większej krasie fanom przy Łazienkowskiej zaprezentował się Kamil Piątkowski, ale wejście Kacpra Urbańskiego również dodało nieco finezji. Powiew optymizmu był potrzebny przed niezwykle trudną serią spotkań z innymi pucharowiczami.

Reklama

Odrobina nowości w Legii. Debiuty nowych zawodników z Radomiakiem

Edward Iordanescu udzielając wielu wywiadów w rumuńskich i polskich mediach dawał wyraz swojemu niezadowoleniu wobec chaotycznej polityki transferowej prowadzonej przez Legię od początku sezonu. Zresztą, w podobne tony uderzył przed meczem w wywiadzie dla CANAL+ dyrektor sportowy Michał Żewłakow. – Okienko transferowe? Nie był to łatwy czas. Sam ostatnio liczyłem ruchy transferowe w obie strony i zastanawiałem się czy było ich 20 czy 21. Natomiast tych ruchów było na pewno więcej niż zakładaliśmy na samym początku okna transferowego.

Już przed spotkaniem po kilku jednostkach treningowych rumuński trener stwierdził jednak, że może się szeroko uśmiechnąć oraz nie ukrywał swojego zaufania względem ludzi zarządzających klubem. Sam również po odsapnięciu wziął się solidnie do pracy i zorganizował drużynie w zasadzie drugi okres przygotowawczy. Wszystko po to, aby jeszcze lepiej ułożyć zespół na swoją modłę i zacząć gonić czołówkę w lidze. Po porażce z Cracovią Legia zajmowała już bowiem 12. miejsce w tabeli wcześniej tracąc choćby pięć punktów w meczach z beniaminkami – Wisłą Płock i Arką Gdynia.

Przygotowania po raz drugi. Edi Iordanescu szykował Legię Warszawa na trudną jesień

Iordanescu przyzwyczaił jednak, że nowych graczy wprowadza dosyć powoli. O ile oczywiście sytuacja go do tego nie przymusza. Spośród piłkarzy z ostatniego zaciągu tym razem postawił jedynie na Kamila Piątkowskiego. – Robił najlepsze wrażenie na treningach, jeżeli będą omijały go kontuzje, to uważam, że będzie to super wzmocnienie. Dopóki będzie w Legii to myślę, że na nim będzie opierała się defensywa – mówił w programie „Czarna eLka” przed spotkaniem Marcin Szymczyk z legia.net.

Faktycznie, od samego początku było widać, że Piątkowski to gracz, który może godnie zastąpić sprzedanego do Romy Jana Ziółkowskiego, a nawet dorzucić coś więcej. Był pewny w interwencjach, spokojny w wyprowadzeniu i wygrał niemal wszystkie pojedynki z rywalami. Dał jasny sygnał, że miejsca w składzie raczej szybko nie odda. – Dla mnie liczy się tylko i wyłącznie mistrzostwo Polski i zrobimy wszystko, żeby tak się stało – powiedział z kolei po meczu.

Forma Legii będzie tylko rosnąć? „Pokażemy na co nas stać”

Żewłakow zwracał uwagę w przedmeczowej wypowiedzi na właściwą mentalność przy pozyskiwaniu zawodników. Kolejnym przykładem gracza, u którego z pewnością na nią liczy jest Damian Szymański. Ma on na swoim koncie przecież tytuły zdobywane w Grecji i przeciwko Radomiakowi również wypadł pozytywnie. Jego wślizg zapoczątkował akcję przy trafieniu Jurgena Elitima, a w drugiej połowie sam przytomnie zachował się w polu karnym strzelając gola. – Ta przerwa na kadrę pozwoliła nam z trenerem popracować trochę w dłuższym okresie i mam nadzieję, że to zgranie będzie wyglądało jeszcze lepiej i pokażemy na co nas stać, bo naprawdę jakość mamy dużą – powiedział po meczu. Zarówno on, jak i Piątkowski zwracali również uwagę na straconego gola, choć przecież teoretycznie dla przebiegu meczu nie miało to już żadnego znaczenia. Jeśli za czynami pójdą słowa to być może jednak faktycznie uda się poprawić choćby obronę przy stałych fragmentach gry. Przeciwko Radomiakowi podopieczni Iordanescu ponownie dali się przecież w ten sposób zaskoczyć.

Gorzej wyglądała natomiast postawa innego nowego gracza – Ermala Krasniqiego, który został zmieniony w 68. minucie. Nie przyspieszał on gry zespołu, który w całości przed przerwą grał dosyć schematycznie. Fani Legii na pewno zwrócili w ten weekend uwagę na gola Ryoyi Morishity dla Blackburn po niedawnym transferze. Występ Kosowianina wskazuje, że jeszcze trochę czasu zapewne upłynie, zanim przy Łazienkowskiej przestaną tęsknić za Japończykiem.

Pozostali nowi gracze złapali więcej lub mniej minut w drugiej połowie. Na placu gry pojawili się Noah Weisshaupt, Antonio Colak i Kacper Urbański. Dla każdego z nich był to debiut w Legii. Najwięcej emocji wzbudził oczywiście występ Polaka, który stwarzał okazje kolegom do zagrania piłki i nieco ożywił poczynania ekipy Iordanescu. Najbardziej zaimponował jednak po meczu, gdy jeszcze dobre pół godziny pozostał na murawie i rozdawał autografy. Teraz najmłodsi fani z pewnością liczą, że będzie spełniał ich marzenia również na boisku.

– Myślę, że 10, może nawet 12 punktów. To jest taki wynik, który Legia musi teraz zanotować, żeby dalej być w grze o mistrzostwo – mówił niedawno w „Czarnej eLce” Szymczyk. Miał na myśli okres kolejnych pięciu spotkań ligowych, które Legia miała przed sobą przed rywalizacją z Radomiakiem. Trzy punkty może już sobie dopisać, ale teraz przed nią wyzwania w postaci Rakowa, Jagiellonii, Pogoni i Górnika. Rozkład jazdy jest więc wymagający tym bardziej, jeśli dodamy do tego rywalizację 2 października z Samsunsporem w Lidze Konferencji. – To takie drużyny, które potrzebują piłkarzy o odpowiedniej mentalności, bo 5 meczów wygrasz, zagrasz jeden słaby i wiesz, że o tym przegranym będą mówili przez cały miesiąc – opisywał to wszystko Żewłakow.

W Legii nieco odetchnęli, a mecz z Radomiakiem pozwolił rozgonić chmury znad głów piłkarzy i trenera. Trzeba jednak pamiętać, że rywale w wielu sytuacjach rozłożyli czerwony dywan i sami zaprosili do strzelania goli. Warto też zwrócić uwagę na brak karnego dla rywali na początku drugiej połowy po błędzie Szymona Marciniaka i systemu VAR. Postawa Piątkowskiego czy Szymańskiego daje jednak nadzieję, że rewolucja w kadrze okaże się mniej bolesna niż w kilku poprzednich sezonach.

CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

fot. FotoPyk

20 komentarzy

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama