Reklama

„Oczekuję, że zniszczymy ich wszystkich”. Siatkarze grają z Rumunią

Jakub Radomski

13 września 2025, 08:22 • 9 min czytania 6 komentarzy

Wczoraj wystartowały mistrzostwa świata siatkarzy, które, trochę nietypowo, odbywają się na Filipinach. Dziś do walki ruszają Polacy, którzy w pierwszym meczu zmierzą się z Rumunią (o 15:30 polskiego czasu). Na co stać zespół Nikoli Grbicia? Z jednej strony – nie ma w nim kilku zawodników, którzy do ubiegłego roku stanowili o jego sile. Z drugiej – gdy spojrzy się na drabinkę turniejową, układ sił i tegoroczną formę Polaków, człowiek dochodzi do wniosku, że medal powinien być celem minimum tej ekipy. A trzecie złoto w ostatnich jedenastu latach jest jak najbardziej realne. Najtrudniejszy, prawdopodobnie, będzie półfinał.

„Oczekuję, że zniszczymy ich wszystkich”. Siatkarze grają z Rumunią

Mógłbym na początku tego tekstu zapewniać was, że czeka nas od początku fascynujący turniej. Ale gdybym tak stwierdził, totalnie bym ściemniał. W mistrzostwach świata na Filipinach zagrają 32 drużyny, podczas gdy w siatkówkę na poziomie świetnym, bardzo dobrym lub dość solidnym gra na świecie jakieś 12-13 reprezentacji. Polacy znaleźli się w grupie B, z Rumunią, Katarem i Holandią. Niby ten ostatni rywal gra na jako takim poziomie, ale w Azji wystąpi bez swojej największej gwiazdy, atakującego Nimira Abdel-Aziza. A mało jest na świecie reprezentacji, w których tak wiele znaczy jeden zawodnik.

Reklama

Nikola Grbić, trener reprezentacji Polski: „Oczekuję, że zniszczymy ich wszystkich”

Nikola Grbić, gdy podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie został zapytany o naszą grupę w mistrzostwach świata, wypalił: – Oczekuję, że zniszczymy ich wszystkich, po 3:0. Mówię poważnie: chcę, żeby ta grupa zawodników miała właśnie takie nastawienie. Nie znam siły Rumunów. Katar? Nie kojarzę żadnego ich zawodnika. Holandia? Niezależnie od tego, czy będą z Nimirem czy bez, naszym celem będzie wywalczenie dziewięciu punktów. Chcemy wykorzystać fazę grupową, by przygotować się do 1/8 finału i kolejnych spotkań.

Nikola Grbić w rozmowie z Norbertem Huberem

Nikola Grbić w rozmowie z Norbertem Huberem

Nie dziwią mnie te słowa Serba, bo spójrzmy na miejsca w rankingu FIVB Biało-Czerwonych i ich rywali: Polska to zdecydowany lider, Holandia zajmuje 19. miejsce, Katar – 20., a Rumuni są na 22. pozycji. W tych spotkaniach każdy wynik inny niż 3:0 będzie wielką niespodzianką. Gdyby np. Holendrzy urwali nam seta, raczej nie pisałbym, jak mój kolega ze Sport.pl, o „wielkiej kompromitacji” (po tym, jak siatkarki wygrywały z Wietnamem i Kenią, ale tylko po 3:1), jednak zaskoczony na pewno bym był.

To w ogóle ciekawe – kto jako pierwszy na Filipinach wygra z Polakami seta? Po rozgrywkach w grupach mamy od razu fazę pucharową, która zaczyna się od 1/8 finału. Patrzę na układ drabinki i wychodzi na to, że w tej fazie najbardziej prawdopodobny jest mecz z Kanadą lub Turcją. Nie powinniśmy się więc spodziewać większych problemów. W ćwierćfinale może czekać Japonia i to jest bardzo ciekawy case, bo od kilku lat jest zespołem ze ścisłego światowego topu. W jej srebrnym medalu Ligi Narodów z ubiegłego roku nie ma żadnego przypadku. Ale jednocześnie gra Japończyków, oparta na szybkości i popisach w obronie nam ewidentnie odpowiada, leży.

Ostatni raz przegraliśmy z nimi w meczu o stawkę 18 listopada 2009 roku, w Pucharze Wielkich Mistrzów (tak, była kiedyś taka impreza). Było 2:3. Od tego czasu wygraliśmy z Japonią 14 takich spotkań z rzędu. Do tego Polacy często zwyciężali nadspodziewanie łatwo.

W półfinale Polska może zagrać z Francją

Dlaczego najtrudniej będzie w półfinale? Bo tam, według drabinki turnieju, prawdopodobnie będą czekać Włosi albo Francuzi. A może Argentyna, która świetnie prezentowała się w tegorocznym Memoriale Wagnera i wygrała imprezę? Nie można tego wykluczyć, choć z argentyńskiego obozu dało się w Krakowie usłyszeć głosy, że być może tę świetną dyspozycję uzyskali trochę zbyt wcześnie. Trener Argentyny, Marcelo Mendez, powiedział kilkanaście dni temu, że według niego najsilniejsi będą Polacy i Francuzi. Podzielam tę opinię i właśnie taki półfinał wydaje mi się najbardziej prawdopodobny.

Możliwi rywale Polaków w fazie pucharowej

Możliwi rywale Polaków w fazie pucharowej

Mamy swoje porachunki z Francją. Przegrany ćwierćfinał igrzysk w Tokio, przegrany wielki finał w Paryżu. Porażka w półfinale ubiegłorocznej Ligi Narodów. Oni wygrali w siatkówce wszystko, co najważniejsze, oprócz – no właśnie – mistrzostwa świata. Ostatnie spotkanie Polska – Francja (będzie o nim jeszcze w tym tekście) kadra Grbicia wygrała w Gdańsku 3:2, ale nie było łatwo. To był mecz na styku.

Drabinka turnieju na Filipinach jest trochę absurdalna, bo mam wrażenie, że pięć najlepszych obecnie drużyn na świecie znajduje się w tej samej połówce. Mam na myśli Polskę, Włochy, Francję, Argentynę i Japonię. Po drugiej stronie jest Brazylia, której nie można lekceważyć, ale która jednak ma swoje problemy. Są też tam Amerykanie, mający znakomitego trenera w osobie Karcha Kiraly’ego, ale pozbawieni czterech bardzo ważnych zawodników, którzy odpuścili sezon kadrowy: Toreya DeFalco, Maxwella Holta, Matthew Andersona i Davida Smitha. A to nie jest reprezentacja, która posiada tylu zawodników na bardzo wysokim poziomie, co chociażby my.

Może będzie to turniej, w którym doświadczymy niespodziewanego finalisty? Spora szansa otwiera się np. przed taką Bułgarią, mającą w składzie niezwykle utalentowanego rozgrywającego Simeona Nikołowa (rocznik 2006), który jest wielką przyszłością siatkówki. Potencjalny underdog w wielkim finale byłby czymś pozytywnym i ożywczym dla siatkówki.

Nikola Grbić: „Zauważyłem w tej grupie coś, co mi się nie spodobało”

Na igrzyskach w Paryżu Polacy wygrali 3:2 dramatyczny półfinał z USA i ostatecznie sięgnęli po srebrne medale. Bartosz Kurek w wywiadzie, który znajdziecie tutaj, mówi, że po porażce w finale 0:3 z Francją czuł smutek, ale teraz uważa, że srebro było po prostu tym, co ta kadra była w stanie osiągnąć. Przed obecnym sezonem kadrowym na odpoczynek od reprezentacji zdecydowali się: Marcin Janusz (pierwszy rozgrywający), Paweł Zatorski (pierwszy libero), Mateusz Bieniek (ważny środkowy), Grzegorz Łomacz (drugi rozgrywający) i Łukasz Kaczmarek (drugi atakujący). Do tego latem poważnej kontuzji doznał Aleksander Śliwka.

Nieobecni w tym sezonie kadrowym

Nieobecni w tym sezonie kadrowym

Na szczęście żadna inna reprezentacja na świecie nie ma tak szerokiej grupy bardzo dobrych i świetnych graczy. Grbić pierwszym rozgrywającym uczynił Marcina Komendę, a „szóstkowym” libero stał się Jakub Popiwczak. Polacy w świetnym stylu wygrali w tym roku Ligę Narodów. To jest w ogóle niesamowite, że od ćwierćfinału (Japonia), przez półfinał (Brazylia), po mecz o złoto (Włochy) wygrali za każdym razem 3:0, mimo że nie grali swojej najlepszej siatkówki. Błysnął Kewin Sasak – atakujący, którego jeszcze nie tak dawno nikt nie wyobrażał sobie grającego na tak wysokim poziomie.

Ale to nie oznacza, że ta kadra nie przeżyła trudnego momentu. Podczas turnieju Ligi Narodów w Gdańsku Biało-Czerwoni najpierw nieoczekiwanie przegrali 1:3 z Kubą, mimo że w czwartym secie prowadzili 24:21. Później nastąpiła przegrana 2:3 z Bułgarią. Polacy, z reguły pewni siebie w końcówkach, zaczęli je przegrywać z rywalami spoza ścisłej światowej czołówki. W pewnym momencie sam awans do turnieju finałowego Ligi Narodów, w którym występuje osiem drużyn, stanął pod lekkim znakiem zapytania. Grbić był zły, doszło do poważnej rozmowy z zawodnikami.

Kilka dni przed wylotem na Filipiny, Serb zdradził nieco kulisów tamtej sytuacji.

Zaplanowałem poważne spotkanie z drużyną jeszcze przed meczem z Kubą, bo zauważyłem w tej grupie coś, co mi się nie podobało. To nie było nic wielkiego. Chodzi raczej o małe rzeczy, które uświadomiły mi, że stajemy się trochę zbyt zrelaksowani. Poza tym bardzo nie lubię przegrywać. Kuba przeciwko nam zagrała swój najlepszy mecz w Lidze Narodów i zasłużyła na wygraną, ale wszystko to było czerwoną flagą, która kazała interweniować. W szatni powiedziałem zawodnikom, to, co chciałem powiedzieć. Później przegraliśmy z Bułgarią. Pierwszy raz ulegliśmy im za mojej kadencji. Ale po tej drugiej porażce nie byłem tak zły, jak wcześniej. Wiedziałem, że zrobiłem już to, co powinienem zrobić – opisywał Grbić.

I to zadziałało. W kolejnym meczu, choć Polacy mierzyli się z, Francją, mistrzami olimpijskimi, pokonali ich 3:2. Trudna sytuacja została opanowana.

Dwie porażki w Krakowie. Ale Grbić był spokojny

Sprawdzianem po Lidze Narodów, a przed mistrzostwami świata był Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. Polacy pokonali w pierwszym spotkaniu 3:0 słabiutkich i osłabionych Serbów, by później przegrać 0:3 z Brazylią i 1:3 z Argentyną. Zawodnicy Grbicia mogli się podobać, gdy atakowali z wysokiej piłki, ale sporym problemem był serwis.

Muszę analizować mecze osobno, bo zobaczcie: w spotkaniu z Serbią zagraliśmy 10 asów, popełniając 11 błędów z zagrywki. Fantastyczny bilans. Kolejnego dnia był mecz z Brazylią i nie zagraliśmy żadnego asa, mając 16 błędów. Czyli fatalnie. Przeciwko Argentynie też nie było za dobrze: trzy punktowe zagrywki i 22 popsute serwisy. Chcę pokazać wam w ten sposób, że każdy mecz należy analizować z osobna – tłumaczył Grbić.

Serb po turnieju w Krakowie jednak głównie uspokajał. – Nie wydarzyło się nic, czego byśmy się nie spodziewali. To była okazja, by dać każdemu szansę gry. Nie byłoby mądre, gdybym grał ciągle tą samą szóstką po męczących treningach w Zakopanem. Wynik nie był najważniejszy, co jednak nie oznacza, że nie chciałem wygrać. Za kilka dni zagramy jeszcze towarzysko z Brazylią i tam zobaczycie już inne podejście – mówił dziennikarzom.

Rzeczywiście, w spotkaniu z Brazylijczykami Serb wystawił pierwszą szóstkę, którą prawdopodobnie będziemy też oglądać w mistrzostwach świata. Tworzą ją: Marcin Komenda (rozgrywający) – Wilfredo Leon i Tomasz Fornal (przyjmujący), Jakub Kochanowski i Norbert Huber (środkowi), Bartosz Kurek (atakujący) i Jakub Popiwczak (libero).

Polacy, choć ich dyspozycja falowała, wygrali w Łodzi 4:0. Czemu 4:0? Bo obaj trenerzy dogadali się, że jeżeli mecz zakończy się wynikiem 3:0, zespoły rozegrają jeszcze dodatkową partię. Uważnie patrzyliśmy przede wszystkim na grę Hubera i Kurka, bo obaj mieli problemy zdrowotne i obu zabrakło w Lidze Narodów. Kapitan kadry miał gorsze momenty, ale poprawił swoją grę i całe spotkanie zakończył z 41 procentami skuteczności w ataku. Wcześniej, w Memoriale Wagnera, Kurka wybrano najlepszym atakującym imprezy. Huber? W Łodzi skończył siedem ataków na osiem i dołożył do tego jeszcze cztery bloki. Imponujący występ.

Pierwsza szóstka reprezentacji Polski

Pierwsza szóstka reprezentacji Polski

W elemencie zagrywki wciąż mamy rezerwy – tym razem Polacy zagrali dwa asy przy 22 błędach. Ale pamiętajmy, że dość pewnie, choć w meczu towarzyskim, ograli drużynę, która zdaniem wielu ekspertów powinna zagrać na Filipinach w wielkim finale. Pamiętajmy też, że Grbić będzie miał na ławce zawodników, ogranych mniej lub bardziej w tym roku w kadrze, i mających argumenty, by w dowolnym momencie wejść na boisko i pomóc drużynie.

Gdyby Kurek miał problemy, jest w ataku Kewin Sasak, bohater ćwierćfinału i półfinału Ligi Narodów, który zalicza najlepszy rok w karierze. Na środku w wielu meczach Ligi Narodów zachwycał Jakub Nowak z rocznika 2005 – chłopak, który nie zadebiutował jeszcze w PlusLidze, a już robi furorę w reprezentacji.

W kadrze jest też jego rówieśnik, drugi libero Maksymilian Granieczny, o którym Tomasz Fornal opowiadał niedawno w „Godzinie Zero” u Krzysztofa Stanowskiego, że był w szoku, gdy kilka lat temu na treningu Jastrzębskiego Węgla zobaczył 15-latka, wyglądającego jak 10-latek, który przyjmował w punkt jego trudne zagrywki. Przyjęcie? Tutaj do dyspozycji są Kamil Semeniuk i Artur Szalpuk, który ma za sobą bardzo dobre spotkania w Lidze Narodów.

Dlatego Polacy rozpoczynają turniej ze spokojem i uzasadnioną pewnością siebie.

JAKUB RADOMSKI

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl

6 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama