Reklama

Legia Warszawa. Transfery 2025 – ruchy, które muszą robić wrażenie

Jakub Radomski

09 września 2025, 12:32 • 5 min czytania 27 komentarzy

Na początku było źle. Albo, żeby polecieć klasykiem, na początku był chaos. Legia nie dogadała się ostatecznie z Goncalo Feio i długo szukała trenera. W końcu zatrudniła Edwarda Iordanescu. Rumun nie ukrywał, że dogadał się na kilka konkretnych transferów, ale nowi piłkarze nie pojawiali się w klubie. Przyszedł Petar Stojanović, a później znowu długi czas oczekiwania. Dopiero w ostatnich dniach, tygodniach działacze Legii, z dyrektorem sportowym Michałem Żewłakowem na czele, zaprezentowali nam ofensywę transferową na wielką skalę, która musi robić wrażenie. Choć trener Iordanescu, mimo to, w rumuńskich mediach uderza w swoich szefów.  

Legia Warszawa. Transfery 2025 – ruchy, które muszą robić wrażenie

Kacper Urbański – objawienie ubiegłego roku w reprezentacji Polski. Gość, który rozegrał trzy spotkania EURO 2024 w kadrze Michała Probierza. Kamil Piątkowski, który jako zawodnik RB Salzburg parę miesięcy temu ścigał się z Viniciusem Juniorem w Lidze Mistrzów. Damian Szymański – kolejny reprezentant Polski, zdobywca bramki w spotkaniu z Anglią. Pozyskanie tych gości przez Legię to duży wyczyn i dobra wiadomość dla ligi. A są jeszcze ciekawe ruchy zagraniczne. Ale po kolei.

Reklama

Legia Warszawa. Transfery 2025 – przyszli

Zacznijmy od zagranicznych wzmocnień. Petar Stojanović to gość, który ma na koncie 66 meczów w reprezentacji Słowenii i 61 spotkań w Serie A. Jego doświadczenie musi robić wrażenie. Mileta Rajović to najdroższy transfer do ligi – napastnik miał kosztować Legię aż trzy miliony euro, choć to kwota ze wszystkimi ewentualnymi bonusami, a na razie Legia zapłaciła 1,5 miliona. Jego sylwetkę w tym tekście przybliża Wojciech Piela. Antonio Colak już był dogadany z Górnikiem Zabrze, gdzie miał przejść testy medyczne, ale ostatecznie zmienił zdanie i przeniósł się na Łazienkowską, co opisywaliśmy tutaj.

W tym artykule dowiecie się, kim jest Noah Weeishaupt, zawodnik, który ma duże ambicje, by coś udowodnić, i który przechodzi do Legii z Freiburga. Żewłakow i spółka ściągnęli też Henrique Arreiola, 20-letni talent ze Sportingu Lizbona, oraz Ermala Krasniqiego ze Sparty Praga. Ten ostatni to zawodnik, którego kiedyś bardzo chwalił Maurizio Sarri, a więcej szczegółów znajdziecie tutaj. 

O polskich wzmocnieniach Legii, które są imponujące, było już wyżej, a do wspomnianych tam graczy dochodzi jeszcze Arkadiusz Reca, znany z występów w Wiśle Płock, który przeniósł się do Legii ze Spezii Calcio. W tym tekście Szymon Janczyk tłumaczy, jak to się stało, że Legii udało się ściągnąć Piątkowskiego, mimo że zawodnik miał oferty z Hiszpanii i Turcji. Wiele dały kontakty Frediego Bobicia.

Damian Szymański

Damian Szymański

Oni przyszli do Legii (kwoty według danych serwisu Transfermarkt):

  • Petar Stojanović (Empoli, za darmo)
  • Henrique Arreiol (Sporting, za darmo)
  • Ermal Krasniqi (Sparta Praga, wypożyczenie)
  • Noah Weisshaupt (Freiburg, wypożyczenie)
  • Antonio Colak (Spezia, za darmo)
  • Arkadiusz Reca (Spezia, za darmo)
  • Damian Szymański (AEK Ateny, 1,2 miliona euro)
  • Mileta Rajović (Watford, 1,5 miliona euro)
  • Kacper Urbański (Bologna, 2,5 miliona euro)
  • Kamil Piątkowski (RB Salzburg, 2 miliony euro)

Kliknij tutaj i oglądaj Ekstraklasę w Canal+

Ekstraklasa w Canal+

Legia Warszawa. Transfery 2025 – odeszli

Dość długo trwała saga z Markiem Gualem. O Hiszpanie słyszeliśmy od niektórych osób związanych z ligą, że to świetny i niedoceniany napastnik, ale Gual ewidentnie nie pasował do koncepcji trenerowi Edwardowi Iordanescu. Rumun nie ukrywał, że woli wysoką „dziewiątkę”, gościa wygrywającego pojedynki w powietrzu, i dlatego Hiszpan ostatecznie opuścił Legię, przenosząc się do portugalskiego Rio Ave.

Marc Gual

Marc Gual

Legia sprzedała też dwóch młodych zawodników – Jana Ziółkowskiego (do Romy) i Maxiego Oyedele (do Strasbourga). Trzeba przyznać, że zainkasowała za nich całkiem niezłe pieniądze, bo na konto klubu wpadło ponad 12 milionów euro. Niektórzy kibice dziwili się, dlaczego Ziółkowski kosztował mniej niż ewentualnie kosztować ma Bright Ede z Motoru Lublin, łączony z angielskimi klubami. W tym felietonie sprzed dwóch dni Michał Trela tłumaczy, z czego bierze się fakt, że kiedy możliwym nabywcą jest klub Premier League, cena zdecydowanie rośnie.

Łazienkowską opuściło też dwóch bramkarzy – Jakub Zieliński i Maciej Kikolski, a dużym osłabieniem może być na pewno brak Ryoyi Morishity. Japończyk przeniósł się do Blackburn. Na finiszu okienka pożegnano też ściągniętego zimą ze Stali Mielec za ponad milion euro Ilję Szkurina, który odszedł do GKS-u Katowice.

Oni odeszli z Legii:

  • Ryoya Morishita (Blackburn, 2,1 miliona euro)
  • Jan Ziółkowski (Roma, 6,6 miliona euro)
  • Maxi Oyedele (Strasbourg, 6 milionów euro)
  • Jakub Zieliński (Wolfsburg, 900 tys. euro)
  • Maciej Kikolski (Widzew, 300 tys. euro)
  • Marc Gual (Rio Ave, 250 tys. euro)
  • Jordan Majchrzak (Stuttgart II, 150 tys. euro)
  • Ilja Szkurin (GKS Katowice, 400 tys. euro)

Legia Warszawa. Transfery 2025 – podsumowanie

Biorąc pod uwagę zwłaszcza ostatnie transfery przychodzące, trzeba stwierdzić, że Legia zaimponowała. Pozyskała zawodników, o których wydawało się, że są poza zasięgiem jakiegokolwiek polskiego klubu. Ok, miała w tym wszystkim trochę szczęścia, bo specyficzne przepisy w La Liga sprawiły, że Urbański i Piątkowski trafiają do Polski, a nie do Hiszpanii, ale tak czy siak należy się za to uznanie. Również Damian Szymański powinien dać Legii dużo solidności, choć na razie w dwóch ostatnich mecze z nim w składzie drużyna z Łazienkowskiej nie zachwyciła (3:3 z Hibernian po dogrywce, choć dało to awans w Lidze Konferencji, i 1:2 z Cracovią). Reca? On na razie nie błyszczy.

Zagraniczni zawodnicy? Stojanović miał dobre momenty, Rajović zaczął strzelać gole, w tym ważne, jak ten z dogrywki przeciwko Hibernian. Pozostałych nowych zagranicznych graczy Legii poznamy bliżej w kolejnych meczach, już po przerwie na spotkania reprezentacji.

Legia pozyskała topowych w realiach Ekstraklasy zawodników, choć trzeba też przyznać, że przyszli dosyć późno, a odejście Morishity to na pewno osłabienie, podobnie jak brak Ziółkowskiego i – choć mniej – Oyedele. Rozumiemy, że Iordanescu mimo niezłych ruchów przychodzących nie jest w łatwym położeniu, ale mimo wszystko dziwią słowa Rumuna, który miał kilka dni temu powiedzieć w rozmowie z rumuńskim serwisem Digisport: – Poprosiłem o konkretne wzmocnienia, na co dostałem zgodę, ale sprawy potoczyły się inaczej. Zamiast czterech nowych zawodników było coś zupełnie innego – piłkarze odchodzili, a nowi przychodzili z opóźnieniem.

I jeszcze druga wypowiedź Rumuna: – Biorę odpowiedzialność, ale przyszedłem tu po to, żeby wygrać mistrzostwo Polski. Muszą być dotrzymane obietnice. A kiedy pracujesz z 10 nowymi piłkarzami i grasz co trzy dni, to oni nawet nie mają okazji się poznać, bo jedni są na treningach, inni na regeneracji.

Z jednej strony można go zrozumieć. Ale z drugiej – można też zrozumieć kibiców Legii, których frustrują tego typu słowa. Bo każdy dostrzega, że Legia zaczyna mieć skład, pozwalający realnie myśleć o mistrzostwie Polski.

CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH LEGII NA WESZŁO:

JAKUB RADOMSKI

Fot. Newspix.pl 

27 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama