Reklama

Formuła 1 kończy wakacje w świetnym stylu! GP Holandii nie zawiodło

Sebastian Warzecha

31 sierpnia 2025, 17:19 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ostatni dzień wakacji. Pierwszy wyścig po – krótkiej, ale jednak – przerwie w środku sezonu. I mnóstwo emocji. Jeśli ktoś liczył, że F1 wróci do rywalizacji w wielkim stylu, to nie ma prawa czuć się rozczarowanym. Było dziś wszystko: stłuczki, awarie, kary i sporo wyprzedzania. Grand Prix Holandii zdecydowanie nie zawiodło.

Formuła 1 kończy wakacje w świetnym stylu! GP Holandii nie zawiodło

Formuła 1. Piastri najlepszy, Hadjar pierwszy raz na podium!

Przed wyścigiem sporo mówiono o tym, że szyki kierowcom może po części pokrzyżować deszcz. Ten jednak nie nadszedł, co musiało zirytować na przykład Maxa Verstappena. Holender jechał na miękkich oponach – co zresztą zadziałało, bo wyprzedził Lando Norrisa po starcie – mając zapewne nadzieję na to, że gdy zacznie padać, to wszyscy kierowcy zjadą na pit stop, więc i on nie straci na tej strategii. Mocne opady jednak nie nadeszły – pojawiło się ledwie kilka kropel – tor nie zmókł, więc Holendrowi pokrzyżowało to nieco szyki.

Reklama

Początkowo w Holandii nie działo się aż tak wiele. Aż do 23. okrążenia, gdy błąd popełnił… Lewis Hamilton. Brytyjczyk wyjechał na zewnętrzną zbyt szeroko, zahaczył o reklamę wymalowaną na asfalcie, a to sprawiło, że stracił panowanie nad swoim bolidem. Efekt? Wjazd w barierkę i rozbicie samochodu.

Na torze – nie po raz ostatni tego dnia – pojawił się za to samochód bezpieczeństwa.

Pomstować mógł na to Charles Leclerc, który ledwie chwilę wcześniej zjechał po opony, a że reszta stawki zrobiła to w czasie neutralizacji, to Monakijczyk stracił ostatecznie kilka pozycji. Gdy jednak rywalizację wznowiono, pognał do przodu, wyprzedził kilku rywali, a przy okazji – mocno starł się z George’em Russellem. I nie wiadomo, czy przypadkiem nie otrzyma za to kary na następne Grand Prix. Czemu na następne? Bo w Holandii wyścigu nie ukończył, dopełniając dramatu Ferrari.

W kolejnym starciu z kierowcą Mercedesa – ale tym razem Andreą Kimim Antonellim – poszkodowanym tym razem stał się Leclerc. Fakt, nie ze swojej winy, to młody Włoch popełnił błąd, ale Charles mógł poczuć, że to nieco rewanż za to, co wcześniej zrobił Russellowi. Choć może niewspółmierny, bo George jechał przecież dalej, z kolei Leclerc w rozbitym bolidzie nie był już w stanie tego zrobić. Ferrari więc skończyło dzisiejsze Grand Prix z dwoma uszkodzonymi bolidami. I bez punktów.

Ale fani tego akurat zespołu chyba do podobnych rozczarowań są już przyzwyczajeni.

W każdym razie – przez Leclerca przydarzyła się kolejna neutralizacja, a kierowcy znów zjechali na zmianę opon. Wiele się jednak po tym nie zmieniło, bo kolejny raz dobrze do przodu ruszył Oscar Piastri, a Max Verstappen – mimo że na miękkich oponach – nie zdołał zagrozić obu McLarenom. Ostatecznie Holender wyprzedził jednak Lando Norrisa, bo na 65. okrążeniu z bolidu Brytyjczyka zaczął unosić się dym, a niedługo potem okazało się, że Lando do mety po prostu nie dojedzie.

Skorzystał na tym Max Verstappen, ale też… Isack Hadjar. Czwarty zawodnik kwalifikacji jechał świetne Grand Prix, utrzymywał swoją pozycję i nagle przeskoczył na podium. Z jego perspektywy pozostało jedynie liczyć na to, że nikt nie zagrozi mu po kolejnym restarcie – raz jeszcze mieliśmy bowiem na torze safety car – i dokładnie tak się stało. Hadjar utrzymał swoją pozycję, dojechał do mety na trzeciej lokacie, a gdy już wysiadł z bolidu, to wraz z członkami Racing Bulls kompletnie oszalał ze szczęścia.

Trudno się mu dziwić. To w końcu pierwsze podium w jego karierze. I jedna z historii, którą zapewniło nam Grand Prix Holandii. Choć ta znacznie ważniejsza to awaria Norrisa – ona sprawia, że Oscar Piastri zyskuje sporą przewagę w walce o mistrzostwo. I kto wie, czy nie będzie to kluczowy wyścig w walce o końcowy triumf.

TOP 10 GP Holandii:

  1. Oscar Piastri (McLaren)
  2. Max Verstappen (Red Bull Racing)
  3. Isack Hadjar (Racing Bulls)
  4. George Russell (Mercedes)
  5. Alex Albon (Williams)
  6. Oliver Bearman (Haas)
  7. Lance Stroll (Aston Martin)
  8. Fernando Alonso (Aston Martin)
  9. Yuki Tsunoda (Red Bull Racing)
  10. Esteban Ocon (Haas)

Czytaj również na Weszło:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Formuła 1

Reklama
Reklama