Reklama

To oni byli inspiracją dla założycieli Celticu. Irlandzkie korzenie Hibernian FC

Michał Kołkowski

21 sierpnia 2025, 09:21 • 8 min czytania 7 komentarzy

6 sierpnia tego roku kibice Hibernian FC świętowali 150. urodziny swojego klubu. Z dzisiejszej perspektywy trudno w to może uwierzyć, ale to właśnie sukcesy Hibs (sportowe i społeczne) stanowiły inspirację dla założycieli znacznie już dziś słynniejszego i o wiele bardziej utytułowanego Celticu. Można powiedzieć, że działacze z Edynburga natchnęli kolegów z Glasgow na własną zgubę. Celtic rozwinął bowiem swoją działalność tak szybko i z takim rozmachem, że prawie doprowadził do… zniknięcia Hibernian z piłkarskiej mapy Szkocji. 

To oni byli inspiracją dla założycieli Celticu. Irlandzkie korzenie Hibernian FC

Ostatecznie Hibs przetrwali kryzys i radzą sobie nieźle do dziś, ale z cienia Celticu – z którym łączą ich irlandzko-katolickie korzenie – nie wydostali się już nigdy.

Reklama

Hibernian FC – kim są rywale Legii Warszawa w Lidze Konferencji Europy?

W połowie XIX wieku Irlandię dotknęła straszliwa klęska głodu, która przeszła do historii pod nazwą „Wielki Głód” („Great Famine”). Sami Irlandczycy określają ją też niekiedy „An Drochshaol”, co można przetłumaczyć jako “ciężkie życie” albo “ciężkie czasy”. Przyjmuje się, że Wielki Głód w ciągu siedmiu lat pochłonął około miliona istnień, a kolejne miliony zdesperowanych Irlandczyków zaczęły w popłochu uciekać z wyspy. Doprowadziło to rzecz jasna do gwałtownej zapaści demograficznej tego kraju. Współcześnie historycy szacują, że jeszcze na początku lat 40. XIX wieku Irlandię zamieszkiwało około 8,5 miliona osób, podczas gdy pół wieku później populacja wyspy nie przekraczała już 5 milionów. Prawdziwy exodus.

Naukowcy ustalili, że źródłem zarazy był organizm Phytophthora infestans, zawleczony do Irlandii najpewniej ze Stanów Zjednoczonych. Spowodował on masowe zniszczenia w uprawie ziemniaka, stanowiącego w XIX wieku fundamentalny składnik diety Irlandczyków, zwłaszcza ubogich. Wprawdzie na terenie Irlandii na ogromną skalę uprawiano także nietknięte przez zarazę zboża, ale nie były one przeznaczone dla rodzin chłopów czy robotników. Eksportowano je w całości na rynek angielski. A zatem Irlandczycy głodowali, chorowali i ginęli z wycieńczenia, obserwując jednocześnie, jak ich kraj każdego dnia opuszczają statki wyładowane żywnością.

Jak gdyby tego było mało, Irlandczycy nie doczekali się również wystarczającej pomocy ze strony brytyjskiego rządu, poza doraźnymi, niezbyt skutecznymi akcjami. Zachowawczo postępował zwłaszcza gabinet premiera Johna Russella, zagorzałego leseferysty. Dziś niektórzy historycy (np. Neysa King) dowodzą nawet, iż brytyjskie władze z premedytacją wykorzystały Wielki Głód i jego przerażające konsekwencje do zreformowania irlandzkiej gospodarki. – Rząd brytyjski pseudo-pomocowymi działaniami celowo ułatwił wymieranie Irlandczyków podczas Wielkiego Głodu, a tym samym dopuścił się ludobójstwa na narodzie irlandzkim – pisze King.

Bóg zesłał na nas zarazę, ale to Anglicy dali nam głód”

irlandzkie powiedzenie

O społecznych i politycznych konsekwencjach Wielkiego Głodu można długo opowiadać. Nas interesuje jednak konkretna grupa Irlandczyków, która uciekła z trawionej zarazą wyspy i osiedliła się w Edynburgu. A dokładniej – w okolicach Cowgate, które zaczęto wówczas nazywać „Małą Irlandią”. To właśnie obok tamtejszego kościoła św. Patryka powstało Katolickie Stowarzyszenie Młodych Mężczyzn, a jego członkowie w sierpniu 1875 roku stworzyli własny klub piłkarski – Hibernian FC. Pierwszym managerem drużyny został kanonik Edward Joseph Hannan, a do zespołu dopuszczano początkowo jedynie członków stowarzyszenia. Czyli – katolików irlandzkiego pochodzenia. To nie spodobało się władzom nowo powstałej szkockiej federacji piłkarskiej, ale dynamicznego rozwoju Hibs nie sposób było ignorować.

W 1887 roku ekipa z Edynburga zatriumfowała więc w Pucharze Szkocji, a niedługo potem pokonała bardzo mocne Preston North End w starciu, które brytyjska prasa przedstawiała szumnie jako mecz o klubowe mistrzostwo świata. Oczywiście Hibs dumnie obnosili się z symboliką nawiązującą do swych irlandzkich korzeni. To dodawało pikanterii trwającej do dziś rywalizacji z Heart of Midlothian, którą zainicjował mecz rozegrany w Boże Narodzenie 1875 roku.

Na przestrzeni tych 150 lat derby Edynburga rozegrano już 341 razy, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko oficjalne spotkania ligowe i pucharowe (Hibs wygrali 89 razy, Hearts 149). Jeżeli jednak doliczymy także innego rodzaju potyczki, derbowy licznik przekroczył już 650 meczów.

Kościół św. Patryka

kościół św. Patryka w Edynburgu (fot. WikiMedia)

Hibernian FC zainspirowali Celtic i… prawie przez to upadli

Imponujące wyczyny Irlandczyków z Edynburga zainspirowały imigrantów z pozostałych dużych szkockich miast do rozwinięcia skrzydeł na płaszczyźnie futbolowej. Mowa przede wszystkim o Glasgow, gdzie Andrew Kerins – znany szerzej jako brat Walfrid – doprowadził w 1887 roku do powstania Celticu. Planował on (podobnie zresztą jak wspomniany kanonik Hannan) wykorzystywać sportową rywalizację przede wszystkim do celów charytatywnych. Mecze były wyśmienitą okazją do kwestowania, a przy okazji stanowiły dobrą rozrywkę dla młodych mężczyzn związanych z rozmaitymi katolickimi organizacjami czy instytutami.

– Triumf Hibs w Pucharze Szkocji w 1887 roku był sukcesem dla wszystkich irlandzkich katolików zamieszkujących Szkocję. Zanim zwycięzcom pozwolono na powrót do Edynburga z pucharem, musieli wziąć udział w fecie zorganizowanej przez Irlandczyków z zachodniej Szkocji. Opowiadał o tym potem Tom Maley na łamach „Glasgow Observer”. Z jego relacji wynika, że piłkarzy Hibs zawieziono do St Mary’s Hall, urządzono dla nich wystawną kolację, a na pożegnanie wręczono upominki upamiętniające ich wielki wyczyn – pisze Brian Wilson w książce „Celtic – century with honour”. – Sekretarz Hibs John McFadden przemówił wtedy do kibiców z Glasgow i opowiedział o historii swojego klubu, namawiając słuchających go Irlandczyków, by poszli w ślady Hibs. Wśród słuchaczy znajdowało się kilku z tych, którzy wkrótce mieli założyć Celtic. Zauważyli oni, jak bardzo inspirujący jest sukces sportowy, jak wielkie poczucie dumy, przynależności i pewności siebie wygenerował. Wśród transparentów dzierżonych przez kibiców Hibs dominowały te z napisem: „Boże, zachowaj Irlandię”. 

„Boże, zachowaj Irlandię” („God Save Ireland”) to popularna irlandzka pieśń patriotyczna, która na przełomie XIX i XX wieku stała się nieformalnym hymnem Irlandzkiego Bractwa Republikańskiego – wywrotowej organizacji dążącej do wyzwolenia kraj spod władzy Wielkiej Brytanii.

Jak to się jednak stało, że pionierzy z Edynburga zostali całkowicie przyćmieni przez naśladowców z Glasgow?

Cóż, wokół Celticu bardzo szybko zaczęli funkcjonować ludzie, którzy w futbolu dostrzegali również poważny potencjał – by tak rzec – biznesowy. Między innymi charyzmatyczny przedsiębiorca John Glass, który teoretycznie był prawą ręką brata Walfrida, ale w praktyce odpowiadał za lwią część bieżącej działalności klubu. To właśnie dzięki niemu Celtic był w stanie gwarantować swoim piłkarzom miejsca pracy, co miało olbrzymie znacznie w czasach, gdy na kopaniu szmacianki nikt jeszcze w Szkocji nie zarabiał. Glass obserwował jednak, w jak szybkim tempie profesjonalizują się piłkarskie rozgrywki w Anglii i był przekonany, że szkocki futbol lada moment czekają podobnego rodzaju zmiany. Zamiast na nie czekać, zaczął więc samemu dyktować warunki i realizować coraz to śmielsze pomysły. Tymczasem Hibs trzymali się stuprocentowo amatorskiego charakteru swojej działalności. Pragnęli pozostać klubem młodych katolików irlandzkiego pochodzenia.

Efekt? Latem 1888 roku ośmiu najlepszych zawodników Hibernian niemal jednocześnie przeniosło się do Celticu. Niewiele brakowało, a ta ofensywa „transferowa” ekipy z Glasgow doprowadziłaby do całkowitego upadku Hibs. Tak się finalnie nie stało, lecz zasłużonej drużyny z Edynburga zabrakło w prestiżowym gronie klubów-założycieli Scottish Football League w 1890 roku. Jak wspomina cytowany już Brian Wilson, kolejna wizyta The Bhoys w Edynburgu nie należała do najprzyjemniejszych. Mimo wspólnych, irlandzko-katolickich korzeni, fani Hibernian przyjęli zespół Celticu z niechęcią graniczącą z wrogością.

Podjęto nawet próbę utworzenia w Glasgow (gdzie pod koniec XIX wieku mieszkało znacznie więcej Irlandczyków niż w Edynburgu) konkurencyjnego klubu dla Celticu. Glasgow Hibernian FC mieli działać zgodnie z tradycją – amatorsko, skromnie, charytatywnie, w oparciu wyłącznie o katolicką młodzież. Inicjatywa upadła jednak w trybie ekspresowym. Celtic był już wtedy zbyt popularny, rozpędzony i skuteczny w swoich działaniach, by można mu było w ten sposób zagrozić.

Brother Walfrid

Hibernian FC czekają na sukces w Europie

Reszta, chciałoby się rzec, jest już historią. W 2025 roku Celtic ma na koncie przeszło sto trofeów, włącznie z Pucharem Mistrzów. Mistrzostwo Szkocji wywalczył 55 razy. Tymczasem ekipa Hibernian może się pochwalić zaledwie czterema mistrzowskimi tytułami, z czego trzy zostały wywalczone w złotych latach 1948-1952.

Największe zwycięstwa w XXI wieku drużyna z Edynburga odnosiła w Pucharze Szkocji – na pierwszy plan wysuwa się tu rzecz jasna triumf w tych rozgrywkach z 2016 roku. Na arenie europejskiej rywale Legii Warszawa nie zaistnieli jednak na poważnie od wielu dekad. Dość powiedzieć, że nie wystąpili jak dotąd w fazie grupowej/ligowej żadnych międzynarodowych rozgrywek. Ktoś złośliwy mógłby nawet stwierdzić, że dla kibica nie śledzącego zbyt uważnie szkockiej ekstraklasy Hibs kojarzą się przede wszystkim z twórczością Irvine’a Welsha. No i ktoś tam może także pamiętać, że parę meczów dla tego klubu rozegrał swego czasu legendarny George Best. No ale tego rodzaju ciekawostki to raczej marna odpowiedź na niekończące się pasmo sukcesów The Bhoys.

Inna sprawa, że pierwotna tożsamość klubu również się nieco rozmyła. Wprawdzie irlandzka harfa – historyczny symbol Hibs – nadal widnieje w herbie, ale na równi ze statkiem nawiązującym do portowej dzielnicy Leith oraz Zamkiem w Edynburgu. Jestem zatem i irlandzko, i szkocko.

***

Występ w fazie ligowej Ligi Konferencji byłby naprawdę sporym wydarzeniem, jeśli chodzi o najnowsze dzieje Hibs. Czy Legia Warszawa zdoła ukrócić europejskie ambicje ekipy z Easter Road? Pierwsze spotkanie 4. rundy eliminacyjnej zacznie się już dziś 0 21:00.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl / WikiMedia

7 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama