Reklama

Typowy dzień Armanda Duplantisa? Pobudka, rozgrzewka, obiad i rekord świata

Sebastian Warzecha

12 sierpnia 2025, 19:30 • 2 min czytania 3 komentarze

Armand Duplantis znów to zrobił. Tak, dokładnie to o czym myślicie. Szwed pojechał dziś na zawody do Budapesztu, po czym skoczył 6,29 m i pobił swój własny rekord świata. To już trzynasty rekord w jego karierze.

Typowy dzień Armanda Duplantisa? Pobudka, rozgrzewka, obiad i rekord świata

Armand Duplantis znów pobił rekord świata

Gdy Adam Małysz bił rekordy skoczni w najlepszych czasach, z jednej strony łapaliśmy się za głowy przy każdym kolejnym, a z drugiej… cóż, w pewnym momencie stało się to normą. Nie tylko nie robiło to na nas już takiego wrażenia, ale wręcz czekaliśmy jeszcze przed konkursem, czy aby Orzeł z Wisły nie pofrunie znów poza kolejną granicę.

Reklama

I tak to mniej więcej wygląda w przypadku Armanda Duplantisa.

Świat tyczki lata wyczekiwał najpierw na kogoś, kto pobije rekord Sierhija Bubki w ogóle (Renaud Lavillenie to zrobił, ale w hali), a potem na kogoś, kto zdetronizuje wielkiego Ukraińca na stadionie, po czym podciągnie jeszcze tę „granicę wyobraźni” o kilka centymetrów w górę. I wreszcie pojawił się Duplantis. Tyle że on stwierdził najwidoczniej, że kilka centymetrów go nie zadowala – dzisiejszy rekord świata jest już bowiem trzynastym w karierze Szweda.

Armand odskoczył nie tylko wszystkim współczesnym sobie rywalom, ale i całej historii skoku o tyczce. Nie ma już nikogo, kto byłby mu bliski. A Szwed ma przecież dopiero 25 lat i jeszcze trochę poskacze na najwyższym poziomie. Co jednak nas może interesować szczególnie, to fakt, że Mondo będzie miał teraz szansę skoczyć okrągłe 6,30 m.

A wiecie, gdzie odbędzie się kolejny mityng, w którym weźmie udział?

Na Stadionie Śląskim. Będzie to bowiem Memoriał Kamili Skolimowskiej. A Duplantis skakanie w Chorzowie uwielbia, wielokrotnie to podkreślał. Miejmy więc nadzieję, że tym razem zrobi to nie tylko słowami, ale i czynami. Choć u niego to w sumie zwykły dzień, który wygląda najpewniej jakoś tak: obudzi się, zje śniadanie, przescrolluje trochę Instagrama, pójdzie na rozgrzewkę, jakiś obiadek, kolejny rozruch, po czym wyjdzie na stadion, pokona wszystkich rywali i skutecznie zaatakuje rekord świata.

Dzień jak co dzień w życiu Szweda.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o lekkoatletyce:

3 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Lekkoatletyka

Boks

Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!

Szymon Janczyk
28
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!
Reklama
Reklama