Po tym, jak z Legii odchodzi za sześć milionów euro do Romy Jan Ziółkowski, przy Łazienkowskiej znów jest bliżej wielkiego hitu transferowego. Chodzi o możliwe pozyskanie Ianisa Hagiego, który pozostaje bez klubu, a wcześniej był zawodnikiem Glasgow Rangers. Piłkarza z reprezentacji Rumunii świetnie zna trener Legii Edward Iordanescu. – Ten temat wrócił. To byłoby takie wow na polskim rynku transferowym – komentuje dziennikarz Tomasz Włodarczyk.

Za Ziółkowskiego Legia ma zgarnąć sześć milionów euro, a do tego dojdą jeszcze bonusy w wysokości półtora miliona. Działacze warszawskiego klubu chcą, by te sześć milionów trafiło do nich w jednej transzy. Wtedy ich część będzie można przeznaczyć na wzmocnienia. Przede wszystkim na jedno wzmocnienie. Dlatego wrócił temat Hagiego.
Ianis Hagi ciągle może zostać piłkarzem Legii Warszawa
O możliwym przejściu Hagiego do Legii mówi się od prawie dwóch miesięcy. Pod koniec czerwca poświęciliśmy utalentowanemu Rumunowi ten tekst. W pewnym momencie temat trochę przycichł, ale Hagi, po tym jak w barwach Glasgow Rangers zdobył 20 goli i miał 28 asyst, odszedł ze szkockiego potentata i wciąż jest wolnym zawodnikiem. Legia chciałaby go pozyskać, ale problemem mogą okazać się bardzo wysokie, jak na realia Ekstraklasy, wymagania finansowe Rumuna.
– Ten temat ciągle się tli, teraz wrócił. Pieniądze z transferu Ziółkowskiego na pewno zostaną w pewnym procencie przeznaczone na nowe nabytki – ocenił w programie na kanale Meczyki Włodarczyk.
– Legia potrzebuje takiego zawodnika. On byłby superstrzałem – dodawał Jakub Polkowski.
Hagi ma 26 lat. Jest ofensywnym pomocnikiem, mogącym obstawić praktycznie wszystkie pozycje w ofensywie, również środek ataku. Jest synem Gheorghe Hagiego, legendy futbolu. W reprezentacji Rumunii rozegrał 47 spotkań i zdobył w nich sześć bramek.
Fot. Newspix.pl