Reklama

Papszun: Radomiak wykorzystał nasze infantylne błędy

03 sierpnia 2025, 21:06 • 4 min czytania 6 komentarzy

Marek Papszun starał się zachować spokój po porażce Rakowa w Radomiu i cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy. A tych nie brakowało.

Papszun: Radomiak wykorzystał nasze infantylne błędy

– Gratulacje dla gospodarzy, takiego spotkania się spodziewaliśmy – trudnego, zamkniętego. Takie było w pierwszej części. Z naszej perspektywy to była połowa dobra pod kątem drugiej części, gdzie liczyliśmy na to, że otworzą się większe przestrzenie, że będziemy w stanie więcej wykreować. Tak się stało, mieliśmy czystą sytuację Brunesa, ale… trudno o dobry rezultat na tak trudnym terenie, gdy ma się stałe fragmenty i nie potrafi się zabezpieczyć przed kontrami – zaczął szkoleniowiec wicemistrzów Polski.

Reklama

Marek Papszun po meczu Rakowa z Radomiakiem

Jego zdaniem Raków i tak wypadł znacznie lepiej niż przed tygodniem z Wisłą Płock. – Ten mecz wyglądał tak, jak miał wyglądać mecz wyjazdowy. Najbardziej zawiodła mnie trzecia tercja. Już w pierwszej połowie my byliśmy w niej 23 razy, a Radomiak tylko 11, ale nic z tego nie wynikało. Brakowało konkretów, zawiązania akcji, czegoś więcej od piłkarzy, co robił Diaz, czyli wygrania pojedynku, zrobienia przewagi, jakiegoś uderzenia i zagrożenia. W drugiej połowie widzieliśmy tego więcej, ale to było powodowane też wynikiem, bo Radomiak się wycofał. Musimy mieć tu więcej jakości i porozumienia, żeby częściej kreować zagrożenie. Po przerwie najbardziej zawiodła odpowiedzialność, którą na co dzień się charakteryzujemy. Musisz być odpowiedzialny, gdy masz swój rzut rożny czy wyrzut z autu, a nagle padają z tego dwa gole. Mówię w kontekście tego meczu, bo w poprzednim nic nie funkcjonowało. Odprawa trwała wtedy dwie godziny i tyle musiałbym teraz opowiadać o tamtym spotkaniu – tłumaczył Papszun.

 Radomiak nas punktował. Walczyliśmy, złapaliśmy kontakt, mieliśmy Repkę na 2:2 i musimy takie momenty wykorzystywać, bo przeciwnik zamknął spotkanie. Capita to świetny zawodnik do określonego sposobu gry. Wyjście z kontry, przestrzeń – to zawodnik wybitny, nie tylko na Ekstraklasę, ale i na więcej. Są jednak jeszcze inne fazy gry, większa kompleksowość. Myślę, że on się cały czas rozwija, będzie zawodnikiem jeszcze bardziej kompletnym. Pod tym kątem jest jednak wybitny, uczulaliśmy na to, mówiliśmy o tym, był bezwzględny – chwalił skrzydłowego Radomiaka.

Potem Papszun wrócił do swoich piłkarzy. – Konfiguracje składu są różne, zmieniają się. Można było zachować się inaczej – Apostolis zamiast grać do bramkarza, gra piętą do przeciwnika. To zachowania dziwne. Musi być w zawodnikach odpowiedzialność za to, gdzie gramy, w jakim klubie. Radomiak nasze infantylne błędy wykorzystał. Nie można tak robić w sytuacji, w której nie mamy struktury. Ten mecz był specyficzny, bardziej zmartwiony byłem po meczu z Wisłą Płock [trener ciągle mylnie mówił o Mielcu]. Nigdy nie będzie wymówki, usprawiedliwienia, że ktoś jest nowy, młody, stary. Musimy się ogarnąć i punktować – mówił trener Medalików.

– Svarnas jest chory, dlatego nie było go w kadrze. Drużyna musi się wykształcić w bojach, nie mamy czasu na proces. On był w okresie przygotowawczym, gros tych graczy nie było. Teraz są rotacje, powodowane także zmęczeniem zawodników, którzy nie są przyzwyczajeni do gry co dwa, trzy dni. Repka tego nie przeżył, Ameyaw nie grał pół roku. Oni muszą odpocząć, musimy grać tym, co mamy – stwierdził.

 – To nie był blamaż, ale jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wygrywamy. Oczekiwanych – przede wszystkim przeze mnie – wyników nie ma. W następnym meczu musimy być bardziej skuteczni. Leonardo Rocha się starał. Miał być obecny w polu karnym, mieliśmy przewagę, doszedł do sytuacji, dwa razy przebił piłkę, zgrał. Próbował robić to, co chcieliśmy. Nie miał też dużo czasu. Co do jego funkcjonowania w Rakowie – był raczej zmiennikiem, nie graliśmy w Pucharze Polski i w Europie, więc ciężko było mu wywalczyć skład przy Brunesie. Pierwszy raz w wyjściowym składzie grał z Wisłą Płock, padł ofiarą naszej formy, bo wielu zawodników powinno wtedy zejść, ale padło na niego. Musi walczyć. Miał bardzo dobry okres przygotowawczy, bardzo dobry mecz z Anderlechtem. Kto to widział, ten wie. Na tej podstawie musi budować – podsumował.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

6 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama