29. Tyle zwycięstw w meczach o stawkę mają teraz reprezentantki Włoch w siatkówce kobiet. Włoszki wygrały ubiegłoroczną Ligę Narodów, były najlepsze na igrzyskach olimpijskich, a teraz – z 15 zwycięstwami w 15 meczach – obroniły tytuł w LN. Na ten moment po prostu nie ma na nie mocnych. I choć Brazylijki w finale walczyły, jak tylko mogły i długimi momentami grały wybitną siatkówkę, to i tak nie udało im się przerwać serii Włoszek.

Liga Narodów. Włoszki mistrzyniami. 29 zwycięstw z rzędu!
Mecz Włoszek z Brazylijkami w finale Ligi Narodów od początku jawił się jako najlepsze możliwe starcie o złoto. Dwie najwyżej rozstawione w turnieju finałowym drużyny, które przez fazę zasadniczą przeszły albo suchą nogą (to Włoszki), albo z jedną porażką – to Brazylijki. A z kim ta porażka? Chyba się domyślacie. W pierwszym turnieju Ligi Narodów Włoszki pokonały Canarinhas 3:0. W dodatku pokonały na ich terenie, w Brazylii.
Swoją drogą dziś w Łodzi również sporo było na trybunach fanów z Kraju Kawy, którzy głośno dopingowali swój team. I wierzyli, że ten może być pierwszym zespołem od dobrze ponad roku, który pokona Włochy w meczu o stawkę.
Bo licznik zawodniczek Italii po półfinałowym spotkaniu z Polską pokazywał już 28 spotkań bez porażki.
Pierwszy set potwierdził, że nadzieje fanów Brazylii nie były pozbawione podstaw. To zawodniczki z Ameryki Południowej grały na początku lepszą siatkówkę i z miejsca odskoczyły rywalkom na kilka punktów. Ale te straty nie tylko odrobiły, ale szybko wyszły też na kilkupunktowe prowadzenie. W pewnym momencie było już 19:15 dla Włoszek. Przypomniał nam się w tym momencie półfinałowy mecz tej ekipy z Polską. Bo Biało-Czerwone też zaczęły od prowadzenia w pierwszej partii, a potem nie było ich już na parkiecie,.
Ale Brazylijki się na nim pojawiły. Od stanu 21:17 dla Włoszek zdobyły siedem (!) punktów z rzędu i dały sobie trzy piłki setowe. Potrzebowały jednak tylko dwóch, seta zamknęły do 22. Ale wysiłek z jego końcówki najwidoczniej przypłaciły tym, że druga partia zupełnie im nie wyszła – przegrały ją do 18, bez większej walki, a Włoszki na powrót wyglądały jak zdecydowanie najlepsza ekipa świata. W dodatku tempa nie zwolniły w trzeciej partii, bo choć wygrały niższą różnicą oczek – 25:22 – to tylko raz dały Brazylii wyjść na prowadzenie – przy stanie 10:9. Szybko jednak same zaczęły dyktować na powrót warunki i już przewagi nie oddały.
A czwarty set? To już niezwykle wyrównana gra. Co jedna kadra odskakiwała, to druga ją dopadała. Aż do stanu 16:16. Od tego momentu Włoszki zdobyły cztery punkty z rzędu i już nie oglądały się za siebie. Ostatecznie triumfowały do 22. I choć było to dla nich najtrudniejsze spotkanie w turnieju finałowym Ligi Narodów, to obyło się nawet bez tie-breaka.
Po prostu taki jest teraz ich poziom.