Niepokonane od 27 spotkań o stawkę. Prowadzi je legendarny trener, który do dyspozycji ma jedną z najlepszych (najlepszą?) zawodniczkę na świecie. Włoszki w ostatnich kilkunastu miesiącach stały się najmocniejszą ekipą w świecie siatkówki kobiet. Polki z kolei chciałyby awansować do finału Ligi Narodów. Ale by to zrobić muszą pokonać właśnie reprezentantki Italii.

Czy są w stanie tego dokonać?
Liga Narodów. Polki powalczą z Włoszkami o finał
27 meczów
1 czerwca 2024 roku. Mecz z Brazylią w fazie zasadniczej Ligi Narodów. To wtedy włoskie siatkarki po raz ostatni przegrały spotkanie o stawkę. Po walce, bo w tie-breaku, ale jednak. To jedna z ich dwóch porażek w poprzednim reprezentacyjnym sezonie – pierwszą zapewniły im… Polki, które kilka tygodni wcześniej, na otwarcie Ligi Narodów, pokonały swoje rywalki w trzech setach. Ale to były – jak mówi Stefano Lavarini, trener Biało-Czerwonych, inne czasy.
– Pokonaliśmy je, ale to były zupełnie inne Włochy. Miały inną jakość i inną pewność siebie. Ale nigdy nie wiesz, trzeba być pewnym swoich możliwości. Taki poziom jak dziś [w meczu ćwierćfinałowym z Chinkami – przyp. red.] pewnie nie wystarczy z Włoszkami, ale nigdy nie wiadomo, jak będzie się grać [w kolejnym spotkaniu]. Teraz pora pocieszyć się kilka minut, a potem zaczniemy myśleć o meczu z Włochami – mówił.
Myśleć o dzisiejszym meczu zaczął, rzecz jasna, pewnie już następnego dnia, czyli w czwartek. Analizował, dociekał, co się zmieniło, że Włoszki stały się aż tak dobre. Bo przecież nastąpiło to niedługo po wspomnianym triumfie. A wcześniej Polki ograły je też w 2023 roku, na koniec kwalifikacji olimpijskich, zresztą również w Łodzi, zapewniając sobie tym samym awans do Paryża.
Tyle że na igrzyskach – podobnie jak wcześniej w trakcie Ligi Narodów – najlepsze były właśnie Włoszki. Polki zadowoliły się brązem tych drugich rozgrywek i ćwierćfinałem pierwszych. A więc wyszło, że to rywalki w tych najważniejszych momentach grały lepszą siatkówkę. Co jeszcze bardziej imponujące – w czasie tej serii 27 spotkań, tylko trzykrotnie zmuszone były grać tie-breaka, a wszystkie te mecze miały miejsce dopiero w tym sezonie Ligi Narodów.
A może najbardziej budzi podziw właśnie fakt, że każdy z tych tie-breaków wpadł na ich konto. Aktualnie to po prostu drużyna kompletna i pod względem gry, i mentalnie. Ekipa gotowa wygrywać z każdym i wszędzie.
A Polki, jeśli marzą o finale przed własną publicznością, muszą ją pokonać.
Legenda w kwadracie, gwiazdy na boisku
Stefano Lavarini to trener już uznany, ceniony i taki, który zdołał również w Polsce udowodnić swoją wartość i który cały czas rozwija kadrę Polski. Jego rywalem będzie dziś jednak jeden z najbardziej legendarnych trenerów w świecie siatkówki. Nie tylko kobiecej, ogółem. No i człowiek, który odmienił Włoszki, pokazał im, jak genialną siatkówkę mogą grać.
Jego gablota z trofeami mieści właściwie wszystko. W zeszłym roku zdobył upragnione mistrzostwo olimpijskie. Wcześniej – pięciokrotnie Ligę Światową, dwukrotnie mistrzostwo świata, trzykrotnie mistrzostwo Europy. Wszystko to z Włochami w latach 90., gdy stworzył najlepszą wówczas kadrę na świecie, ale w męskiej siatkówce. Teraz to samo zrobił w jej kobiecej odmianie. Nic dziwnego zresztą, właściwie każda kadra, którą prowadził – a ma w CV również okresy trenowania Hiszpanii, Iranu czy Argentyny – z miejsca się poprawiała.
Na poziomie reprezentacyjnym – prowadził również włoskie kluby, ale tam nigdy nie wygrał na przykład Ligi Mistrzów, choć kilkukrotnie był w finale – to wręcz cudotwórca, genialny trener. Z Włoszkami udowadnia to po raz kolejny.

Julio Velasco. Fot. Newspix
Trzeba przyznać, oczywiście, że ma znakomitą ekipę. Gwiazdą jest Paola Egonu, być może najlepsza aktualnie siatkarka globu, a z pewnością mocna kandydatka do miana najlepszej atakującej. Ale wokół niej też grają fantastyczne siatkarki, takie jak już legendarna Monica De Gennaro, libero reprezentacji, która po tym sezonie reprezentacyjnym ma skończyć karierę. Albo Myriam Silla na przyjęciu. Równocześnie to jednak szeroka kadra, mocna, z wartościowymi zmienniczkami na niemal każdej pozycji, takimi jak Ekaterina Antropova, gotowa w każdej chwili zastąpić Egonu i to bez większej straty na jakości.
Włoszki grają przy tym jednak dość prostą siatkówkę. Nie silą się na skomplikowane akcje, wolą podstawowe rozwiązania, które zagrywają jednak tak dobrze, jak nikt inny. Do minimum ograniczyły liczbę błędów, a indywidualna klasa ich zawodniczek im w tym pomogła. Choć z USA – w ćwierćfinale – mimo wygranej w trzech setach wcale nie grały znakomicie. Zresztą sam Velasco był z tego niezadowolony.
– Wygrać 3:0 taki mecz, przeciwko silnej drużynie, nie grając dobrze, to ważny rezultat. Dziś w ataku popełniliśmy wiele błędów i mieliśmy niską skuteczność. Jest wiele rzeczy do poprawy przed półfinałem – mówił (cytat za portalem Strefa Siatkówki).
Pytanie brzmi więc, czy Włoszkom faktycznie uda się poprawić.
U Polek wiara
Naszym siatkarkom nie pozostaje nic innego, jak wyjść na parkiet z nadzieją, że Włoszki można pokonać. Bo można, każdego można. Choć gdy zespół ma serię taką jak dzisiejsze rywalki, na pewno nie łatwo w to uwierzyć. Ale po wywalczonym w bólach zwycięstwie nad Chinami – 3:2 w ćwierćfinale – nasze zawodniczki pozytywnie podchodziły do tego, co czeka je w Atlas Arenie dzisiaj. I może to podejście pomoże?
– To jest sport, wszystko się może wydarzyć. Mecz z Włoszkami będzie bardzo trudny. Wiemy, jak dobrą formę prezentują od zeszłego sezonu, jak fajnie układa im się siatkówka. Ale my wiemy, że potrafimy grać w siatkówkę. Trenerzy przedstawią nam ich słabsze punkty, będziemy się tego łapać. Ale skupimy się przede wszystkim na własnej grze – mówiła Martyna Łukasik.
Podobnie do sprawy podchodziła Malwina Smarzek, która była optymistycznie nastawiona do tego spotkania:
– Włoszki to wyzwanie, ale jednym z ostatnich meczów, które przegrały, był mecz z nami. Oglądałam prawie cały ich dzisiejszy mecz. To naprawdę świetny zespół, grający cudowną siatkówkę. Myślę jednak, że my mamy trenera, który nam to rozpisze i powie, jak wygrać. Myślę, że Atlas Arena przyniesie nam szczęście. Natomiast nie zdziwi mnie, jak niemal wszyscy postawią przed tym meczem na Włoszki, bo grają świetnie i są dużo stabilniejsze niż my w trakcie tej Ligi Narodów.

Kadra Polek świętująca wygraną nad Chinkami w ćwierćfinale. Fot. Newspix
Obie wierzą więc przede wszystkim w trenerów, a potem we własne możliwości. I to dobre podejście. Pamiętają też, że Włoszki – mimo wszystko nie tak dawno temu – pokonywały w przeszłości. I choć Stefano Lavarini mówił, że to inne Włochy, to Polki będą miały dziś swoje atuty. Halę pełną własnych kibiców. Luz w głowach – co podkreślały, bo nawet jeśli dziś przegrają, to zagrają jeszcze o brąz. To Włoszki są pod presją, która rośnie z każdym ich zwycięstwem. Wszyscy spodziewają się, że wygrają i Ligę Narodów.
A może właśnie to Polki zdołają im w tym przeszkodzić? Początek meczu o 16.
Czytaj więcej o polskich siatkarkach:
- Polskie siatkarki o szalonym spotkaniu z Chinkami. „Cieszy, że potrafiłyśmy ten mecz wygrać”
- Raz genialne, raz fatalne, ale zwycięskie! Polki w półfinale Ligi Narodów
- Bohaterka Polek: “Nikt nie spodziewał się, że wejdę na boisko”
- Trener polskich siatkarek. „Wygraliśmy za sprawą charakteru dziewczyn”
fot. NewsPix.pl