Ryoya Morihista udzielił długiego wywiadu portalowi Legia.net. Przyznał w nim, że świetnie zaadaptował się w Polsce, stara się poznawać historię i kulturę naszego kraju. Przedstawił także swój pogląd na rozczarowujący zeszły sezon na krajowym podwórku.

Morishita trafił do Legii zimą 2024, ale pierwsze miesiące w jego wykonaniu były rozczarowujące. Jawił się wtedy jako zawodnik szybki i dynamiczny, lecz z ograniczoną jakością piłkarską, bez konkretów w ofensywie. Zmieniło się to w minionym sezonie, w którym – licząc wszystkie fronty – Japończyk uzyskał dwucyfrową liczbę goli i asyst.
Morishita o swojej adaptacji w Polsce i zeszłym sezonie Legii
– Kiedy przyjechałem do Polski, wszystko było inne niż w Japonii. Język, piłka nożna, atmosfera. Pamiętam, jak po raz pierwszy wyszedłem na mecz przy pełnych trybunach – to było bardzo wymagające. Ale teraz jestem już całkowicie zaadaptowany, moja żona również. Wiem, jak grać w Ekstraklasie, w Lidze Konferencji. Wiem, jak strzelać gole, jak ustawiać się na boisku. To dla mnie ogromna sprawa – powiedział.
I dodał w temacie swojej aklimatyzacji w drużynie: – Myślę, że duży wpływ miała nauka angielskiego. Przez pierwsze pół roku nie potrafiłem dobrze się komunikować – nawet na boisku nie umiałem powiedzieć, co chcę przekazać. A koledzy z drużyny, na przykład Kapustka, Josue – wszyscy bardzo mi pomagali. Mimo to było trudno, bo brakowało mi słów. Ale po sześciu miesiącach wróciłem do Japonii i zacząłem intensywnie uczyć się angielskiego. I od tego momentu wszystko zaczęło się układać. Teraz kolejny krok to nauka polskiego – żeby móc jeszcze lepiej, głębiej rozmawiać z drużyną i ludźmi tutaj.
Jak Morishita wyjaśni to, że Legia w Lidze Konferencji potrafiła dojść do ćwierćfinału, wygrywać z rywalami z La Liga czy Premier League, a w Ekstraklasie szybko przestała się liczyć w walce o mistrzostwo?
– Według mnie wszystko rozbija się o mentalność. W środku tygodnia graliśmy mecze marzeń – z Betisem, z Chelsea. To były wielkie, emocjonalne spotkania. A potem trzeba było wrócić do Ekstraklasy. To również ważne mecze, bo walczymy o mistrzostwo, ale ta droga jest długa, nie daje natychmiastowych emocji. Te „mecze marzeń” w Europie to jak rakieta – ekscytujące, pełne napięcia. A weekendowe spotkania ligowe, to jak żmudna podróż samochodem. I dlatego – mentalnie – nie byliśmy tak samo gotowi na każdy weekend. Ale mamy potencjał, dobrych zawodników, świetny sztab – musimy tylko ustawić mentalność na właściwe tory – stwierdził reprezentant Japonii dla Legia.net.
– W tym sezonie będzie podobne natężenie meczów – czeka nas Liga Europy, Puchar Polski, Ekstraklasa. Musimy się poprawić psychicznie, zmienić podejście – podkreślił.
Legia Warszawa jako pierwszy polski klub zainauguruje sezon 2025/26. W czwartek w ramach eliminacji Ligi Europy zagra u siebie z kazachskim Aktobe.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Media: Lech finalizuje kolejny transfer. Zapłaci milion euro
- Sopić: Ludzie kochają być okłamywani. A ja nie opowiadam bajek [WYWIAD]
- Piłkarz Zagłębia rozchwytywany? “Prowadzimy zaawansowane negocjacje”
- Trela: 200 meczów, trzy wielkie firmy. Marcin Kamiński i kariera wystarczająco dobra
Fot. 400mm.pl