Dokładnie tak, jak w Gorzowie Wielkopolskim. Podium Grand Prix Szwecji na żużlu to powtórka tego, co działo się na polskim torze. Wygrał więc Brady Kurtz, drugie miejsce zajął Bartosz Zmarzlik, a trzeci finiszował Dan Bewley. Brady potwierdził więc, że ma mistrzowskie aspiracje, a Bartek – że tytułu oddać nie planuje. Ich rywalizacja powinna być ozdobą tegorocznego cyklu już do samego końca.
Bartosz Zmarzlik drugi w Grand Prix Szwecji
Od kilku dobrych lat czekał Bartosz Zmarzlik na kogoś, kto rzuci mu w cyklu Grand Prix faktyczne wyzwanie. Ostatnim takim rywalem był dla niego Artiom Łaguta w 2021 roku. Rosjanin zgarnął wtedy mistrzostwo, ale rok później startować już nie mógł z powodu wiadomego. Stąd Bartek mistrzostwo wygrał gładko. W 2023 roku sam sobie utrudnił życie dyskwalifikacją w jednych z zawodów z cyklu, ale ostatecznie pokonał Fredrika Lindgrena. A w 2024 roku nikt nie był w stanie mu zagrozić na dłuższą metę.
Brady Kurtz – choć jeszcze rok temu nikt by tego nie przewidział – jest. I pokazuje to szczególnie w ostatnich tygodniach.
W Gorzowie Wielkopolskim wygrał w wielkim stylu. Teraz powtórzył to w Malilli i trzeba mu oddać, że był faktycznie najlepszy na szwedzkim torze. Z sześciu biegów, w których wziął udział, nie wygrał tylko jednego – dojechał wtedy trzeci, również za plecami Zmarzlika – a poza tym zawsze okazywał się lepszy od rywali. Zmarzlik zaczął ściganie spokojniej. Na trudnym torze – i wczoraj, i dziś w Szwecji padało – przywoził do mety głównie dwójki i szukał odpowiednich ustawień oraz motocykli. Znalazł na sam koniec – wygrał bowiem piąty bieg – ale nie pozwoliło mu to zająć miejsca w najlepszej dwójce fazy zasadniczej.
W efekcie musiał przedzierać się przez bieg ostatniej szansy.
Zrobił to skutecznie. W rywalizacji z Andrzejem Lebiediewem, Janem Kvechem i Jackiem Holderem skutecznie napędził się po zewnętrznej, minął ich wszystkich na drugim łuku i już miejsca na przedzie stawki nie oddał, spokojnie wjeżdżając do finału. Dotarł do niego również Daniel Bewley, który wyeliminował w swoim biegu Fredrika Lindgrena, a więc faworyta miejscowej publiki. Polak oraz Brytyjczyk dołączyli tym samym do czekających na nich w finale Kurtza oraz Jasona Doyle’a.
A ten ostatni – który ostatnio fenomenalnie jeździł w polskiej lidze – zrobił to, z czym się często kojarzy, czyli… upadł. A szkoda, bo przez to przerwano finał, który zapowiadał się na kapitalną walkę między Zmarzlikiem a Kurtzem. Po restarcie – już bez Jasona – walki nie było. Kurtz znakomicie wystartował, napędził się, a Zmarzlik miał na pierwszych metrach problemy, zdołał jednak poradzić sobie z Bewleyem. Przyjechał więc do mety drugi, a całe podium zajęli dokładnie ci sami zawodnicy i w tej samej kolejności, co ostatnio w Gorzowie.
𝘼𝙡𝙚.
𝙏𝙤.
𝙅𝙚𝙨𝙩.
𝙆𝙤𝙯𝙖𝙠.Brady Kurtz wygrywa Grand Prix Szwecji z ogromną przewagą nad drugim Bartkiem Zmarzlikiem i trzecim Danem Bewleyem 🏁
Ten kangur skacze coraz lepiej i zwycięża już drugie z rzędu zawody o mistrzostwo świata 🦘#SGP #SwedishSGP #FIMSpeedwayGP pic.twitter.com/J35mobZfpb
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) July 5, 2025
I nam to w sumie… pasuje. Bo jeśli Zmarzlik do końca sezonu będzie zajmować drugie lokaty, to na pewno zgarnie mistrzostwo. Choć za kolejną wygraną – a w tym sezonie ma na razie trzy – i tak byśmy się nie obrazili.
Fot. Newspix