Reklama

Powtórka z Gorzowa. Zmarzlik znów za plecami Kurtza

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

05 lipca 2025, 21:35 • 3 min czytania 5 komentarzy

Dokładnie tak, jak w Gorzowie Wielkopolskim. Podium Grand Prix Szwecji na żużlu to powtórka tego, co działo się na polskim torze. Wygrał więc Brady Kurtz, drugie miejsce zajął Bartosz Zmarzlik, a trzeci finiszował Dan Bewley. Brady potwierdził więc, że ma mistrzowskie aspiracje, a Bartek – że tytułu oddać nie planuje. Ich rywalizacja powinna być ozdobą tegorocznego cyklu już do samego końca.

Powtórka z Gorzowa. Zmarzlik znów za plecami Kurtza

Bartosz Zmarzlik drugi w Grand Prix Szwecji

Od kilku dobrych lat czekał Bartosz Zmarzlik na kogoś, kto rzuci mu w cyklu Grand Prix faktyczne wyzwanie. Ostatnim takim rywalem był dla niego Artiom Łaguta w 2021 roku. Rosjanin zgarnął wtedy mistrzostwo, ale rok później startować już nie mógł z powodu wiadomego. Stąd Bartek mistrzostwo wygrał gładko. W 2023 roku sam sobie utrudnił życie dyskwalifikacją w jednych z zawodów z cyklu, ale ostatecznie pokonał Fredrika Lindgrena. A w 2024 roku nikt nie był w stanie mu zagrozić na dłuższą metę.

Brady Kurtz – choć jeszcze rok temu nikt by tego nie przewidział – jest. I pokazuje to szczególnie w ostatnich tygodniach.

W Gorzowie Wielkopolskim wygrał w wielkim stylu. Teraz powtórzył to w Malilli i trzeba mu oddać, że był faktycznie najlepszy na szwedzkim torze. Z sześciu biegów, w których wziął udział, nie wygrał tylko jednego – dojechał wtedy trzeci, również za plecami Zmarzlika – a poza tym zawsze okazywał się lepszy od rywali. Zmarzlik zaczął ściganie spokojniej. Na trudnym torze – i wczoraj, i dziś w Szwecji padało – przywoził do mety głównie dwójki i szukał odpowiednich ustawień oraz motocykli. Znalazł na sam koniec – wygrał bowiem piąty bieg – ale nie pozwoliło mu to zająć miejsca w najlepszej dwójce fazy zasadniczej.

W efekcie musiał przedzierać się przez bieg ostatniej szansy.

Reklama

Zrobił to skutecznie. W rywalizacji z Andrzejem Lebiediewem, Janem Kvechem i Jackiem Holderem skutecznie napędził się po zewnętrznej, minął ich wszystkich na drugim łuku i już miejsca na przedzie stawki nie oddał, spokojnie wjeżdżając do finału. Dotarł do niego również Daniel Bewley, który wyeliminował w swoim biegu Fredrika Lindgrena, a więc faworyta miejscowej publiki. Polak oraz Brytyjczyk dołączyli tym samym do czekających na nich w finale Kurtza oraz Jasona Doyle’a.

A ten ostatni – który ostatnio fenomenalnie jeździł w polskiej lidze – zrobił to, z czym się często kojarzy, czyli… upadł. A szkoda, bo przez to przerwano finał, który zapowiadał się na kapitalną walkę między Zmarzlikiem a Kurtzem. Po restarcie – już bez Jasona – walki nie było. Kurtz znakomicie wystartował, napędził się, a Zmarzlik miał na pierwszych metrach problemy, zdołał jednak poradzić sobie z Bewleyem. Przyjechał więc do mety drugi, a całe podium zajęli dokładnie ci sami zawodnicy i w tej samej kolejności, co ostatnio w Gorzowie.

I nam to w sumie… pasuje. Bo jeśli Zmarzlik do końca sezonu będzie zajmować drugie lokaty, to na pewno zgarnie mistrzostwo. Choć za kolejną wygraną – a w tym sezonie ma na razie trzy – i tak byśmy się nie obrazili.

Fot. Newspix

Reklama

Czytaj więcej o żużlu na Weszło:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Żużel

Komentarze

5 komentarzy

Loading...