W polskiej grupie odbędzie się mecz, w którym po przeciwnych stronach staną zawodniczki, będące narzeczeństwem. Jedną piłkarkę powołano głównie dlatego, że uchodzi za najseksowniejszą na świecie. Najlepsza zawodniczka świata budzi kontrowersje, bo otwarcie wspiera uchodźców. Ale podczas kobiecego EURO, które rusza dzisiaj w Szwajcarii, będzie się liczyć przede wszystkim piłka. Kobiecy futbol był kiedyś nazywany „występami w cyrku”. Dziś, choć bramkarka polskiej kadry ciągle dostaje wiadomości z pytaniem, kto zrobi obiad, gdy ona gra mecz, futbol to w skali świata kobiecy sport drużynowy, mający największą publiczność. Ninie Patalon, trenerce Polek, które debiutują na EURO, marzy się, żeby w naszym kraju było podobnie.

Był 1957 rok, gdy szwajcarski dziennik „Sport” opublikował krótki tekst o meczu towarzyskim w Bazylei, w którym piłkarki Niemiec zmierzyły się z Holenderkami. Tytuł brzmiał: „Kobiecy futbol?!”. A w tekście można było przeczytać m.in. takie zdanie: „W tym wydarzeniu nie chodzi o piłkę nożną. Bardziej należałoby je sklasyfikować jako mecz pokazowy czy nawet występ cyrkowy”.
Tak wtedy postrzegano kobiecą piłkę. Dziś o 21.00 w tej samej Bazylei Szwajcarki, gospodynie EURO 2025, w pierwszym spotkaniu podejmą Norweżki. Na stadionie St. Jakob-Park zasiądzie komplet ponad 38 tys. widzów, a cała impreza jest z drobiazgami relacjonowana w mediach wielu państw. „Gazeta, która kiedyś wyśmiewała piłkę kobiet, nie będzie mogła relacjonować EURO, bo upadła w 1999 roku. To pokazuje, jak błyskawicznie czasami toczy się życie” – puentuje Jonathan Liew, zapowiadając turniej na łamach „Guardiana”.
Kobiety grały w piłkę nożną, szukając przyszłych mężów
W pracach naukowych (są takie, nawet całkiem sporo) poświęconych historii piłki kobiecej często przytacza się cytat Nellie Hudson, znanej obrończyni praw kobiet, która już w 1874 roku z grupą koleżanek założyła w Anglii zespół FC British Ladies. – Zrobiłam to, żeby udowodnić światu, że kobiety nie są tylko bezużytecznymi istotami dekoracyjnymi, jak próbują przedstawiać je mężczyźni – mówiła wtedy.
Jej słowa spotkały się z krytyką w mediach. Pisano, że młode dziewczyny zupełnie nie nadają się do ciężkiej pracy na boisku piłkarskim.
„Panny młode znajdowały sobie chłopaków, przyszłych mężów, i spędzały z nimi czas, właśnie grając w piłkę. Często było tak, gdy nudziła im się jazda konna czy krykiet. W piłkę grały kobiety z różnych warstw społecznych. Wiele z nich próbowało dołączyć do męskich drużyn, co kończyło się kpinami. Gra w sukienkach i bieliźnie była nieprzyjemna, a odsłanianie jakiejś części kobiecego ciała było w tamtych czasach niedozwolone – to z kolei fragment tekstu „History of evolution of women’s football”, dotyczący Anglii z II połowy XIX wieku.
W niektórych krajach Europy panie próbowały grać w piłkę podczas I wojny światowej, jednak to wciąż, przez lata, uchodziło za coś nienormalnego. Dopiero w latach 70. XX wieku w różnych państwach dochodziło do mniejszych lub większych przemian. „Do 1975 roku uprawianie futbolu przez kobiety było w Hiszpanii zakazane, podobnie jak w wielu innych krajach Europy. Kiedy namawiano ówczesnego prezydenta hiszpańskiej federacji, żeby stworzył kobiecą reprezentację kraju, odpowiedział błyskotliwie, że kobietom bardziej do twarzy w strojach ludowych niż sportowych” – piszą Dariusz Wołowski i Radosław Leniarski w tekście „Dziewiątka z orłem” na łamach „Gazety Wyborczej”.
Nie wiedziały, jak jeść owoce morza
Gdy polska reprezentacja kobiet rozgrywała swój premierowy mecz międzynarodowy, pierwszym sekretarzem KC PZPR był Stanisław Kania. 27 czerwca 1981 roku Polki przegrały w Katanii 0:3 z Włoszkami. W PZPN-ie nie było żadnej komórki, odpowiadającej za piłkę kobiet. Zespół długo nie wiedział, czy w ogóle wyleci do Italii. Na miejscu wszystko było dla piłkarek nowe – trener musiał uczyć je, jak się je owoce morza. Kadra nie miała własnych strojów, występowała w trykotach Zagłębia Sosnowiec. – Gdybym grała w piłkę w dzisiejszych warunkach, dorównałabym Ewie Pajor – mówiła mi w 2021 roku Zofia Klim, kapitan polskiej reprezentacji w tamtym pierwszym, historycznym spotkaniu.
– Uprawiamy dyscyplinę, która przez długi czas była zarezerwowana tylko dla mężczyzn. Piłka kobiet była wręcz zwalczana. Polecam film „Copa 71” o mistrzostwach świata, które zostały wymazane z historii. Zrobiono to tak skutecznie, że ja też dowiedziałam się o nich dopiero dzięki temu filmowi. Problemem kobiecej piłki jest cały patriarchalny system i przekonanie części mężczyzn, że piłka jest wyłącznie dla nich. Gdy tylko widzą wzmiankę o piłce kobiet, to czują się zagrożeni. Przecież nawet po awansie dostałam komentarz z pytaniem, kto zrobi obiad w domu, jak mnie nie będzie. To jest ten poziom – mówi pierwsza bramkarka polskiej kadry, Kinga Szemik, w wywiadzie opublikowanym dzisiaj na Sport.pl.

Kinga Szemik, bramkarka kadry (z lewej)
Szemik, występująca na co dzień w West Hamie, studiowała psychologię, chce pisać doktorat. Jest przykładem osoby, która chętnie zabiera głos na trudne, czasami kontrowersyjne tematy. Ma świadomość, jak ważny dla wielu osób jest występ Polek na EURO 2025, jak dużo może zmienić, ale widzi też, że w Polsce wciąż trzeba wykonać dużą pracę, by zmienić podejście do kobiecej piłki.
FIFA chce zarobić miliard
Jeszcze w 2017 roku w Europie nie było w zasadzie całkowicie profesjonalnych rozgrywek ligowych kobiet. W 2019 roku FIFA najwidoczniej zorientowała się, jak wielkie perspektywy ma piłka nożna pań, bo gdy we Francji odbywały się mistrzostwa świata (wygrały je Amerykanki), postanowiła zasilić tę dyscyplinę w wydaniu damskim wielkimi pieniędzmi. W 2023 roku przed mistrzostwami świata (odbywały się w Australii i Nowej Zelandii) sprzedano ponad milion biletów. W maju obecnego roku szef FIFA, Gianni Infantino, powiedział, że w 2027 roku, gdy turniej odbędzie się w Brazylii, federacja chce zarobić nawet miliard dolarów.
– Piłka nożna to jedyny sport drużynowy dla kobiet, który ma tak wielką publiczność – stwierdził Infantino. Łączy się to trochę ze słowami Patalon, która regularnie powtarza, że marzy jej się, by piłka nożna stała się kobiecym sportem numer jeden w Polsce.
„Trzy lata temu finał EURO na Wembley w Londynie oglądało ponad 87 tysięcy widzów, a dwa lata temu finał mundialu na Stadionie Olimpijskim w Sydney śledziło prawie 76 tysięcy osób” – przypomina Piotr Chłystek w Skarbie Kibica „Przeglądu Sportowego”.
Joanna Tokarska, komentatorka meczów kadry Patalon, pisała tydzień temu na platformie X, że z udostępnionej fanom puli 673 tysięcy biletów sprzedało się już 570 tysięcy.

Nina Patalon i jej zawodniczki
Poprzednie mistrzostwa Europy – rozgrywane w 2017 roku w Holandii i w 2022 roku w Anglii, zostały wygrane przez gospodynie. W obu przypadkach turniej przyczynił się do wielkiego rozwoju piłki kobiecej w tych krajach. „W Anglii ten wpływ był niezwykły. Setki tysięcy dziewczynek zaczęły chcieć grać w szkole w piłkę nożną. Zwłaszcza w miastach, które gościły turniej. Z EURO 2025 też będzie tak, że każda jedna bohaterka sprawi, że tysiące dziewczynek będą chciały być jak ona” – pisze w specjalnym numerze, poświęconym EURO, „FourFourTwo”.
Mówimy o dyscyplinie, która ciągle rośnie. Sportowo, marketingowo i społecznie.
Najseksowniejsza piłkarka świata
Spytani o głównego kandydata do złota, eksperci najczęściej wymieniają reprezentację Hiszpanii. Trudno się dziwić, bo w składzie drużyny Montserrat Tome jest aż 10 zawodniczek Barcelony, zdecydowanie najlepszego obecnie kobiecego klubu świata. Bardzo możliwe, że aż osiem z nich w pierwszym spotkaniu przeciwko Portugalii wybiegnie w pierwszym składzie. Hiszpania imponuje zwłaszcza linią pomocy, w której błyszczy Aitana Bonmati, która wygrała dwie ostatnie edycje Złotej Piłki. Piłkę kobiecą ciągną też do przodu wyraziste osobowości i to właśnie jedna z nich: Bonmati wychowała się w domu przesiąkniętym ideałami o niepodległej Katalonii, a jej ojciec miał należeć do paramilitarnej grupy walczącej o ten cel. Piłkarka podzieliła hiszpańskie społeczeństwo, gdy Barcelona wygrała Ligę Mistrzyń, a ona pozowała do zdjęć w koszulce z hasłem: „Zmieńmy myślenie. Uratujmy życia uchodźców”.
Kolejna zawodniczka, o której podczas EURO pewnie będzie głośno, choć może w ogóle nie wybiec na boisko, to Alisha Lehmann. Biorąc pod uwagę jej formę sportową, nie powinna zostać powołana na turniej, bo w Juventusie nie szło jej najlepiej, ale mówimy o piłkarce powszechnie uważanej za najseksowniejszą na świecie. Szwajcarka ma na Instagramie aż 16,7 milionów obserwujących, a jej życie prywatne budzi wielkie zainteresowanie mediów na całym świecie. Większe niż gra. Kiedyś przyznawała, że jest lesbijką, była w związku z koleżanką z kadry, Ramoną Bachmann. Później okazało się, że ma chłopaka, którym jest znany piłkarz Juventusu, Douglas Luiz. Gdy Jack Grealish, pomocnik Manchesteru City, skomentował jej zdjęcie, oferując żartobliwie, że może pomóc jej zostać matką, o „internetowym podrywie” pisały nawet polskie tabloidy.

Alisha Lehmann
Dziś w mediach na przykładzie Szwajcarki trwa uniwersalna dyskusja, dotycząca tego, czy nie żyjemy w czasach, w których bardziej niż umiejętności liczą się wygląd i zasięgi. Lehmann na EURO nie osiągnie raczej wiele, bo Szwajcarki, mimo że prowadzi je słynna Pia Sundhage, mają swoje problemy i uchodzą raczej za jedną z gorszych drużyn turnieju. Choć z drugiej strony – znalazły się w wyjątkowo słabej grupie, trochę jak Polska Franciszka Smudy na EURO 2012.
Ciekawa historia wydarzy się też w polskiej grupie C. W meczu Dania-Szwecja naprzeciw siebie staną piłkarki, które są… narzeczeństwem. Chodzi o największą gwiazdą Dunek, Pernille Harder oraz Szwedkę Magdalenę Eriksson. Przez jakiś czas obie występowały w Chelsea, teraz razem przeniosły się do Bayernu Monachium.

Eriksson i Harder świętują razem sukces z Bayernem
Rywalki Polek są bardzo mocne
Emma Hayes, w latach 2012-2024 trenerka Chelsea, a dziś selekcjonerka reprezentacji USA, ma od pewnego czasu swoją kolumnę w „Guardianie”. Uważa, że czeka nas być może najlepsza kobieca piłkarska impreza w historii, ze względu na stale rosnący poziom. Trzy dni temu o głównych kandydatkach do złota mistrzostw Europy pisała tak: „Hiszpanki, Angielki i Niemki to trzy najsilniejsze drużyny. Można do tej grupy dodać Holandię, która zaimponowała mi, gdy w grudniu mierzyła się z moją reprezentacją”.
Dopiero w drugiej kolejności Hayes wymienia Francuzki. A Niemki, z którymi reprezentacja Polski rozegra 4 lipca pierwsze spotkanie EURO, opisuje tak: „Zaimponowały mi podczas igrzysk w Paryżu, gdy sięgnęły po brąz. Mają młode zawodniczki, które odważnie idą po swoje i ta zmiana pokoleniowa pozwala im już teraz stawać się coraz lepszą drużyną”.

Emma Hayes, trenerka kadry USA
Michael Cox, ceniony dziennikarz „The Athletic”, autor m.in. książki o historii taktyki w Premier League, stawia w swoim tekście tezę, że przed nami bardzo ciekawy turniej, bo poziom europejskich zespołów narodowych wyrównuje się w ostatnich latach. Według Coxa nawet faworyzowane Hiszpanki nie są bez wad.
„Hiszpanki mogą wydawać się mocnymi faworytkami, ale nie są idealne. Ten kraj, również w piłce kobiecej, jak żaden inny na świecie produkuje uzdolnione technicznie zawodniczki, ale czasami można odnieść wrażenie, że na boisku są zbyt podobne do siebie piłkarki, a brakuje kogoś, kto może nie podaje przepięknie i dokładnie, ale jest silny i bezwzględny pod bramką rywali” – pisze w „The Athletic”, dodając, że w grupie A nie ma żadnego zespołu, który może mierzyć w medal, w grupie B jest tylko jeden (Hiszpania), w polskiej grupie C – dwa (Niemcy i Szwecja), a w grupie D aż trzy (Francja, Anglia i Holandia).
Cox w swoim tekście zwraca uwagę na to, że w kobiecej piłce coraz większe znaczenie mają rozgrywki klubowe, a w piłce, zwłaszcza tej reprezentacyjnej, zmieniła się taktyka. Jest mniej korzystania z indywidualności, a więcej grania zespołowego. Drużyny lepiej bronią i grają wyższym pressingiem.
Czy to oznacza, że Polki nie są bez szans w starciach, kolejno: z Niemkami, Szwedkami i Dunkami? Nasz tekst, analizujący, co na EURO 2025 mogą zdziałać Biało-Czerwone, raczej nie zaraża optymizmem. Selekcjonerka Nina Patalon podkreśla, że już sam awans na turniej należy traktować w kategoriach wielkiego wyczynu, a Patrycja Balcerzak, była reprezentantka Polski, a obecnie ekspertka TVP, mówiła nam kilkanaście dni temu, że nawet punkt wywalczony w Szwajcarii byłby bardzo dużym sukcesem.
„Polska? Krok w nieznane”
Zagraniczne media, pisząc o Polkach, skupiają się głównie na tym, że zespół Patalon debiutuje na tak wielkiej imprezie i ma w składzie jedną wielką gwiazdę w osobie Ewy Pajor. „The Athletic” w zestawieniu 25 piłkarek, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę w Szwajcarii, umieścił ją nawet na pierwszym miejscu i nazwał „najbardziej zabójczą napastniczką w Europie”.
W „FourFourTwo” o Polkach można przeczytać: „Brutalna grupa sprawia, że wyjście z niej wydaje się niemal niemożliwe, ale z Pajor w składzie wszystko może się zdarzyć”. Siłą Polek ma być według autorów silna linia obrony, z Pauliną Dudek i Oliwią Woś na środku, a możliwym problemem – trema debiutantek. „W składzie Polski są zawodniczki z ligi niemieckiej i hiszpańskiej, ale pierwszy występ na tak wielkiej imprezie to zawsze krok w nieznane” – tak zostało to wytłumaczone.
Na koniec jeszcze jeden cytat z „FourFourTwo”: „Polska będzie zapewne szukać znakomitej napastniczki Barcelony. W niej będzie cała nadzieja. Ale jeżeli nie udawało się to raczej męskiej kadrze z Robertem Lewandowskim na wielkich turniejach, to jak będzie z Pajor? Najbardziej prawdopodobny scenariusz to dzielna walka, próbowanie, ale jednak odpadnięcie w fazie grupowej”.

Ewa Pajor – największa gwiazda kobiecej kadry
Niedawno na polskich boiskach, a konkretnie na Podkarpaciu, odbyły się mistrzostwa Europy kobiet do lat 19. Biało-Czerwone najpierw zremisowały 1:1 z Włoszkami, później doznały klęski z Francją (0:6), by na koniec ograć 5:0 Szwedki. Do awansu do półfinału zabrakło jednego gola. Błysnęła 17-letnia Weronika Araśniewicz, najmłodsza w drużynie, już piłkarka Barcelony, która w turnieju strzeliła trzy gole, a furorę zrobiła zwłaszcza jej akcja bramkowa na 1:0 w spotkaniu z Italią.
Michał Zawacki, komentujący EURO U-19 w TVP Sport, poinformował, że spotkanie ze Szwedkami w szczytowym momencie oglądało 266 tysięcy ludzi.
A mówimy o reprezentacji kobiet do lat 19. Zmagania na EURO, a zwłaszcza mecz z Niemkami, zgromadzą na pewno przed telewizorami kilka razy więcej Polek i Polaków. Futbol kobiet wciąż wydaje się niektórym osobom, nawet wysoko postawionym w PZPN, czymś dziwnym i wręcz niepotrzebnym, ale widać, że w naszym kraju mocno rośnie w siłę. I ten trend raczej się nie zatrzyma.
JAKUB RADOMSKI
Fot. Newspix.pl