Quentin Boisgard to zdecydowanie jedno z najciekawszych nazwisk, które tego lata zawitało do Ekstraklasy, choć o jego przyjściu do Piasta Gliwice nie było przesadnie głośno. Warto więc na chwilę zatrzymać się przy tej postaci, bo może to być nowy lider drugiej linii drużyny z Okrzei, przykuwający uwagę wszystkich ligowych obserwatorów.

28-letni Francuz ma na koncie 80 meczów, 5 goli i 4 asysty w Ligue 1. Jeszcze niedawno takie CV z miejsca oznaczałoby absolutny hit transferowy w polskiej piłce. Dziś, gdy trafiają do nas coraz ciekawsi zawodnicy, takie papiery automatycznie nie rzucają na kolana, ale i tak każą się przyjrzeć bliżej, zwłaszcza że chodzi o nabytek ekstraklasowego średniaka, a nie naturalnego kandydata do mistrzostwa czy pucharów.
Quentin Boisgard – kim jest nowy piłkarz Piasta Gliwice?
Jeśli chodzi o dzieje najnowsze, największym plusem Boisgarda jest fakt, że ostatnio… grał na Cyprze. To też swego rodzaju znak czasów, że interesujący piłkarze – jednak po jakichś przejściach, zawsze haczyk musi być – zaczynają przychodzić do Polski zaliczając wcześniej ligę pośrednią, w której się odbudowywali. Dawniej, jeśli już, to my byliśmy taką ligą.
Nowy pomocnik Piasta stracił blisko rok przez kontuzję, opuścił ojczyznę i latem 2024 wylądował w Apollonie Limassol. Uzbierał w jego barwach 33 występy, spędzając na boisku ponad 1800 minut. Gliwiczanie pozyskują więc zawodnika, który najgorsze ma za sobą. Wcześniej podobną drogę przebył Jose Pozo. Przez ostatnie trzy lata w Rayo Vallecano – nie licząc epizodziku w Katarze – sporadycznie grał w piłkę, ale nim zaprezentował się kibicom Śląska, rozegrał pełną, intensywną rundę w cypryjskiej Karmiotissie. Ciąg dalszy znamy: wiosną pokazał się z dobrej strony we Wrocławiu i dziś już zakłada koszulkę Pogoni Szczecin.
Arka i Jagiellonia dawały mniej
Boisgard teraz miał w czym wybierać, gdyż z polskich klubów nie tylko Piast Gliwice starał się o jego podpis.
– Tak, interesowaliśmy się tym piłkarzem. Znaliśmy go już wcześniej. Nasz Julien Celestine był z nim w Tuluzie, rozmawiali ze sobą – przyznaje nam prezes Arki Gdynia, Wojciech Pertkiewicz.
Bez ogródek mówi o tym, dlaczego nie udało się go sprowadzić do Trójmiasta. – Klasycznie rozbiło się o kwestie finansowe. Boisgard, a w zasadzie jego agenci, raczej nie szukali modelu grania, tylko po prostu licytacji finansowej, bo przecież w grze o niego była jeszcze Jagiellonia. Skoro skończyli w Gliwicach, najwidoczniej Piast musiał przedstawić ofertę nie do zaakceptowania dla Arki, a nawet dla Jagi – tłumaczy.

– Doszliśmy do naszych finalnych warunków. Nie mówię tylko o bazowym wynagrodzeniu, bo dochodzi tu wiele warunkowych bonusów, które dla nas są bardzo ważne. Jeśli zawodnik stawia przede wszystkim na pensję wyjściową, nie chce mi się już z nim rozmawiać. Wielka kasa ma leżeć na murawie, a nie być gwarantowana. Tutaj się trochę odbijaliśmy. Gdy dostaliśmy informację zwrotną co do oczekiwań… Nie było o czym dyskutować. Każdy w negocjacjach najpierw leci w kosmos i później nieco schodzi na ziemię, ale w tym przypadku przestrzeń między ziemią a kosmosem była nie do wypełnienia – dodaje Pertkiewicz.
Piotr Koźmiński z Goal.pl donosił, że Boisgard przy Okrzei ma zarabiać 18 tys. euro netto miesięcznie. Dużo, w szoku jednak nie jesteśmy. W tym okienku przecież porównywalne pensje najlepszym zawodnikom gotowa jest oferować pierwszoligowa Wieczysta Kraków. Inna sprawa, że skupienie w pierwszej kolejności na warunkach kontraktowych może być lekko niepokojące i świadczyć o tym, że Francuz chce już przede wszystkim solidnie zarobić, a gdzie najprędzej pasowałby do składu, to już kwestia drugorzędna.
Talent z Tuluzy
Co nie znaczy, że Boisgard na pewno nie będzie pasował do Piasta. Klub przy ogłaszaniu jego transferu napisał wprost o „nowym reżyserze gry”, więc być może również sportowo 28-latek poczuł, że w Gliwicach ma szansę odgrywać najważniejszą rolę. Zobaczymy. Na razie z nowym zespołem przywitał się zwycięskim golem w sparingu z Górnikiem Łęczna:
W taki sposób Quentin Boisgard przywitał się z #Okrzei20! 🏟️🤝
➡️ https://t.co/NLk7qF91rn pic.twitter.com/3iHngRaKp5
— Piast Gliwice (@PiastGliwiceSA) June 21, 2025
Michał Bojanowski, ekspert od futbolu francuskiego, ma dobre zdanie o tym zawodniku. – Toulouse jest jedną z najlepszych akademii we Francji. Ich wychowankowie są potocznie nazywani „pitchouns”, czyli „dzieciaki”. Patrząc na nazwiska z ostatnich lat: Manu Kone, Christian Mawissa, Issa Diop, Fares Chaibi, Amine Adli, Alban Lafont czy Guillaume Restes, ta renoma nie jest dziełem przypadku. I tak też miało być z Quentinem Boisgardem, który był w Tuluzie od 8. do 23. roku życia. Gdy się sięgnie do starszych artykułów, od początku postrzegano go jako wyróżniającego się wizją gry i techniką – opowiada ekspert, którego mogliście słuchać podczas transmisji w Canal+ Sport.
Boisgard pierwsze, symboliczne przetarcie z Ligue 1 miał już w edycji 2017/18, ale przełomem w jego karierze okazało się wypożyczenie w następnym sezonie do trzecioligowego Pau FC. Tam zaprezentował się znakomicie, strzelił sześć goli i zaliczył 11 asyst, walnie przyczyniając się do awansu tego klubu na drugi szczebel. W efekcie po powrocie do Tuluzy stał się już pełnoprawnym członkiem ekstraklasowej drużyny. Toulouse w sezonie 2019/20 spadło z elity, ale Boisgard doczekał się premierowej asysty i premierowego gola – w ostatniej kolejce przed covidem (Francuzi w opozycji do prawie całej Europy później nie kontynuowali rozgrywek) efektownym strzałem od poprzeczki pokonał bramkarza Dijon, a asystował mu nie kto inny jak Efthymios Koulouris.
Transfer za 2 mln euro
Mający wówczas 23 lata pomocnik pokazał się na tyle, że Lorient po spadku Tuluzy kupiło go za 2 mln euro.
Bojanowski: – W Bretanii dał się zapamiętać jako bardzo wszechstronny piłkarz, mogący grać na wszystkich pozycjach w pomocy, ale nigdy na dobre nie potrafił wbić się do pierwszej jedenastki. Trzeba jednak zaznaczyć, że to nie było proste. W ostatnich latach w Lorient na skrzydłach grali naprawdę świetni piłkarze, jak Armand lauriente, Yoane Wissa czy Dango Ouattara, a i w środku pola było ciężko o regularną grę. Nienaruszalną pozycję mieli kapitan, do dziś będący w Lorient Laurent Abergel, oraz wychowanek i jeden z największych talentów ostatniej dekady Enzo Le Fee.
Boisgard po zmianie barw już w ligowym debiucie zaliczył asystę, a po jego kolejnym dośrodkowaniu kolega wywalczył rzut karny. Jak jednak wspomniał nasz rozmówca, kluczowym ogniwem nigdy nie został. Dopóki trenerem Lorient był Christophe Pellisier, przynajmniej stanowił trwały element rotacji. Gdy natomiast latem 2022 stery przejął Regis Le Bris, Boisgard najczęściej nie podnosił się z ławki, mimo że w jednym z pięciu występów z tamtej rundy zdobył ładną bramkę przeciwko Troyes, pokonując naszego Mateusza Lisa.

2017 rok, Quentin Boisgard debiutuje w Ligue 1 w meczu Tuluzy z FC Nantes.
Poważna kontuzja
Zimą 2023 został wypożyczony do dobrze sobie znanego Pau FC, które nadal rywalizowało w drugiej lidze. Tam rozegrał pełne półrocze na lewym skrzydle i choć liczbowo szału nie było (1 gol, 2 asysty), zapewne zakładał, że znów nadchodzą dla niego lepsze czasy. Niestety, przez wydarzenie z ostatniej kolejki jego kariera w zasadzie się zatrzymała.
– Podczas ostatniego meczu ligowego, dziesięć minut przed końcem, zmiażdżyłem sobie stopę i ją złamałem. Przeszedłem operację, wróciłem trzy miesiące później i po trzech tygodniach treningów doznałem małego szoku: skręciłem kostkę i kość znów pękła – opowiadał francuskim mediom.
To nie był koniec jego zdrowotnych nieszczęść. Po sześciu tygodniach noszenia buta ortopedycznego przeżył kolejne rozczarowanie. – Podczas prześwietlenia okazało się, że złamanie rozprzestrzeniło się, więc przeszedłem następną operację. Dostałem cios w tył głowy i powiedziałem sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię. Nadchodzi taki moment, kiedy mówisz sobie, że to będzie koniec – nie ukrywał.
Piłkarz toczył walkę nie tylko ze swoim ciałem, ale również umysłem. – Pod względem psychologicznym był to bardzo trudny okres. Tak naprawdę nie czujesz się jak zawodnik Lorient. Jesteś z dala od boisk, szatni. Nie wracasz do ośrodka treningowego w tym samym czasie co drużyna, widzisz fizjoterapeutów, gdy nie ma zawodników, aby ich nie niepokoić… Czujesz się pominięty, ale później to szybko wraca – wspominał.

Quentin Boisgard zaczyna nowy rozdział w Piaście Gliwice.
Boisgard do normalnych treningów wrócił dopiero w marcu 2024, po ponad dziesięciu miesiącach przerwy. W Lorient już więcej nie zagrał i odszedł po wygaśnięciu umowy. Na nogi stanął dopiero w Apollonie, a teraz będzie chciał błysnąć w Ekstraklasie. Umiejętności ma, reszta wyjdzie w praniu. – Jeśli Piast szuka kreatywnego piłkarza do środka pola, to powinien Boisgard spełnić oczekiwania, choć wiadomo, że jego pobyt na Cyprze nie zachwycił – podsumowuje Michał Bojanowski.
Anthony Briancon będzie następny?
Piast chętnie zaczął penetrować rynek francuski. Pół roku wcześniej wyciągnął z Lille Akima Zedadkę, kilka dni temu pozyskał Boisgarda, a niewykluczone, że ten zaraz będzie miał rodaka w zespole. Również Piotr Koźmiński informował, że do Gliwic może zawitać 30-letni stoper Saint-Etienne, Anthony Briancon. W jego przypadku Polska byłaby miejscem do bezpośredniej odbudowy. W zakończonym niedawno sezonie zaliczył jedną symboliczną minutę w Ligue 1. Jego CV w szerszym ujęciu także robi wrażenie: 72 mecze, 3 gole i 2 asysty we francuskiej ekstraklasie oraz 186 meczów, 15 goli i 2 asysty w Ligue 2.
– To wychowanek i kapitan Nimes, które naprawdę nieźle sobie radziło sobie w Ligue 1. Przejście do ASSE też uznawałem za dobry ruch, bo mimo swojej toporności był podstawowym graczem i kapitanem w sezonie 2023/24, kiedy Saint-Etienne awansowało do elity. I pewnie grałby dalej, ale przytrafiła mu się kontuzja, a po jego powrocie trenerzy chyba już nie chcieli niczego zmieniać, bo walczyli o utrzymanie. Finalnie się nie udało, dlatego po spadku wszyscy starsi zawodnicy odchodzą z St. Etienne – wyjaśnia Michał Bojanowski.
O jego boiskowej charakterystyce mówi jasno: – Typ obrońcy ze starej szkoły: charakterny, zero elegancji, konkretny wjazd w rywala i pokazanie, kto tu rządzi.
Jego zdaniem widać pozytywny trend w tego typu transferach. – Najfajniejsze jest to, że do Ekstraklasy trafiają nazwiska, których osoba oglądająca ligę francuską nie musi googlować. Na gwiazdy nie mamy szans, ale ligowy dżemik z Ligue 1 powinien sobie spokojnie radzić – uważa Bojanowski.
Dodając do tego Adriana Dalmau i mającego duże doświadczenie w MLS Emmanuela Twumasiego, trzeba przyznać, że Piast na razie letnimi transferami nie zniechęca kibiców.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Mocny transfer Lecha Poznań? Mistrz Polski walczy o talent z Portugalii [NEWS]
- Napastnik blisko Cracovii. Na stole pół miliona
- Mocny ruch Korony. Biją rekord transferowy!
Fot. Newspix