Według mnie nowym selekcjonerem powinien zostać Czesław Michniewicz. Musimy wygrać w tych eliminacjach z Finlandią, bez tego nie ma mowy o jakimkolwiek awansie, a Michniewicz jest zadaniowcem i tę misję by dowiózł.

Zrobił to ze Szwecją, więc tym bardziej zrobiłby to z Finlandią. Potem można go zwolnić. Ktoś powie – jak to tak, przecież to nieeleganckie! A od kiedy PZPN jest elegancki? Moim zdaniem Michniewicza po raz pierwszy pożegnano zaraz po tym, gdy wyszedł z grupy na mundialu, Brzęczka, gdy rozniósł eliminacje, a Probierza po pierwszej porażce w eliminacjach. PZPN nie ma nic wspólnego z elegancją, wystarczy spojrzeć na działaczy.
Czyli tak – bierzemy Michniewicza, on przegrywa z Holandią – ale to każdy przerżnie, nawet jeśli weźmiemy Guardiolę albo papieża (nie Brzęczka, papieża Leona) – i potem wygrywa z Finlandią. Mamy od nich dwa punkty więcej i trzeba już zrobić tylko cztery z Litwą i Maltą, żeby powalczyć bilansem bramkowym. Według mnie obu spotkań nie wygramy, ale cztery są do zrobienia nawet bez selekcjonera.
Wtedy zdecyduje, kto mniej przegrał z Holandią i chyba Finowie mogą przegrać wyżej, bo mają słabszego bramkarza, a w tych czterech spotkaniach Polska i Finlandia nie wyjdzie z własnych połów. I zagramy baraże – tam może znowu wrócić Michniewicz jako zadaniowiec na dwa spotkania.
A potem się go zwolni.
Może to głupie, nie no, to na pewno głupie, ale nie wiem czy w porównaniu do działań PZPN-u to jest coś faktycznie odrealnionego. My zmieniamy selekcjonerów częściej niż kluby trenerów, Kulesza mówi, że profil jego selekcjonera to taki, który wygra – a to nie profil, tylko efekt profilu. Mówi też, że Skorża nie był numerem jeden. Z kolei Wachowski twierdzi, że był numerem jeden, teraz ma wracać Brzęczek i Błaszczykowski, którzy nie lubili się z Lewandowskim, ale teraz się lubią…
I mógłbym tak wymieniać i wymieniać.
Ale nie chcę mi się. Bo nie tylko PZPN powinien dostawać po głowie, piłkarze też. Gdybym ja został selekcjonerem, z tej bandy powołałbym tylko Zalewskiego. Umie się kiwać. Reszta nie jest mi do niczego potrzebna – ciągle przegrywa, ja nie chcę w drużynie przegrywów, ile można przegrywać? Niech sobie inni pokopią. Maltę można ograć Zniczem Pruszków. I to wysoko, bez pierdolenia, że z takimi drużynami najtrudniej się gra, kiedy one stoją w tyłach i bronią pola karnego.
Najtrudniej to się gra z Hiszpanią, a nie, kuźwa, z Maltą.
Rozgonić w cztery wiatry. Zalewski i Znicz Pruszków. Wystarczy mi. Radek Majewski zagra więcej kluczowych podań niż Szymański przez całą karierę w kadrze. I ważne: ja będę grał czwórką obrońców. Bo mam oczy (tak jak Michniewicz i Brzęczek), więc widzę, że na trzech nie potrafimy. Na czterech też nie, ale już mniej.
Ale i tak…
PZPN – dziady, a piłkarze – dziady największe.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Tęsknota za Euro 2016 – dowód, jak słaba jest polska piłka nożna
- PZPN wciąż bez mapy. Kulesza przepalił miliony i wciąż szuka trenera na nos
- Jak uwolnić polską piłkę od Cezarego Kuleszy?