Jedenaście klubów spadło właśnie z najwyższej ligi swojego kraju po nieprzerwanej grze w niej od co najmniej piętnastu lat. Jest wśród nich Śląsk Wrocław, ale także francuskie Montpellier, a we wtorek sensacyjnie dołączył do nich Olimpique Lyon. Okazuje się, że wrocławianie są czwartym najmocniejszym spadkowiczem w Europie spośród wszystkich lig poza pięcioma najmocniejszymi! Zapraszamy na przegląd zespołów, które właśnie spadły z ligi po wielu latach gry w elicie.

Analiza klubów, które zaliczyły w sezonie 2024/25 spadek po co najmniej piętnastu latach gry w elicie
Ostatni dwaj walijscy Mohikanie
Liga walijska powstała dopiero w 1992 roku. Dotychczas tylko dwa kluby zaliczyły wszystkie jej sezony. Były to Newtown i Aberystwyth Town. Żaden nie zdobył mistrzostwa, ale zgodnie reprezentowały centralną Walię przez trzydzieści trzy lata w Cymru Premier. Do czasu. Właśnie oba te kluby zajęły dwa ostatnie miejsca i spadły z ligi.
W efekcie liga walijska sezonu 2025/26 będzie jedną z najbardziej osobliwych geograficznie w Europie, może poza polską 1. Ligą, w której grać będą prawie wyłącznie zespoły mieszczące się w pobliżu autostrady A4 i drogi ekspresowej S8.
Otóż nie będzie w niej żadnego zespołu ze środkowej Walii. Sześć zespołów to kluby z północnego wybrzeża, a druga połowa to zespołu z południowego krańca. Trzeba wiedzieć, że obie części Walii są ze sobą dość kiepsko skomunikowane, szczególnie w porównaniu do polskiego standardu autostrad i dróg ekspresowych.

Mapa klubów ligi Walii 2025/26 (źródło: Location map of Wales, United Kingdom, User:NordNordWest, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons)
Czas przejazdu między krańcami Walii to prawie cztery godziny. Oznacza to, że z Flint (grają tam Connah’s Quay Nomads) do położonego pod… szkocką granicą Newcastle, jedzie się krócej niż do ligowego rywala z Haverfordwest. Z kolei z Cardiff do Londynu przejazd trwa niewiele dłużej niż do Caernarfon na północno-zachodnim skraju Walii.
Spadkowicze po latach

Worskła Połtawa gra w najwyższej lidze nieprzerwanie od 1996 roku. Ostatni spadek klub zanotował w roku… 1969, gdy mimo zajęcia 10. miejsca w drugiej lidze ZSRR, spadł na trzeci poziom rozgrywkowy. Z ligi ukraińskiej nie zleciał dotąd… nigdy. Co ciekawe, miasto nie zostanie pozbawione zespołu w elicie, bo pierwszy awans w historii zaliczył SK Połtawa.
Na Ukrainie następują poważne zmiany w ligowej hierarchii, bo po raz pierwszy w elicie zagrają także dwa inne zespoły: Epicentr Kamieniec Podolski i FK Kudriwka. Ze względu na logistykę oraz wojnę, pierwszy zagra w Tarnopolu, drugi – w Kijowie, a SK Połtawa w Kropywnyckim. Kudriwka jeszcze w 2022 roku grała w… czwartej lidze, a następnie zaliczyła trzy awanse z rzędu.
Piątym klubem w Europie, który grał w elicie od XX wieku, a właśnie spadł jest Fehérvár. Dwa lata temu MOL, czyli węgierski Orlen przestał być ich sponsorem tytularnym, mimo że był to jeden z ulubionych zespołów Viktora Orbana. Miejscowi mieli o to niemałe pretensje, tym bardziej, że koncern nie szczędził grosza na wsparcie rumuńskiego Sepsi, słowackiej Dunajskiej Stredy i serbskiej Backiej Topoli.
Po niedawnym spadku, dotychczasowy właściciel, ósmy na liście najbogatszych Węgrów István Garancsi, ogłosił, że sprzeda klub za jednego forinta. Nabywcą okazało się miasto Székesfehérvár, w którym zespół występuje.
Historyczny Śląsk Wrocław
Tylko pięć zespołów spadło zatem w tym roku w Europie po dłuższym pobycie w elicie niż nasz Śląsk Wrocław. W 2002 Wojskowi spadli z Ekstraklasy. W drugiej lidze mieli być pewniakiem do awansu, a skończyło się… spadkiem do trzeciej ligi, z której początkowo Śląsk nie dał nawet rady awansować grając z takimi potęgami jak Swornica Czarnowąsy, a potem TOR Dobrzeń Wielki. Ostatecznie w 2005 roku powrócił do drugiej ligi, ale tam radził sobie średnio.

Mecz Śląsk-TOR Dobrzeń Wielki w trzeciej lidze
Wszystko zmieniło przyznanie Polsce organizacji Euro 2012. Gmina stwierdziła, że nie może być wstydu i odkupiła klub od prywatnych właścicieli, który dzięki milionom publicznych pieniędzy powrócił do Ekstraklasy, a w 2012 roku nawet zdobył mistrzostwo. Ostatnie lata to na przemian awanse do europejskich pucharów i piętnaste miejsca w lidze.
Ostatecznie po ubiegłorocznym wicemistrzostwie, Śląsk zaliczył sensacyjny spadek. Przeszedł dzięki temu do historii, bo stadion we Wrocławiu został pierwszym w historii obiektem spadkowicza, na którym odbył się finał europejskiego pucharu, a spadek o piętnaście pozycji z drugiego na siedemnaste miejsce był nie tylko największym spadkiem sezon po sezonie w historii Ekstraklasy, ale także piątym największym w Europie w XXI wieku.
Spadek po kilkunastu latach
Identycznym wyczynem jak Śląsk, czyli spadkiem po dokładnie siedemnastu latach gry w elicie popisały się w tym roku także Fola Esch i Kortrijk.
Luksemburczycy w latach 2013-2022 dziesięć razy z rzędu grali w Europie, a jeszcze cztery lata temu byli mistrzami kraju. Dwa razy z rzędu uratowali się przed spadkiem w barażach, ale tym razem już się nie udało.
Belgom natomiast nie pomógł zimowy transfer Karola Czubaka z Arki. Tym bardziej, że rozegrał w Kortrijk tylko 73 minuty, a potem złapał kontuzję. Dwa lata temu klubu pozbył się za kilkanaście milionów euro malezyjski milioner Vincent Tan. A przynajmniej tak się mu wydawało, bo amerykański kupiec ostatecznie nie wpłacił ani centa.

Karol Czubak w barwach Kortijk
Od sześciu lat klub nie potrafił wbić się nawet do pierwszej dziesiątki i ostatecznie spadł tracąc dwa punkty do Cercle Brugge.
Po szesnastu latach spadło z ligi albańskiej KF Laçi, które jeszcze niedawno pięć razy z rzędu kwalifikowało się do Europy. Równie długo w lidze szkockiej utrzymywało się St Johnstone F.C., które w tym czasie kilkukrotnie dostało się do kwalifikacji Ligi Europy. Tam jednak prezentowało się fatalnie odpadając z Ormianami, czy też Litwinami. Kilka spotkań w tym sezonie w barwach Świętych rozegrał urodzony w Limanowej ich wychowanek – Franciszek Franczak.
Gwałtownie zakończył się także szesnastoletni pobyt w Ligue 1 Montpellier. Klub w 2012 zdobył nawet sensacyjne mistrzostwo Francji z Olivierem Giroud na pokładzie, jednak w Lidze Mistrzów nie zdołał wygrać żadnego spotkania. W ostatnich latach prowadzony przez Michela Dera Zakariana plasował się głównie w środkowej części tabeli, ale był solidnym średniakiem, jednak w ostatnim sezonie wygrał tylko cztery spotkania strzelając zaledwie dwadzieścia trzy bramki. „Przyczynił” się do tego Téji Savanier, który przestał trafiać do siatki rywali – strzelił tylko dwa gole. Musiało się to zakończyć spadkiem z ostatniego miejsca w tabeli ligowej.
Karna degradacja Lyonu
Wszystkie opisane dziś wyczyny bledną przy tym, co stało się z Lyonem. Mimo zajęcia szóstego miejsca w lidze, został on właśnie karnie zdegradowany przez władze ligi. Do lat osiemdziesiątych klub z trzeciego co do wielkości miasta Francji nie notował adekwatnych do potencjału sukcesów. Zaliczył dwa trzecie miejsca w lidze w latach siedemdziesiątych i trzy Puchary Francji.
W 1987 roku Bernard Tapie – prezes Marsylii, zapytany przez dziennikarza, kto mógłby wyciągnąć Lyon z odmętów drugiej ligi odpowiedział, że zna takiego biznesmena, który nazywa się Jean-Michel Aulas. Ten, mimo że nie miał dotąd nic wspólnego z futbolem, niewiele później został właścicielem Les Gones.
W 1989 roku zespół pod wodzą Raymonda Domenecha, raczej nieznanego trenera, który później zostanie wicemistrzem świata, oraz dyrektora sportowego Bernarda Lacombe’a, powrócił do pierwszej ligi. I grał tam do dziś, na początku wieku totalnie dominując rozgrywki, które wygrał siedem razy z rzędu. Do tego dwa razy dotarł do półfinału Ligi Mistrzów i raz – Ligi Europy. OL stało się prawdziwą potęgą nie tylko krajowego, ale wręcz europejskiego futbolu.
Ostatnio, w erze PSG, było nieco słabiej, ale zespół po 1996 roku nie spadł poniżej ósmego miejsca w jednej z pięciu najsilniejszych lig kontynentu. Taką serią nie może się poszczycić ani PSG (13. w 2010 roku), ani Marsylia (13. w 2016), ani Monaco (17. w 2019) ani żaden inny klub we Francji, a w pozostałych z najmocniejszych lig dłuższą passę miejsc w czołowej ósemce mają tylko:
- Barcelona od 1943
- Liverpool od 1963
- Real Madryt od 1978
- Bayern od 1993
- Arsenal od 1996
Amerykański inwestor przynosi kłopoty
W 2022 Aulas sprzedał klub Johnowi Textorowi, milionerowi, który wcześniej kupił też Crystal Palace, Botafogo i belgijski RWD Molenbeek. W tym ostatnim trwa właśnie afera związana ze zmianą historycznej nazwy na zwykłe „Daring”. Z Anglii inwestor musiał się w tym miesiącu wycofać – po pierwsze dlatego, że było ryzyko niedopuszczenia przez UEFA do gry w Lidze Europy dwóch klubów z jednym właścicielem. Po drugie: w listopadzie Lyon został karnie degradowany z Ligue 1 za długi. Właściciel stwierdził wówczas, że nie ma żadnych szans na to, by ta kara została utrzymana w mocy i że podjął szeroko zakrojone działania, by przekonać ligę. Właściwie podobnie uważała chyba większość opinii publicznej. Nie wydawało się realne, by tak zasłużony klub, z tak bogatym właścicielem dostał takiego prztyczka w nos.
![]()
Aulas i Textor
Jeszcze w piątek Textor, dumny po wygranej jego Botafogo nad… PSG w Klubowych Mistrzostwach Świata twierdził w wywiadach, że „w ostatnich tygodniach dokonaliśmy różnych inwestycji” i że „z finansami wszystko jest w porządku”. Sprzedaż Crystal Palace miała zapewnić środki na utrzymanie francuskiego giganta.
We wtorek ogłoszono jednak, że liga nie przyjęła tych tłumaczeń i zespół zagra na drugim szczeblu. Oznacza to, że po trzydziestu sześciu latach zakończy się przygoda Lyonu z Ligue 1. Żaden inny zespół w Europie nie spadł w tym roku po tak długim okresie nieprzerwanej gry w elicie swojego kraju.
Textor zapowiada, że będzie się odwoływał od wyroku. Niezwykle ciekawa sytuacja czeka nas natomiast we Lidze Europy. Lyon otrzymał bowiem od federacji licencję na grę w tych rozgrywkach i został do nich zgłoszony. Tu się nic nie zmieniło. Problem w tym, że przepisy UEFA mówią, że klub, który nie spełnia wymogów licencyjnych do gry w lidze krajowej nie może wystąpić w Europie. Władze będą miały tu twardy orzech do zgryzienia.
Kiedy Śląsk wróci do elity?
Spadki po latach to bolesne przeżycie dla kibiców zasłużonych drużyn, którzy nie są przyzwyczajeni do spotkań ze słabszymi przeciwnikami, z dala od zainteresowania największych mediów. Przede wszystkim jednak mogą być początkiem długotrwałego kryzysu i jazdy po równi pochyłej na jeszcze niższe szczeble ligowej drabiny. Nie każdy potrafi bowiem odbić się od dna i już po roku wrócić do elity.

Sprawdziłem zatem jak wysoko plasuje się Śląsk (ale też pozostali polscy spadkowicze – Stal i Puszcza) w rankingu wszystkich zespołów relegowanych na drugi szczebel w tym sezonie. Wyniki są dość zaskakujące. Otóż wrocławianie są czwartą najmocniejszą drużyną, która spadła w tym roku z ligi poza pięcioma najsilniejszymi rozgrywkami według rankingu Elo! Mało tego – jeśli wziąć pod uwagę ranking Opta z połowy czerwca, gdy rozgrywki na prawie całym kontynencie się zakończyły, Śląsk był… najwyżej ocenianym w nim spadkowiczem poza ligą angielską, hiszpańską, niemiecką, włoską i francuską.
Oczywiście pechowcy z Leicester, Ipswich, Leganes, Reims, czy Empoli oceniane są wyżej od polskich spadkowiczów. Nawet Real Valladolid, który zdobył tylko szesnaście punktów przez cały sezon notowany jest wyżej od wszystkich spadkowiczów z lig poza czołową piątką.
WKS w wielu ligach europejskich byłby w czołówce
Jednak według Elo tylko wspominane już dziś Kortrijk oraz Farense (które niedawno potrafiło wygrać w Guimaraes) i Waalwijk są mocniejsze od Śląska! Niżej oceniane są nawet tureckie Sivasspor i Bodrum, holenderskie Almere, Boavista Porto, belgijski Beershot i duńskie Lyngby. Na bardzo wysokich miejscach tuż za czołową dziesiątką plasują się także Stal Mielec i Puszcza Niepołomice przedzielone przez Willem II.
Tak wysoka pozycja spadkowiczów z Ekstraklasy, która przecież w rankingu UEFA plasują się znacznie niżej od lig holenderskiej, portugalskiej, belgijskiej, tureckiej, czeskiej czy greckiej, wynika z faktu, że w stosunku do większości konkurentów mamy niezwykle szeroką czołówkę. Pokazuje to też Liga Konferencji, w której radzimy sobie świetnie. W teoretycznym pucharze dedykowanym wyłącznie na przykład ósmym drużynom w każdej z lig, bylibyśmy bez problemu kandydatem nawet do dojścia do ćwierćfinału.
O ile nasz zwycięzca Ekstraklasy często przegrywa z mistrzami tych lig, to według rankingu Elo, Śląsk byłby szóstą drużyną ligi greckiej, piątą ligi szkockiej i rumuńskiej, czwartą ligi ukraińskiej, chorwackiej i węgierskiej, trzecią bułgarskiej i drugą serbskiej! Nie wspominając o tym, że w takich krajach jak Mołdawia, Kazachstan, Bośnia, Irlandia, Armenia czy Finlandia spokojnie mógłby walczyć o mistrzostwo.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że Śląsk w tej sytuacji jest nie tyle kandydatem do powrotu do Ekstraklasy, ale powinien w cuglach wygrać 1. ligę tym bardziej, gdy patrzy się na ostatnie wzmocnienia zarówno wśród piłkarzy, jak i na ławce trenerskiej, na której pozostał Ante Šimundža.
Niespodziewany spadek po kilkunastu latach musi boleć, ale wszystko wskazuje na to, że banicja z Ekstraklasy powinna być najkrótsza z możliwych.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- UEFA mocna, ale tylko wobec słabych
- Rekord Śląska Wrocław: w Polsce nikt nie spadł sezon po sezonie tak nisko, w Europie mało kto
- Zmiana warty w Oslo i Göteborgu. Co słychać w ligach kończących już sezon?
- Pierwszy w historii finał europejskiego pucharu na stadionie spadkowicza
- Nie przegrali meczu, mają 14 punktów więcej, a nie zdobyli mistrzostwa
- Mistrz znów nie obroni tytułu. Ekstraklasa królową zmienności
Fot. Newspix.pl