Za nieco ponad tydzień Manchester United zmierzy się z Tottenhamem w finale Ligi Europy. Choć wygrana może uratować zarówno obecny, pełen rozczarowań sezon, jak i przyszły, dając awans do Ligi Mistrzów, władze Czerwonych Diabłów nie zamierzają świętować ewentualnego zwycięstwa z przesadną pompą. Wszystko przez – a jakże – cięcie kosztów.
Bywały lepsze lata, by sympatyzować z Manchesterem United. Sportowo – dramat, aktualnie przedostatnie bezpieczne miejsce w lidze. Organizacyjnie – nie lepiej, aż przykro czytać doniesienia z ostatnich miesięcy o masowych zwolnieniach klubowych pracowników w ramach szukania oszczędności. Ten wyjątkowo smutny sezon delikatnie rozświetla jednak jeden, jedyny promyk słońca: Liga Europy. Wzniesienie pucharu na stadionie San Mames w Bilbao może nieco podreperować zarówno poczucie godności kibiców, jak i nerwy księgowych, którym awans do Champions League zrzuci z serca ciężki kamień.
Liga Europy. Manchester United ogranicza koszty związane z finałem
Jeśli więc United wygra, będzie to z pewnością powód do hucznego świętowania. A przynajmniej byłby, gdyby były na to pieniądze.
TimesSport donosi, że w ramach cięcia kosztów, United ograniczyło wydatki na celebrację ewentualnej wygranej z Tottenhamem. Nie będzie triumfalnego przejazdu ulicami Manchesteru otwartym autobusem, nie będzie fety z kibicami w centrum. Co zamiast tego? Grill w ośrodku treningowym. Cóż, może to akurat w klubie docenią, w końcu niedawno pisano, że United zaprzestało oferowania pracownikom darmowych posiłków…
Zaciskanie pasa nie obejmie tylko samej imprezy po zdobyciu tytułu. Każdy z piłkarzy otrzyma tylko dwa darmowe bilety na finał do rozdysponowania według swojego uznania. Jeśli chcą więcej, będą musieli za nie zapłacić (maksymalnie mogą nabyć po dziesięć wejściówek). Będą musieli pokryć również koszty podróży i zakwaterowania zaproszonych przez siebie osób. No tu akurat na biednych nie trafiło.
Gorzej mają pozostali pracownicy klubu. Oni nie otrzymają żadnej wejściówki. Jedyne, co zaoferuje im klub to wspólne oglądanie meczu, ale na miejscu, w Manchesterze.
Jest jednak również inny, organizacyjny powód stojący za skromną wersją pucharowej fety. Po finale, Czerwone Diabły będą miały do rozegrania jeszcze jeden mecz ligowy z Aston Villą. Co prawda sytuacja United w tabeli nie może się już zbytnio poprawić, ale ktoś jednak musi ten ostatni mecz zagrać (aczkolwiek gdyby United wygrało, Amorim pewnie mógłby wystawić rezerwowych i juniorów). Na dodatek, już zaraz po spotkaniu zespół wylatuje do Azji na pokazowe mecze w Malezji i Hong Kongu. Wkrótce po tej wycieczce piłkarze będą musieli się stawić na zgrupowaniach reprezentacji narodowych przed meczami eliminacji mistrzostw świata.
Kumacie, kibice, którzy chodzą regularnie na mecze i wspierają zespół w trakcie tak parszywego sezonu, obejdą się bez hucznej imprezy, bo piłkarze muszą zagrać mecz dla Malezyjczyków. Wiadomo, kasa musi się zgadzać.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE EUROPY NA WESZŁO:
- Wyznaczono sędziów na finały LM, LE i LK. Pominięto Marciniaka
- Antony może napisać historię. Nikt wcześniej tego nie dokonał
- Półfinały Ligi Europy bez cudów. W finale ci, którzy mieli w nim być
Fot. Newspix