Reklama

Grabara i Kamiński stracili trenera. Co dalej z polskim duetem?

Wojciech Górski

Autor:Wojciech Górski

05 maja 2025, 15:09 • 6 min czytania 15 komentarzy

VfL Wolfsburg notuje fatalną passę, pozostając bez zwycięstwa w siedmiu ostatnich meczach Bundesligi. Sobotnia porażka 0:4 z Borussią Dortmund kosztowała posadę trenera Ralpha Hasenhuettla, którego „zwolnił” były szkoleniowiec Wilków, Niko Kovac. Co zmiana trenera będzie oznaczała dla Kamila Grabary i Jakuba Kamińskiego? Wśród faworytów do objęcia sterów Wolfsburga wymienia się szkoleniowca, który niedawno pracował z pierwszym z nich.

Grabara i Kamiński stracili trenera. Co dalej z polskim duetem?

Niko Kovac ma jakąś moc przyciągania zdarzeń, gdy prowadzi klub przeciwko swojej byłej lub przyszłej drużynie. W maju 2018 roku jako trener Eintrachtu, w swoim ostatnim meczu, pokonał w finale Pucharu Niemiec 3:1 Bayern Monachium, po czym odszedł właśnie do Bawarczyków. W debiucie w Bayernie trafił właśnie na… Eintracht, którego ograł 5:0, a robotę stracił w listopadzie kolejnego roku, przegrywając oczywiście ze swoją byłą drużyną – bo z kim innym – aż 1:5.

W marcu zeszłego roku kończyła się nieudana przygoda Kovaca z Wolfsburgiem, a na stanowisku Chorwata zastąpił Ralph Hasenhuettl. Gdy po upływie 14 miesięcy, już jako trener Borussii Dortmund, Kovac po raz pierwszy mierzył się ze swoją byłą drużyną, rozgromił ją 4:0.

I jednocześnie zwolnił Hasenhuettla.

VfL Wolfsburg. Ralph Hasenhuettl zwolniony

Wątpliwe, by zwolnienie Hasenhuettla przyniosło Kovacowi dodatkową satysfakcję, bo jak trudnym terenem dla szkoleniowca stał się Wolfsburg, najlepiej wie właśnie on sam. Jakiś powód, dla którego dwóch niezłych trenerów, mając do dyspozycji niezłych piłkarzy, osiąga wyjątkowo mizerne wyniki, musi być.

Reklama

Ale na pewno nie jest nim niecierpliwość działaczy. Kovac zwolniony został dopiero po serii 11 meczów bez zwycięstwa, i z tylko jednym zwycięstwem w 15 ostatnich spotkaniach, odniesionym nad ostatnim w tabeli Darmstadt. Hasenhuettl zwolniony został po siedmiu meczach bez wygranej, choć długo planowano zakończyć sezon z Austriakiem u steru.

Ralph Hasenhuettl

Porażka 0:4 z Borussią Dortmund przelała jednak czarę goryczy i dobitnie pokazała, że w Wolfsburgu po ponad roku pracy Hasenhuettla nie funkcjonuje nic. Austriakowi udało się co prawda zebrać drużynę po fatalnym okresie Kovaca, ale im dalej w las, tym bardziej jego kadencja zaczynała przypominać tę poprzednika.

Gdy spojrzymy na nią całościowo, zobaczymy obraz bliźniaczo podobny: Kovac punktował ze średnią 1,3 pkt na mecz, u Hasenhuettla wynosi ona 1,36 pkt na mecz. Kovac chciał grać pragmatycznie, piłkę opartą na szybkości, intensywności i pokonywaniu kolejnych kilometrów – i okej, jego zespół był w czołówce klasyfikacji biegowych. Problem w tym, że pozycja w tabeli była o wiele gorsza. Hasenhuettl preferował piłkę redbullową, także opartą o wysoką intensywność, pressing i grę przede wszystkim w pionie. Efekt? Taki jak u poprzednika. Dużo biegania, mało gry w piłkę.

Na domiar złego żaden z trenerów nie umiał wyklarować ani wyjściowej jedenastki, ani postawić na jedno ustawienie. Tylko w tym sezonie Wolfsburg, według Transfermarkt, zaczynał mecze w ośmiu różnych formacjach. Od ustawienia z trójką obrońców, przez 4-2-3-1, klasyczne 4-4-2, 4-3-3, ustawienie rombem w środku bez skrzydłowych, ze skrzydłowymi, od sasa do lasa. Ogółem – każdy wariant, zero stabilizacji.

Reklama

Stabilizacji nie mieli też piłkarze. Wystarczy spojrzeć na pozycje, na jakich w tym sezonie występował Jakub Kamiński.

Pozycje Jakuba Kamińskiego

Pozycje Jakuba Kamińskiego w Wolfsburgu

Pięć meczów jako lewy obrońca, cztery jako lewoskrzydłowy, cztery jako prawy wahadłowy, trzy jako lewy wahadłowy, dwa jako prawoskrzydłowy, jeden jako prawy obrońca. Jak mówić tu o złapaniu pewnych automatyzmów i powtarzalnych zachowań? Nieustanne rzucanie po pozycjach rozchwiało Kamińskiego, ale to problem, który dotyczył nie tylko jego.

Taki Yannick Gerhardt, środkowy pomocnik – co trzeci mecz rzucany był na nienaturalną dla niego pozycję. Hasenhuettl próbował go jako lewego obrońcę, wahadłowego, a nawet środkowego defensora.

Pozycje Yannicka Gerhardta

Pozycje Yannicka Gerhardta w Wolfsburgu

Inny przykład, Patrick Wimmer. Tu dwa screeny, pierwszy, pokazujący, że Austriak wcześniej był po prostu nominalnym skrzydłowym, który najlepiej czuje się przy linii bocznej, gdy może wejść w drybling i zrobić przewagę. Drugi – pokazujący jak Wimmer był ustawiany u Hasenhuettla. Trochę jako ofensywny pomocnik, trochę jako środkowy pomocnik, trochę jako fałszywy napastnik. Na skrzydłach, tam gdzie Austriak wygląda najlepiej, pojawiał się incydentalnie.

Patrick Wimmer w sezonie 2023/24

Wimmer w sezonie 2023/24

Patrick Wimmer w sezonie 2024/25

Wimmer w sezonie 2024/25

To oczywiście tylko przykłady, bo niekonsekwencji u Hasenhuettla było zdecydowanie więcej. Niemal przez cały sezon nie potrafił ustalić, czy Mohamed Amoura powinien grać w ataku, czy na skrzydle, czy Jonas Wind przydatniejszy jest na szpicy, czy na dziesiątce, gdzie ma grać Tiago Tomas lub jaką rolę powinien pełnić Mattias Svanberg. Szweda potrafił wystawić na szóstce, by w następnym meczu robić z niego dziesiątkę. Do tego dochodziły rotacje w wyjściowej jedenastce, gdy piłkarze z nieznanych przyczyn wypadali ze składu na kilka tygodni, by potem równie niespodziewanie do niego wrócić.

Bez zmian pozostawało tylko jedno: kiepskie wyniki Wolfsburga.

Trener, który miał wywalone, został wywalony

Ale może trudno się dziwić, bowiem można usłyszeć, że Hasenhuettlowi czy pracuje w Wolfsburgu, czy nie, nie robiło wielkiej różnicy. Były szkoleniowiec Southampton miał być już mocno zmęczony intensywnym życiem trenerskim i po przygodzie w Anglii zamierzał dłużej odpocząć od futbolu. Działaczom Wolfsburga mocno jednak zależało na jego zatrudnieniu i ostatecznie Austriak dał się namówić.

Szybko okazało się jednak, że Hasenhuettl nie będzie umierał za utrzymanie posady. Już w jednym z pierwszych wywiadów atmosferę na stadionie Volkswagen Arena porównał do… cmentarza, a pytany o to, czy zamierza kontrolować ewentualne wypady na nocne bankiety zawodników, odpowiedział: – Po co? Przecież to Wolfsburg – sugerując, że przecież i tak nie mieliby dokąd pójść.

Obojętność i marazm szybko rozlała się po całym klubowym organizmie, powodując, że na dwie kolejki przed końcem Wolfsburg jest dokładnie tam, gdzie był w zeszłym sezonie – na 12. miejscu.

Co zmiana trenera oznacza dla Grabary i Kamińskiego?

Zespół w dwóch ostatnich meczach, z Hoffenheim i Borussią Moenchengladabach, poprowadzi Daniel Bauer, dotychczasowy szkoleniowiec drużyny U19. W mediach już pojawiają się zaś kandydatury potencjalnych następców Hasenhuettla. Największe szanse na angaż mają mieć Jacob Neestrup, dotychczasowy szkoleniowiec Kopenhagi i Sandro Wagner, który niedawno zrezygnował z pracy w niemieckiej reprezentacji jako asystent Juliana Nagelsmanna, chcąc zacząć własną przygodę trenerską. W mediach wymienia się też Alexandra Blessina, szkoleniowca St. Pauli, które imponuje znakomitą grą defensywną.

Przyjście Neestrupa byłoby pewnie korzystne dla Kamila Grabary, bowiem obaj panowie doskonale znają się z Kopenhagi. Polski bramkarz nie musi się jednak martwić o swoją przyszłość, niezależnie od tego, kto zostanie nowym szkoleniowcem.

Grabara ma w Wolfsburgu mocną pozycję, w tym sezonie będąc jego najlepszym zawodnikiem, może z wyjątkiem Mohameda Amoury, najlepszego strzelca. Polaka na radarze mają największe niemieckie kluby i pewnie część ekip z innych rejonów Europy, ale wydaje się, że na kolejny transfer jest jeszcze trochę za wcześnie. To dobry moment, by 26-latek jeszcze bardziej umocnił swoją pozycję w Wolfsburgu i dalej się rozwijał.

Z pozytywów – dobrze o pozycji Grabary w klubie świadczy fakt, że już w trakcie pierwszego sezonu na jego ramię, pod nieobecność Maximiliana Arnolda, wędrowała opaska kapitańska.

Kamil Grabara z opaską kapitana

Bardziej skomplikowanie wygląda sytuacja Kuby Kamińskiego, który już zimą był bliski odejścia z Wolfsburga – zgłaszały się po niego Augsburg i Olympiakos, ale trener Hasenhuettl zablokował ten ruch, tłumacząc, że Kamyk będzie mu jeszcze potrzebny. Niestety, co najwyżej w roli zabezpieczenia, bowiem wiosną pojawił się na boisku w wyjściowym składzie tylko trzykrotnie. Co najlepsze, zaprezentował się w tych meczach dobrze, tylko po to, żeby błyskawicznie wrócić na ławkę rezerwowych.

Na niekorzyść Polaka działa też mocna konkurencja. Na prawej obronie mogą grać Kilian Fischer i Mads Roerslev, na lewej stronie pewniakiem jest Joakim Maehle, na skrzydłach kandydatów jest wielu – Andreas Skov Olsen, Patrick Wimmer, Kevin Paredes, Tiago Tomas, czy wspomniany już Amoura. To wszystko zawodnicy prezentujący przynajmniej podobną, a zazwyczaj ciut wyższą klasę piłkarską od Kamińskiego.

W jego przypadku transfer wychodzący nie byłby więc niczym szczególnie zaskakującym, choć jego przyszłość najprawdopodobniej będzie uzależniona od tego, jak przydatność 22-latka dla drużyny oceni nowy szkoleniowiec. Obecny kontrakt Kamińskiego wygasa latem 2027 roku.

WOJCIECH GÓRSKI

WIĘCEJ O WOLFSBURGU NA WESZŁO:

fot. Newspix.pl

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

“Ładował wszystko pod ladę”. Papszun tłumaczy nieskutecznego piłkarza Rakowa

Kamil Warzocha
8
“Ładował wszystko pod ladę”. Papszun tłumaczy nieskutecznego piłkarza Rakowa
Ekstraklasa

Do mistrzostwa potrzeba choćby niezłej ofensywy, a Raków wciąż jej nie ma

Paweł Paczul
25
Do mistrzostwa potrzeba choćby niezłej ofensywy, a Raków wciąż jej nie ma

Niemcy

Komentarze

15 komentarzy

Loading...