Naprawdę niewiele w tym sezonie wskazywało na to, że Jakub Kiwior będzie walczył o półfinał Ligi Mistrzów jako podstawowy zawodnik Arsenalu, ale właśnie tak się dzieje. Polak przyzwoicie wypadł tydzień temu i teraz dostaje kolejną szansę przeciwko Realowi Madryt, który musi odrobić trzy bramki straty. Niezwykle trudne zadanie, jednak Królewscy przyzwyczaili już do tego, że w LM są w stanie wychodzić nawet z beznadziejnych sytuacji. Spodziewamy się emocji co najmniej tak dużych jak wczoraj w Dortmundzie. Śledźcie to razem z nami!
Real Madryt – Arsenal 1:2 (0:0)
0:1 – Saka 65′
1:1 – Vinicius 67′
1:2 – Martinelli 90+3′
KONIEC!
Arsenal po szesnastu latach melduje się w półfinale Ligi Mistrzów. Całkowicie zasłużenie, Kanonierzy w obu meczach z Realem Madryt byli po prostu lepsi. Brawa dla Jakuba Kiwiora, udźwignął to. A na Santiago Bernabeu chyba pora na nowe rozdanie.
Dzięki za dziś, do następnego!
1-2!
Kiwior wybił dośrodkowanie Brahima Diaza pod nogi Merino, który popędził z akcją, idealnie zagrał w tempo do rozpędzonego Martinellego, a ten totalnie odstawił Frana Garcię i wykorzystał sytuację sam na sam. Filmowa bramka.
Oj, minęła piłka Kiwiora po wrzutce, ale Endrick z tego nie skorzystał, kopnął obok bramki. Szkoda by było, żeby Polak na koniec nabruździł sobie do naprawdę udanego występu.
Teraz Brahim Diaz poradził sobie z Merino w polu karnym, ale sam strzał był taki, że Raya nie mógł tego puścić.
No próbuje Real, próbuje, ale to wszystko jest blokowane lub wybijane. Tak można grać do końca świata i jeden dzień dłużej.
Tym razem Arsenal głupio stracił piłkę w środku pola, ale Saliba przynajmniej częściowo odkupił swoje winy za straconego gola i świetnie zablokował Viniciusa. Inna sprawa, że Realowi należał się korner.
Real wyrównał po prezencie, ale nie umie podgrzać meczu w końcówce. Od bramki na 1:1 nie miał żadnych sytuacji.
Gole już do obejrzenia w sieci.
A Mbappe faulując przy okazji doznał kontuzji i nie może grać dalej. Za niego Brahim Diaz.
Wchodzi Modrić, ostatnia nadzieja Realu. Jak on nie pomoże, to już nikt.
1-1!
Co tu się wydarzyło?! Saliba chyba jeszcze w głowie świętował gola Saki. Raya podał mu piłkę, a ten jakby w ogóle nie widział, że idzie do niego Vinicius, stracił futbolówkę i Brazylijczyk pakuje gola na 1:1. Jeszcze mogą tu być jakieś emocje.
0-1!
Ależ to pograł Arsenal! Zaczęło się od dalekiego wybicia Rayi i wygranego pojedynku główkowego. Kilka podań, Merino świetnie prostopadle do Saki i ten podcinką rehabilituje się za zmarnowanego karnego.
Potrójna zmiana w Realu. Alaba, Rodrygo i Vazquez mają już fajrant, wchodzą Ceballos, Garcia i Endrick.
Rudiger nadepnął w czułe miejsce upadającego Lewisa-Skelly'ego. Gdyby chodziło o kogoś normalnego, można byłoby uznać to za przypadek, ale ponieważ chodzi o Rudigera, mamy przeczucie, że były tu nieczyste intencje.
Najgroźniejsza sytuacja Realu. Dośrodkowanie Rodrygo z rzutu rożnego mogło zaskoczyć Rayę, musiał się wysilić, żeby nie pozwolić piłce wpaść do bramki przy bliższym słupku.
No, teraz Kiwior skiksował i przez moment Real miał szansę na groźną kontrę, ale Polak do końca naciskał i zwolnił Viniciusa. Skończyło się na strachu.
Wreszcie coś kreatywnego ze strony Realu. Vasquez świetnie podał na wolne pole do Bellinghama, ale ten się przewrócił i był tylko rzut rożny. No cóż, od czegoś trzeba zacząć.
Zaczynamy drugą połowę
To musi być zupełnie inny Real Madryt.
Przerwa
Arsenal powinien prowadzić, Real męczy się z przodu. Nie widać, żeby Ancelotti w jakimkolwiek aspekcie zaskoczył Artetę, więc jeśli któraś z indywidualności nie wzniesie się na wyżyny i nie zrobi różnicy, Królewscy mogą zapomnieć o odrabianiu strat.
Courtois ostatnio trochę się nudził, więc mocnym strzałem w bliższy róg sprawdził go Martinelli. Nie było drzemki bramkarza Realu.
Ważna interwencja Kiwiora po rzucie rożnym. Wybił piłkę mając koło siebie Rudigera i Viniciusa za sobą.
Ależ biedny w ofensywie jest na razie Real. Kibice muszą się ekscytować dośrodkowaniem do Rudigera, do którego ten nie miał szans dojść. Królewscy biją głową w mur. Mbappe i Vinicius nie mogą się rozpędzić, w środku pola brakuje kreatywności i efekt jest mizerny. Jedyny plus jest taki, że Arsenal w ostatnich minutach dał się zepchnąć do głębokiej defensywy, a w takiej sytuacji w końcu może coś wpaść po farfoclu i dwóch rykoszetach.
Francois Letexier na razie nie zwiększa swoich notowań w tym meczu. Ewidentny karny pominięty i potrzebny był VAR. Karny mocno wątpliwy odgwizdany i też był potrzebny VAR.
Nie ma rzutu karnego. I bardzo dobrze. Spalony.
Wygląda na to, że Mbappe był na minimalnym spalonym i to jest teraz analizowane. Ale nawet jeśli nie był, to szczerze mówiąc, za mało się tu wydarzyło na karnego. Sędzia w końcu podchodzi do monitora.
Cały czas trwa analiza na wozie VAR. Sędzia nasłuchuje.
Rzut karny dla Realu! Rice od razu dostał też żółtą kartkę, sędzia przekonany o słuszności swojej decyzji.
Tak pokpił sytuację Bukayo Saka.
No i już Polak trochę nadrobił, dwie dobre interwencje z rzędu.
Po piętnastu minutach Jakub Kiwior z... jednym kontaktem z piłką. Gra przeważnie nie dochodzi do jego strefy.
Ależ fatalnie tego karnego wykonał Saka! Chciał przykozaczyć, uderzył trochę w stylu Panenki, ale nie w środek, tylko w ten róg, w który rzucił się Courtois. Belg odbił piłkę i dalej mamy 0:0!
Uwaga, uwaga, sędziowie po powtórkach dyktują rzut karny dla Arsenalu! Asencio ewidentnie pociągał i przytrzymywał walczącego o pozycję Merino. Co za głupota, tu by się nic nie wydarzyło.
Saka! Dobrze zszedł do środka i mocnym strzałem sprawił, że Courtois naprawdę musiał się wysilić.
Arsenal absolutnie nie zamierza przepraszać za to, co zrobił tydzień temu i tylko się murować. Jak tylko jest okazja, atakuje wysoko, sporą liczbą zawodników. Real już kilka razy miał problem, żeby po przechwycie szybko wyprowadzić akcję.
Alaba ostrym wślizgiem potraktował Sakę, zasłużona żółta kartka. Trochę wyżej uniósłby nogę i moglibyśmy dyskutować o czerwonej.
Mbappe posłał piłkę do siatki w swoim stylu - ze spalonego, haha. Jakieś dwa metry. Nie było tematu, sędziowie od razu gwizdnęli, nie ma czego analizować.
Również na stadionie Realu Madryt upamiętniono zmarłego w zeszłym tygodniu Leo Beenhakkera. Razem z nim uczczono pamięć peruwiańskiego pisarza Mario Vargasa Llosy.
Ku pokrzepieniu serc kibiców Realu Michał Kołkowski przypomniał dziś najbardziej spektakularną remontadę w historii Królewskich.
Real Madryt odrabiający pozornie niemożliwe do odrobienia straty w europejskich pucharach? W ostatnich latach to właściwie normalka. Królewscy wręcz przyzwyczaili nas do tego, że nie ma takiej opresji w Lidze Mistrzów, z jakiej nie potrafiliby się rzutem na taśmę wygrzebać. Dlatego absolutnie nie należy ich skreślać przed dzisiejszym starciem z Arsenalem, mimo że wynik 0:3 z pierwszego spotkania zapewnia Kanonierom gigantyczny komfort przed rewanżem. Już w grudniu 1985 roku legendarny Juanito stwierdził jednak: – Ostrzegałem wcześniej, ale powtórzę. 90 minut na Estadio Santiago Bernabeu to bardzo, bardzo długi czas. Hiszpan podsumował w ten sposób najbrutalniejszą remontadę w dziejach klubu. Okazało się wtedy, że nawet porażka 1:5 na wyjeździe nie stanowi dla Los Blancos pułapki bez wyjścia. Całość
TUTAJ
A to zaskoczenie: Kiwior nie jest dziś jedynym Polakiem w kadrze Arsenalu. Na ławce Kanonierów zasiadł 19-letni Michał Rosiak, który do londyńskiego klubu trafił w 2016 roku z Kotwicy Kołobrzeg. W meczowej kadrze Arsenalu znalazł się po raz pierwszy.
Na początek oczywiście składy. Jedni i drudzy wystawiają to, co mają w tej chwili najlepszego.
Real: Courtois - Vazquez, Asencio, Rudiger, Alaba - Valverde, Tchouameni, Bellingham - Rodrygo, Mbappe, Vinicius.
Arsenal: Raya - Timber, Saliba, Kiwior, Lewis-Skelly - Odegaard, Partey, Rice - Saka, Merino, Martinelli.
Fot. Newspix