Wczoraj Real Madryt poniósł wielką klęskę. Dał sobie strzelić trzy gole na Emirates w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, co i tak było najniższym wymiarem kary. Do wstydliwego występu swojej drużyny odniósł się Carlo Ancelotti, który stwierdził, że do pierwszej bramki Królewscy grali dobrze.
Nie wiemy, jaki mecz oglądał włoski szkoleniowiec, ale takie słowa padły naprawdę. Ancelotti wypowiedziami po meczu tylko dołożył się do obrazu beznadziei i raczej nie podniósł kibiców Realu na duchu, że za tydzień może być znacznie lepiej.
Ancelotti po 0:3 zakłamuje rzeczywistość?
– Przez godzinę drużyna grała dobrze, a potem bardzo drogo zapłaciliśmy za dwa gole ze stałych fragmentów. Po nich trochę upadliśmy mentalnie. Nie mieliśmy dobrego nastawienia w ostatniej części meczu, by spróbować zareagować i odrobić straty. Tyle, to oczywiście ciężka porażka. Szczególnie z powodu tego, czego nie potrafiliśmy zrobić w drugiej połowie, a co robiliśmy dosyć dobrze w pierwszej połowie – powiedział Włoch.
I dodał: – Musimy to zrobić wszyscy razem i spróbować to zrobić. Robiliśmy to wiele razy i trzeba spróbować jeszcze raz.
Odrobić 0:3 przy takim Arsenalu i przy tak przeciekającym Realu? Życzymy powodzenia. Nie to jednak najbardziej bije po oczach, a słowa, że Real grał dobrze. Alaba, Bellingham i Courtois, którzy w cudownych okolicznościach ratowali zespół przed stratą pierwszego gola, mogliby mieć inne zdanie. Ba, Anglik je zresztą wyraził, mówiąc o szczęściu, że Królewscy przegrali tylko 0:3. I to jest chyba bliższe temu, co kibic Realu chciałby usłyszeć. Czyli choć brutalny, to jednak szczery komentarz do sytuacji.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Jeszcze nikt nie dokonał w Lidze Mistrzów tego, co Rice
- Rice-dwa i po meczu! Anglik zmasakrował Real genialnymi wolnymi
- Bayern próbował, Inter strzelał i ma blisko do półfinału Ligi Mistrzów
Fot. Newspix