Pamiętacie jeszcze czasy, kiedy Tottenham jako tako radził sobie w Premier League, co prawda bez trofeów, ale z grą w Lidze Mistrzów? Dziś kibice “Kogutów” z pewnością chcieliby wrócić do takich chwil, skoro zamiast zbierać drwiny za wieczny brak sukcesów (ale będąc w czołówce), muszą teraz patrzeć, co dzieje się w dole tabeli. Nawet w takim społeczeństwie kibicowskim czara goryczy w końcu musi się przelać, a patrząc na ulice Londynu, to właśnie się dzieje.
Kibice Tottenhamu postanowili wyjść dzisiaj na ulicę. Oczywiście to nie pierwszy tego typu ruch, który dobitnie pokazuje niezadowolenie względem miejsca klubu w realiach Premier League. Ta frustracja rośnie od momentu, gdy stało się jasne, że Daniel Levy jako właściciel Tottenhamu nie jest gwarancją żadnych większych sukcesów.
Daniel Levy wywołuje już uliczne protesty!
Kilka lat temu powstała nawet zorganizowana inicjatywa pt. “Change for Tottenham”. Sympatycy “Kogutów” zbierali głównie internetowe podpisy, żeby wywrzeć presję na właścicielu i jakkolwiek poruszyć stołek na samej górze. Ale nie przynosi to żadnych realnych skutków poza tym, że Levy na początku 2025 roku wspomniał o sprzedaży klubu.
Do oddania klubu w ręce kogoś innego jednak jeszcze nie doszło i pewnie prędko nie dojdzie. Na niektórych meczach w tym sezonie londyńscy kibice wywieszali specjalne banery wymierzone w właściciela, chcieli tym przyśpieszyć jego decyzję, a teraz poszli krok dalej. Przed starciem z Southampton (3:1) postanowili zorganizować uliczną manifestację. Angielska policja stwierdziła, że w tym wydarzeniu wzięło kilka tysięcy osób.
The support is incredible @ChangeForSpurs pic.twitter.com/ze8UMcu06x
— 𝕁𝕒𝕒𝕪𓃰 (@oJaayCo) April 6, 2025
Takie ruchy kibiców mogą zmusić sternika Tottenhamu do szybszego działania w temacie sprzedaży. Nie da się ukryć takiej fali antypatii, bo to już nie kilkaset osób, które podpisują się pod transparentami na trybunach. Ta presja będzie pewnie rosnąć tym bardziej, im dłużej Levy będzie na stanowisku właścicielskim. Obecnego sezonu, który Tottenham skończy pewnie poza pierwszą dziesiątką, nie da się obronić. Ba, klub pod wodzą Levy’ego jeszcze do niedawna był bliski strefy spadkowej. Nie punktowo, ale pod kątem miejsca w tabeli, co dla takiej marki i tak jest wstydliwym punktem w historii.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO: