Po szalonym meczu Motoru z Legią (3:3) wiele mówi się o dwóch fatalnych błędach bramkarza gospodarzy Kacpra Rosy. Zwłaszcza o pierwszym, kiedy golkiper był przekonany, że sędzia odgwizdał spalonego i wyrzucił piłkę przed siebie, co wykorzystał Marc Gual, trafiając do pustej bramki. Po spotkaniu trener Motoru, Mateusz Stolarski, bronił swojego bramkarza. – Nie dziwię się Kacprowi – powiedział. I zaczął opowiadać o jednej z fundamentalnych zasad gry Motoru, którą Rosa chciał wcielić w życie.

– Nie chcę obwiniać Kacpra. On wcześniej dwa razy był w jedenastce kolejki – zaczął szkoleniowiec gospodarzy.
A kiedy zapytano go konkretnie o tę sytuację, zaczął opowiadać: – Też słyszałem gwizdek, ale nie był to gwizdek sędziego. Wydaje mi się, że rozległ się z trybun. Nie dziwię się Kacprowi, że tak rzucił piłkę. Mamy w naszych założeniach zasadę czterech sekund. Ona obowiązuje przy wrzutach z autu, rzutach wolnych, przy otwarciach gry. Ale obowiązuje też, gdy bramkarz ma piłkę w naszym polu karnym, bo został zagwizdany np. faul. Chodzi o to, żeby brać piłkę i szybko chcieć grać. Kacper właśnie to zrobił: usłyszał gwizdek, rzucił lekko przed siebie piłkę i chciał od razu zagrać za plecy rywali. On chciał realizować jedną z naszych zasad.
Stolarski po meczu był zawiedziony remisem, ale jednocześnie stwierdził, że Motor wraca na dobre tory.
– Zdobyliśmy siedem punktów w trzech ostatnich meczach. W tym sezonie urwaliśmy punkty Rakowowi, Lechowi, dziś Legii. Motor wrócił. Mówiłem kibicom przed sezonem: „Podążajcie za nami, bo będzie fajnie. I dzisiaj znów fajnie było”. – zakończył Stolarski.
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Szczery Feio po meczu: Tak broniąc, nie mamy czego szukać
- Kacper Rosa się tłumaczy: „Usłyszałem gwizdek”
- To Brunes czy Haaland? Ktoś chyba podmienił kuzynów!