Reklama

Polacy nie zawiedli, ale i nie zaskoczyli. HME kończymy z czterema medalami

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

09 marca 2025, 19:24 • 5 min czytania 28 komentarzy

Reprezentacja Polski z halowych mistrzostw Europy wróci z czterema medalami. To wynik gorszy niż dwa lata temu, ale z drugiej strony – wówczas nie zdobyliśmy żadnego złota, teraz mamy je dwa. Jak więc oceniać start Polaków? Kto nas ucieszył, a kto nieco zawiódł? I dlaczego cieszy nas… wiek naszych medalistów?

Polacy nie zawiedli, ale i nie zaskoczyli. HME kończymy z czterema medalami

Zgodnie z przewidywaniami

“Podsumowując – spore szanse na medale widzimy trzy. Mniejszych doliczyć się można – jeśli ktoś chce być wielkim optymistą – nawet i osiem. Razem jedenaście. Sporo? Sporo. Ale że na ogół mówi się o tym, że ze wszystkich szans medalowych sprawdza się mniej więcej 1/3 (a bywa, że i mniej), to przed mistrzostwami powiedzieć możemy, że liczymy na cztery medale”. To słowa z naszej zapowiedzi halowych mistrzostw Europy. Zapowiedzi – powiedzmy – umiarkowanie optymistycznej, bo z góry wróżącej, że czeka nas najgorszy liczbowo medalowy dorobek od 2013 roku (trzy medale, po jednym każdego koloru).

Ale, jak się okazało, zapowiedzi jak najbardziej trafionej.

Bo z holenderskiego Apeldoorn wrócimy właśnie z czterema medalami. Dużo? Mało? To już kwestia oceny. Skoro byliśmy w stanie przewidzieć ten dorobek, to znaczy, że plan został wypełniony właściwie w stu procentach. W dodatku wpadły dwa złota – a przed dwoma laty nie było ani jednego. To sprawia, że w klasyfikacji medalowej zanotujemy spory postęp. W Stambule – mimo siedmiu krążków – byliśmy na 15. miejscu. W Apeldoorn mistrzostwa skończyliśmy na 5. miejscu. Za gospodarzami, Włochami, Norwegią i Szwajcarią. Więcej medali ogółem zdobyły też Francja i Wielka Brytania.

CZYTAJ TEŻ: ANNA WIELGOSZ MISTRZYNIĄ EUROPY!

Reklama

Szału nie ma. Tragedii też nie.

Ważne, że są młodzi

Co istotne, te mistrzostwa pokazały nam, że powolna zmiana warty w naszej lekkoatletyce ma już miejsce. Owszem, jak to u nas bywa, w wielu przypadkach nie ma typowej sztafety pokoleń – to znaczy nie znajdujemy następców w tych konkurencjach, w których byliśmy topowi, a za to pojawiają się utalentowani zawodnicy w innych. Wyjątkiem jest tu 400 metrów, gdzie poszalał na tych mistrzostwach Maksymilian Szwed, ledwie 20-letni. Nagle staliśmy się jednak na przykład specjalistami od płotkarskich sprintów.

Wiek naszych medalistów na tych HME to – rocznikowo – 21 lat, 23, 24 i 31.

Tę statystykę załamuje tylko Anna Wielgosz. Reszta to zawodnicy, którzy – jeśli nie stanie się nic nieprzewidzianego – będą mogli pojechać jeszcze na dobrych pięć HME i po raz kolejny zdobywać tam medale. A może i walczyć o takie również na stadionach, bo Jakub Szymański – złoty medalista w biegu na 60 metrów przez płotki – potencjał ma przecież ogromny. Podobnie jak Pia Skrzyszowska, choć ona już od kilku lat jest blisko medali największych imprez, a w europejskiej stawce już takie nawet zdobywała. Jest w końcu mistrzynią Europy z 2022 roku i brązową medalistką z 2024.

CZYTAJ TEŻ: MARZENIA O ZŁOCIE I POKONANIU HOLLOWAYA. JAK JAKUB SZYMAŃSKI ZOSTAŁ MISTRZEM EUROPY

Takie wyniki udowadniają nam, że w naszej lekkiej atletyce – choć po tłustych, naprawdę tłustych latach przyszły teraz chude – nadal sporo jest potencjału i możliwości. Czy będzie to potencjał na miarę medali igrzysk lub mistrzostw świata? Przekonamy się z czasem. Z pewnością jest jednak na czym budować.

Reklama

Mogło być lepiej

Mimo wszystko jednak – nie są to mistrzostwa, które zaliczymy do grona tych najbardziej dla nas udanych. Cztery medale, owszem, zgadzają się z naszymi przewidywaniami, ale po krążek nie sięgnęła na przykład biegająca dziś Ewa Swoboda. Polka nie przyjeżdżała do Apeldoorn w najwyższej formie, jednak wierzyliśmy w jej możliwości i uznawaliśmy, że jest jedną z naszych trzech największych szans na podium (obok Szymańskiego i Skrzyszowskiej). Nie wyszło, była czwarta, o setną sekundy od podium. Z czasem niezłym – 7.07 s – który jednak nie wystarczył, bo europejska stawka sprintu poszła do przodu.

Nie wypaliły też inne szanse. A nie brakowało dużo, bo blisko miejsc na podium było jeszcze kilkoro Polaków.

Justyna Święty-Ersetic w rywalizacji na 400 metrów kobiet zajęła piąte miejsce z dobrym czasem 51.59 s. Paulinie Ligarskiej też towarzyszyły piątki, bo rywalizację w pięcioboju zakończyła właśnie na tej lokacie. Weronika Lizakowska była szósta w biegu na 1500 metrów. To wszystko osoby, które przed mistrzostwami uważaliśmy za potencjale szanse medalowe i które ani nie zawiodły, ale zaprezentowały się naprawdę solidnie. Święty-Ersetic wróciła do naprawdę szybkiego jak na swoje warunki biegania. Lizakowska wciąż oswaja się z wielkimi imprezami i pokazała sobie, że potrafi biegać w mocnej stawce. Ligarska z kolei zaliczyła drugi najlepszy wynik w karierze. To wypada docenić.

Nie wyszły niestety konkursy innymi potencjalnym szansom, czyli Annie Matuszewicz i Konradowi Bukowieckiemu. Oboje nie przebrnęli nawet eliminacji swoich konkurencji, ale o ile Matuszewicz jest młoda i to dla niej pewnego rodzaju frycowe, o tyle Bukowiecki po prostu sprawę zawalił. Sam zresztą zdawał sobie z tego sprawę i to podkreślał w wywiadzie po rywalizacji, gdzie przepraszał swoich fanów, trenera i rodzinę. W przypadku Konrada to w ostatnich latach, niestety, wynikowa recydywa.

Sezon wciąż trwa

Ci którym nie wyszło, mogą dostać okazję na poprawkę… ale w dużo trudniejszym środowisku, że tak to ujmiemy. Bo przed nami jeszcze halowe mistrzostwa świata, które w dniach 21-23 marca zorganizowane zostaną w chińskim Nankinie. Tam rywalizacja w wielu konkurencjach będzie stać na wyższym poziomie, wyniki będą jeszcze lepsze, a przebić się trudniej. Wiemy też, że nie wszyscy uczestnicy HME do Chin pojadą. Maksymilian Szwed na przykład z góry zapowiadał, że tego nie zrobi.

Pozostaje więc poczekać na ogłoszenie kadry Polski. I mieć nadzieję, że ta, która się tam wybierze, zdoła osiągnąć sukcesy. Rok temu w Glasgow zdobyliśmy dwa medale – srebro Ewy Swobody i brąz Pii Skrzyszowskiej. Nie obrazilibyśmy się za poprawę tamtego rezultatu.

CZYTAJ WIĘCEJ O LEKKOATLETYCE:

fot. NewsPix.pl

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Problemy Interu, powrót Zielińskiego, błysk Zalewskiego. A za chwilę Barcelona!

Kamil Warzocha
2
Problemy Interu, powrót Zielińskiego, błysk Zalewskiego. A za chwilę Barcelona!

Lekkoatletyka

Lekkoatletyka

Babiarz o aferze z igrzysk: “Wybiłem to w komentarzu, bo to jest już zatrucie”

Jakub Radomski
80
Babiarz o aferze z igrzysk: “Wybiłem to w komentarzu, bo to jest już zatrucie”
Lekkoatletyka

Przemytniku, nie wrzucaj swoich treningów do internetu

AbsurDB
4
Przemytniku, nie wrzucaj swoich treningów do internetu