Reklama

Piłkarzu! Sprawdź, czy zadzwoni do ciebie Michał Probierz

AbsurDB

Autor:AbsurDB

09 marca 2025, 11:40 • 15 min czytania 26 komentarzy

Michał Probierz wielokrotnie podkreślał, że chce powoływać tych graczy, którzy grają regularnie w swoich klubach. Z pewnością ma też znaczenie, w jak silnych zespołach grają na co dzień. Postanowiłem sprawdzić ponad setkę mniej lub bardziej realnych kandydatów do powołania pod względem tego, ile możliwych minut rozegrali w tym sezonie ligowym i w jak mocnej drużynie. Na tej podstawie zabawiłem się w próbę policzenia szansy na powołanie każdego kandydata do gry z orzełkiem na piersi. Skorupski czy Majecki? Walukiewicz czy Wieteska? Moder czy Linetty? Buksa czy Kownacki? Czy Cash miałby pewny plac u każdego innego selekcjonera? Sprawdźmy.

Piłkarzu! Sprawdź, czy zadzwoni do ciebie Michał Probierz

Kto ile gra i w jak mocnym klubie

Porównałem przez jaki procent minut możliwych do rozegrania w lidze krajowej dany zawodnik przebywał na boisku w tym sezonie w swoim obecnym klubie. Jako „możliwe do rozegrania” traktuję wszystkie mecze poza tymi, w których piłkarz był kontuzjowany, by nie zaniżać sztucznie wskaźnika takim pechowcom jak Cash, Dawidowicz, Buksa czy Bereszyński.

Reklama

Oczywiście – porównywanie na podstawie samego procentu minut nie ma sensu. Pewniakami byliby wtedy Wszołek, Trojak czy Wiśniewski, którzy są na boisku w prawie pełnym możliwym wymiarze, a minimalne szanse mieliby Kiwior, Skóraś czy Zalewski. Trzeba bowiem uwzględnić siłę drużyny, w której dany zawodnik występuje. Tu posiłkowałem się dwoma rankingami klubowymi: Clubelo oraz Opty. Pierwszy ma tę zaletę, że w najlepszym stopniu oddaje realną siłę zespołów, a drugi – że obejmuje także niższe ligi i wiele pozaeuropejskich krajów – w tym Meksyk, USA czy Australię.

Na tej podstawie minut i siły klubu wyliczyłem ranking przydatności do reprezentacji każdego gracza. Podobnie zrobiłem rok temu, po czym porównałem rzeczywiste powołania Probierza do przewidywanych. Z dość ciekawymi wynikami można zapoznać się w moim tekście sprzed roku:

Generalnie jednak powołania selekcjonera można zrozumieć. Widać, że siła klubu, a przede wszystkim liczba rozegranych ostatnio minut ma dla niego duże znaczenie. Jego autorską rękę najbardziej widać wśród środkowych pomocników i napastników, a więc na pozycjach najważniejszych w kontekście meczu z Estonią.

Czy Michał Probierz powołał piłkarzy grających najwięcej w silnych klubach? [ANALIZA]

Ocena szans na powołanie

Sam ranking byłby jednak zbyt nudny. Postanowiłem przełożyć go na procentowe szanse na telefon do danego gracza od Probierza, gdyby decydował on wyłącznie na podstawie tego, jak dużo i w jak mocnym klubie gra dany kandydat.

Wymaga to przyjęcia pewnych założeń, w szczególności w odniesieniu do liczby powołanych na każdej z pozycji. Przyjąłem, że wezwanych na mecze z Litwą i Maltą 21 i 24 marca zostanie trzech bramkarzy, pięciu środkowych obrońców, czterech bocznych, ośmiu pomocników, trzech skrzydłowych i czterech środkowych napastników. Jeden zawodnik traktowany jest wówczas jako powołanie rezerwowe.

Nie uwzględniam żadnych niesnasek, konfliktów, ani tego, na kogo Probierz się obraził – jedynie czyste liczby, by pokazać, jak wyglądałaby nasza kadra gdyby układana była przez bezdusznego szkoleniowca bez żadnych indywidualnych preferencji. Dla pełnego obrazu pozostawiłem też zawodników – jak Szczęsny, czy Grosicki – którzy oficjalnie zakończyli już występy w kadrze, by pokazać, czy ich reprezentacyjna emerytura byłaby nią także, gdyby nie podjęli takiej decyzji.

Biorę pod uwagę pozycję, na jakiej zawodnik gra w klubie i do której przyporządkowuje go Transfermarkt, czyli na przykład Karbownik jako środkowy pomocnik, Ameyaw i Bogusz– ofensywni pomocnicy, Bereszyński – prawy obrońca. Nie uwzględniam też graczy obecnie kontuzjowanych. Dane o liczbie minut pochodzą jeszcze sprzed trwającej w ligach krajowych weekendowej kolejki. Mam też nadzieję, że nikt z wymienionych nie złamie w niej nogi (oczywiście już po przygotowaniu tekstu okazało się, że pod dużym znakiem zapytania stoi stan zdrowia Piotra Zielińskiego).

Bramkarze

Zdecydowanie najmocniejszą stawkę wyrównanych kandydatów mamy do gry w bramce. Łukasz Skorupski regularnie gra w Bolonii, która ociera się o miejsce gwarantujące ponowną grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Marcin Bułka nie opuścił ani minuty w Ligue 1 w barwach Nicei, która zajmuje miejsce na podium, a jedno miejsce za nim okupuje Monaco, w którym po kontuzji we wszystkich spotkaniach gra znów Radosław Majecki. W piątek popełnił on w doliczonym czasie meczu z Tuluzą błąd, który dał gospodarzom wyrównanie, ale później świetną interwencją sprawił, że goście zdobyli punkt.

Majecki – od zera do bohatera [WIDEO]

Trzech naprawdę fajnych zawodników, występujących w klubach z europejskiej czołówki o bardzo zbliżonym poziomie z minimalnymi różnicami między nimi. Trudny orzech do zgryzienia ma tutaj Michał Probierz. A jest przecież jeszcze Kamil Grabara walczący o awans do pucharów w Wolfsburgu. Tu akurat nasz selekcjoner w pewnym sensie ma szczęście, bo golkiper Wilków złapał kontuzję, która może wytłumaczyć brak powołania, którego przecież i tak by nie było, bo trener ma do niego jakieś obiekcje i jeszcze nigdy nie dał mu zagrać.

Umieściłem też w zestawieniu na zasadzie ciekawostki Wojciecha Szczęsnego. Niewiele brakowałoby mu do lidera – Łukasza Skorupskiego i to tylko dlatego, że procent rozegranych minut odnoszę do całego trwającego sezonu. A przecież Wojtek od momentu, gdy otrzymał szansę od Hansiego Flicka, opuszcza boisko tylko, gdy wyrzuci go z niego sędzia. Byłby właściwie murowanym kandydatem do gry nawet w pierwszej jedenastce, gdyby nie wybrał emerytury. Jest to przeszkoda nie do podważenia, jak w przypadku Fabiańskiego. Dla zainteresowanych: miałby wcale niemało, bo aż 66% szans na grę, ale przecież skoro już raz złamał dane słowo i założył rękawice z herbem Barcelony, to dlaczego miałby tego nie zrobić z orzełkiem?! Szczególnie, że hiszpańskie radio przy okazji wizyty na meczu Barcelony z Atalantą podało, że Probierz pytał o to Szczęsnego.

Probierz rozmawiał ze Szczęsnym o kadrze

Nawet i bez Szczęsnego wybór jest bardzo trudny. Po eliminacji Wojtka Majecki, Bułka i Skorupski mieliby ponad 90% szans na powołanie w moim rankingu. Trzech kandydatów na równym poziomie, którzy w sumie w komplecie powinni dostać powołania, ale kogo wystawić w pierwszym składzie? Nie podejmuję się jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje się zrozumiałe, że po wyborze dwóch preferowanych kandydatów, z których być może jeden zagrałby z Maltą, a drugi z Litwą, na trzeciego golkipera Michał Probierz mógłby wybrać kogoś ze słabszych zawodników. Ściąganie na mecze z przeciętnymi rywalami gracza z czołowej europejskich drużyny, wiedząc, że będzie dopiero trzecim golkiperem, mogłoby być demotywujące.

Pecha ma zaplecze naszej kadry na tej pozycji, bo grają w klubach, które w każdej innej formacji praktycznie gwarantowałyby im powołanie, a czasem nawet pierwszy skład. Nieźle prezentują się ekstraklasowi golkiperzy: Mrozek, Tobiasz i Trelowski, ale lepiej od nich pod względem jakości klubu wypada oczywiście Bartłomiej Drągowski z Panathinaikosu, a nawet Jakub Stolarczyk, który po kontuzji wdarł się przebojem do składu Leicester w Premier League. Niestety, już z niego wypadł.

Probierz obserwuje kolejnego bramkarza

Środkowi obrońcy

Jakub Kiwior gra w klubie, przy którym wszystkie pozostałe zespoły naszych środkowych obrońców wyglądają dość śmiesznie. Dlatego mimo, że nie rozgrywa nawet jednej piątej możliwych minut w Arsenalu, jego ocena w moim rankingu jest wyższa od wszystkich konkurentów. Jednocześnie trzeba liczyć się z tym, że mimo tego selekcjoner nie zdecyduje się na gracza, który od trzech miesięcy nie zagrał w lidze, nawet jeśli zaliczył kilka pełnych spotkań w Lidze Mistrzów. Za nim mieści się Walukiewicz, którego Torino wyrobiło sobie miejsce w środku stawki Serie A. Zaskakująco dobrze wypada Mateusz Wieteska, z PAOK-iem zajmujący w Grecji czwarte miejsce, oraz grający nieco mniej jego kolega z drużyny – Tomasz Kędziora.

Powołanie powinien otrzymać także Paweł Dawidowicz, który w czternastej w Serie A Weronie próbuje grać regularnie. Mógłby je mieć także Jan Bednarek, ale akurat złapał kontuzję. Blisko sprawdzenia się w kadrze byliby także Przemysław Wiśniewski, którego Spezia jest w ścisłej czołówce Serie B i Ariel Mosór z Rakowa. Bochniewicz (obecnie kontuzjowany) w Heerenveen i Piątkowski w tureckiej Kasimpasie skazują się na pomijanie, bo grają w zespołach słabszych od czołówki Ekstraklasy! W tej sytuacji znacznie bardziej zrozumiałe byłoby wzięcie Mateusza Skrzypczaka z Jagiellonii. Jeśli do 24-latka nie przekonują Was suche liczby, to z pewnością spojrzycie inaczej po lekturze tekstu o nim Kamila Gapińskiego:

W znanym sportowym filmie “Moneyball” pada takie zdanie: “Ciężka praca nie zawsze prowadzi do sukcesu, ale nigdy nie skutkuje żalem”. Patrząc na karierę Mateusza Skrzypczaka, można uznać, że to jego motto. Zawodnik Jagiellonii zapieprzał za dwóch zawsze, nawet wtedy, gdy jego sytuacja wyglądała kiepsko, gdy nie miał żadnej gwarancji, że stanie się poważnym piłkarzem. Szalony upór ostatecznie przyniósł mu powodzenie – dziś jest filarem defensywy mistrza Polski i odważnie puka do drzwi reprezentacji.

Pochwała ciężkiej pracy. Czy Skrzypczak dostanie szansę w reprezentacji?

Schalke Kamińskiego jest już w takim dołku w 2. Bundeslidze, że ma on szanse na powołanie niewiele większe niż Łukasz Bejger ze słoweńskiego Celje, robiącego furorę w Lidze Konferencji. Czyli żadne. Lepszym kandydatem byłby Miłosz Trojak, który w Kielcach praktycznie nie opuszcza boiska.

Boczni obrońcy

Wśród bocznych obrońców dwóch najlepszych ma taką przewagę, że właściwie można by nie powoływać ich potencjalnych zmienników. Problem w tym, że Matty Cash ostatnio dla Probierza nie istnieje, mimo tego, że jeżeli jest zdrowy, wygląda na znacznie mocniejszego od pozostałych. Pewną nadzieję dają słowa selekcjonera o tym, że wcale nie skreślił gracza Aston Villi:

Dlaczego miałby nie dostać szansy? Wcale go nie skreśliłem, nie rozumiem, w jakim celu wygaduje się takie rzeczy. Widzę w tym tylko wsadzanie kija w szprychy. Tak się składa, że przed minionymi zgrupowaniami miał kontuzję. Naprawdę nie da się powołać piłkarza, który nie jest w pełni zdrowy

Probierz o Cashu: Wcale go nie skreślam

Drugim kłopotem jest fakt, że Przemysław Frankowski w Galatasaray też występuje na prawej defensywie, więc, by zagrali obaj z Cashem, gracz ligi tureckiej musiałby zostać przeniesiony na lewą stronę, jak to już się w przeszłości zdarzało.

W gronie pozostałych kandydatów świetnie wygląda Michał Gurgul, którego Lech wcale nie jest gorszy od zespołów, w jakim grają konkurenci. Do tego jest lewym obrońcą – lepszego poza ewentualnie Recą  – nie ma. Spezia Recy to mocny klub, ale rozegrał on w nim zaledwie nieco ponad połowę możliwych minut – znacznie mniej od Gurgula. Dołączyć do nich będą musieli pewnie Bereszyński i Wdowik, ale ich kluby mają poważne problemy w drugiej lidze włoskiej i niemieckiej.

Przedostatnie w Championship Plymouth Puchacza to nie jest poziom, który powinien dawać nadzieję na grę z orzełkiem na piersi. Gumny z kolei  gra bardzo niewiele – zaledwie 145 minut w całym sezonie ligowym.

Powołanie Arkadiusza Pyrki wcale nie byłoby w tej sytuacji jakimś absurdalnym pomysłem, gdyby nie fakt, że sam wypisał się on z gry w Piaście, dołączając do Klubu Kokosa. Lub – w zależności od punktu widzenia – winny jest klub, który zachował się skrajnie nieprofesjonalnie. Najlepiej wyrobić sobie zdanie wysłuchując poświęconego mu odcinka Patoligi Jakuba Białka:

Pomocnicy

Pomocników zestawiłem wspólnie z zastrzeżeniem, że trzeba wśród nich wybrać zestaw około ośmiu graczy z rozsądną proporcją środkowych, bocznych, ofensywnych i defensywnych. Na podstawie jakości klubu, piątka z nich wygląda na absolutnych pewniaków. Zielińskiemu i Zalewskiemu nie przeszkodził nawet fakt, że grają tylko około jednej trzeciej możliwego czasu gry. Inter to bowiem zarówno według Opty, jak i Clubelo, czwarty klub kontynentu. Występy tam nawet w takim wymiarze wystarczają z nawiązką do reprezentowania kraju na naszym poziomie.

Moder to książkowy przykład tego, jak zawalczyć o miejsce w kadrze, przechodząc do nieco gorszego zespołu. W półtora miesiąca od transferu do Feyenoordu rozegrał w lidze holenderskiej… trzydzieści pięć razy więcej minut niż w tym sezonie w lidze angielskiej z Brightonem, gdzie spędził na boisku… 540 sekund.

Fenerbahce Sebastiana Szymańskiego jest wiceliderem ligi tureckiej, ale będzie musiało się mocno zmobilizować, by nie odpaść z Ligi Europy po porażce z Rangers 1:3. W silnym klubie stara się pokazać Linetty. Jeśli przejdzie po sezonie do dramatycznie gorszej Sampdorii, jak zapowiada, praktycznie zamknie przed sobą drzwi do reprezentacji – o ile już się one ostatecznie nie zatrzasnęły. Ciekawostka – bardzo poważnym kandydatem do powołania byłby Santiago Hezze, który wybrał jednak kadrę U-23 Argentyny, czemu trudno się dziwić.

Peleton na środku pomocy jest bardzo wyrównany. Powołanie dla czterech graczy nie byłoby żadną niespodzianką, a kolejnych 10 też może realnie o nim marzyć. Monza Urbańskiego fatalnie wypada w Serie A, ale lepiej grać tam, niż nie grać w Bolonii, a przecież sam transfer nie obniżył nagle jego jakości. AEK Damiana Szymańskiego jest wiceliderem w Grecji.

Kolejna dwójka to gracze, którzy grają w klubach, których poziom bardzo trudno ocenić „na oko”. Ranking Opta wskazuje jednak, że Aris Limassol Karola Struskiego wyprzedza wszystkie polskie drużyny, a meksykański Cruz Azul Mateusza Bogusza byłby w ścisłej czołówce naszej ligi i z pewnością jest silniejszy od prawie wszystkich, które występują w mocno przecenianej u nas MLS.

Gdyby brakowało defensywnych pomocników – warto sięgnąć po Antoniego Kozubala lub Radosława Murawskiego z Lecha (szczególnie tego pierwszego). Lech to dziś drużyna lepsza sportowo od Atlanty Slisza i Klicha, której poziomem się często ekscytujemy. Augustyniak i Oyedele grają w Legii trochę za mało (podobnie jak Kubicki  i Romanczuk w Jagiellonii), ale wciąż mają niemałe szanse.

Wśród ofensywnych nie odstaje znacząco Kapustka z Legii, bo Ameyaw w Rakowie gra znacznie mniej. Jakub Piotrowski grający 2/3 możliwych minut w Łudogorcu plasuje się dziś na równi z Patrykiem Dziczkiem z Piasta, wracającym do formy po kontuzji, i Sebastianem Kowalczykiem z Houston Dynamo.

Young Boys Łakomego fatalnie spisujące się w lidze i Europie, jeszcze gorsze Yverdon Łęgowskiego, walcząca o uniknięcie spadku do 2. Bundesligi Hertha, czy trzecioligowe Birmingham Bielika to poziom chyba za niski, by grać w reprezentacji Polski, walczącej o awans na mundial, szczególnie, że nie zaliczają oni zbyt wielu minut. Dotyczy to niestety także Gaziantepsporu Kozłowskiego, który akurat gra bez przerwy. Lepiej prezentuje się Empoli Żurkowskiego, ale on akurat gra tak mało, że jeżeli Probierz będzie stosował się do swoich zasad powoływania grających, to Szymon zostanie pominięty (szczególnie, że ma obecnie uraz), podobnie jak Łukasz Poręba z Hamburga.

Skrzydłowi

Wśród skrzydłowych nikt nie gra regularnie w klubie lepszym od Legii lub Pogoni! W tej sytuacji nawet kilkaset minut rozegranych w tym sezonie przez Jakuba Kamińskiego w Wolfsburgu i Michała Skórasia w Brugii robi różnicę. Problem w tym, że ten pierwszy od styczniowej kontuzji był na boisku tylko przez pięć minut, co każe traktować szanse na jego powołanie czysto teoretycznie.

W tej sytuacji nie byłoby jedynie kurtuazją wobec Ekstraklasy powołanie Kacpra Chodyny z Legii, a szczególnie Kamila Grosickiego. Turbogrosik ogłosił zakończenie kariery reprezentacyjnej. Miał zagrać pożegnalny mecz ze Szkocją w listopadzie, ale przełożono jego ostatni występ na towarzyski domowy mecz kadry.

Bywali zawodnicy, którzy żegnali się z biało-czerwonymi koszulkami nieco na siłę, będąc bardzo daleko od klasy reprezentacyjnej, jak Kuba Błaszczykowski, nie wspominając o Jerzym Dudku, który już wtedy nie grał w piłkę. Tymczasem skrzydłowy Pogoni jest obecnie w formie, która na serio mogłaby uzasadnić jakieś awaryjne powołania oparte nie na sentymentach, ale twardych liczbach. W Szczecinie mimo gorszych ostatnio występów ma najwyższą średnią not na Weszlo z całej drużyny.

Za Chodyną lub Grosickim przemawia także brak alternatyw. Oxford Płachety jest osiemnasty w Championship. Jóźwiak bardzo mało gra w Granadzie, a Marczuk w słabym Salt Lake City. Ratunkiem byłby Benedyczak, ale właśnie wypadł z gry do końca sezonu:

Poważna kontuzja Polaka z Serie A 

Najbardziej prawdopodobne wydaje się przesunięcie na skrzydło Zalewskiego i Frankowskiego, szczególnie, że selekcjoner wielokrotnie wskazywał, że nie mają dla niego dużego znaczenia zmiany pozycji zajmowanych przez zawodników w klubach. Niezależnie od tego, jakichś rezerwowych trzeba powołać i na tej pozycji mogą nas czekać niespodzianki.

Napastnicy

Robert Lewandowski może nie zostać powołany, ale tylko po to, by sobie odpoczął. Tego w wyliczeniach oczywiście nie uwzględniam. Daleko za nim na drugim miejscu jest Adam Buksa, od którego więcej wśród napastników gra tylko… Patryk Klimala w Sydney, ale ten klub to poziom niższy od wszystkich klubów Ekstraklasy. Midtjylland Buksy bije się o mistrzostwo Danii i nieźle wypadło w Lidze Europy, odpadając dopiero z Sociedad.

Kluby pozostałych naszych strzelców są niestety na niższym poziomie. Fortuna Kownackiego jest siódma w drugiej Bundeslidze, a Başakşehir Piątka ma bardzo słaby bilans ligowy. W Lidze Konferencji jego zespół wygrał tylko jeden mecz, ale Il Pistolero strzelał gola za golem, więc powołanie pewnie otrzyma. Podobnie jak Karol Świderski, który, by grać w pierwszym składzie, powinien zawalczyć o więcej minut, bo jeszcze nie zagrał pełnego spotkania w Panathinaikosie.

Grupa pościgowa traci do wyżej wymienionych bardzo dużo. Właściwie wchodzi w grę jedynie Kacper Przybyłko z Lugano. Pozostali grają w klubach bardzo przeciętnych. Gdyby był w Ekstraklasie choć jeden polski środkowy napastnik na przyzwoitym poziomie, mógłby w tej sytuacji liczyć na powołanie. Filip Szymczak nie grał w Lechu, więc przeniósł się do Katowic, gdzie… nie zagrał jeszcze ani razu w pierwszym składzie. W tej sytuacji, Oskar Zawada, o którym wspominał selekcjoner, dość często strzelający gole w holenderskim Waalwijk, nie wydaje się aż tak absurdalnym pomysłem, jak wyglądało to na pierwszy rzut oka.

Nie chcę nawet wymieniać nazwiska pewnego zawodnika, który, gdyby wrócił po prawie roku straconym przez kontuzje, do składu pewnego bardzo mocnego włoskiego klubu, stałby się z miejsca teoretycznie kandydatem do powołania.

Wnioski

Podsumowując, gdyby Michał Probierz kierował się wyłącznie tym, w jak silnych klubach i jak dużo grają kandydaci do kadry, pewniakami wydawaliby się na dziś:

Skorupski, Bułka, Majecki – Kiwior, Walukiewicz, Wieteska – Cash, Frankowski – Zieliński, Zalewski, Moder, S. Szymański, Linetty – J. Kamiński, Skóraś – Lewandowski, Buksa.

Szanse na poziomie mniej więcej pół na pół mieliby:

Dawidowicz, Kędziora – Gurgul, Reca, Bereszyński, Wdowik – Urbański, Struski, D. Szymański, Bogusz – Grosicki, Chodyna – Kownacki, Świderski, Piątek.

Jest jednak kilku zawodników spoza powyższej listy, których powołanie nie byłoby przesadą, patrząc na to, ile i w jakim klubie grają. Dzięki dobrym wynikom naszych klubów w Lidze Konferencji, jest wśród nich wcale niemało kandydatów z Ekstraklasy. Minął już chyba czas, gdy gracze naszej ligi byli powoływani na siłę albo wcale. A przecież w zestawieniu brakuje wielu wyróżniających się graczy spoza czołówki naszej ligi.

Trzeba pamiętać, że dzisiejszy tekst to tylko zabawa. Może posłużyć do weryfikacji, gdy Michał Probierz będzie tłumaczył, że powołał wyłącznie grających w klubach, albo że Yverdon Sport lub Atlanta to mocne zespoły. Mimo wszystko, stworzona dziś lista nie odbiega jakoś drastycznie od tego, czego możemy się spodziewać w prawdziwych powołaniach, poza paroma zawodnikami, którzy już wystarczająco wiele razy pokazali w kadrze, że kompletnie nie potrafią na nią przełożyć tego, jak grają w klubie.

WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:

Fot.: Newspix.pl

26 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama