Reklama

Czy Michał Probierz powołał piłkarzy grających najwięcej w silnych klubach? [ANALIZA]

AbsurDB

Autor:AbsurDB

15 marca 2024, 13:15 • 6 min czytania 2 komentarze

Pod koniec lutego opublikowaliśmy ranking 93 kandydatów do gry w reprezentacji Polski sklasyfikowanych wyłącznie według tego ile minut i w jak dobrych klubach grają. Dziś, po ogłoszeniu powołań na mecze barażowe możemy zweryfikować, czy Michał Probierz rzeczywiście wybrał zawodników grających dużo i do tego występujących w silnych klubach.

Czy Michał Probierz powołał piłkarzy grających najwięcej w silnych klubach? [ANALIZA]

Podstawowe założenie rankingu jest następujące: zawodnik jest oceniany tym wyżej, w im lepszym klubie występuje. Do tego dodana jest ocena na podstawie liczby minut, jakie spędził na boisku. Celem rankingu jest możliwość porównania reprezentanta, który grzeje ławę w niezłym klubie – jak na przykład Zalewski w Romie, Urbański w Bolonii, Majecki w Monaco, Skóraś w Brugii, Kamiński w Wolfsburgu, do takich, którzy nie schodzą z boiska w przeciętnym zespole, jak Adam Buksa w Antalyasporze, Bartłomiej Wdowik w Jagiellonii, Kamil Grosicki w Pogoni, czy Michał Helik w Huddersfield. (WIĘCEJ O SAMYM RANKINGU).

Spośród wymienionych w powyższym fragmencie czterech zawodników grających mało w silnych klubach, powołanie dostał tylko Zalewski, a z drugiej grupy wszyscy, poza Helikiem. Zatem logika selekcjonera jest prosta – większe szanse masz, grając regularnie w średnim klubie, niż grzejąc ławę w bardzo silnym.

W dalszej części tekstu omawiamy powołania na poszczególnych pozycjach. W tabelach na zielono zaznaczeni są zawodnicy, którzy na podstawie rankingu powinni być uwzględniani w pierwszej kolejności za grę w silnych klubach w dużej części spotkań. Na pomarańczowo wskazani gracze, którzy mogliby być brani pod uwagę. W ostatniej kolumnie wskazujemy, kto z nich rzeczywiście otrzymał wczoraj powołanie. Należy przy tym pamiętać, że ranking ocenia jedynie liczbę minut i siłę drużyny, w której gra zawodnik, bez analizy jakości jego gry, a z pewnością to było także istotnym czynnikiem, który brał pod uwagę sztab reprezentacji.

Reklama

Na bramce bez niespodzianek. Powołani zostali trzej golkiperzy grający w najsilniejszych klubach. Można zastanawiać się nad pominięciem Grabary, ale jego Kopenhaga jest jednak nieco słabsza od Nicei Bułki. Duński klub co prawda dopiero tydzień temu odpadł z Ligi Mistrzów, ale w lidze jest dopiero trzeci, a Nicea ma duże szanse na zakwalifikowanie się do europejskich pucharów w znacznie silniejszej lidze francuskiej. Oddzielną sprawą jest to, że Grabara spokojnie łapałby się do składu zdecydowanej większości reprezentacji, a jego brak powołań wynika przede wszystkim z tego, że mamy kłopot bogactwa na tej pozycji.

W powszechnej opinii zaskakujące wśród środkowych obrońców są powołania Walukiewicza i Salamona, tymczasem ranking wskazuje, że zawodnik Lecha jest wysoko wśród zawodników na tej pozycji, a defensor Empoli to wręcz oczywisty kandydat do powołania. Natomiast biorąc pod uwagę siłę klubu, w którym gra, najbardziej zadziwia decyzja o zabraniu Pawła Bochniewicza. Jego Heerenveen to według rankingu Elo klub na poziomie Piasta, czy Górnika, których gracze – Ariel Mosór czy Rafał Janicki – nie mogliby pewnie liczyć na powołanie nawet przy świetnej grze w klubach środka tabeli Ekstraklasy. Kto w takim razie za Bochniewicza? Tomasz Kędziora, którego PAOK wczoraj rozgromił 5:1 Dinamo Zagrzeb w walce o ćwierćfinał Ligi Konferencji i jest wiceliderem ligi greckiej. Generalnie jednak, powołania na tej pozycji nie zaskakują. Piątkowski gra w Granadzie chyba za mało minut, a Helik minut gra dużo, ale w bardzo słabym klubie, nie wspominając o Patryku Pedzie, którego SPAL kiepsko sobie radzi w trzeciej (!) lidze włoskiej, a jego powołania były pomyłką.

Powołani zostali zdecydowanie najlepsi prawi obrońcy – Cash i Bereszyński. Natomiast wybór lewego obrońcy szokuje. Puchacz gra w klubie, który imponuje dziś tylko nazwą, która przywodzi na myśl dawne sukcesy. Kaiserslautern jest poważnie zagrożone spadkiem do 3. Bundesligi i dało sobie strzelić najwięcej goli w lidze – pięćdziesiąt w dwudziestu pięciu meczach! Nadzieję może dawać fakt, że od czasu sporządzenia rankingu wygrało dwa mecze, ale w obu przypadkach rywalami były zespoły ze strefy spadkowej. Michał Karbownik gra w silniejszym klubie – Hertha BSC, a w Jagiellonii świetnie spisuje się Bartłomiej Wdowik. Dziwi też nieco fakt powołania tylko trzech nominalnych bocznych obrońców przy aż ośmiu środkowych pomocnikach, ale mamy tu dość duże możliwości wymienności pozycji.

Reklama

Spośród wszystkich pozycji, to właśnie wśród środkowych pomocników wygląda na to, że selekcjoner w najmniejszym stopniu kierował się tym, ile i w jak dobrych klubach grają piłkarze. Spośród ośmiu zawodników najwyżej sklasyfikowanych w rankingu, powołani zostali zaledwie trzej. Piotr Zieliński, Sebastian Szymański to pewniacy. Jakub Moder znacząco poprawia swój ranking dzięki graniu (świetnemu) po kontuzji, a decyzja o uwzględnieniu Jakuba Piotrowskiego i Damiana Szymańskiego także się broni. Inaczej jest w przypadku Bartosza Slisza i Tarasa Romanczuka.

Karol Linetty gra dość regularnie w klubie o dwie klasy lepszym od klubów tych dwóch zawodników, ale chyba zbyt wiele razy zawiódł w reprezentacji, by ten fakt mógł mu pomóc. Atlanta United, do której przeszedł Slisz, jest klubem na poziomie porównywalnym z Legią, co potwierdza także ranking Opta, ale umówmy się, że nie za dwa mecze w MLS dostał powołanie. Żurkowski gra regularnie w Empoli, które jest znacznie silniejsze od polskich zespołów. Szanse Kacpra Urbańskiego pogrzebało wypadnięcie ze składu Bolonii. Mateusz Bogusz gra w USA w zespole lepszym, niż klub Slisza, ale na jego pozycji mamy kłopot bogactwa, więc trener Probierz jest tu usprawiedliwiony. Nie wypaliło na razie pozyskanie Santiago Hezze do gry w naszej kadrze, a odebrałby w niej prawdopodobnie miejsce Tarasa Romanczuka. „Obrońcy polskości” protestujący przeciwko jego powołaniu muszą zatem pamiętać, że za mieszkającego od dekady w Polsce Tarasa wszedłby pewnie nie mówiący ani słowa po polsku Hezze.

Po kontrowersyjnym środku pola czas na budzące znacznie mniej emocji skrzydła. Skóraś i Kamiński wciąż grają za mało i trzeba przyznać, że pod tym względem selekcjoner jest bardzo konsekwentny. Natomiast kompletnie poza orbitą zainteresowania zarówno dziennikarzy, jak i kibiców jest Adrian Benedyczak, który regularnie gra i strzela (choć głównie z rzutów karnych) w zespole zdecydowanego lidera Serie B – Parmy. Jeżeli Adrian miałby dołączyć do kadry, to chyba nie kosztem Dominika Marczuka, który przeżywa wspaniały czas w życiu, ale ewentualnie gracza z innej pozycji – być może ze środka pola.

W ataku selekcjoner miał olbrzymi dylemat wyboru priorytetów: brać grających w słabych klubach, czy zawodników silniejszych ekip, którzy jednak nie występują regularnie w pierwszym składzie. Wygląda na to, że wybrał to pierwsze, ale wyjątek zrobił dla Świderskiego. Dwa tygodnie temu pisaliśmy:
Krzysztof Piątek i Adam Buksa grają w podstawowych składach, ale przecenianie tureckich klubów może nam się odbić czkawką. Başakşehir Piątka to klub według rankingu Elo słabszy od Rakowa i zajmuje w lidze dopiero siódme miejsce. Podejrzewam, że nikt nie uznałby, że polski napastnik strzelający regularnie dla Rakowa jest lepszy od Milika, grającego niewiele, ale jednak w Juventusie.

Otóż znalazł się ktoś taki i był nim Michał Probierz, powołując obu graczy tureckiej ligi. W przypadku Milika i Włodarczyka przeszkodą pewnie była liczba minut. Zawodnik Sturmu Graz gra ostatnio coraz mniej i decyzja selekcjonera może się bronić, ale Milik wrócił do pierwszego składu trzeciego w lidze Juventusu i strzelił gola Atalancie, zaś Świderski ostatni raz więcej niż 60 minut rozegrał w październiku, a od 15 października gola strzelił tylko Mołdawii i fatalnie spisującemu się Sassuolo.

Generalnie jednak powołania selekcjonera można zrozumieć. Widać, że siła klubu, a przede wszystkim liczba rozegranych ostatnio minut ma dla niego duże znaczenie. Jego autorską rękę najbardziej widać wśród środkowych pomocników i napastników, a więc na pozycjach najważniejszych w kontekście meczu z Estonią. Miejmy nadzieję, że jego dogłębna analiza składu na tych pozycjach okaże się rozsądniejsza od suchych cyfr. Trzymamy kciuki!

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyk

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Ekstraklasa

Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Antoni Figlewicz
0
Prezes Zagłębia: Jest niedosyt, ale nie chcemy mieć wszystkiego na tu i teraz

Komentarze

2 komentarze

Loading...