Reklama

Ekstraklasa - 23. Kolejka

Mikael Ishak 32"
Mikael Ishak 68"
Joel Pereira 85"

Demolka! Lech roznosi Pogoń w pył. Tak gra kandydat na mistrza!

Jakub Białek

01 marca 2025, 19:51 • 5 min czytania 146 komentarzy

Lech Poznań postawił nad sobą tej wiosny już wiele znaków zapytania, ale dziś wszystkie je rozwiał – tak, jednak jest ekipą, która naprawdę poważnie myśli o mistrzostwie Polski i jest gotowa do walki o tytuł. Pogoń Szczecin to najlepsza drużyna tej rundy. Aż do dziś wygrała wszystkie wiosenne spotkania. Notuje u siebie rewelacyjną średnią – 2,55 punktu na mecz. I Lech ją pokonał w sposób pewny, wyrachowany, bezdyskusyjny. Ba! Lech ją wręcz zdemolował.

Demolka! Lech roznosi Pogoń w pył. Tak gra kandydat na mistrza!

Oj, jak bardzo Kolejorz potrzebował właśnie takiego meczu. Wyglądał świetnie na inaugurację rundy z Widzewem, ale co z tego, skoro później wyszło, że na tle łodzkiego zespołu świetnie wygląda nawet Śląsk Wrocław? Rozbił Zagłębie po zrywach Walemarka, ale to tylko Zagłębie, nic to zwycięstwo nie musiało oznaczać. Dał się pokonać Rakowowi, co jeszcze można wybaczyć, ale dał się też pokonać Lechii, co akurat trudno zrozumieć, nawet mimo szybkiego czerwa Douglasa.

Reklama

Wiadomo, że ten zespół ma ogromny potencjał – wystarczy zobaczyć na jego kadrę. To nie przypadek, że jest liderem Ekstraklasy. Ale jednocześnie, o czym wspomnieliśmy wyżej, zaczął rundę tak, że kibice przed hitowym starciem w Szczecinie mogli zagryzać paznokcie zastanawiając się, co tym razem odwalą piłkarze z Poznania. I odwalili – prawdziwy koncert!

Dojrzały występ Lecha

Co najbardziej odróżniało dziś Lecha od Pogoni? Dojrzałość. Kolejorz wyglądał jak ekipa, która wie, po co przyjechała i skrupulatnie realizuje swój plan. Wycofuje się, gdy trzeba, nie szarżuje, czeka na kontry, skupia się na starciach fizycznych, które nie leżą przecież w jego DNA. Stawia na trzech nominalnych stoperów, ustawiając Milicia na lewej stronie defensywy, żeby lepiej zabezpieczyć tyły, choć to również jest zachowanie niepodobne do Nielsa Frederiksena, który uwielbia atakować zawsze i wszędzie.

Takie działania były niezbędne, bo gdyby poznaniacy poszli na otwartą wymianę ciosów, mogliby się nie odkręcić z rajdów Grosickiego i strzałów Koulourisa. A Pogoń? Podeszła do tego spotkania jak do każdego innego u siebie, zupełnie jakby po drugiej stronie stał beniaminek czy inny zespół z dolnych rejonów tabeli. Ruszyła od początku jak wściekłe psy, które chcą zagryźć swoją ofiarę. Ustawiała bardzo wysoko linię defensywy, pressowała już pod polem karnym rywala, który swoją drogą miał duże problemy z mijaniem tych zasieków, raz po raz szukała prostopadłych podań.

To działało. W środku pola piłki zbierał Kurzawa, Koutris z Wahlqvistem jak zwykle nękali bokami, Grosicki szukał dla siebie miejsca w środku. Sam Koulouris, mający za sobą wyborną serię, miał na początku spotkania trzy klarowne okazje, ale albo nie potrafił zabrać się z piłką (a gdyby to zrobił, szedłby z Grosickim na bramkarza), albo uderzył w Mrozka (po świetnym podaniu ze skrzydła), albo trafił w słupek po rykoszecie, po którym golkiper Lecha zastygł. W innej akcji Portowcy mieli ze trzy szanse na wbicie piłki do siatki, lecz wszystkie zmarnowali, a dwa razy powstrzymał ich stojący na linii Carstensen.

Lech przetrwał nawałnicę, a później Pogoń była już bezzębna.

Kolejorz przetrwał ciężkie chwile

Dopiero po otwarciu wyniku – czyli po dwóch kwadransach – gra się wyrównała. Tak jakby Lech dopiero po strzelonym golu uwierzył, że może przeciwstawić się zespołowi, który jak dotąd wygrał swoje wszystkie wiosenne mecze. Gholizadeh świetnie zagrał na uwolnienie, Sousa dobrze podprowadził akcję, Hakans prześcignął Przyborka, a Ishak celnie strzelił, ale największy udział przy tym trafieniu miał Cojocaru. Bo umówmy się – uderzenie fińskiego skrzydłowego było proste, przewidywalne i nie miało prawa zaskoczyć tak klasowego bramkarza. I ten niby nie dał się zaskoczyć, lecz odbił futbolówkę prosto pod nogi rywala, który dołożył nogę do pustej bramki.

Pogoń może mieć pretensje do Cojocaru, ale w pierś powinien uderzyć się każdy z piłkarzy, bo od tego momentu Portowcy pozwalali rywalom na dużo więcej. Jeszcze przed przerwą Kolejorz trafił do siatki drugi raz po pięknej kombinacji Gholizadeha i Sousy. Trafienie zostało jednak odwołane ze względu na minimalnego spalonego chwilę wcześniej. Ofsajd nie miał wielkiego wpływu na powodzenie akcji, ale przepisy to przepisy – ramię Carstensena ewidentnie przekroczyło wyrysowaną linię, trafienie trzeba było cofnąć.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Po zmianie stron Lech sukcesywnie zabijał emocje na dwa sposoby – neutralizując ataki rywala i samemu dążąc do kolejnych trafień. Gol na 2:0? Głupi faul Kurzawy na Sousie w szesnastce i karny zamieniony na gola przez Ishaka. Gol na 3:0? Przepiękna kropka nad i w wykonaniu Joela Pereiry, który przelobował bramkarza ze Szczecina.

To już był nokaut.

Swoją drogą, chyba nie ma lepiej obsadzonej pozycji w lidze niż prawa obrona w Lechu Poznań. Pereira to absolutny kozak i jeden z najlepszych piłkarzy Kolejorza w rundzie jesiennej. Trzeba mieć naprawdę dużą wyobraźnię, żeby ściągać konkurencję dla takiego grajka i trzeba jednocześnie mieć kapitalne oko do piłkarzy, żeby znaleźć kogoś jeszcze lepszego.

Carstensen zagrał kolejne znakomite zawody na polskich boiskach. Do momentu bramki Kolejorza tylko on grał na poziomie drużyny walczącej o mistrza i to – jakby powiedział Adam Nawałka – zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Wystawił Hakansowi patelnię na piąty metr (co za kiks Fina…), dwa razy wybił piłkę z linii, pełno było go pod oboma bramkami. Dużą pociechę z Duńczyka będzie mieć Lech, przynajmniej do końca sezonu. Kibice mogą żałować, że przy transferze Kolejorz nie zapewnił sobie opcji wykupu.

Nie najgorzej obsadzone zdaje się być też prawe skrzydło. Walemarka za 1,8 mln euro, który przed tygodniem szalał w ofensywie, zastąpił inny piłkarz za podobną kwotę, Gholizadeh, i okazał się jednym z motorów napędowych Kolejorza. Ten zespół naprawdę ma wszystko, żeby z powodzeniem bić się o mistrzostwo Polski. A jeśli się na czymś wykłada, to zwykle na kłodach, które sam podrzuci sobie pod nogi.

Dziś udowodnił, że jest poważną drużyną i szarżuje po mistrzostwo Polski. Zobaczymy, czy idzie po nie jak po swoje, czy za chwilę znów będzie podrzucać sobie kolejne przeszkody.

2 -
Cojocaru
4
Wahlqvist
3
Lončar
3
Borges
3
Koutris
4
Ulvestad
3
Gamboa
3
Kurzawa
3
Przyborek
3
Koulouris
5
Grosicki
L. Kuźma 5

Zmiany:

icon-swap
João Gamboa
3
K. Łukasiak
icon-swap
Rafał Kurzawa
3
M. Wędrychowski
icon-swap
Leonardo Koutris
3
P. Paryzek
icon-swap
Fredrik Ulvestad
4
O. Korczakowski
icon-swap
A. Przyborek
3
A. Klukowski

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

146 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama

Statystyki

15
Wszystkie strzały
19
4
Strzały celne
7
5
Strzały niecelne
1
6
Zablokowane strzały
11
10
Strzały z pola karnego
14
5
Strzały spoza pola karnego
5
4
Interwencje bramkarza
3
329
Liczba podań
393
253
Celne podania
320
77%
Celne podania%
81%
46%
Posiadanie piłki
54%
4
Rzuty rożne
3
14
Faule
14
1
Spalone
4
2
Żółte kartki
1

Informacja o meczu

Data:
sobota, 01 marca 2025 16:30
Sędzia:
L. Kuźma
Reklama