Reklama

Galaktyczny Mbappe, czyli pochwała cierpliwości

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

20 lutego 2025, 11:45 • 5 min czytania 12 komentarzy

Oczekiwania były kosmiczne. Rzeczywistość okazała się brutalna. Scenariusz pierwszych miesięcy Kyliana Mbappe w Realu mogliby nakreślić jedynie bardzo smutni ludzie. Na przykład taki Ingmar Bergman do spółki z Emilem Cioranem. Problem w tym, że obaj nie żyją. Zakładamy więc, że aż tak koszmarnego początku Francuza na Bernabeu nie przewidział nikt. Jednak na przekór nihilistom i innym marudom, prędko doczekaliśmy się wielkiego odrodzenia i scen godnych „Amelii” albo „Nietykalnych”.

Galaktyczny Mbappe, czyli pochwała cierpliwości

„Kylian Mbappe w ogniu krytyki. O tym mówi cały świat”;

„Mbappe przeżywa wielki kryzys. W Realu panuje niepokój”;

„Kryzys pewności siebie, który pożera Mbappe”;

„Gdzie się podział Kylian Mbappe?”;

Reklama

„Jak uratować Kyliana Mbappe?”;

„Mbappe spalony totalnie. Upadek, którego nie sposób było przewidzieć”;

Od czasu, gdy w mediach masowo publikowano teksty okraszone podobnymi tytułami minęło kilkanaście tygodni. O wielowarstwowym kryzysie dyskutowano wszędzie – od Nowej Zelandii, przez Mongolię, po Honduras. Apogeum nastąpiło na przełomie listopada i grudnia.

Pamiętacie ten obrazek z tunelu, który stał się viralem? Gość, który miał być dla Królewskich zbawicielem, przypominał gnębionego przez klasę pierwszaka na szkolnym korytarzu.

Pamiętacie mecz na Anfield? Spartolony rzut karny był tylko zgniłą wisienką na spleśniałym torcie w postaci fatalnego występu. Być może najgorszego w całej karierze Francuza. W pewnym momencie nawet angielskim kibicom zrobiło się go żal na tyle, że przestali gwizdać, gdy był przy piłce.

Niegdyś podręcznikowa pewność siebie, szorowała po dnie.

Reklama

Wspomniany mecz z Liverpoolem i wczorajsze spotkanie z Manchesterem City dzieli równe dwanaście tygodni.

W środowy wieczór na Bernabeu król był jeden i nazywał się Kylian Mbappe. Francuz napoczął Anglików eleganckim lobem, poprawił prawym sierpowym, a znokautował soczystym uderzeniem lewą nogą ze skraju pola karnego.

CZYTAJ WIĘCEJ: Guardiola rzucił ręcznik. Koncert Mbappe i bezradny Manchester City

Goście z Manchesteru głównie stali (albo leżeli, jak Josko Gvardiol) i patrzyli na pana Kyliana z rozdziawionymi buziami.

A więc 84 dni od najgorszego do najlepszego występu Kyliana Mbappe w królewskich barwach. Co wydarzyło się w tak zwanym międzyczasie?

Cierpliwość

Wsparcie ze strony klubu, rozsądne gospodarowanie czasem gry i umiejętne osadzenie w taktyce – tak brzmiały trzy podstawowe składowe, które zdaniem francuskich dziennikarzy miały złożyć się na polepszenie sytuacji Mbappe w Realu. Receptę wystawiono 29 listopada.

W tym samym czasie otoczenie Francuza powtarzało, że należy zachować spokój. – Tak, Kylian przechodzi trudny moment, ma problemy psychiczne, ale wyjdzie z tego. Potrzebuje jedynie czasu i pracy ze specjalistami – zapewniali jego bliscy.

Carlo Ancelotti z regularnością godną kolejnych rakiet rozbijanych przez Elona Muska podkreślał, że trzeba być cierpliwym i jednocześnie osłaniał swojego nowego podopiecznego ojcowskim ramieniem.

Sam Mbappe nie schował się. Podniósł gardę z pokory i stanął przed kibicami. W kilku wywiadach opowiedział o tym, z czym się boryka. Przyznawał wprost, że nie jest mu łatwo. Ale nie był to płacz gościa, który sprawia wrażenie utopionego w mule zalegającym na dnie Rowu Mariańskiego. Równolegle ze smutkiem od Francuza emanował spokój. I wiara w to, że niedługo wszystko wróci do normy.

Znów cierpliwość

Wsparcie ze strony klubu było podręcznikowe. A co z gospodarowaniem czasem gry i osadzeniem w taktyce? Okazało się, że to sprawy drugorzędne. Albo inaczej: Ancelotti po prostu wiedział, co robi. Od początku.

Mbappe praktycznie nie siadał na ławce, a trener Królewskich konsekwentnie wystawiał go na szpicy. Złamał się tylko kilka razy i były to najgorsze występy Francuza (między innymi ten z Liverpoolem).

Ostatnie mecze udowadniają, że 26-latek już w pełni odnajduje się na środku. Zaczął doceniać i wykorzystywać zalety tej pozycji. Nie było łatwo, ale opanował to na mistrzowskim poziomie.

Nawet po wczorajszym triumfie podkreślał w rozmowie z „L’Equipe”: – Jak powiedziałem w dniu mojej prezentacji, potrafię grać na wszystkich trzech pozycjach w ataku. Bez względu na to, na której z nich będę grać, będę miał takie samo nastawienie. Dziś była to „dziewiątka”, jutro może być lewe lub prawe skrzydło. Nieważne.

Ważne, że przy tym coraz lepiej dogaduje się z Viniciusem (z wzajemnością) oraz – rzecz jasna – Rodrygo i Judem Bellinghamem.

I jeszcze raz cierpliwość

Możemy pisać różne rzeczy, a na koniec zawsze wjeżdżają liczby. I tym razem nic tak jak one nie potwierdza tezy, że Mbappe znów jest wielki.

Uznajmy, że punktem kulminacyjnym było starcie z Liverpoolem (i samym sobą) na Anfield (27 listopada). Po nim (od 1 grudnia) Mbappe rozegrał 20 spotkań, w których strzelił 19 goli. Wcześniej miał na koncie dziewięć trafień w 18 meczach. Tylko w tym roku wybiegał na boisko 14 razy i zdobył 14 bramek.

Pewność siebie rośnie wraz z coraz wyższą średnią i kolejnymi przekraczanymi granicami.

W środowy wieczór Mbappe nie tylko wprowadził Real do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale też indywidualnie przekroczył magiczną barierę 500. Oznacza to, że w swojej karierze miał udział przy 500 golach. Obecnie już nawet 501. Bramki dla klubów i reprezentacji zdobywał 359 razy, a także zanotował 142 asysty.

To wszystko osiągnął w wieku 26 lat i 61 dni. W tym samym wieku Leo Messi miał na koncie cztery Złote Piłki. Cristiano Ronaldo rozpoczął kompletowanie swojej kolekcji jako 23-latek. Tymczasem Francuzowi pod koniec ubiegłego roku wmawiano, że pora, by zaczął zastanawiać się, czy sięgnie choćby po jedną statuetkę sygnowaną przez „France Football”.

Dziś Mbappe znów jest na dobrej drodze po Ballon d’Or. Aby jednak zrealizować tę misję, najpierw musi wznieść puchar po zwycięstwie w Lidze Mistrzów. A pod tym względem również jest prawiczkiem. Bardzo zdeterminowanym prawiczkiem.

***

„Mbappe: Chcę naznaczyć epokę i napisać historię w Realu Madryt”;

„Mbappe jest wielki!”;

„Geniusz i mistrz!”;

„Wspaniały!”;

To kilka z wczorajszych i dzisiejszych tytułów. Pozmieniało się.

Głupotą było głoszenie ostatecznego upadku Mbappe. Natomiast jego odrodzenie to pochwała cierpliwości. Dziś Francuz jest galaktyczny. Dokładnie taki, na jakiego w Madrycie liczono.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Michał Kołkowski
21
Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Francja

Piłka nożna

Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Michał Kołkowski
21
Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”