Powiedzmy sobie szczerze – mecz trzeciej rundy turnieju w Dubaju nie był dla naszej rodaczki specjalnie wymagającym przeżyciem, choć do spotkania z Dajaną Jastremską Polka przystępowała z niekorzystnym bilansem bezpośrednich starć. Obie panie spotkały się na korcie raz, sześć lat temu. Podczas Billie Jean King Cup w Zielonej Górze Iga Świątek zaznała goryczy porażki, ale wówczas… sami wiecie, że wtedy to był inny tenisowy świat.
Teraz, w erze wielkich sukcesów Polki, trudno wyobrazić sobie, by Jastremska wyszła na kort i zaczęła nagle dyktować warunki. Tenis miewa swoje kaprysy, ale nawet jeśli Ukrainka miała swoje dobre momenty, to dziś było widać, kto jest rankingową “dwójką”, a kto plasuje się w zestawieniu najlepszych zawodniczek pod koniec piątej dziesiątki. Za nami mecz bez większej historii, w którym Świątek kontrolowała kort i od początku do końca utrzymała wystarczająco wysoki poziom.
Na początku spotkania panie trochę się badały – obie jakby sprawdzały, na ile mogą sobie pozwolić i jak dysponowana jest rywalka. Potem nieco przyspieszyła Polka, która w szóstym gemie rozpoczęła serię przełamań. Serię, bo reakcja Jastremskiej była momentalna – Ukrainka z podniesioną głową stawiła czoła Polce i nie pozostała jej dłużna. Gdy w dziesiątym gemie zanosiło się na przełamanie numer pięć, Ukrainka odwróciła trend. Choć nie było łatwo, bo Polka miała dwie piłki setowe i była naprawdę blisko ustawienia sobie rywalki.
W końcu się udało, nasza rodaczka wygrała 7:5 i ze spokojną głową weszła w drugiego seta.
Jej gra daleka była od perfekcji i widać było, że Jastremska ma potencjał by postawić się Świątek. Ukrainka nie wytrzymała jednak presji, jaką nałożyła na nią przegrana w pierwszej partii i popełniła całe mnóstwo niewymuszonych błędów. Seta numer dwa zaczęliśmy od utrzymania podania Polki i potem gładkiego przełamania na korzyść Igi. W międzyczasie Jastremska próbowała jeszcze pomagać sobie wsparciem fizjoterapeutycznym – przy stanie 7:5, 3:0 dla Świątek, jej rywalka poprosiła o dłuższą przerwę i starała się zaradzić jakiemuś dyskomfortowi mięśniowemu.
Trudno powiedzieć jakiemu, bo na korcie nie wyglądało to zbyt podejrzanie. Wystąpił chyba jednak jakiś problem z prawym ramieniem, które Jastremska miała rozmasowywane przez dobre kilka minut. Może i to był klucz do gładkiej porażki w drugim secie i kolejnego “bajgla” do kolekcji Igi Świątek. Polka pewnie zameldowała się w kolejnej rundzie turnieju w Dubaju i już czekamy na jej spotkanie w ćwierćfinale. Może nieco trudniejsze, może mające nieco większy ciężar gatunkowy. Sporo wskazuje na to, że Polka spotka się z zawodniczką, która udźwignie ciężar meczu, a nie tylko jednego seta – po drugiej stronie siatki stanie wygrana z pary Peyton Stearns/Mirra Andriejewa.