Reklama

Zadymy, ringowe wojny i dwie dekady w boksie. Derek Chisora na ostatniej prostej swojej kariery

Błażej Gołębiewski

Autor:Błażej Gołębiewski

12 lutego 2025, 12:53 • 12 min czytania 8 komentarzy

Jednego z braci Kliczków spoliczkował, drugiego opluł. W innego rywala rzucił stołem na konferencji prasowej. Słynie z awantur, ale też ringowych wojen i pojedynków z najlepszymi pięściarzami świata. Derek Chisora wygrał właśnie swoją 49. walkę w zawodowej karierze i zapowiedział, że kolejne starcie będzie jego ostatnim. Z kim może spotkać się jeszcze między linami? Jak właściwie przebiegała jego osiemnastoletnia przygoda z boksem? I jakie były największe skandale z udziałem “Del Boya”?

Zadymy, ringowe wojny i dwie dekady w boksie. Derek Chisora na ostatniej prostej swojej kariery

O Dereku Chisorze spokojnie można byłoby napisać książkę. I to dość grubą, bo przecież samego materiału sportowego jest sporo – “Del Boy” właśnie stoczył swoją 49. walkę zawodową. Ale głośno było o nim od zawsze nie tylko ze względu na jego wyczyny w ringu, choć oczywiście i te wywoływały ogromne zainteresowanie. Tak jak i choćby pochodzenie Brytyjczyka, który na świat nie przyszedł wcale na Wyspach, a w Zimbabwe. 

Karierę pięściarza mógł skończyć wiele lat temu. Jako 41-letni, doświadczony i zarazem wyniszczony już zawodnik, zachwycił jednak w miniony weekend ekspertów i fanów boksu na całym świecie, w spektakularnym stylu wygrywając walkę z Otto Wallinem. Starcie, w którym był skazywany przecież na porażkę. Kolejny jednak raz dała o sobie znać nie tylko nieprzewidywalność wagi ciężkiej, ale też samego Dereka. 

Bo przecież trudno spodziewać się po wiekowym już zawodniku z królewskiej kategorii, który przy okazji nie zalicza się do grona najwybitniejszych, mając aż 13 porażek na koncie, że zachowa szczególną świeżość w końcówce dwunastorundowego pojedynku. Jasne, tylko nie wtedy, gdy mowa o “Del Boyu”. Chisora słynie bowiem z nieustępliwego parcia do przodu niezależnie od okoliczności – i to właśnie jeden z głównych powodów, dla których kochają go miłośnicy szermierki na pięści z całego globu. Chociaż Brytyjczyk ma też równie pokaźne, a może i nawet większe grono antyfanów. 

Reklama

Zanim jednak przejdziemy do tej kwestii, warto przyjrzeć się obiektywnym okiem karierze Dereka. Ta bowiem właśnie wkroczyła w pełnoletność – przygoda Chisory z boksem trwa już bowiem aż osiemnaście lat. Jak w tym czasie prezentował się między linami “Del Boy” i jak w ogóle trafił na wyspiarskie ringi? 

Wychowany przez wojowników

Cofnijmy się aż do samych narodzin pięściarza, czyli 29 grudnia 1983 roku. Mały Derek przyszedł na świat w niezbyt sprzyjających rozwojowi sportowemu warunkach, bo rodząc się na przedmieściach Harare, stolicy Zimbabwe. Mowa o Mbare – jednej z najstarszych części miasta, ale też zarazem jednej z najbiedniejszych. Opieka nad dzieckiem stała się kłopotliwa dla rodziców Chisory, którzy po wielu kłótniach postanowili się rozstać. Czterolatkiem zajęli się dziadkowie mieszkający w Hatfield. 

I jeśli w tym momencie pomyśleliście już o Wielkiej Brytanii, to małe sprostowanie – angielsko brzmiąca nazwa odnosi się nie do miasta w Anglii, a kolejnej dzielnicy Harare. Ale tym razem już znacznie bogatszej, bardziej prestiżowej. Przede wszystkim dającej młodemu chłopakowi szansę na względnie normalne dzieciństwo, przynajmniej pod kątem edukacji. Jak się jednak okazało, nieszczególnie przypadła ona do gustu Derekowi. 

W szkole należał do grona uczniów kłopotliwych. Ba, wyznaczał wręcz granice problematyczności, co boleśnie odczuł na własnej skórze dyrektor placówki, do której chodził młody Chisora. Przyszły pięściarz nie miał oporów, by stłuc dużo starszego od siebie pryncypała, co oczywiście nie pomogło mu w uzyskaniu dyplomu. Jak się okazało, zapędy ku walce na pięści nastoletni Derek czerpał nie tylko ze swojego krewkiego charakteru, ale i domowych treningów pod okiem wuja – Paulo De Souzy. 

Nazwisko średnio pasuje do Zimbabwejczyka? Owszem, bo i również ta postać kryje za sobą ciekawą historię. De Souza to syn portugalskiego żołnierza służącego między innymi w Angoli czy Mozambiku, który w Harare odnalazł miłość swojego życia. A jej owocem był właśnie Paulo. 

Reklama

Po ojcu przejął to, czego można się było spodziewać – rygor, musztrę, niezłomność. I wszystko zaszczepił w Dereku, opiekując się nim w Hatfield w domu wielorodzinnym. Jedno z pomieszczeń przystosował do regularnych ćwiczeń bokserskich, zawieszając w nim worek treningowy. Wiedział, w jaki sposób pokierować młodego chłopaka, bo sam miał za sobą epizod w boksie. We wszystkim brał jeszcze udział młodszy brat Paulo, Aires. 

Myślę, że jego wczesne doświadczenia życiowe ukształtowały go jako osobę, którą jest w dorosłym życiu; od rozwodu rodziców po dyscyplinę wojskową wpojoną mu przeze mnie. Zmuszałem go do uderzania w worki treningowe w domu. Jako młody chłopak potrafił walczyć ze znacznie starszymi facetami i bić ich bez opamiętania – mówił po latach Paulo De Souza. 

Kiedyś Airesowi i Derekowi starsi chłopcy ukradli rowery. Postawiłem im wtedy ultimatum: macie do nich iść i odzyskać, co wasze. Udało im się. Walczyli i zwyciężyli. Derek był tak naprawdę produktem dwóch wojowników: mnie i mojej siostry, a jego matki, Violi. Potrafiła bez problemu powalić mężczyznę na ziemię – opowiadał wuj Chisory. 

Siła kobiety tkwiła nie tylko w jej rękach, ale i głowie, bowiem zadbała o swojego syna bez większego wsparcia ze strony jego ojca. To pojawiło się w momencie, gdy Viola wyemigrowała do Wielkiej Brytanii. Nastoletni wówczas Derek zamieszkał z tatą w Zimbabwe, ale niedługo później dołączył do matki. I ten krok okazał się kluczowy w kontekście rozwoju jego sportowej kariery. 

Nie bał się najlepszych, choć z nimi przegrywał 

Chisora, jak można było się domyślić, na początku swojego nowego życia nie zajął się po prostu regularnymi treningami, a dalej szukał wrażeń na ulicach. Udawało mu się je znaleźć – po jednej z bójek w 2002 roku, a więc trzy lata po osiedleniu się w północnym Londynie, został aresztowany, bo wybił przeciwnikowi kilka zębów. Wtedy zajmujący się nim kurator zaproponował: Derek, zacznij chodzić na boks, bo inaczej skończysz albo w więzieniu, albo na bruku. I, co ciekawe, Derek posłuchał. 

Po dwudziestu walkach w boksie olimpijskim, spośród których można wybrać na przykład wygrany pojedynek o amatorskie mistrzostwo Anglii, przyszedł czas na karierę zawodową. Chisora zdecydował się na nią w wieku 24 lat. W 2010 roku legitymował się już bilansem 14-0 po drugiej walce z Samem Saxtonem, w której zwycięstwo pozwoliło mu obronić pas brytyjskiego mistrza wagi ciężkiej. I znowu dał o sobie znać kompletnie nieprzewidywalny charakter “Del Boya”, który pobił ówczesną dziewczynę. 

Twierdził, że znalazł w jej telefonie wiadomości wskazujące na to, że go zdradza. To według Dereka wystarczający powód, żeby dopuścić się fizycznej agresji w stosunku do kobiety. Ale angielski sąd spojrzał na niego łaskawym okiem. Mając na uwadze wcześniejsze przewinienia Chisory, w tym napaść na policjanta czy posiadanie broni, uznał bowiem, że sprawiedliwa będzie niska kara, wymierzając pięściarzowi 2 tygodnie więzienia w zawieszeniu na dwa lata. 

Skupmy się jednak na razie na sportowej stronie życia “Del Boya”. Najlepiej opowiadają o niej jego ringowe porażki, choć udawało mu się wygrywać na przykład z Carlosem Takamem, Kubratem Pulewem czy Malikiem Scottem, późniejszym trenerem Deontaya Wildera. Chisora ma też na rozkładzie Danny’ego Williamsa, który przecież całkowicie nieoczekiwanie zwyciężył swego czasu Mike’a Tysona. Ale po starciach z rywalami z najwyższej światowej półki nigdy nie udawało się Derekowi wychodzić z ringu z podniesioną ręką. 

Trzynaście porażek. W przypadku większości pięściarzy to bilans świadczący o umiejętnościach raczej przeciętnych niż topowych. Trzeba się jednak przyjrzeć nazwiskom, z którymi Chisora nie poradził sobie między linami. Trzykrotnie był to choćby Tyson Fury. “Del Boya” pokonywali ponadto: Witalij Kliczko, Oleksandr Usyk, wspomniany Kubrat Pulew, na którym Derek wziął później rewanż, Joseph Parker czy David Haye. 

I nie można powiedzieć, że w tych walkach Chisora nie zostawiał w ringu serca. Z jakiegoś przecież powodu wciąż zestawiano go z najlepszymi. Derek był zawsze oceniany jako nieprzewidywalny, ale to, co kochał w nim od zawsze najbardziej przede wszystkim jego promotor, Frank Warren, to naturalna zdolność do trash-talku. Ba, Chisora nie ograniczał się do słów, często przechodząc do rękoczynów względem swoich kolejnych rywali. To właśnie znak rozpoznawczy brytyjskiego pięściarza pochodzącego z Zimbabwe. 

Z Chisorą nudzić się nie da 

W 2012 roku Witalij Kliczko był już co prawda po czterdziestce, ale wciąż dzierżył pas mistrza WBC w wadze ciężkiej. I nie udawało się go odebrać Ukraińcowi choćby naszym rodakom: Tomaszowi Adamkowi czy Albertowi Sosnowskiemu. Swoją szansę dostał również Derek Chisora. Od razu pokazał, że dotychczasowe dokonania Kliczki i jego status w zawodowym boksie niewiele dla niego znaczą. 

Na ważeniu pojawił się w chuście zakrywającej połowę jego twarzy. Szybko zbliżył ją do ukraińskiego czempiona, po czym doszło do zderzenia czołami obu pięściarzy. Chisorze całkowicie puściły hamulce, bo po chwili bardzo bliskiego zwarcia wypłacił Kliczce uderzenie z otwartej ręki prosto w twarz. Ale to jeszcze nic – w ringu, w czasie przedstawiania zawodników, opluł dużą ilością wody drugiego z braci, Władimira. 

Walkę z Witalijem przegrał na pełnym dystansie. Nie dał się znokautować, do tego zrobił show – tego pragnęli brytyjscy kibice. Krótko później zestawiono więc Chisorę z Davidem Hayem, który akurat miał za sobą porażkę z drugim z braci, rzeczonym Władimirem Kliczką. Wielki angielski pojedynek elektryzował fanów boksu na Wyspach, a sami zawodnicy dolewali oczywiście oliwy do ognia. 

Wszystko zaczęło się jeszcze w Monachium, tuż po starciu Chisory z Witalijem. Haye pojawił się na konferencji prasowej i zaczął rzucać krytyczne komentarze pod adresem rodaka. Ten, jak to miał w zwyczaju, podpalił się, odpowiadając w podobnym stylu. – Po pierwsze, David Haye to chodzące upokorzenie. Przez niego młodsi pięściarze walczący na tej samej gali, co on, dostali mniejsze wypłaty, bo zażyczył sobie niebotycznych stawek. I już za to wypłacę mu dwa klapsy. Jeśli jest prawdziwym wojownikiem, niech się ze mną bije – powiedział Chisora. 

Po krótkiej przepychance słownej “Del Boy” wstał i ruszył w kierunku Haye’a. Skończyło się, jak można było się spodziewać – obaj zaczęli okładać się pięściami. Oczywiste stało się tym samym, że panowie muszą wyjaśnić sobie nieścisłości w ringu, gdzie dużo lepszy okazał się już Haye, nokautując Chisorę w piątej rundzie.

Ale Derekowi wciąż było mało, tak jak zresztą kibicom na Wyspach. Prawdziwe emocje wzbudził nadchodzący pojedynek “Del Boya” z Dillianem Whytem. Oblewanie się wodą podczas wywiadu czy rzucanie stołem w kierunku przeciwnika to show, które budowało napięcie wokół walki wspomnianej dwójki. Chisora doskonale o tym wiedział, prowokując tego typu sytuacje. 

Robił to wielokrotnie wcześniej, zanim zestawiono go z pięściarzami ze światowego topu. W 2009 ugryzł w ucho Paula Butlina, za co został zawieszony na cztery miesiące, a rok później na spotkaniu twarzą w twarz z Carlem Bakerem… pocałował rywala w usta. Jak się zapewne domyślacie, Baker nie był zainteresowany odwzajemnieniem uczucia w kierunku Chisory. 

Do tego przebieranki, delektowanie się fast foodami na konferencjach prasowych, w tle uderzanie głową dostawcy jedzenia na rowerze, który zdenerwował “Del Boya”, a także dość niespodziewane założenie konta na platformie OnlyFans. Cóż, powiedzieć, że życie Dereka było i jest dość intensywne, to jak nie powiedzieć nic. 

Życie zaczyna się po czterdziestce? 

W ostatnich latach można jednak odnieść wrażenie, że Chisora spuścił nieco z tonu. Wciąż jest porywczy, ale nieco dojrzał – co zresztą specjalnie nie dziwi, wszak mówimy o 41-letnim pięściarzu, który ma na swoim koncie 49. walk zawodowych. 

Tę ostatnią stoczył z Otto Wallinem. Na wypełnionej po brzegi arenie Co-op Live w Manchesterze, przy ogromnym wsparciu publiczności, trzymał się dzielnie w starciu z młodszym Szwedem. W dziewiątej rundzie “Del Boy” trafił rywala firmowym ciosem, potężnym cepem, po którym Wallin… przeleciał przez cały ring i upadł na deski. Chociaż sam był już porozbijany i rozcięty, Chisora powalił go raz jeszcze w ostatniej rundzie, tuż przed gongiem. Skąd wziął na to siły? Wie tylko on sam. 

To właśnie ten charakter sprawia, że Derek cieszy się wielką popularnością w całej Wielkiej Brytanii. Daje kibicom to, czego oczekują – brutalne, pełne nieprzewidywalności walki, przed którymi robi najczęściej niezapomniane show. I doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważni w jego życiu są fani, dlatego, w myśl powiedzenia vox populi, vox Dei, pozwolił zadecydować zgromadzonej w Manchesterze publiczności, z kim stoczy ostatnie, 50. zawodowe starcie w karierze. 

Stojąc w ringu po pojedynku z Wallinem, otworzył trzy kartonowe koperty, w których znajdowały się zdjęcia jego potencjalnych przyszłych rywali. Kto znalazł się na fotografiach? Daniel Dubois, Anthony Joshua i Oleksandr Usyk. – Ludzie, wy zdecydujcie. Coś mi się przecież należy na tę pięćdziesiątą walkę, niech to będzie wyjątkowe wydarzenie. Mam walczyć z nim? A może z nim? – pytał, podnosząc po kolei wydrukowane sylwetki wspomnianych pięściarzy. 

Przy którym z nich publiczność zareagowała najgłośniej? Jak można się było domyślić – sporo aplauzu zebrał Usyk, ale najwięcej mimo wszystko Joshua. Takie pojedynki na brytyjskiej ziemi to przecież sól wyspiarskiego boksu. I choć Derek prywatnie przyjaźni się z AJ-em, to nie wyklucza, że mógłby się z nim spotkać w ringu. 

Derek i ja znamy się od dawna. Trenowaliśmy razem i zawsze podziwiałem jego etykę pracy i poświęcenie. Jest prawdziwym weteranem tego sportu, a jego doświadczenie jest bezcenne. Nigdy nie myśleliśmy o walce ze sobą ze względu na naszą przyjaźń, ale nie mam wątpliwości, że byłby to niesamowity pojedynek – oceniał wcześniej szansę zestawienia z Chisorą Anthony Joshua. 

Awanturnik, ale szanowany 

Niezależnie od tego, z kim zmierzy się “Del Boy” w ostatnim starciu, na długo pozostanie niezapomniany. Czegokolwiek by nie zrobił, finalnie zarówno byli rywale, jak i eksperci, wypowiadają się o nim pochlebnie. 

To niesamowity wojownik i twardziel, ale musi już przestać – powiedział Dillian Whyte w rozmowie z talkSPORT. – Wygrywa te walki, ale co z tego, skoro musi dać w nich z siebie tyle psychicznie i fizycznie, znieść tyle ciosów. Myślę, że w ten sposób wyrządza sobie długotrwałe szkody. Ma wielkie serce wojownika, ale jest zbyt odważny. I dla własnego dobra nie powinien stoczyć tej ostatniej walki. Niemniej jednak jest oczywiście niezależny i sam najlepiej wie, ile paliwa zostało mu jeszcze w baku – mówił o byłym rywalu Whyte, wręcz martwiąc się o jego stan zdrowia.

Derek Chisora w starciu z Kubratem Pulewem. Fot. Newspix

Zawsze był nieustępliwy, wyjątkowy. Nawet jeśli nigdy nie zostanie mistrzem świata, to i tak zapamiętamy go jako niezwykle ważną postać dla całego brytyjskiego sportu. Był kimś, wokół kogo kochaliśmy być. Nigdy nie wiedzieliśmy, co Derek dla nas przygotował i nadal nie wiemy, jak będzie wyglądała jego przyszłość – komplementował pięściarza znany brytyjski komentator Adam Smith w rozmowie z iFL TV. 

Derek Chisora to prawdziwy wojownik. Walczył na ringu z najlepszymi i nigdy nie cofa się przed wyzwaniem. Nasze walki były jednymi z najtrudniejszych, jakie stoczyłem. Mam ogromny szacunek dla niego jako zawodnika. Jego odporność i determinacja są godne pochwały, a on jest świetnym ambasadorem brytyjskiego boksu – powiedział natomiast o “Del Boyu” Tyson Fury, który przecież przed każdą z walk z Chisorą zaliczał z nim spięcia na konferencjach prasowych czy ważeniach.

A z czego zapamiętają Dereka fani boksu w Polsce? Przede wszystkim z… dwóch walk z Arturem Szpilką. Chwila, dlaczego dwóch, skoro panowie w rekordzie mają tylko jedno bezpośrednie starcie między sobą? Oprócz pamiętnego, brutalnego nokautu Brytyjczyka na Szpilce, pięściarze – już jako aktorzy – zmierzyli się też w ringu w jednym z polskich filmów z serii Pitbull.

Ale Dereka Chisorę, niezależnie od tego, jak potoczy się jego ostatni pojedynek w karierze, miłośnicy szermierki na pięści powinni zapamiętać przede wszystkim jako jednego z najbardziej nieustępliwych zawodników w ostatnich latach. Jasne, można go zarazem krytykować za brak szacunku wobec niektórych przeciwników, na przykład braci Kliczków. Można mu wypominać 13 porażek w rekordzie i brak większych sukcesów na światowych ringach. 

Jedno jest natomiast pewne – Derek Chisora to pięściarz absolutnie jedyny w swoim rodzaju, również od strony sportowej. I w wieku 41 lat tylko to potwierdza. 

BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI 

Fot. Newspix 

Czytaj więcej o boksie:

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”

Michał Kołkowski
9
Jerzy Dudek mówi o charakterze polskich piłkarzy. “Może trzeba wrócić do boisk asfaltowych?”
Niemcy

Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?

Michał Kołkowski
4
Imad Rondić rozczarowuje w Niemczech. Wkrótce znajdzie się na wylocie?

Boks