Bayern wykorzystał zimę, by lepiej zagospodarować młodzież, w Lipsku doszło do niespodziewanego wykupienia gwiazdy, a rynek najmocniej pobudzały miliony Eintrachtu. Jak na warunki Bundesligi, która śródsezonowe okno transferowe zwykła przesypiać, tym razem działo się całkiem sporo. Oto najciekawsze ruchy, które przyniosła zima w Niemczech.
1. ZABEZPIECZENIE NA PRZYSZŁOŚĆ. ROTACJA MONACHIJSKIEJ MŁODZIEŻY
Najdłuższa saga transferowa zimy w Niemczech dotyczyła Mathysa Tela, który na razie rozgrywa przedziwną karierę. Wystarczyło mu rozegrać ledwie 50 minut w Ligue 1, by Hasan Salihamidzić, ówczesny dyrektor sportowy Bayernu, zdecydował się wyłożyć na niego 20 milionów euro, czego w Monachium nie zwykli czynić na piłkarzy o tak nikłym dorobku. Bośniak twierdził jednak, że znalazł talent na miarę Kyliana Mbappe. Choć od początku wydawało się to przesadą, u Thomasa Tuchela trajektoria rozwoju kariery Francuza zaczęła wyglądać obiecująco. Choć wchodził głównie na końcówki, zakończył miniony sezon z 10 bramkami i sześcioma asystami. U Vincenta Kompany’ego zatrzymał się jednak w rozwoju. Belg nie znajdował dla niego miejsca w szerokości pola karnego, gdzie 19-latek czuje się najlepiej. Wystawiając go na skrzydle, jak w Der Klassikerze w Dortmundzie, wyrządzał mu niedźwiedzią przysługę. Tel grał mało i nie notował jesienią żadnych liczb.
Od początku zimowego okna transferowego mówiło się więc w mediach, że Bayern chętnie by go wypożyczył. Tel nie był jednak do tego przekonany i chciał podjąć rękawicę w Monachium. Odrzucał więc zainteresowane nim kluby z niemieckiego rynku. Gdy jednak w pierwszych meczach 2025 roku podniósł się z ławki jedynie na 45 minut, zaczął zmieniać zdanie i zechciał poszukać gry. Wtedy Kompany niespodziewanie postawił na niego w pierwszym składzie w meczu Ligi Mistrzów ze Slovanem Bratysława, co znów zamąciło w głowie Tela. Z doniesień medialnych wynikało, że tej zimy nigdzie się nie wybiera. Doszło jednak do kolejnego zwrotu akcji. Ange Postecoglu, trener Tottenhamu, przekonał go do przeprowadzki do Londynu. Na razie mowa tylko o wypożyczeniu, ale Anglicy zapewnili sobie opcję wykupu na poziomie 55 milionów euro. Sprzedanie zawodnika z marginesu pierwszej drużyny z trzykrotną przebitką trzeba by uznać za transferowy sukces monachijczyków.
Młodzież w Bayernie zauważa jednak coraz mocniej, że szans na minuty u Kompany’ego nie ma dla niej zbyt wiele. Dlatego także Marokańczyk Adam Aznou, walczący o wyjazd na Puchar Narodów Afryki, zdecydował się poprosić o zmianę klubu i przeniósł się do LaLiga, gdzie będzie grał o utrzymanie w barwach Realu Valladolid. Niektórzy wieszczą, że przypadki Tela i Aznou powinny być przestrogą dla Toma Bischofa, środkowego pomocnika Hoffenheim, który robi furorę w Bundeslidze i zwracał uwagę praktycznie wszystkich dużych niemieckich klubów. 19-latek miał na stole ofertę m.in. z Eintrachtu Frankfurt, gdzie szanse na grę miałby zdecydowanie większe. Bayern zapewnił sobie jednak pozyskanie go od 1 lipca. O Bischofie mówi się, że ma potencjał, by razem z Jamalem Musialą i Florianem Wirtzem współtworzyć w przyszłości tercet w środku pola reprezentacji Niemiec. By tak się stało, nie może jednak w Monachium przepaść.
Kadrowy potencjał wieszczy się też bramkarzowi Jonasowi Urbigowi, który w kadrze U21 rywalizuje o miejsce w bramce z Noahem Atubolu z S.C. Freiburg. 21-latek po dobrych występach w 2. Bundeslidze w barwach Jahna Ratyzbona, Greuthera Fuerth i FC Koeln przeszedł w zimie za siedem milionów euro do Monachium. Wokół bramki Bayernu zrobiło się gęsto, bo o miejsce za plecami Manuela Neuera Urbig konkuruje wiosną z doświadczonym Svenem Ulreichem i Danielem Peretzem, którego w zimie chciało ściągnąć RC Lens. Izraelczyk nie był jednak zainteresowany. Biorąc pod uwagę, że w lecie kończy się jeszcze wypożyczenie Alexandra Nuebela do VfB Stuttgart, kilku bramkarzy pewnie będzie musiało się w lecie pożegnać z Monachium. W Bayernie uznali jednak, podobnie jak kilka lat temu w przypadku Nuebela, że jeśli pojawia się na rynku dobry niemiecki bramkarz, warto najpierw związać go kontraktem, a dopiero później zastanowić się, co z nim zrobić. O ile dla Bawarczyków to niewątpliwie korzystne, o tyle dla samych młodych piłkarzy już niekoniecznie. Ścieżka do pierwszego składu jest dla młodych w Bayernie wyjątkowo kręta. W ostatnich latach zdołali ją przebyć jedynie Jamal Musiala i Aleksandar Pavlović.
2. WYMUSZONA PRZEBUDOWA OFENSYWY EINTRACHTU
O ile Bayern dokonywał przetasowań, których w pierwszej jedenastce na razie w ogóle nie będzie widać, o tyle Eintracht Frankfurt, walczący o awans do Ligi Mistrzów i zajmujący miejsce na podium, musiał w połowie sezonu wymyślić się na nowo. Przynajmniej jeśli chodzi o ofensywę. Możliwość sprzedania Omara Marmousha za 75 milionów euro do Manchesteru City była oczywiście finansowym majstersztykiem, ale musiała osłabić stronę sportową drużyny Dino Toppmoellera. Bez największej gwiazdy, strzelca piętnastu goli i autora dziesięciu asyst w pierwszej rundzie, klub z Frankfurtu zanotował w lidze dwa remisy z rzędu z niżej notowanymi rywalami. Przegrał też w Lidze Europy z Romą. Zapas nad drużynami walczącymi o czołową czwórkę wynosi wprawdzie sześć punktów, ale we Frankfurcie nie chcieli ryzykować czekania do lata i już teraz ściągnęli dwóch nowych napastników.
Inwestycją w przyszłość i okazją do zarobienia kolejnych gigantycznych kwot ma być Elye Wahi, 22-letni Francuz z Olympique Marsylia. Wydanie na niego 26 milionów euro i pobicie klubowego rekordu transferowego z jednej strony świadczy o wierze, jaką pokłada w nim Markus Kroesche, dyrektor sportowy Eintrachtu, z drugiej o tym, jak klub z Hesji urósł w ostatnich latach finansowo. Jeszcze do niedawna 20-milionowe transfery nikomu we Frankfurcie się nie śniły. Lukę Jovicia wykupiono z Benfiki za taką kwotę tylko dlatego, że Real Madryt już czekał z kilkakrotnie wyższą ofertą. Wahiego Eintracht kupuje jednak nie po to, od razu sprzedać, lecz najpierw rozwinąć i zwiększyć jego wartość.
Gdyby jednak czekanie na eksplozję jego talentu miało potrwać dłużej, w Eintrachcie zdecydowano się również na rozwiązanie na już. W ostatnim dniu okienka transferowego ściągnięto Michy’ego Batshuayia z Galatasaray za trzy miliony euro. Doświadczony Belg grał już przed laty w Bundeslidze, strzelając dla Dortmundu siedem goli w dziesięciu meczach i pomagając mu awansować do Ligi Mistrzów. Na podobny efekt liczą we Frankfurcie. Ostatnie trzy i pół sezonu spędził w Turcji, zwiedzając po kolei stambulskich gigantów. O tym, że nie zardzewiał, świadczą jego liczby. Nad Bosforem zdążył bowiem zdobyć 65 bramek. Mając jego, Wahiego, Hugo Ekitike i jeszcze Igora Matanovicia, który na razie leczy kontuzję, Eintracht wydaje się z przodu odpowiednio zabezpieczony, by szturmować Ligę Mistrzów i bez dotychczasowej gwiazdy.
3. NIESPODZIEWANY HIT LIPSKA
Nawet w kryzysowym roku RB Lipsk wciąż ma w składzie zawodników oglądanych przez skautów najsilniejszych klubów świata. Napastnik Benjamin Sesko i stoper Castello Lukeba powinni w niedalekiej przyszłości przynieść Czerwonym Bykom miliony euro. Z Xavim Simonsem sytuacja była inna. Choć Holender niewątpliwie może się jeszcze rozwinąć w piłkarza z najwyższej europejskiej półki, wydawało się, że RB może na nim zyskać tylko tu i teraz. Właścicielem jego karty zawodniczej od lat było Paris Saint-Germain. Sukcesy działaczy z Lipska polegały na tym, że po udanym wypożyczeniu pomocnika do PSV Eindhoven, udało im się przekonać paryżan, że kolejny krok piłkarz może postawić w Lipsku. Po bardzo dobrym debiutanckim sezonie następnym osiągnięciem było przedłużenie wypożyczenia o kolejny rok. Tymczasem w styczniu gruchnęła informacja, że Simons przeniósł się do Lipska definitywnie. Klub ze wschodnich Niemiec zapłacił za niego 50 milionów euro, bijąc własny rekord transferowy i dokonując najdroższego zakupu w historii Bundesligi, którego autorem nie był Bayern. Dotąd najwięcej, poza monachijczykami, na jednego piłkarza wydał dziesięć lat temu VfL Wolfsburg, wykupując Juliana Draxlera z Schalke. W Lipsku mogą jednak być spokojni, że i tak uda się im sprzedać Holendra z zyskiem. 21-latek w barwach tego klubu zanotował już piętnaście bramek i zaliczył dziewiętnaście asyst.
Oprócz wykupienia gwiazdy, w Lipsku związali się też definitywnym kontraktem z Arthurem Vermeerenem, który nie sprawdził się w Atletico Madryt i jesień spędził w Niemczech na wypożyczeniu. RB wykupiło go ze stolicy Hiszpanii za dwadzieścia milionów euro. Łącznie Lipsk wydał więc w zimie sporo pieniędzy, ale kupując zawodników, których już doskonale zna. Oprócz tego działacze zajęli się porządkowaniem kadry. Wzmocnili boki obrony, wyciągając z Wolfsburga Ridlego Baku i wypożyczając z Aston Villi Kostę Nedeljkovicia. Do Werderu Brema wypożyczyli natomiast Andre Silvę, który w Lipsku nigdy nie nawiązał do formy z Eintrachtu Frankfurt. W Bremie powinien mieć jednak sprzyjające środowisko, by odbudować się, znów zacząć regularnie trafiać i powalczyć o powrót do europejskich pucharów.
4. ANGIELSKA SZTAFETA W DORTMUNDZIE
Najważniejszym wydarzeniem zimy w Borussii było zwolnienie Nuriego Sahina i zastąpienie go Niko Kovacem, który zadebiutuje w najbliższej kolejce od razu arcyważnym meczem z VfB Stuttgart. Długie poszukiwania trenera nie pozostawiły działaczom wielkiego pola manewru na rynku transferowym. Udało się jednak w końcówce okna dokonać przynajmniej dwóch uzupełnień. Podobnie jak zeszłej zimy BVB zdecydowała się na doraźne wzmocnienie lewej obrony. Wówczas sięgnięcie po Iana Maatsena okazało się sukcesem, bo Holender szybko wskoczył do składu, zagrał w finale Ligi Mistrzów i wypromował się do Aston Villi. Borussia znów została jednak tylko z Ramym Bensebainim, który jest podatny na kontuzje i rzadko nawiązuje do formy, jaką pokazywał w Gladbach.
Wiosną będzie z nim rywalizował Szwed Daniel Svensson, którego Borussia wypożyczyła na pół roku z duńskiego FC Nordsjaelland. Być może ważniejszym ruchem jest jednak wypożyczenie z Chelsea Carneya Chukwuemeki. Młodzieżowy reprezentant Anglii ma wypełnić lukę w środku pomocy. Jesienią w barwach The Blues występował jedynie epizodycznie w Lidze Konferencji. W Premier League w koszulce Aston Villi i Chelsea uzbierał łącznie tylko 37 meczów. Biorąc jednak pod uwagę, jaką historię z rozwijaniem młodych Anglików (Jadon Sancho, Jude Bellingham, Jamie Gittens) mają w Dortmundzie, na Chukwuemekę trzeba będzie wiosną patrzeć uważnie.
5. MISTRZ REAGUJE NA KONTUZJE
Hitem transferowym mistrzów Niemiec miało być niespodziewane sprzedanie Victora Boniface’a do Arabii Saudyjskiej. Wprawdzie Nigeryjczyk, gdy jest zdrowy, to podstawowy napastnik Bayeru Leverkusen, więc jego odejście można by traktować w kategoriach osłabienia, ale z drugiej strony to gracz podatny na kontuzje, a Patrik Schick zastępuje go zwykle znakomicie. Uzyskanie za niego ponad pięćdziesięciu milionów euro można by więc uznać za sukces. Transfer jednak ostatecznie nie doszedł do skutku, a Boniface wrócił do składu i do strzelania. Xabi Alonso szukał więc wzmocnień na innych pozycjach. Z Aston Villi wypożyczył Emiliano Buendię, co jest bezpośrednią reakcją na kontuzję Martina Terriera, która zakończyła dla Francuza sezon. Z kolei leczącego się Jeanuela Belociana ma w obronie zastąpić Mario Hermoso, wypożyczony z Romy. Doświadczony stoper (185 meczów w La Liga) powinien stanowić uzupełnienie na tu i teraz. Już ma za sobą debiut w Bundeslidze.
W przyszłości natomiast może się Bayerowi przydać napastnik Alejo Sarco. 19-letni napastnik pozyskany z Velez Sarsfield to kolejna dla tego klubu próba ściągnięcia talentów przyszłości z Ameryki Południowej. Bayer ma w tej kwestii długą tradycję i historię sukcesów, którą w obecnej kadrze kontynuuje choćby Exequiel Palacios.
6. MILIONY NA DOLE TABELI
Oprócz klubów z czołówki warto spojrzeć na kilka ruchów przeprowadzonych przez drużyny będące zwykle z boku medialnej uwagi. Wyścig o Jana-Niklasa Bestego wygrał ostatecznie S.C. Freiburg, dołączając do kadry jednego z najlepszych egzekutorów stałych fragmentów gry w Bundeslidze. Wychowanek Borussii Dortmund długo przebijał się do niemieckiej elity, w której rozegrał tylko jeden sezon. W poprzednich rozgrywkach był gwiazdą rewelacyjnego beniaminka FC Heidenheim. Jego dwanaście goli i trzynaście asyst walnie przyczyniło się do awansu do europejskich pucharów. Na lewoskrzydłowego uwagę zwrócił Roger Schmidt, niemiecki trener, który prowadził wówczas Benficę. Portugalski gigant wykupił go za osiem milionów euro.
Schmidta szybko jednak zwolniono, a Beste u trenera Bruno Lage’a nie odgrywał już większej roli. Zdecydował się więc na błyskawiczny powrót do ojczyzny. Chciała go Borussia Moenchengladbach, ale ostatecznie osiem milionów euro lizbończykom przelał klub z Fryburga, potwierdzając po raz kolejny w ostatnich latach, że przestał już być jednym z kopciuszków Bundesligi i można go traktować jako ambitnego średniaka, będącego w stanie wygrywać wyścigi transferowe o ciekawych piłkarzy z teoretycznie większymi klubami.
Heidenheim, już bez Bestego, dramatycznie walczy o utrzymanie, ale w miarę swoich możliwości postarał się w zimie o hit transferowy, jakim było pozyskanie Bubu Zivzivadzego, lidera strzelców 2. Bundesligi, z Karlsruhera S.C. Trzydziestoletni Gruzin strzelił jesienią dwanaście goli na zapleczu najwyższej ligi. Teraz ma wskoczyć w buty Tima Kleindiensta, sprzedanego w lecie do Moenchengladbach. Na razie, mimo rozegrania pięciu meczów w nowych barwach, na trafienie w elicie jeszcze czeka.
Z innych półek zawodników w walce o utrzymanie bierze Hoffenheim, które na brak pieniędzy nigdy nie mogło narzekać. W zimie trener Christian Ilzer dostał do dyspozycji Gifta Orbana, napastnika Lyonu, którego odkryciem lubił się chwalić Samuel Cardenas, były dyrektor sportowy Rakowa Częstochowa oraz Bazoumanę Toure z Hammarby. Na tylko tych dwóch piłkarzy klub z dołu tabeli Bundesligi wydał dziewiętnaście milionów euro. W całej lidze tylko Lipsk i Eintracht zainwestowały zimą w kadrę więcej. Jeśli w takich okolicznościach nie udałoby się obronić czteropunktowej przewagi nad strefą spadkową, można by mówić o kompromitacji Hoffenheim, które przecież już w lecie kupiło piłkarzy za 57 milionów euro.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Trela: Strażak premium. Niko Kovac jako hazard Borussii Dortmund
- Trela: Manchesteryzacja Dortmundu. Jak wzorcowy klub wpada w negatywną spiralę
- Eintracht kasuje fortunę na napastnikach. Ale żaden jeszcze nie wypalił
- Trela: Zawsze jeden mecz od kryzysu. Czy Bayern przestał być topowym zespołem?
Fot. Newspix