W poniedziałkowy poranek, dzień przed posiedzeniem zarządu PZPN, gruchnęła wiadomość, że federacja podejmie decyzję o „przeprowadzce” reprezentacji Polski ze Stadionu Narodowego w Warszawie na Stadion Śląski w Chorzowie. W najbliższym czasie to tam odbędą się domowe mecze kadry Michała Probierza. Co stoi za taką decyzją?
Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl jako pierwszy poinformował o tym, że reprezentacja Polski nie będzie już grała w Warszawie. W 2025 roku domem kadrowiczów będzie Stadion Śląski w Chorzowie, który wygrał negocjacje ze stołecznym obiektem. Sprawa ma jednak drugie, a może i trzecie dno, bo nie chodzi o zwykłą, biznesową decyzję. W tle pojawia się kolejny odcinek walki Polskiego Związku Piłki Nożnej z Ministerstwem Sportu i Turystyki.
Czy wyprowadzka ze Stadionu Narodowego to dobra decyzja?
Reprezentacja Polski nie zagra na Stadionie Narodowym w 2025 roku!
Cofnijmy się do marca 2024 roku. To wtedy spółkę PL.2012+, czyli zarządcę Stadionu Narodowego, dotknęły polityczne czystki. Borys Budka, który szukał PiS-owskich śladów oraz powiązań w Spółkach Skarbu Państwa, zdecydował wówczas o tym, że pracę stracą prezes Włodzimierz Dola, człowiek powiązany bezpośrednio z Mateuszem Morawieckim, oraz Monika Borzdyńska. Ich miejsce zajęli ludzie zarządzający warszawskimi oraz bydgoskimi obiektami sportowymi — Bartosz Kusior i Adam Soroko.
W ramach odpolityczniania Spółek Skarbu Państwa w radzie nadzorczej spółki pojawił się natomiast Mateusz Komorowski, o którym Radio Zet pisało:
„34-latek w przeszłości doradzał sekretarzowi stanu w Ministerstwie Środowiska Stanisławowi Gawłowskiemu (PO). Karierę w polityce zaczynał w Stowarzyszeniu „Młodzi Demokraci” – młodzieżówce Platformy Obywatelskiej”.
To z nowymi władzami PZPN negocjował kolejną umowę na wynajem Stadionu Narodowego, a skoro ustanowił je obecny rząd, to po nitce docieramy do kłębka: Sławomir Nitras, który wymienia się prztyczkami z Cezarym Kuleszą, mógł stać w tle tych rozmów. Minister Sportu i Turystyki ma powód, żeby się odegrać po tym, jak Andrzej Duda — za wstawiennictwem prezesa federacji — skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę dotycząca m.in. wprowadzenia parytetów płci w zarządach polskich związków sportowych, która była oczkiem w głowie Nitrasa.
Tym samym federacja uniknie konieczności wprowadzenia sześciu kobiet do zarządu, co samo w sobie było pomysłem absurdalnym. Jak to jednak w polityce bywa: rewanże zdarzają się częściej niż w przypadku bokserów walczących o mistrzowski pas. Wyprowadzka ze Stadionu Narodowego na pewno PZPN zaboli, choć nie jest tak, że federację trzeba uznawać za przegranego w tej sprawie.
PZPN zarabiał na biletach coraz więcej. Stadion Narodowy notował straty
Według naszych informacji, które są zgodne z ustaleniami Tomasza Włodarczyka, wszystko rozbiło się o nową cenę wynajmu. Odkładając na bok polityczne przepychanki — nowy zarząd spółki PL.2012+ zerknął w liczby i zobaczył, że obecne warunki są dla nich niekorzystne. Stawki były dumpingowe, stadion dopłacał do interesu. W tym samym czasie Polski Związek Piłki Nożnej raportował coraz wyższe „przychody ze sprzedaży biletów i hospitality”. Zerknijmy na sprawozdania finansowe federacji:
- 2023: 61,2 mln zł,
- 2022: 52,6 mln zł,
- 2021: 38,5 mln zł.
W federacji usłyszeliśmy, że gra na Stadionie Narodowym przynosiła siedem milionów złotych rocznie czystego zysku. W kuluarach od dawna mówiło się, że Stadion Śląski, jak i pozostałe obiekty w kraju, nie goszczą kadry równie często głównie dlatego, że to w Warszawie można wycisnąć najwięcej, głównie za sprawą większej liczby lóż. Efektem tego był absurd na skalę europejską — byliśmy jednym z niewielu krajów, w których kadra była przyspawana do jednej lokalizacji.
Gdzie krają krajowe reprezentacje? Mapa AbsurdB dotyczy meczów od 2023 roku
Spółka PL.2012+ miała więc prawo stwierdzić, że skoro PZPN jest na plusie, a oni nie, trzeba sprawić, by obie strony zarobiły na meczach kadry. Tu jednak pojawił się problem, bo kwota, która padła w negocjacjach z punktu widzenia federacji „oznaczałaby minimum dwukrotny, a nawet dwuipółkrotny wzrost cen biletów”, które i tak nie są przecież tanie. Wejściówki na mecz Polska — Szkocja kosztowały od 120 do 240 zł w zależności od kategorii.
Ciężko sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek zapłacił prawie pięćset złotych za bilet pierwszej kategorii według nowego cennika. Zwłaszcza że spadek z dywizji A Ligi Narodów oznacza, że do Warszawy nie przyjechałaby już Portugalia, Chorwacja i Szkocja, tylko — na przykład — Gruzja, Irlandia i Rumunia. W eliminacjach też nie roi się od wielkich marek, bo w 2025 roku drużynę Michała Probierza czekają potyczki z Litwą, Maltą i Finlandią.
Dopiero na koniec kibice dostaną rarytas w postaci spotkania z Hiszpanią lub Holandią.
PZPN kontra Ministerstwo Sportu i Turystyki. Rząd obcina dotacje, sprawa stadionu uderzyłaby w przychody
Hola, w zasadzie, dlaczego ceny miałyby tak drastycznie wzrosnąć? Czy PZPN nie mógłby dokonać minimalnej podwyżki i kosztem własnego zysku nie obciążać kieszeni kibica? Mógłby, ale nie bądźmy hipokrytami: federacja też z czegoś żyć musi. Łatwo byłoby bić w bęben, co za Cezarego Kuleszy zdarza nam się często, jednak Polski Związek Piłki Nożnej zarabia w znacznej mierze na biletach. Przy ul. Bitwy Warszawskiej usłyszeliśmy dokładnie taką argumentację: niższe zyski z dnia meczowego odbiłyby się na całej piramidzie, bo to pieniądze kluczowe dla budżetu.
Cezary Kulesza i Sławomir Nitras
Przychody ze sprzedaży biletów oraz hospitality odpowiadają za 15% wszystkich wpływów do budżetu PZPN. Podobnie jest w przypadku dotacji z Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Ministerstwa Edukacji (łącznie 74,2 mln zł; 18,7% przychodów). Tu jednak pojawia się problem, bo konflikt Kuleszy z Nitrasem sprawił, że państwowe pieniądze przestaną płynąć do piłkarskiej federacji. TVP Sport w grudniu informowało, że według prognozy PZPN, wpływy z dotacji mają spaść do 10,8 mln zł. Zmniejszona zostanie także kwota przeznaczana przez rząd na program certyfikacji szkółek piłkarskich.
Mówiąc wprost: polityka już „odebrała” PZPN znaczną część przychodów, a w przypadku podpisania nowej umowy i pozostania na Stadionie Narodowym, byłoby jeszcze gorzej. Federacja zdecydowała się jednak na kontrę, której spółka PL.2012+ chyba nie zakładała. Po wtorkowym posiedzeniu zarządu wyprowadzka na Stadion Śląski w Chorzowie ma zostać oficjalnie obwieszczona światu. W ten sposób związek odpłaci się pięknym za nadobne i wywoła problem dla zarządzających stołecznym obiektem.
Stadion Śląski nowym domem reprezentacji Polski. PZPN nie będzie stratny
Stadion Narodowy tracąc mecze reprezentacji Polski, traci najważniejszą imprezę w roku. W zasadzie kilka imprez. Nawet jeśli straty są bardziej odczuwalne wizerunkowo niż finansowo (według Meczyków wynajem obiektu kosztował dotychczas ok. milion złotych za mecz), to utrata spotkań niesie za sobą potencjalne straty budżetowe związane ze sprzedażą lóż. Według naszych informacji w umowach wynajmu tychże miały znajdować się zapisy dotyczące właśnie meczów reprezentacji Polski.
Skoro meczów nie będzie, spółka z tych zapisów się nie wywiąże. Nie jest to zresztą jedyny temat, którego nowy zarząd może nie dowieźć. Niedawno informowaliśmy o przepychankach w sprawie organizacji w Warszawie Grand Prix na żużlu.
Piłeczkę odbito więc celnie, teraz to PL.2012+ musi głowić się, jak rozwiązać problem. Być może poprzez sprowadzenie do Warszawy meczów towarzyskich drużyny narodowej, których umowa ze Stadionem Śląskim nie obejmuje?
Właśnie dlatego PZPN nie jest przegranym całej afery. Owszem, wizerunkowo zapewne oberwie, ale finansowo pozostanie nietknięty. W federacji przekonują nas, że przeprowadzka do Chorzowa „wyjdzie na zero, a może nawet na plus”, że „zmiana żadnej różnicy nie zrobi”. Faktycznie, na Śląskim PZPN nie wyciśnie takich pieniędzy z wynajmu lóż, ale nikt się tym nie przejmuje. Zmianę lokacji można sprzedać jako ukłon w stronę kibica z południa kraju. Konurbacja górnośląska sama w sobie gwarantuje ogromne zainteresowanie biletami na mecze reprezentacji Polski.
Skomplikowane dzieje “Kotła Czarownic”
Cichym zwycięzcą całej rozgrywki jest też Henryk Kula, przedstawiciel związkowego betonu ze Śląska właśnie. Człowiek, którego wielu stawia na równi z Cezarym Kuleszą, od lat walczył o to, żeby kadra częściej odwiedzała Chorzów. Jako osoba odpowiedzialna za finanse oraz organizację PZPN, Kula znał temat negocjacji w sprawie Stadionu Narodowego, lecz w tym przypadku nie musiał pociągać za żadne sznurki.
Kto, jeśli nie Stadion Śląski, jest naturalnym konkurentem warszawskiego obiektu w kontekście organizacji spotkań drużyny narodowej?
Stadion Śląski nie jest rentowny, ale od dawna chciał gościć reprezentację Polski
Oczywiście gdzieś w tle jest jeszcze temat tego, czy Stadion Śląski rzeczywiście stać na złożenie kontroferty zbliżonej do obecnych warunków wynajmu Stadionu Narodowego. To pytanie słuszne, bo Śląski nie jest obiektem rentownym. Ostatnio gości mecze Ruchu Chorzów, który za jego wynajem płaci 140 tysięcy złotych (za jedno spotkanie). Adam Strzyżewski, dyrektor obiektu, twierdził w rozmowie z nami, że stadion na grze Niebieskich zarabia.
Stadion obiecany – reportaż o stadionie Ruchu Chorzów
W ogólnym rozrachunku Stadion Śląski generuje jednak głównie straty. Ogromne straty. Portal Samorządowy informował, że koszt utrzymania obiektu to 70 milionów złotych rocznie. Strzyżewski nie ukrywał, że o rentowności nie ma mowy, ale liczył, że to się zmieni.
– To trudne przedsięwzięcie. Czy możliwe? Jeśli spełni się wiele aspektów, takich jak pozyskanie sponsora tytularnego, czy kilku komercyjnych, wynajem lóż VIP, czy komercjalizacja przestrzeni konferencyjnych, to wówczas bylibyśmy blisko, ale czynników jest naprawdę wiele, natomiast koszty są horrendalne – podgrzewanie murawy, prąd, woda, a także drożejące w ostatnim czasie media. Teraz nie wyjdziemy na zero – trzeba będzie dołożyć do budżetu. Z drugiej strony widzę coraz większe zainteresowanie przestrzeniami komercyjnymi czy lożami VIP — mówił, gdy pytaliśmy go o to, jak sprawić, żeby kultowy stadion na siebie zarabiał.
Strzyżewski deklarował wtedy, że chciałby ściągnąć do Chorzowa reprezentację Polski i dopiął swego. Być może dla Stadionu Śląskiego będzie to nowe otwarcie.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLKI:
- Czy reprezentacja Polski musi grać na milczącym Stadionie Narodowym?
- Wyścig o władzę w PZPN rozpoczęty! Kto stanie do walki z Cezarym Kuleszą?
- Szkolenia, Gen Z i wyborcze gierki. Co naprawdę dzieje się w Jachrance? [REPORTAŻ]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix