Sroki pokonały dziś zespół Mikela Artety dzięki uważnej grze w defensywie, nieskuteczności rywala i dużej ofiarności. No i miały będącego w kapitalnej formie Alexandra Isaka. Arsenal przegrał na własnym stadionie 0:2 w pierwszym meczu półfinałowym Carabao Cup z Newcastle United.
Dzisiejsza postawa Newcastle może stanowić niezły przykład, jak należy grać z mocną drużyną w pucharach. Piłkarze Eddiego Howe’a rzucali się dziś pod nogi rywalom, jeździli na tyłkach, dominowali w powietrzu i bronili dostępu do bramki, jakby od tego zależało ich życie. Co więcej, i co najważniejsze, potrafili w dogodnych momentach wykorzystać swoje okazje z przodu. Statystyki wskazywały, że Arsenal mógł i powinien był wygrać. Ale statystyki czasami przegrywają z siłą woli zdeterminowanego rywala.
Spotkanie od początku toczyło się w dobrym tempie. Dość szybko zaczęła uwydatniać się przewaga Arsenalu, który napierał, w swoim stylu cierpliwie rozgrywał i szukał momentu, kiedy precyzyjnym podaniem uda mu się rozerwać obronę rywala. Był zresztą bardzo blisko objęcia prowadzenia, ale zawiodła skuteczność wykończenia. W najlepszych sytuacjach z pierwszej połowy próbowali Timber i Martinelli, ale pierwszy przeniósł głową piłkę ponad bramką, a drugi uderzył w słupek.
Arsenal – Newcastle 0:2. Sroki miały dziś to “coś”
Swojej okazji nie zmarnował za to Alexander Isak, który podkreślił wyborną dyspozycję strzelecką z ostatnich tygodni wykorzystując dogranie Jacoba Murphy’ego. Newcastle w przeciwieństwie do Arsenalu skorzystało z prostych środków – bramka była efektem umiejętnego wykorzystania rzutu wolnego zagranego przez Dubravkę z własnej połowy. Najpierw przebitkę wygrał Botman, a następnie piłka trafiła do Murphy’ego, który świetnie poradził sobie z dwoma rywalami i zdołał wystawić futbolówkę Isakowi, który zaliczył swoje dziesiąte trafienie w ostatnich dziewięciu meczach.
Po przerwie Newcastle wciąż było skupione na pilnowaniu dostępu do własnej bramki, ale pokazało, że jeśli tylko nadarzy się szansa, jest w stanie wyprowadzić zabójczy cios. Taki nastąpił w 51. minucie, kiedy świetnie pograli Isak z Murphym. Szwed oddał strzał, który obronił Raya, ale na odbitą przez bramkarza piłkę czekał już Anthony Gordon. Będący w pobliżu Timber nie był w stanie powstrzymać Anglika, który pewnie podwyższył prowadzenie gości.
Mając dwubramkową przewagę, Sroki całkowicie przestawiły wajchę w kierunku defensywy. Na pół godziny przed końcem spotkania na murawie nie było już Isaka, Murphy’ego i Willocka, była za to dobrze funkcjonująca, skoncentrowana czarno-biała ściana. Można było odnieść wrażenie, że mecz mógłby trwać jeszcze kolejne dziewięćdziesiąt minut, ale zespół Mikela Artety i tak nie byłby w stanie ukąsić tak zmotywowanej drużyny gości.
Przed rewanżem na własnym stadionie, Newcastle ma komfortową sytuację. Dwubramkowa zaliczka oczywiście nie przesądza jeszcze wyniku dwumeczu, ale bez wątpienia gracze Eddiego Howe’a wykonali duży krok w kierunku finału Carabao Cup.
Arsenal – Newcastle 0:2 (0:1)
- 0:1 – Isak 37′
- 0:2 – Gordon 51′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sorescu gwiazdą w Turcji, Gil Dias ładuje po widłach. Oni błyszczą po odejściu z Ekstraklasy’
- Transfer Bogacza za 2 mln euro do wicemistrza MLS dopięty! Znamy szczegóły
- Nieoficjalnie: Radomiak wybrał trenera. Wiemy, która opcja wygrała
Fot. Newspix