Reklama

Niezwykły przypadek Starej Damy. Europejska królowa kompromisów

AbsurDB

Autor:AbsurDB

04 stycznia 2025, 08:10 • 8 min czytania 7 komentarzy

Juventus nie przegrał żadnego z 18 meczów w Serie A w tym sezonie, ale zajmuje dopiero szóste miejsce w tabeli. Dlaczego? Przez aż jedenaście remisów. Podobnie było w zeszłym sezonie. Jeszcze 22 stycznia Stara Dama była liderem Serie A. Potem zremisowała dziesięć z siedemnastu spotkań, w tym sześć z rzędu na przełomie kwietnia i maja, co zepchnęło ją dopiero na trzecie miejsce. Czy w tym sezonie straci nie tylko mistrzostwo, ale nawet miejsce w Lidze Mistrzów przez notoryczne dzielenie się punktami z rywalami? Jaka jedyna włoska ekipa zremisowała więcej meczów w roku kalendarzowym i czy ktoś w Europie zaliczył ich w ubiegłym roku więcej od Juventusu?

Niezwykły przypadek Starej Damy. Europejska królowa kompromisów

Juventus nie był w ostatnich latach drużyną skłonną do dzielenia się punktami. Za pierwszej kadencji Massimiliano Allegriego zremisował 43 mecze przez pięć lat, czyli średnio około ośmiu rocznie między 2014 a 2019 rokiem. Tylko 16% ich spotkań kończyło się wówczas bez zwycięzcy. W drugiej kadencji włoskiego trenera od 2021 roku było całkiem podobnie: 25 remisów w trzy lata. Podziałem punktów kończyło się 19% spotkań. Tak było do połowy stycznia zeszłego roku. Wtedy coś się zacięło. Apogeum była seria sześciu nierozstrzygniętych meczów z rzędu, pod koniec której Allegri został zwolniony. Co ciekawe – gdyby Juventus połowę zremisowanych meczów poprzedniego sezonu wygrał, a pozostałe zremisował – wyprzedziłby Milan i został wicemistrzem.

Remisy to od jakiegoś czasu natura Thiago Motty

Latem szkoleniowcem Starej Damy został Thiago Motta i jeżeli włodarze klubu oczekiwali bezkompromisowych wyników, to nie wykonali zbyt dobrze researchu przed jego zatrudnieniem. Notował on bowiem w Bolonii świetne wyniki, kwalifikując zespół do Ligi Mistrzów, ale remisował prawie co trzeci mecz. W ubiegłym roku tylko Udinese dzieliło się punktami częściej od Czerwono-Niebieskich (14 remisów). Rok wcześniej Bologna także była w czołówce zespołów najbardziej skłonnych do kompromisów, głównie dzięki wynikom za kadencji Thiago Motty.

Co ciekawe, ten jako piłkarz zadebiutował w Interze w – jakżeby inaczej – zremisowanym meczu z Bari. Jeszcze w 2003 roku reprezentował Brazylię, ale potem zmienił barwy na włoskie. W debiucie w składzie Azzurri… podzielili się punktami z Niemcami. Trzy razy zagrał podczas Euro 2012 w Polsce. W Poznaniu pokonał Irlandię, a z Chorwacją i Hiszpanią wynik brzmiał, uwaga, uwaga… 1:1. Inna sprawa, że w sezonie 2021/22 prowadzona przez niego Spezia zaliczyła – nietypowo – najmniej remisów w lidze, dzięki czemu uniknęła spadku.

Reklama

W ostatniej dekadzie Juventus tylko raz zremisował dziesięć spotkań w jednym sezonie Serie A. Miało to miejsce dwa lata temu. W tym sezonie – już przed końcem grudnia częściej dzielił się punktami, a nie minęła przecież jeszcze nawet połowa sezonu. Biorąc pod uwagę lata kalendarzowe – rekordem Juve był dotąd 1956 rok, gdy klub zanotował siedemnaście remisów. Oznaczało to wówczas dwunaste i dziewiąte miejsce w lidze, a więc najgorszy okres w całej historii Bianconerich. W 2024 ten rekord pobity został aż o cztery mecze.

Tak częsta liczba remisów w ogóle jest rzadkością: dziewiętnaście razy w roku dzieliło się punktami Cagliari w 2006 czy też Foggia w 1993. Dwadzieścia razy dokonało tego Torino siedem lat temu po odejściu Kamila Glika. Dotąd tylko raz w historii Włoch ktoś zdołał zremisować ponad dwadzieścia meczów w jednym roku, ale o tym na końcu artykułu.

W Europie notorycznie remisują tylko przeciętniacy

Oczywiście, co roku regularnie zdarzają się w Europie drużyny, które remisują większość swoich spotkań. Jest ich jednak zazwyczaj tylko kilka (w 2024 roku – trzy). Przede wszystkim jednak jest to domena klubów przeciętnych, a wręcz słabych. Wśród drużyn notorycznie dzielących się punktami nie ma zazwyczaj kandydatów do mistrzostwa, a w takich kategoriach można było postrzegać Juventus. Od czasu wprowadzenia trzech punktów za wygraną w większości krajów w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, dla zespołów z czołówki remis jest prawie jak porażka. Owszem, czasem warto grać na podział punktów, będąc drużyną słabszą. Dlatego też osiemnaście remisów w 2024 roku zaliczyło siódme w lidze albańskiej, lata świetności mające już za sobą, KF Laçi oraz ósma KF Tirana. O jeden podział punktów mniej zaliczył czwarty w Macedonii Gostivar, dziesiąte w Portugalii Rio Ave, czy piętnasty w Turcji Alanyaspor. Szesnaście razy remisował Bala Town z Walii. Wszystkie te kluby dzieliły się punktami zdecydowanie rzadziej, niż Juventus, który dokonał tego w 55% spotkań. Żaden europejski klub grający przez cały rok w najwyższej lidze nawet nie zbliżył się do tego wyniku. Na nikim nie robi wrażenia czternaście remisów Puszczy, nie mówiąc o jedenastu Piasta.

Towarzystwo, w jakim znaleźli się Bianconeri jest po prostu kompromitujące. Podział punktów na taką skalę to taktyka drużyn z dolnych rejonów lig i to nie tych najmocniejszych, ale generalnie bardziej peryferyjnych. Ekipa taka, jak Juventus powinna próbować przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gdyby z jedenastu zremisowanych w trwającym sezonie meczów tylko pięć udało jej się wygrać, a pozostałe sześć by przegrała – Stara Dama miałaby o cztery punkty więcej i wyprzedziłaby Lazio i Fiorentinę. Tak nagradzane jest ryzyko. Tych punktów może zabraknąć na koniec sezonu.

Które miejsce można zająć nie przegrywając żadnego meczu?

Jak długo Juventus jest w stanie pozostać zespołem bez porażki, jednocześnie ciągle remisując i jak wysoko skończy wówczas sezon w tabeli? Otóż sezon bez porażki nie musi koniecznie oznaczać mistrzostwa. Zdarza się to bardzo rzadko, szczególnie w Europie, ale jest możliwe. Siedemnaście lat temu Crvena Zvezda wygrała 21 spotkań i zremisowała 12. Została wyprzedzona w tabeli o pięć punktów przez Partizana, który co prawda przegrał jedno spotkanie – właśnie na Marakanie z derbowym rywalem – ale zremisował tylko osiem meczów i zdobył tytuł. Dziewięć lat wcześniej także Partizan wyprzedził niepokonanego Obilicia Belgrad – klub dziś już nieistniejący, z którym mistrzostwo zdobywał Dragomir Okuka. W 1986 roku w podobnych okolicznościach tytuł straciło Galatasaray. Wygrało 20 spotkań, a zremisowało aż 16, w tym oba z Besiktasem, który co prawda przegrał w Denizli i Samsunie, ale tylko dwanaście razy podzielił się punktami z rywalem i dzięki lepszej różnicy bramek zdobył mistrzostwo.

Reklama

Przy dwóch punktach za wygraną taki scenariusz był nieco mniej możliwy, ale wydarzył się także w 1978 roku, gdy Porto wyprzedziło niepokonaną Benfikę, w 1953 – gdy Olympiakos przegrał tytuł z Panathinaikosem, czy dwa lata wcześniej w Bułgarii, kiedy CSKA Sofia wyprzedziło Spartaka. Niższe niż drugie miejsce drużyny bez porażki zdarzyło się dotąd w ligach europejskich tylko raz, a co dopiero szóste – a takie zajmuje dziś Juventus. Winny był jednak dziwny system rozgrywek w San Marino w 1990 roku. Tre Fiori zajęło drugie miejsce w sezonie zasadniczym, nie przegrywając żadnego meczu, po czym w playoffach dwukrotnie przegrało po rzutach karnych remisując w regulaminowym czasie gry. Zostało sklasyfikowane na czwartym miejscu.

W ligach jeszcze bardziej egzotycznych takie sytuacje miały miejsce częściej. Spójrzmy, gdzie niepokonany zespół zajął dopiero trzecie miejsce: LLPP Jeenyo w 2012 w Somalii, zespół o wdzięcznej nazwie Mumias Sugar w Kenii w 2005, Kahrabaa w Iraku w 1972, a Industriales na Kubie rok wcześniej. W 1999 zespół Jupiter na Sri Lance nie przegrał żadnego meczu, a zajął dopiero piątą lokatę, podobnie jak Al Ahli Trypolis w lidze libijskiej w 1987 roku. W niezwykle skomplikowanych mistrzostwach Brazylii w 1977 roku Botafogo musiało rozegrać osiemnaście spotkań. W turnieju wzięły udział… 62 drużyny, a bilans bez porażki pozwolił na zajęcie jedynie piątego miejsca.

Nic to jednak przy wyczynie Violette AC z Haiti w 2019 roku. Na piętnaście spotkań pięć zremisowali bezbramkowo, osiem zakończyło się wynikiem 1:1, jeden mecz wygrali 4:0, a jeden 1:0. Z dziewiętnastoma punktami zajęli dopiero… dziewiąte miejsce. Dość wyjątkowe w przypadku drużyny bez porażki. W 2024 roku w czwartej lidze szwedzkiej Ängelholms FF nie tylko nie przegrał żadnego meczu, ale nie stracił gola. Mimo tego… nie wygrał ligi. Trzy bezbramkowe remisy spowodowały, że drużyna Ljungbyheds wyprzedziła ich o jeden punkt! Wyczyn nie do pobicia.

 

Perugia dei miracoli

Wzorem, do którego wydaje się nawiązywać Juventus jest Perugia z końca lat siedemdziesiątych. Ta w 1979 roku zremisowała… 22 spotkania i jest to jedyny przypadek w historii włoskiego futbolu, który przebija zeszłoroczny bilans Juventusu. Warto przybliżyć historię tamtej ekipy. Gryfy to zespół nieznany przez młodszych kibiców, bo gra dziś w Serie C, a od dwudziestu lat nie występuje w elicie. W 1975 zespół pierwszy raz zagrał w Serie A. Gwiazdą był pomocnik Renato Curi, którego historia potoczyła się tragicznie – w 1977 w trakcie meczu z Juventusem doznał zawału serca i zmarł. Najmniej istotne jest, że mecz zakończył się remisem. Stadion Perugii nazwano imieniem zmarłego piłkarza. Niedługo potem Biało-Czerwoni ze stolicy Umbrii zanotowali… półtoraroczną serię meczów bez porażki.

Jeżeli zadacie kiedyś zagadkę, który klub był pierwszym niepokonanym przez cały sezon w Serie A, uczestnicy z pewnością poddadzą się po oddaniu kilkunastu strzałów, typując Milan, Juventus, Inter, Napoli, Romę, Lazio, Torino i wiele innych sławnych klubów z Półwyspu Apenińskiego. Tymczasem to malutka Perugia sezon 1978/79 zakończyła z 11 wygranymi i 19 remisami oraz zaledwie szesnastoma straconymi bramkami w trzydziestu meczach. Nawet w Pucharze Włoch zremisowali wtedy połowę spotkań – trzy z sześciu. W klubie nie grała wtedy żadna wielka gwiazda. Luciano Zecchini pięć lat wcześniej wystąpił w trzech meczach reprezentacji Włoch, a Salvatore Bagni zacznie w niej grać dwa lata później. Dopiero w przerwie letniej klub wypożyczy słynnego Paolo Rossiego, ale ten… akurat się nie sprawdził. Zespół nazwano Perugią pełną cudów.

Co jeszcze bardziej niesamowite – niepokonane Gryfy z Umbrii nie zdobyły wówczas mistrzostwa Włoch. O trzy punkty wyprzedził je Milan. To przestroga dla Juventusu. Dziś przy trzech punktach za zwycięstwo seryjne remisowanie spotkań może mieć jeszcze dalej idące konsekwencje.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Patryk Stec
4
Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Piłka nożna

Ekstraklasa

Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Patryk Stec
4
Junior Eyamba wrócił do Szwajcarii. Pojechał na obóz z nową drużyną

Komentarze

7 komentarzy

Loading...