Reklama

Paryż wart jest Red Bulla. Najbogatszy człowiek świata rzuca wyzwanie szejkom

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

02 stycznia 2025, 15:03 • 12 min czytania 39 komentarzy

Ekscentryczny, ekstrawagancki, energetyzujący. Taki jest Paryż. Historia, która właśnie się rozpoczyna, będzie kwintesencją paryskości. Najbogatszy człowiek świata łączy siły z bykami, by po zdetronizowaniu szejków wypić szampana z energetykiem pod Wieżą Eiffla.

Paryż wart jest Red Bulla. Najbogatszy człowiek świata rzuca wyzwanie szejkom

Znamy nawet konkretne marki obu napojów. Jeśli uda się zrealizować cel, Moët & Chandon zostanie popity Red Bullem. Celem jest rzucenie rękawicy Paris Saint-Germain.

35 lat bez derbów

Londyn? Wiadomo, tysiąc klubów w Premier League. Madryt? Real, Atletico, Rayo Vallecano, Getafe CF, CD Leganes. Rzym? Oczywiście Lazio i Roma. Nawet Berlin doczekał się derbów w Bundeslidze (chwilowo pozbawionej Herthy). Aglomeracje europejskich stolic raczej nie narzekają na brak klubów na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Zresztą nie tylko stolice. Manchester, Liverpool, Barcelona, Sewilla, Mediolan, Turyn…

Ale jest też Paryż.

Z ostatnimi derbami stolicy Francji mieliśmy do czynienia 35 lat temu. W sezonie 1989/90 PSG dzieliło Parc des Princes ze stołecznym Racingiem, którego trenerem był Henryk Kasperczak.

Reklama

Wkrótce drużyna, która byłą fanaberią Jean-Luca Lagardère’a, zleciała i od tamtej pory PSG pozostało bez paryskiego towarzystwa.

Było kilka zrywów (na przykład przy okazji budowy Stade de France, gdy ówczesna minister sportu Marie-George Buffet lobbowała za stworzeniem klubu, który grałby na gigantycznym obiekcie), ale każdy kończył się fiaskiem. Aż do teraz?

Przed erą PSG

Kiedyś było inaczej. W bogatej historii paryskiego futbolu znajdziemy wiele klubów, które nie tyle zahaczały o najwyższą ligę, co stanowiły o sile piłki nożnej nad Sekwaną i Loarą.

W pierwszych sześciu edycjach Pucharu Francji, począwszy od 1918 roku, triumfowały stołeczne kluby: Olympique Pantin, CASG Paris, CA Paris i Red Star FC.

Gdy w 1932 roku we Francji powstała profesjonalna liga, Paryż reprezentowały na najwyższym szczeblu cztery kluby: CA Paris, Red Star, Club Français i RC Paris.

Reklama

Ostatni z wymienionych był najpopularniejszą z paryskich drużyn również po wojnie. Na początku lat sześćdziesiątych piłkarze RC Paris przyciągali na trybuny średnio po dwadzieścia tysięcy kibiców. Największą gwiazdą zespołu był urodzony w Łaskowie (obecnie województwo lubelskie) Thadée Cisowski (dzięki 206 bramkom zdobytym w 286 spotkaniach jest piątym najlepszym strzelcem w historii francuskiej ekstraklasy).

RC Paris ośmiokrotnie sięgał po ligowe medale. Tytuł mistrzowski wywalczył w sezonie 1935/36. I było to jedno jedyne mistrzostwo paryskiego klubu aż do czasów PSG.

Odbudowa

Zanim jednak powstało PSG, powołano do życia inny klub.

W sezonie 1968/69 jedyną stołeczną drużyną we francuskiej ekstraklasie był Red Star (założony w 1897 roku przez Julesa Rimeta). Paryż spragniony był sukcesów.

W tamtych czasach francuska piłka nożna opierała się na miejskich dotacjach (zupełnie jak obecnie wrocławska, płocka, czy gliwicka). Jeśli chodzi o Paryż, futbol cieszył się największą popularnością na robotniczych przedmieściach, które stroniły od profesjonalizmu. Mimo to w 1969 roku podjęto próbę zbudowania poważnego, zawodowego klubu.

Tak powstał Paris FC. Rok później zespół awansował do ekstraklasy, gdzie spędził zaledwie kilka miesięcy. Po czym powrócił na zaplecze z powodu nieudanej fuzji z CS Sedan. Wówczas doszło do kolejnej fuzji. Tym razem z istniejącym od 1904 roku Stade Saint-Germain. W efekcie utworzono… Paris Saint-Germain. Był 26 czerwca 1970 roku.

Przebudowa

Szczęśliwe małżeństwo trwało zaledwie dwa lata. W 1972 roku doszło do rozwodu i w efekcie rozłamu na: Paris FC (który pozostał w najwyższej klasie rozgrywkowej wraz z zawodowymi piłkarzami, a swoje mecze rozgrywał na świeżo zmodernizowanym Parc des Princes) oraz PSG (który kolejny sezon rozpoczął w trzeciej lidze z amatorami w kadrze).

W sezonie 1972/73 Paris FC zajął dwunaste miejsce w ekstraklasie. Drugi z paryskich klubów, a wiec Red Star, był dziewiętnasty, przez co spadł na zaplecze. PSG na zaplecze awansował.

W sezonie 1973/74 Paris FC poszedł w ślady Czerwonej Gwiazdy i również spadł z dziewiętnastego miejsca. I tym samym minął się z PSG, który awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Paris Saint-Germain triumfował i właśnie świętuje pięćdziesięciolecie niemal absolutnej hegemonii. Przejął Park Książąt na wyłączność i od tamtego czasu nie zaliczył ani jednego spadku. Za to Paris FC powrócił do elity tylko na jeden sezon (1978/79), po czym stoczył się aż do czwartej ligi.

Budowa

W tym czasie PSG zdążył zostać najbardziej utytułowanym klubem we Francji, o czym zaważyło dwanaście tytułów mistrzowskich. Po dziesięć z nich paryżanie sięgnęli w latach 2013-2024.

10 grudnia podopieczni Luisa Enrique wygrali w Salzburgu mecz o być albo nie być w Lidze Mistrzów. Prawdopodobnie nie myśleli o tym, że goszczą w kolebce wroga, którego narodziny dopiero zapowiedziano. Już wkrótce protegowani Nassera Al-Khelaifiego mogą mieć do czynienia z bykami nie tylko na salzburskiej czy lipskiej arenie, ale w bardzo bliskim sąsiedztwie, nieopodal Wieży Eiffla.

W połowie października gruchnęła wiadomość, że Red Bull kupuje udziały w Paris FC. 29 listopada klub oficjalnie zakomunikował, że ma nowych akcjonariuszy:

  • Agache Sport: 52,4%;
  • Red Bull: 10,6%;
  • Alter Paris: 29,8%;
  • BIS: 7,2%.

Układ procentowy zmieni się w 2027 roku. Wówczas Agache Sport i Red Bull przejmą resztę udziałów dotychczasowego właściciela Pierre’a Ferracci’ego i będą dysponowały odpowiednio: 80 i 15 procentami akcji.

Powołano również nowy zarząd, który odzwierciedla obecność Red Bulla i większościową pozycję rodziny Arnault, do której należy spółka Agache Sport.

To przełomowy moment dla klubu – ogłosił Pierre Ferracci, który na ten moment pozostaje prezesem. – Dzięki nowym udziałowcom, Paris FC zyskuje środki za pomocą których zrealizujemy bardzo ambitne cele. To będzie piękna przygoda!

Najbogatszy człowiek świata

Nie, nie Elon Musk. Bill Gates albo Jeff Bezos? Też nie. To Bernard Arnault jest obecnie najbogatszym człowiekiem na świecie według rankingu „Forbesa”. Jego majątek szacuje się na dwieście miliardów dolarów.

75-latek jest założycielem i dyrektorem generalnym grupy Louis Vuitton Moët Hennessy (LVMH). Moët & Chandon, Dom Pérignon, Hennessy, Fendi , Donna Karan, Givenchy, Kenzo, Louis Vuitton, Marc Jacobs, Céline, Christian Dior, Guerlain, Tag Heuer czy Sephora – to tylko niektóre z ponad sześćdziesięciu marek należących do rodziny Arnault.

Teraz dołącza do nich Paris FC. Negocjacje trwały od kwietnia. Przyspieszyły w lipcu. W październiku doszło do podpisania porozumienia.

Nasza rodzina zawsze była blisko świata sportu. Dzięki wsparciu cennego partnera, jesteśmy pewni, że wspólnymi siłami krok po kroku zapiszemy piękną kartę we francuskim futbolu – zapowiedział na wstępie Antoine Arnault, przedstawiciel rodziny w zarządzie klubu. – Na tym etapie nie stawiamy konkretnych celów. Sport niesie ze sobą wiele niespodzianek – dodał jeden z pięciorga potomków Bernarda.

Członkowie rodziny Arnault (którzy w październiku podpisali dziesięcioletnią umowę sponsorską z Formułą 1, a także sponsorowali igrzyska olimpijskie w Paryżu) nie ukrywają, że lepiej niż na futbolu znają się na szampanach i perfumach i właśnie dlatego zaprosili do współpracy wspomnianego partnera.

RB Paryż czy Paris FC?

Kiedy Bernard Arnault postanowił wejść do świata futbolu, szukał inwestorów, którym mógłby zaufać pod względem merytorycznym. Szybko padło na Red Bull. Arnault przyjaźni się z Oliverem Mintzlaffem, dyrektorem zarządzającym austriackiego koncernu, który był niezwykle chętny, by zyskać dostęp do francuskiego źródełka talentów.

Chcemy zaoferować nasze doświadczenie i know-how, aby otworzyć nowe sportowe horyzonty dla Paris FC. Paryż i cały region Ile de France stanowią grupę wyjątkowych talentów piłkarskich, które zanim wyruszą w świat, muszą rozwinąć się w swoim lokalnym klubie. Jesteśmy podekscytowani tą nową przygodą i wyjątkową współpracą – oznajmił Mintzlaff.

Paris FC dołącza tym samym do Salzburga, Lipska, Nowego Jorku, Bragantino, czy niedawno pozyskanego japońskiego Omiya Ardija. Nie przejdzie jednak rebrandingu na RB Paryż. Francuzi wylądują na półce z Leeds United, w którym Red Bull również jest udziałowcem, ale – w przeciwieństwie do pozostałych klubów – mniejszościowym.

Tymczasem w siedzibie Red Bulla ręce zaciera pewien 57-letni dżentelmen z rozbrajającym uśmiechem.

Klopp jest bardzo podekscytowany

Tak się składa, że wraz z początkiem stycznia oficjalnie rozpoczęła się nowa przygoda Jürgena Kloppa, podczas której będzie odpowiedzialny za rozwój zespołów należących do austriackiego koncernu. Globalny dyrektor Red Bulla do spraw piłki nożnej czuwać będzie również nad Paris FC.

W styczniu ubiegłego roku Niemiec ogłosił, że po sezonie rozstanie się z Liverpoolem i wstrzymuje swoją trenerską karierę. Wówczas jeszcze mało kto zakładał, że dziesięć miesięcy później zostanie przedstawiony jako człowiek Red Bulla do zadań specjalnych.

Razem możemy odkrywać granice rozwoju i wyznaczać pułapy czasem nieosiągalne dla innych. Będę swego rodzaju mentorem dla rzeszy trenerów i wsparciem kierowników klubów. Wchodząc do tak wyjątkowej, innowacyjnej i przyszłościowej organizacji, jak Red Bull, czuję się podekscytowany – ogłosił Klopp w ociekającym lukrem komunikacie prasowym.

Ekscytacja przewija się również w wypowiedzi Antoine’a Arnaulta. – Jürgen jest bardzo podekscytowany tym projektem i perspektywą udostępnienia nam swojego oka – stwierdził Francuz, mając na myśli już stricte projekt paryski.

W zakresie filozofii gry, treningu, transferów, szkolenia, czy kształtu kadry trenerskiej Paris FC ma bezpośrednio współpracować przede wszystkim z RB Lipsk. Klopp zaś będzie jednym z głównych doradców klanu Arnaultów.

Darmowe bilety

Jest więc praktycznie nieograniczone źródło pięniędzy, jest potężna baza wiedzy o futbolu i to wszystko w jednej z najwspanialszych metropolii świata. Na papierze wygląda aż nazbyt pięknie. Co może pójść nie tak?

Jednym ze znaków zapytania są kibice. Czy paryżanie kupią ten projekt i będą chcieli uczestniczyć w jego rozwoju?

Paris FC nie ma zbyt wielu fanów. Jeśli chodzi o Paryż, to wiadomo, PSG jest zdecydowanym hegemonem. Potem przepaść. A potem wspominany już Red Star FC, który swoje mecze (aktualnie w Ligue 2) rozgrywa w Saint-Ouen, tuż za północną granicą Paryża (który sam w sobie jest pięć razy mniejszy od Warszawy).

Nienawidzą nawet siebie nawzajem. Kibole PSG to przemoc, rasizm i szalony fanatyzm

Paris FC zajmuje trzecie miejsce w niewiele liczniejszej stawce. Mimo że od jakiegoś czasu może pochwalić się wyższą frekwencją niż Czerwona Gwiazda.

W tym sezonie na dwudziestotysięczny Stade Charléty przychodziło średnio 8.695 widzów. To piąta frekwencja w Ligue 2. Tragedii nie ma. Jednak w tym miejscu należy dodać, że od dwóch sezonów wstęp na mecze Paris FC jest bezpłatny, a liczba chętnych do skorzystania z tej atrakcji znacznie podskoczyła po ogłoszeniu wejścia Arnaultów i Red Bulla.

Wcześniej było znacznie gorzej.

  • Sezon 2023/24: 5.554;
  • Sezon 2022/23: 4.030;
  • Sezon 2021/22: 2.977;
  • Sezon 2020/21: 1.644;
  • Sezon 2019/20: 2.344.

Wiadomo, lata 2020-2021 to czas pandemii, ale i tak Paris FC uciułał wówczas najniższą frekwencję w całej Ligue 2.

Dużym wydarzeniem było spotkanie 10. kolejki tego sezonu, w którym paryżanie podejmowali Grenoble. 26 października na trybunach Charléty zgromadziło się 15.412 widzów. Był to pierwszy mecz po oficjalnym ogłoszeniu zaangażowania Arnaultów i Red Bulla.

Oczy na Maxime’a Lopeza

Bezpłatny wstęp był kamyczkiem, który uruchomił rosnącą dynamikę zainteresowania. Ogłoszenie nowych właścicieli to głaz. Ale oczywiście wyniki również robią robotę.

Przed wspomnianym meczem z Grenoble paryżanie liderowali w Ligue 2 . Rok skończyli na drugim miejscu. W szesnastu meczach uzbierali 31 punktów. Bilans 9-4-3. Lepsze jest tylko Lorient.

Poprzedni sezon paryżanie zakończyli w barażach, w których już na początku odpadli z Rodez. Poszli jednak za ciosem i zaszaleli w letnim oknie transferowym. Do klubu dołączyli: doskonale znany z Marsylii czy Sassuolo Maxime Lopez czy Jean-Philippe Krasso, reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej sprowadzony z Crvenej zvezdy. To nie jedyne gwiazdy Paris FC. Od września 2023 roku na Stade Charléty występuje Timothée Kolodziejczak, czyli niedofarbowany lis, którego nazwisko przewijało się w kontekście ewentualnych występów w reprezentacji Polski.

Trenerem Paris FC od lipca 2023 roku jest Stéphane Gilli, dla którego to pierwsza samodzielna praca. Wcześniej przez lata był zaufanym asystentem Mehmeda Bazdarevicia między innymi w reprezentacji Bośni i Hercegowiny, czy właśnie w Paris FC. Asystował również Vahidowi Halilhodziciowi w reprezentacji Maroka.

W zeszłym sezonie, dzięki dobrym wynikom, poczuliśmy entuzjazm kibiców, który utrzymuje się do dziś – mówi Gilli. – Od czasu ogłoszenia nowych akcjonariuszy, jesteśmy tematem wielu rozmów. Nigdy wcześniej nie mówiło się o naszym klubie tak wiele. Powtarzam zawodnikom, że to musi być dla nich źródłem dodatkowej motywacji. Oczy są zwrócone na nich. Mam nadzieję, że wciąż przybywać będzie fanów na trybunach, bo potrzebujemy ich energii.

Szczęśliwi i ostrożni

Wśród kibiców Paris FC panuje umiarkowany optymizm. Dziennikarze „L’Equipe” przepytali bywalców Stade Charléty, co sądzą o zmianach, które zaszły w klubie.

W dzisiejszych czasach trudno przetrwać bez inwestorów. Cieszymy się, że w naszym przypadku będzie to francuski kapitał. Choć zachowujemy sporą ostrożność, jeśli chodzi o Red Bulla – mówi Maxence z grupy Ultras Lutetia.

Oczywiście jesteśmy bardzo entuzjastycznie nastawieni, ale też czujni – dodaje Clément. – Widzimy, co dzieje się z wieloma klubami i to nas przeraża, ale równocześnie jesteśmy świadomi, że Red Bull ma doświadczenie w futbolu.

W całym tym zamieszaniu znamienna jest historia Stade Charléty. Obiekt został oddany do użytku w 1938 roku. Równo trzydzieści lat później na stadionie odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy francuskich studentów, biorących udział w protestach. Jednymi z najważniejszych haseł, które na sztandarach nieśli protestujący w maju 1968 roku był bunt wobec kapitalizmu, imperializmu i tradycjonalistycznego społeczeństwa…

Największy ośrodek we Francji

Nieco ponad miesiąc temu Antoine Arnault opisał plany najbogatszej rodziny Francji wobec Paris FC. Wydarzyło się to podczas konferencji zwołanej w centrum szkoleniowym klubu w podparyskim Orly.

Priorytetem ma być szkolenie.

Paryską aglomerację zamieszkuje jedna z największych grup talentów na świecie, być może druga obok Sao Paulo. Z pomocą Red Bulla chcemy zbudować największy i najlepszy ośrodek treningowy we Francji – ogłosił Arnault junior. – Dziś zbyt wielu młodych zawodników rodzi się w Paryżu, ale ostatecznie trafia do klubów spoza naszego miasta. Brakuje infrastruktury i chęci. Zamierzamy stworzyć zespół, w którym będziemy mogli wystawiać sześciu, siedmiu, czy nawet ośmiu wychowanków.

Mistrzostwa wewnątrzfrancuskie. Jak Paryż stał się fabryką talentów?

Dodatkowo Paris FC planuje korzystać z modelu stosowanego od lat przez Red Bull.

Równolegle zamierzamy zapraszać do nas talenty z całego świata. Dawać im możliwość gry i rozwoju, a potem zrobienia kolejnego kroku – tłumaczył syn multimiliardera.

Historia w budowie

W tym sezonie nowi właściciele chcą skupić się na kosmetyce i dopilnować, by awans do elity nie został wypuszczony z rąk. Natomiast hasło „Ligue 1 albo śmierć” nie obowiązuje.

Jeśli nie uda się w tym sezonie, zrobimy to za rok. Nie będziemy wywracać wszystkiego do góry nogami – zadeklarował Arnault i jednocześnie odniósł się do ewentualnych derbów z PSG. – Paris Saint-Germain to klub, który kocham od dziecka. Nigdy nie usłyszycie ode mnie złego słowa na temat PSG. Nawet jeśli awansujemy do Ligue 1, to będę trzymał za nich kciuki. Oczywiście poza dwoma meczami w sezonie.

Wokół Paris FC powstała pozytywna aura. Do klubu masowo napływają podania o pracę i prośby o staż. Zgłaszają się sponsorzy. Rodzi się coś nowego. Chyba najlepiej świadczy o tym fakt, że kiedy na oficjalnej witrynie klubu wchodzimy w zakładkę „historia”, wyświetla się komunikat „strona w budowie”.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Jeśli Lechia nie dojeżdża, to jej nie holujmy do mety, tylko odstawmy na parking

Paweł Paczul
8
Jeśli Lechia nie dojeżdża, to jej nie holujmy do mety, tylko odstawmy na parking

Francja

Ekstraklasa

Jeśli Lechia nie dojeżdża, to jej nie holujmy do mety, tylko odstawmy na parking

Paweł Paczul
8
Jeśli Lechia nie dojeżdża, to jej nie holujmy do mety, tylko odstawmy na parking

Komentarze

39 komentarzy

Loading...