W Tajlandii rozlosowano dziś grupy mistrzostw świata siatkarek. Polki, które w 2022 roku wróciły na tę imprezę po dwunastu latach przerwy, tym razem będą chciały powalczyć nawet o medal. Ich pierwszymi rywalkami na drodze do tego celu będą Niemki, Kenijki i Wietnamki.
Nie ma co ukrywać: dla Polek to losowanie, w którym czeka ich tak naprawdę jedno trudne spotkanie. Zresztą nic w tym dziwnego – po raz pierwszy w dziejach na MŚ kobiet zagrają aż 32 zespoły. Na ostatnim turnieju, rozgrywanym w Polsce i Holandii, ekip było 24. Biało-Czerwone doszły wtedy do ćwierćfinału, w którym stoczyły fantastyczny bój z późniejszymi triumfatorkami, czyli Serbkami. Wcześniej na MŚ nam się nie wiodło – w XXI wieku to odpowiednio 13. (2002), 15. (2006) i 9. miejsce (2010). W 2014 i 2018 roku na światowym czempionacie nawet nas nie było.
Tym razem nie trzeba się było kwalifikować. Turniejów o udział w MŚ bowiem… nie rozgrywano. Decyzją światowej federacji na światowy czempionat dostały się najlepsze trzy ekipy z mistrzostw każdego z kontynentów, a do nich dodano 15 najwyżej sklasyfikowanych reprezentacji sierpniowego rankingu FIVB, które jeszcze prawa udziału w imprezie nie wywalczyły. Co więc naturalne – w Tajlandii zagra sporo reprezentacji z Europy, trafiły się nawet grupy, w których są trzy takie (choć na przykład w grupie F nie ma ani jednej).
W grupie G – w której zagrają Biało-Czerwone – zespoły z Europy są dwa. I to między nimi rozstrzygnie się walka o wygraną.
Z Niemkami w ostatnich latach Polki stoczyły wiele ciekawych spotkań. Co ważne – w ostatnich sześciu meczach to nasze zawodniczki okazywały się lepsze. Kenijki to już w miarę stałe uczestniczki dużych imprez, ale głównie w roli outsiderek. Były zresztą obecne w naszej grupie na igrzyskach olimpijskich, gdzie jednak nie ugrały nawet seta. O Wietnamkach z kolei trudno z polskiej perspektywy napisać coś więcej – na ostatnich mistrzostwach Azji reprezentantki tego kraju zajęły co prawda czwarte miejsce i od kilku lat siatkówka kobiet idzie tam w górę, ale na MŚ będzie to ich debiut i trudno oczekiwać, by miały osiągnąć coś więcej, niż opcjonalne zwycięstwo z Kenią.
Innymi słowy: wyjście z grupy powinno być dla Polek obowiązkiem, najpewniej z pierwszego miejsca. A co dalej? O dziwo zaskakujące prosty jak na siatkówkę system, bo standardowa drabinka pucharowa. W 1/8 finału reprezentacje z polskiej grupy zmierzą się z kimś z grona Włochy, Belgia, Kuba i Słowacja. A biorąc pod uwagę siłę włoskiej kadry, tym bardziej warto tej ekipy uniknąć. A to powinno zagwarantować wygranie swojej grupy.
Fot. Newspix
Czytaj też:
- Marek Rudziński: Jeżeli nie odpowiada mi komentarz, to oglądam bez niego [WYWIAD]
- Aaron Russell: Polacy są odporni na cierpienie. Widać to, gdy gra się z waszą kadrą [WYWIAD]
- Sebastian Chmara: Nie wyczaruję medali olimpijskich [WYWIAD]
- “W sporcie żyjesz po to, żeby pracować. Uwiera mnie to”. Wyznania polskiego lekkoatlety
- Reinhold Messner: Alpinizm wiąże się z możliwością śmierci