Jesteśmy po losowaniu eliminacji mundialu i wiadomość dnia jest taka, że możemy zapomnieć o bezpośrednim awansie.
Przypomnijmy, gramy z:
- przegranym z pary Ligi Narodów Hiszpania/Holandia
- Finlandią
- Litwą
- Maltą
Gdybyśmy z pierwszego koszyka wzięli Austrię albo Szwajcarię szansę na pierwsze miejsce byłyby malutkie, ale jakieś tam pewnie by były. Natomiast przy Holendrach albo Hiszpanach… Dajcie spokój, to się nie wydarzy. My od dziesięciu lat nie potrafimy ograć kozaka, modlimy się do meczu z Niemcami jak do świętego obrazka, od tego czasu wszystko, na co nas stać to remisy. Ale i to się dzieje coraz rzadziej, bo na przykład reprezentacja za Probierza taki wyszarpała tylko w meczu o pietruszkę z Francją, poza tym dwa bolesne oklepy z Portugalią, przegrana z Holandią, “nawet” Austria nie miała dla nas litości. No, był jeszcze remis z Chorwacją, ale to już raczej półka niżej niż Hiszpania albo Holandia.
Zresztą – ten remis z Chorwacją nic nam nie dał i tutaj w optymistycznym wariancie będzie podobnie. To znaczy: nawet jeśli jakimś cudem nie przegramy z faworytami (prędzej u siebie niż na wyjeździe), to przecież w całej kampanii i tak ich nie łykniemy.
Zatem zapomnijmy o bezpośrednim awansie, skupmy się na walce o drugie miejsce.
W trzecim koszyku mieliśmy szczęście, bo Finlandia w 2024 wygrała ledwie jedno spotkanie – towarzyskie z Estonią. A i to po walce, 2:1. Natomiast w spotkaniach o stawkę wszystko w łeb – Finowie nie postarali się nawet o remis w starciach z Anglią (nic dziwnego), Grecją i Irlandią (to już smutniejsze). Natomiast skoro gra tam Hakans w pierwszym składzie – nic dziwnego.
Kolejny przeciwnik, Litwa, również przegrał wszystkie spotkania w Lidze Narodów (Cypr, Rumunia, Kosowo). Sześć punktów jest naszym obowiązkiem, oczywiście tak jak i w meczach z ostatnim rywalem, Maltą.
Zatem jest zła wiadomość i wiadomość dobra. Zła, że nie liczymy się w walce o bezpośredni awans, dobra, że drugie miejsce jest w naszym zasięgu. I tak, “w zasięgu”, bo po wpierdzielach od Mołdawii i Albanii nie ma sensu pisać o nas w roli faworytów. Równie dobrze Finlandia może się odwinąć.
To ważne, by pamiętać o pokorze. W piłkę się nie nauczyliśmy grać, więc wyciągnijmy chociaż taki wniosek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piątek trzynastego. Dobry termin na najdziwniejsze losowanie w historii
- Czuć zmęczenie. Smutna zgoda Legii z Jagiellonią [KOMENTARZ]
- Nuda i wpierdziel. Z tej strony Jagiellonii jeszcze nie znaliśmy
- Stępiński dalej grzeje ławę, bo powiedział nieukom parę słów prawdy
Fot. Newspix